Senna wizja Shigemoriego, po prawej śpiący.
Kto tam jest ? - Zapytał Shigemori.
Seno no Taro Kaneyasu Milordzie. - Nadeszła odpowiedź.
Co cię sprowadza po nocy ?
Dziwne wydarzenie Milordzie. Miałem niezwykły sen i przyszedłem ci o nim opowiedzieć, ponieważ czułem, że nie mogę czekać do świtu. Poproś swoich ludzi o wycofanie się.
Shigemori zrobił to, po czym Seno opowiedział mu dokładnie to samo, co przed chwilą sam zobaczył we śnie. To świadczyło że Seno Kaneyasu też musi być w bezpośrednim kontakcie z bogami ! Lord Shigemori był pod wrażeniem.
Następnego ranka, gdy najstarszy syn Shigemoriego Gonnosuke no Shosho, Porucznik Koremori, przygotowywał się do wizyty w pałacu klasztornego cesarza ojciec wezwał go do siebie i powiedział : Dla rodzica mówienie takich rzeczy nie jest proste, ale jesteś bardzo mądrym synem i zrozumiesz to co ci powiem. Przerwał na chwilę i poprosił Sadayoshiego o sake. Gubernator prowincji Chikugo postawił czarki i napełnił je winem. Koremori poczekał, aż ojciec wypije trzy czarki sake, nie wypadało przecież żeby syn pił pierwszy, a potem sięgnął po swoją. Kiedy syn wypił trzecią czarkę ojciec odezwał się : Sadayoshi, daj teraz mojemu synowi prezent !
Sadayoshi posłusznie podał miecz schowany w brokatowej torbie.
Och, to musi być Kogarasu, pamiątkowy miecz naszego domu ! - Pomyślał Koremori.
Ale nie, to był zwykły miecz w czarnej żałobnej oprawie, bez żadnych ozdób, taki jakie noszono w czasie pogrzebu ministra. Koremori zbladł i nic nie mówiąc wpatrywał się w ojca.
Posłuchaj mnie synu ! Sadayoshi nie pomylił się. Tak, to jest zwykły żałobny miecz. Ojciec mój, Lord Kiyomori, dał mi go żebym z tym mieczem towarzyszył mu w jego ostatniej drodze. Wiem, że wkrótce odejdę pierwszy, więc teraz należy do ciebie. – Powiedział Shigemori.
Koremori nie wiedział co odpowiedzieć, milczał przez chwilę, a potem wycofał się i wrócił do swojej rezydencji. Zalany łzami rzucił się na matę, położył miecz obok i tak pozostał ogarnięty rozpaczą. Tego dnia nigdzie już nie pojechał.
Po rozmowie z synem Lord Shigemori udał się z pielgrzymką do Kumano. Wkrótce po powrocie zachorował i zmarł. Naprawdę musiał wiedzieć. Wszystkie te rzeczy miały głęboki sens.
13. Latarnie
Przez całe swoje życie Lord Shigemori wystrzegał się grzechu i dbał o dobrą karmę. Teraz ubolewał nad nadchodzącą zagładą swojego domu. Niegdyś Budda Amida złożył czterdzieści osiem ślubów. Wzorując się na nim Lord Shigemori zbudował czterdzieści osiem świątyń na Wschodnich Wzgórzach, u stóp Higashiyamy i w każdej z nich kazał zawiesić lampę, w sumie czterdzieści osiem lamp. Czternastego i piętnastego dnia każdego miesiąca zapalano lampy i wznoszono żarliwe modły. Blask lamp, odbity w wypolerowanych lustrach, olśniewał niczym blask bijący w pięknych pałacach Raju Czystej Krainy. Ponadto wybrano dwieście osiemdziesiąt osiem młodych, prześlicznych, szlachetnie urodzonych dziewic, po sześć dla każdej świątyni. Potem zostały wyświęcone na mniszki i każdego miesiąca, właśnie w te dwa dni, miały wznosić głos w gorącej i nieustającej modlitwie. Patrząc na to wydawało się, że to bije światło samego Amidy Nyorai, który przychodzi, aby przyjąć ludzi. Wydawało się, że promienie samego Buddy Zbawiciela rzucają blask na Lorda Shigemoriego.
Piętnastego dnia w południe wyruszała wielka procesja prowadzona przez samego prałata. Zwracając się ku zachodowi złożył razem dłonie i zaintonował : O Wielki Amido Nyorai ! Ty, który prowadzisz do Zachodniego Raju, ocal wszystkie czujące istoty w Trzech Światach i Sześciu Królestwach ! Błagamy Cię o zbawienie nas wszystkich !
Widok jak Lord Shigemori chodzi i się modli tak poruszał serca wszystkich ludzi, że płakali z wdzięczności. Dlatego też nazwano go Torodaijinem, Ministrem od Latarni.
14. Złoto dla Chin
Lord Shigemori dokonał w tym życiu wielu cnotliwych czynów i modlił się o swoją pomyślność w przyszłym życiu. Wiedział jednak, że w Japonii, bez względu na to jak wielkie zasługi osiągnął człowiek, wątpliwym było, aby jego potomkowie modlili się w jego intencji. Dlatego postanowił, że zdobędzie zasługi w innym kraju, aby zapewnić sobie modlitwy po śmierci. Wiosną ery Angen (1175–1177) wezwał na prywatną audiencję kapitana statku z Kyushu, o imieniu Miao Dian i powierzył mu ważne zadanie : Jesteś człowiekiem znanym z wielkiej uczciwości. Masz tutaj trzy tysiące pięćset złotych taeli, pięćset z nich należy do ciebie. Pojedziesz do Chin, na Dwór Cesarza Sung. Tysiąc taeli dasz kapłanom świątyni Ikuozan z Góry Yuwang, z prośbą o modlitwy w mojej intencji. Natomiast pozostałe dwa tysiące dasz cesarzowi Sung na zakup pól ryżowych dla klasztoru, żeby mnisi mogli modlić się za moje przyszłe życie.
Miao Dian wziął powierzone mu złoto, potem pokonał niezliczoną ilość mil wściekłego morza, by w końcu dotrzeć do kraju Cesarza Sunga. Spotkał się z przeorem świątyni Ikuozan, Bussho Zenji Tokuko, któremu opowiedział o prośbie Lorda Shigemoriego i przekazał darowane tysiąc złotych taeli. Kolejne dwa tysiące ofiarował cesarzowi. Opowieść o prośbie lorda Shigemoriego tak bardzo zdumiała Jego Cesarską Wysokość, że od razu rozkazał przekazać świątyni Ikuozan pięćset Cho ziemi (1 Cho= ca 1 Ha). Mówi się, że do dzisiaj w Ikuozan istnieje wyryta wówczas inskrypcja modlitwy o szczęśliwe odrodzenie w przyszłym życiu Ministra Japonii, Lorda Tairy no Shigemoriego.
15. Konfrontacja z Jokenem
Strata ukochanego syna pogrążyła Lorda Kiyomoriego w tak głębokiej rozpaczy, że zamknął się Fukuharze i nie chciał z nikim rozmawiać.
Tego samego siódmego dnia, jedenastego miesiąca, w trzecim roku ery Jisho (1179), z początkiem nocy w połowie godziny psa (20,00), uderzyło potężne trzęsienie ziemi. Trwało bardzo długo. Główny wróżbita Abe no Yasuchika pospiesznie udał się do pałacu i zakomunikował : Według ksiąg wróżbiarskich to trzęsienie ziemi jest bardzo poważnym zwiastunem czegoś bardzo złego. Po zapoznaniu się z księgą Kongikyo, jedną z trzech wielkich ksiąg o wróżbach, stwierdzam że nie jest to kwestią lat czy miesięcy, a nawet dni, wszystko wskazuje na bardzo bliskie wydarzenie. Wypowiedział to bardzo głośno potem z oczu popłynęły mu łzy. Cesarski urzędnik zbladł, a Jego Wysokość wysłuchawszy relacji mocno się zaniepokoił. Słysząc to grupa młodych arystokratów i dworzan wybuchnęła śmiechem : Jaki bezużyteczny jest ten Yasuchika z jego lamentami, na pewno nic się nie wydarzy. Jednak Yasuchika był głębokim znawcą astronomii. Jego niezwykłe umiejętności miały tradycje pięciu pokoleń, a ponieważ do tej pory zawsze dokładnie wyjaśniał wszystkie znaki i nigdy nie pomylił się uważano go za proroka natchnionego przez Boga. Pewnego razu podczas burzy błyskawica uderzyła w rękaw jego płaszcza myśliwskiego wypalając dziurę, ale Yasushika nie doznał żadnych obrażeń. Ani w czasach starożytnych, ani w naszych, nie znano kogoś podobnego, tak szczególnie uprzywilejowanego przez Niebo.
Czternastego dnia tego samego miesiąca rozeszła się wieść, że Lord Kiyomori, nie wiadomo z jakiego powodu, wyruszy z Fukuhary do stolicy na czele kilku tysięcy konnych. Nikt w mieście nie wiedział dokładnie czego się spodziewać, ale wszyscy wysoko czy nisko urodzeni, zatrzęśli się ze strachu. Ktoś stwierdził że Kiyomori zmierza do pałacu klasztornego cesarza, żeby uregulować stare rachunki. Regent Lord Motofusa, który mógł mieć własne źródło informacji, popędził do pałacu. Wygląda na to, że Lord Kiyomori zdąża do stolicy, aby spróbować mnie usunąć, naprawdę nie wiem co się ze mną stanie. – Powiedział do Jego Wysokości. Cokolwiek by się z tobą nie stało poczuję się tak jakby spotkało mnie to samo nieszczęście ! - Odpowiedział Go Shirakawa i dostojne łzy spłynęły po jego Boskim Obliczu. Chociaż rządy kraju były sprawą Cesarza i Kampaku żaden z nich nie wiedział co się stanie, mogli to przewidzieć jedynie bogowie Tensho Daijin lub Kasuga Daimyojin.
Piętnastego dnia nie było wątpliwości, że Kiyomori zamierza podjąć działania wojenne przeciwko Dworowi. Wielce skonsternowany klasztorny cesarz wysłał do Rokuhary wiadomość przez kapłana Jokena Hoina, syna zmarłego Dainagona Shinsei : W ostatnich latach wiele razy zakłócano spokój rodzinie cesarskiej. Teraz znów ludzie są pełni niepokoju przewidując zagrożenie dla Cesarskiego Dworu. Niektórzy twierdzą, że zamiast dbać o pokój na tej ziemi zaczynasz asertywnie działać przepełniony urazą dla cesarskiego domu. Czy jest to prawdą? Joken udał się do Nishi Hachijo, ale Nyudo nie przyjął go, czekał bez skutku aż do wieczora. Przez cały ten czas nikt nie odezwał się do niego ani słowem. W końcu zdecydował że dalsze czekanie nie ma sensu, więc przekazał cesarskie przesłanie Gendaiyu Suesadzie i pożegnał się. Kiedy szykował się do odjazdu Lord Kiyomori nakazał wezwać go z powrotem i powiedział: Teraz wielebny kapłanie pomódl się i powiedz mi czy moje słowa są bzdurami, czy też zawierają prawdę. Po pierwsze, biorąc pod uwagę jedynie przyszłość naszego domu śmierć mojego syna, ministra pałacu, była dla mnie gorzkim ciosem. Uważam, że to jest dla ciebie całkowicie zrozumiałe. Od czasów ery Hogen jedna zdrada podąża za drugą nie pozostawiając cesarzowi ani chwili spokoju. Ja sam sprawowałem jedynie ogólny nadzór nad wszystkim. To zmarły Minister Pałacu wykonywał całą pracę kosztem wielkiego wysiłku, przy wielu okazjach łagodził cesarski gniew. Jego fachowa służba przy wszystkich wyjątkowych wydarzeniach uczyniła go rzadkim skarbem. To przywodzi na myśl stary przykład. Kiedy Cesarz Taizong z dynastii Tang stracił ministra Wei Zhenga ogromny żal skłonił go do napisania własną ręką inskrypcji na jego grobie: Od dawna wiedziałem że mam dobrego doradcę. Teraz budzę się i widzę że straciłem Mędrca ! Mówili, że był to tylko gest uczyniony w smutku. Inny przykład pochodzi z naszej ziemi. Kiedy niedawno zmarł minister Akiyori Kyo (1148) klasztorny cesarz Toba opłakiwał go w wielkim smutku. Odłożył pielgrzymkę do świątyni Hachimana, porzucił przyjemności muzyczne. Śmierć ważnego ministra zawsze wpływała na cesarzy i ich rządy. W końcu więź cesarza z poddanym jest z pewnością bliższa niż rodzica z dzieckiem. Od śmierci Shigemoriego jeszcze nie minęło nawet pięćdziesiąt dni, a Jego Eminencja udaje się z pielgrzymką do świątyni Hachimana i do innych miejsc, nie okazując nawet najmniejszych oznak żalu. Jeżeli zapomniał o lojalnej służbie Shigemoriego dlaczego nie ma współczucia i sympatii dla mojego żalu ? Jeśli w ten sposób jednocześnie ojciec i syn tracą przychylność cesarza obaj będą zawstydzeni utratą twarzy. To moja pierwsza skarga. Teraz druga sprawa. Kiedy minister pałacu otrzymał prowincję Echizen dostał też cesarskie zapewnienie, że na zawsze pozostanie w rękach potomków jego linii. Chociaż Jego Eminencja obiecał to, przejął Echizen jak tylko Shigemori zmarł. Jakim przewinieniem zasłużył na to lojalny Minister Pałacu ? Kolejna sprawa. Kiedy zwolnił się urząd Chunagona Fujiwara Motomichi bardzo pragnął go objąć, udzieliłem mu wsparcia i rekomendowałem go, ale Jego Klasztorna Eminencja zignorował mnie i urząd został przekazany synowi Kampaku. Godny ubolewania jest fakt, że w tak arbitralny sposób pomija się kogoś tak odpowiedniego rangą i urodzeniem. Jeszcze jedna sprawa. Kiedy zwolennicy Dainagona Narichiki spiskowali w Shishigatani żeby wzniecić bunt nie robili tego z ich własnej inicjatywy, robili to bo taka była wola Jego Klasztornej Eminencji. Być może mógłbym powstrzymać się od powiedzenia tego wszystkiego, ale biorąc pod uwagę wszystko co mój dom zrobił dla cesarskiego domu przez siedem pokoleń nie rozumiem dlaczego nas teraz porzuca. Poza tym mam siedemdziesiąt lat i zapewne niewiele już zostało czasu przede mną, pomimo tego nie chcę, aby się mnie pozbyto z powodu jakiegoś trywialnego pretekstu jeszcze zanim umrę. Tak więc straciwszy pierworodnego syna na starość jestem jak uschnięte drzewo bez gałęzi. Jaki jest więc pożytek z marnowania czasu w takim przypadku ? Jeśli o mnie chodzi świat może sobie robić co chce. Co się stanie sam możesz się domyślić.
Przemowa kanclerza była niesłychanie gwałtowna, na przemian złość mieszała się ze łzami żalu. Joken odczuwał wzruszenie i litość, aby za chwilę oblać się zimnym potem ze strachu. W tamtej chwili nikt nie mógłby nic sensownego odpowiedzieć. Przypomniał sobie, że jeden z jego sług brał udział w spisku Shishigatani i zaczął obawiać się czy z tego powodu nie zostanie aresztowany. Czuł się jak ktoś kto głaszcze smoczą brodę, lub stąpa po tygrysim ogonie. Czuł się przerażony, ale nie okazał nic swoją postawą. W końcu odpowiedział : To prawda, że twoje zasługi są bardzo wielkie i bez wątpienia masz powody do gniewu, ale z pewnością zarówno jeśli chodzi o twoją rangę jak i wynagrodzenie nie możesz mieć powodu do niezadowolenia. Dom Cesarski zawsze pamięta o twoich wielkich zasługach. Twierdzenie, że bunt dworzan był planem cesarza jest tylko zdradliwym oszczerstwem ! Wierzyć uszom i wątpić w oko jest złym nawykiem całego świata. Wiara słowom ludzi bez znaczenia, zapominanie o łasce suwerena i przeciwstawianie się cesarzowi, czy to w zamyśle, czy czynem, jest bardzo straszną rzeczą. Niebo jest szerokie i niezmierzone w swojej wielkości, podobnie jak wola Cesarza. Niższy rangą powinien być zawsze posłuszny swemu przełożonemu, czyż nie nie jest to także obowiązkiem ministra? Módl się i rozważ to dobrze. Tyle tylko mogę powiedzieć. W każdym razie przedstawię twoje słowa Jego Eminencji.
Kiedy Joken wycofał się wszyscy obecni zaczęli szeptać : To było naprawdę coś ! Lord Kiyomori był tak wściekły, a mimo to Joken ani razu nawet się nie wzdrygnął ! Nie powiedział ani słowa usprawiedliwienia, a jego riposta była tak celna ! - Wszyscy byli pod wielkim wrażeniem.
16. Wygnani Ministrowie
Joken wrócił do rezydencji klasztornego cesarza i opowiedział mu o spotkaniu z kanclerzem. Go Shirakawa pomyślał, że Kiyomori będzie lojalny. Nie znalazł innej odpowiedzi.
Nazajutrz szesnastego dnia jedenastego miesiąca, w trzecim roku ery Jisho (1179), lord Kiyomori uruchomił opracowany przez siebie plan. Pozbawił stanowisk Regenta Motofusę i czterdziestu trzech innych wysokich urzędników dworu. Kampaku Fujiwara Motofusa miał zostać wygnany na Kyushu, gdzie miał objąć stanowisko wicekróla Dazaifu. Słysząc o tej decyzji stwierdził, że w tak złym świecie nie ma żadnego znaczenia to co się stało. Udał się do swojego domu w Furukawie niedaleko Toba i ogolił głowę stając się mnichem w wieku trzydziestu pięciu lat.
Ludzie mówili o nim : Mistrz manier i protokołu jest jak lustro bez skazy, jak niezachmurzone zwierciadło uprzejmości. Żal z powodu jego odejścia był ogromny. Kiedy ktoś skazany na wygnanie opuszczał świecki świat i zostawał mnichem, zazwyczaj nie wysyłano go do odległej prowincji jak wcześniej zdecydowano. Początkowo postanowiono wysłać Regenta do prowincji Hyuga, ale ostatecznie został wysłany do Ibasamy, niedaleko Kofu w Bizen. W historii było kilka przypadków wygnania ministrów, ale wygnanie Kampaku Motofusy było pierwszym takim precedensem.
Syn zmarłego lorda Motozane, kapitan drugiej rangi Fujiwara Motomichi, zięć Lorda Kiyomoriego, został mianowany regentem i ministrem. Były precedensy szybkich awansów o kilka szczebli. Za panowania cesarza Enyu, pierwszego dnia jedenastego miesiąca w trzecim roku ery Tenroku (972), zmarł Regent Ichijo Koretada. Jego młodszy brat, Fujiwara Kanemichi, był wówczas tylko Doradcą Chunagonem w randze juniora drugiego stopnia, a został podniesiony do stanowiska Regenta. Kolejny członek rodziny Horikawów, młodszy brat Kanemichiego Kaneie, był Wielkim Doradcą i Dowódcą Prawego Skrzydła Gwardii Pałacu. Po śmierci starszego brata zastąpił go na stanowisku Regenta. Promocje te były zastanawiające, ale zdecydowanie przyćmił je awans Motomichiego. Od kapitana drugiej rangi przeskoczył stanowiska doradców i objął regencję. Nikt nigdy wcześniej o takim awansie nie słyszał. Wszyscy byli wręcz oszołomieni.
Daijodaijin, Kanclerz Fujiwara Moronaga, został pozbawiony urzędu i zesłany do prowincji wschodnich. Już raz został skazany na wygnanie, po rebelii Hogen. Za winy jego ojca Yorinagi Moronagę zesłano do prowincji Tosa. Wraz z nim wygnano jego trzech braci Udajsho Kanenagę, Kapitana Lewego Skrzydła Gwardii Pałacu, Porucznika Takanagę i mnicha Hancho Zenji. Bracia nie zobaczyli już stolicy, bowiem zginęli na wygnaniu. Moronaga spędził dziewięć lat w Hata, w prowincji Tosa. W ósmym miesiącu drugiego roku ery Chokan (1164) został wezwany z powrotem do stolicy i odzyskał swoje tytuły. W następnym roku awansowano go na urząd Średniego Doradcy Chunagona wyższej drugiej rangi. W dziesiątym miesiącu pierwszego roku ery Ninan (1167) awansował z Chunagona na urząd Gona Dainagona, Tymczasowego Głównego Doradcy. Urząd Dainagona był już obsadzony więc specjalnie dla niego stworzono fotel Gona Dainagona. Był to pierwszy taki przypadek, kiedy w tym samym czasie było aż sześciu Dainagonów. Również awans z Chunagona na Gona Dainagona nigdy wcześniej nie był znany z wyjątkiem dwóch precedensów Uji Dainagona Minamoto no Takakuni i Yamashina Dainagona Fujiwary Mimori.
Moronaga był niezwykle utalentowany we wszelkiego rodzaju sztukach, a szczególnie w muzyce. Dzięki temu szybko awansował, aż w końcu dostał nominację na stanowisko Kanclerza, Daijodaijina. Teraz, w wyniku jakiegoś karmicznego błędu, najpewniej popełnionego w poprzednim życiu, został ponownie zesłany na wygnanie. W przeszłości, po rebelii Hogen, wysłano go za południowe morze, tym razem miał się udać na wschód do Owari. Był niewinny jak poprzednim razem, ale jako człowiek sztuki pragnący tylko szukać inspiracji w obserwowaniu księżyca zlekceważył wygnanie i ani razu nie użalił się nad swoim losem. Wspominał czas poprzedniego wygnania, kiedy siadując na wybrzeżu Narumi wpatrywał się w ocean oświetlony księżycem. Wsłuchany w westchnienia wiatru grał na cytrze, śpiewał wiersze i rozpatrywał przemijanie miesięcy i dni. Kiedyś odbył pielgrzymkę do Atsuty, sanktuarium Lśniącego Bóstwa Myojin, trzeciej świątyni prowincji. W nocy chcąc ucieszyć Myojin grał na cytrze i śpiewał święte wersety. Wokół nie było nikogo oprócz niewykształconych ludzi ze wsi. Młodzi i starzy, dziewczęta, rybacy i rolnicy, podchodzili z pochylonymi głowami i wytężali słuch, chociaż nie mieli żadnego przygotowania żeby rozumieć muzykę, nawet nie wiedzieli co to rytm i czas. Mówi się przecież, że kiedy Koba grał na cytrze ryby tańczyły na wodzie, a kiedy Kuko śpiewał wznosił się kurz na belkach. Kiedy słuchamy gry geniusza emocje powstają spontanicznie. Cud gry Moronagi sprawił, że włosy podniosły się na głowach jego całkiem nie przygotowanej publiczności. Gdy zaśpiewał utwór „Zapach Kwiatów” woń kwiatów rozniosła się wokół, a kiedy intonował „Płynącą Wodę” księżyc rzucił na niego czyste, jasne, białe światło. W końcu Myojin nie zdołało powstrzymywać swoich emocji i świątynia zadrżała w swoich podstawach. Moronadze pociekły łzy z radości i pomyślał : Gdyby nie niesprawiedliwość Heike nigdy nie zobaczyłbym tak błogosławionego znaku.
Syn Dainagona Sukekataki, Minamoto Suketoki, był jednocześnie Kapitanem Prawego Skrzydła Gwardii Pałacu i gubernatorem Sanuki, teraz stracił oba stanowiska. Konsultant Fujiwara Mitsuyoshi był Intendentem Lewego Skrzydła Gwardii Pałacu i Tymczasowym Szambelan domu Cesarzowej Matki, też stracił wszystkie stanowiska. Takashina Yasutsune, dotychczasowy Minister Skarbu i gubernator prowincji Iyo, Fujiwara Motochika, Szambelan i Oficer Gwardii Cesarzowej, zostali zdjęci z piastowanych urzędów.
Dainagon Minamoto Sukekata, jego syn Suketoki i jego wnuk, Porucznik Lewego Skrzydła Gwardii Masakata, wszyscy trzej zostali natychmiast wydaleni ze stolicy. Wysoko urodzony samuraj Fujiwara Sanekuni i oficer policji Nakahara Norisada otrzymali rozkaz eskortowania ich na miejsce zsyłki.
Wyjechali jeszcze tego samego dnia nocą i ruszyli do okrytych płaszczami mgły odległych regionów we Wschodnich Prowincjach, najpierw w kierunku Eyamy i Ikuno. Potem zatrzymali się w prowincji Tamba w Murakumo, gdzie przez jakiś czas pozostali. Ponoć w końcu znaleźli swoje miejsce gdzieś w prowincji Shinano.
Trzy światy są ogromne, ale dla pięciu stóp mojego ciała w ogóle nie ma na nich miejsca. Życie jest krótkie jak mówią, ale jeden dzień może być bardzo długi. - Miał ze stoickim spokojem skomentować swoje wygnanie Sukekata.
być bardzo długi. - Miał ze stoickim spokojem skomentować swoje wygnanie Sukekata.
17. Przypadek Yukitaki
Jednym z wasali usuniętego regenta Lorda Fujiwary Motofusy był oficer policji Ko Taiyu Hangwan Tonari, który bynajmniej nie należał do ulubieńców Heike. Zdymisjonowanie Motofusy było też wyrokiem na jego wasala. Kiedy do Tonariego dotarła wiadomość, że z Rokuhary wyruszył oddział z rozkazem schwytania go postanowił uciekać. Wraz ze swoim synem Ienarim, młodszym oficerem Lewego Skrzydła Gwardii, wyjechali przed siebie tak szybko jak to było możliwe, nie mieli żadnego specjalnego celu. Gdy wjechali na górę Inari zaczęli zastanawiać się co dalej robić. Tonari powiedział : Jedną z możliwości byłoby dotarcie na wschód i oddanie się pod ochronę byłego oficera Gwardii Minamoto Yoritomo, który został zesłany do prowincji Izu. Jednak Yoritomo został obłożony cesarską banicją, wątpię więc żeby mógł coś dla nas zrobić. Czy jest w Japonii choćby jedna posiadłość która nie należy do Heike? Nie, nie ma dla nas ucieczki, a poza tym byłoby zbyt wielkim wstydem gdyby zaatakowano pozostawiony przez nas dom w którym żyliśmy tak długo. Wróćmy więc, a jeśli będą tam ludzie Rokuhary podetniemy sobie brzuchy i umrzemy. Tak właśnie powinniśmy postąpić ! Wrócili więc do domu w Kawarazaka. Rzeczywiście, niedługo po ich przybyciu nadjechało trzystu jeźdźców Rokuhary w pełnych zbrojach, którzy zaatakowali rezydencję z potężnym okrzykiem wojennym. Oddziałem Heike dowodzili Gendayu no Hangan Suesada i Settsu no Hangan Morizumi. Tonari wyszedł na werandę i zawołał : Patrzcie teraz i zawieźcie tą opowieść do Rokuhary ! Po podpaleniu swojej rezydencji ojciec z syn klęknęli i każdy podciął sobie brzuch. Obaj spłonęli, a ich rodzinny dom stał się ich pogrzebowym stosem.
Wielu wysoko i nisko urodzonych ogarnęła żałoba. Dlaczego w ogóle do tego doszło ? Powodem dla którego ogromne nieszczęścia spadły na tak wielu ludzi była rywalizacja o stanowisko regenta pomiędzy Kapitanem Trzeciej Rangi Fujiwarą Moroie, synem zdymisjonowanego Kampaku Motofusy, a Lordem Fujiwarą Motomichi, zięciem Lorda Kiyomoriego, który ostatecznie został Kampaku. W efekcie Tonari i Ienari zabili się w płonącym domu.
Jak można przy ich śmierci przejmować się losem zdymisjonowanego Kampaku, który wcale nie ucierpiał aż tak bardzo, albo niesprawiedliwym potraktowaniem czterdziestu trzech innych wysoko urodzonych ? Lord Kiyomori bynajmniej nie poprzestał na tych represjach. Ludzie zaczęli mówić, że wstąpił w niego zły duch i stracił kontrolę nad sobą. Rok temu tyle zrobiono żeby uspokoić rozgniewane duchy zmarłych. Zesłanemu eks cesarzowi Sutoku pośmiertnie nadano tytuł Tenno, a zabity w rebelii Hogen, zbuntowany diabelski Minister Lewicy Fujiwara Yorinaga, został pośmiertnie zrehabilitowany i wyniesiony do wysokich rang. Pomimo to świat wciąż był niespokojny i wydawało się, że przybędzie jeszcze dużo więcej kłopotów. Stolicę ogarnęło przerażenie i wszyscy zadawali sobie pytanie jakie cierpienie może jeszcze dotknąć królestwo ?
Naritsune wita się z rodziną
Taira Yasuyori miał willę w Sorinji, na Wschodnich Wzgórzach, na Higashiyamie. Po osiedleniu się tam wyraził swoje uczucia w krótkim wierszu : Okap mojego starego domu zarósł grubym dywanem mchu, jak mało promieni księżyca przenika przez szczeliny pęknięć, znacznie mniej niż myślałem. Będąc na emeryturze spędzał czas w spokoju rozmyślając o przeszłości. Rozważał wszystkie minione smutki. Jak mówią, oddał się pisaniu zbioru opowiadań, który zatytułował Cenny Skarb.
8. Ario
Z trzech wygnańców na Kikaigashimę dwóch zostało ułaskawionych i odwołano ich do stolicy. Biedak mnich Shunkwan pozostał sam na tej strasznej wyspie.
Shunkwan Sozu miał sługę imieniem Ario, który służył u niego od dzieciństwa. Kiedy Ario usłyszał, że wygnańcy z Kikaigashimy wracają do stolicy poszedł aż do Toby, żeby przywitać swojego pana. Oczywiście Shunkwana nie było, więc zapytał o niego. Powiedziano mu, że zbrodnia Shunkwana była najbardziej ohydna, więc musiał sam pozostać na wyspie. Zrozpaczony tym co usłyszał zaczął odwiedzać Rokuharę w poszukiwaniu informacji. Wytężał słuch, ale nie usłyszał ani jednego słowa sugerującego prawdopodobne ułaskawienie. Udał się więc tam gdzie ukrywała się córka jego pana.
Fortuna nie sprzyjała twojemu ojcu i nie wrócił. Podjąłem decyzję, że za wszelką cenę pojadę na wyspę, żeby dowiedzieć się co się z nim dzieje. Proszę daj mi list do niego. - Powiedział.
Roniąc gorzkie łzy napisała wiadomość. Ario chciał się z rodzicami pożegnać, ale w końcu nic im nie powiedział, bowiem wiedział, że nie będą chcieli pozwolić mu na taką podróż. Statek handlowy zmierzający do Chin miał wypłynąć w czwartym, lub piątym miesiącu, ale to oznaczało długie oczekiwanie na wyjazd, a Ario nie chciał czekać. Wyruszył z Miyako pod koniec trzeciego miesiąca i po ciężkiej przeprawie morskiej dotarł w końcu na wybrzeże Zatoki Satsuma. W porcie, z którego chciał przepłynąć się na wyspę, uznano go za podejrzanego i został uwięziony. Przeszukano go, ale nic złego nie znaleziono, ponieważ list ukrył w węźle włosów. Ostatecznie odzyskał wolność i udało mu się przedostać na wyspę na kupieckim statku.
W stolicy słyszał jakieś opowieści o Kikaigashimie, ale nie znalazł nic takiego o czym mówiły, żadnych pól ryżowych, żadnych ogrodów, żadnych domów, żadnej wioski. Było kilku mieszkańców, ale nie mógł zrozumieć ich mowy. Mimo to chodził i pytał : Gdzie jest Shunkwan Sozu, Superintendent Shugyo Hosshoji, którego tutaj zesłano ? - Czy rozumieli jego słowa, czy nie, w każdym razie nic nie odpowiadali, tylko potrząsali głowami. W końcu znalazł kogoś, kto wiedział, że na wyspie było trzech ludzi i że dwóch z nich wróciło do stolicy. Trzeci pozostał, błąkał się tu i tam zagubiony, ale ostatnio go nie widziano.
Usłyszawszy to Ario zanurzył się głęboko w niepewne górskie ścieżki, wspinał się na szczyty i schodził w doliny. Wiele razy gubił się we mgle i nie mógł znaleźć drogi. Kiedy w końcu złoty zachód słońca znikał za wzgórzami, kładł się tam gdzie stał i zasypiał, ale nawet we śnie nie mógł znaleźć swojego pana. Potem zszedł z gór i ruszył szukając wzdłuż brzegu, ale nikt nie odpowiadał na jego wołania oprócz mew, których ślady widział na piaskach i siewek gromadzących się na plaży.
Aż pewnego ranka, na kamienistej plaży, dostrzegł postać wychudzoną i cienką jak ważka. Być może kiedyś był to kapłan, ale teraz długie włosy zwisały z jego głowy splątane z niezliczonymi kosmykami wodorostów, jakby nosił wieniec z cierni. Na chudej, pokurczonej sylwetce wisiało kilka szmat, nie wiadomo czy z jedwabiu, czy bawełny, ledwie okrywały kościste stawy rąk i nóg z których luźno zwisała pomarszczona skóra. W jednej ręce trzymał pęk wodorostów w drugiej rybę. Postać próbowała chodzić, ale zataczała się jak pijany. Ario pomyślał, że w stolicy widział wielu żebraków, ale takiego jeszcze nigdy nie spotkał.
Ashura mieszkają nad oceanem, tak mówią sutry Buddów. – Pomyślał Ario. Rzeczywiście trzy, czy cztery królestwa zła, które Asura zamieszkują, leżą wysoko w górskich lasach położonych wzdłuż brzegu morza. Czy to możliwe, że dotarłem do królestwa nawiedzonego przez wygłodniałe duchy i nieświadomie wkroczyłem na wzgórze Gakido Preta ? Być może to stworzenie wie co się stało z moim panem. Proszę o wybaczenie ! - Powiedział Ario i powtórzył pytanie, które wcześniej zadawał wyspiarzom: Czy możesz mi powiedzieć, gdzie mogę znaleźć Shunkwana Sozu, Superintendenta Shugyo z Hosshoji?
Ario nie rozpoznał swojego pana, ale jak Shunkwan mógłby zapomnieć swojego sługę ? Zdołał jedynie wykrzyknąć : Tak, to ja nim jestem ! - Wszystko co niósł wypadło mu z rąk na piasek i Shunkwan zemdlał.
W taki właśnie sposób Ario znalazł swojego mistrza. Położył jego głowę na swoich kolanach, potem gorzko zapłakał zrozpaczony i powiedział : Jestem tutaj ! Och tylko mi nie odchodź ! Nie możesz mi tego zrobić po tym wszystkim przez co przeszedłem, żeby cię odnaleźć. Czy zrobiłem to wszystko na darmo ?
Wkrótce Shunkwan nieco oprzytomniał i Ario pomógł mu wstać na nogi. Nie mogę uwierzyć, że ci na mnie tak bardzo zależało, że przeszedłeś tak wiele by mnie znaleźć. Dzień i noc moje myśli biegną do stolicy, twarze tych których kocham pokazują mi się we śnie, a czasem zdaję się ich widzieć na jawie. Jestem strasznie słaby i wycieńczony. Nie mogę już powiedzieć co jest wizją marzeń, a co rzeczywistością. Przecież twoje przybycie może być tylko snem ! Ale jeśli tak, to co będzie, kiedy znów się obudzę ?
Jestem prawdziwy ! - Odpowiedział Ario. To, że wciąż żyjesz, w tak strasznym stanie, uderza mnie jak cud.
Tak, ja też tak myślę. Wyobraź sobie jak się czułem, gdy w zeszłym roku zostawili mnie samego i bezradnego. Chciałem wybrać utonięcie, ale Naritsune zrobił co mógł żeby mnie pocieszyć. Kazał mi poczekać na wiadomości ze stolicy i obiecał wstawić się za mną. Postanowiłem więc pozostać przy życiu, głupio wierząc, że ta wiadomość może naprawdę nadejść. Ale na tej wyspie nie ma nic do jedzenia. Kiedy byłem wystarczająco silny chodziłem w góry zbierać coś co nazywają siarką. Później wymieniałem to na żywność z kupcami z Kyushu, ale z każdym dniem stawałem się coraz słabszy i musiałem przestać. Teraz przy ładnej pogodzie wychodzę na brzeg, gdzie łowią sieciami, żeby żebrać na zgiętych kolanach o jakąkolwiek rybę. Podczas odpływu zbieram skorupiaki ze skał i jadalne wodorosty. To utrzymywało mnie na krawędzi życia, podtrzymując jak jakąś kroplę rosy zwisającą z liścia trawy. Tak przetrwałem. Jaki miałem inny wybór ? Chciałbym ci tutaj opowiedzieć wszystko, ale nie, najpierw chodźmy do mojego domu.
Żyjąc w ten sposób wciąż ma dom ? Nie sposób w to uwierzyć ! - Pomyślał Ario.
Szli dalej, aż dotarli do sosnowego lasu w którym stała chata zbudowana przez Shunkwana. Na bambusowych słupach wzniósł ściany z poprzecznych wiązek trzcin, uszczelnione wewnątrz i na zewnątrz sosnowym gałązkami. Podobnie wykonał konstrukcję dachu. Budowla nie była w stanie zatrzymać wiatru ani deszczu. Kiedyś Superintendent Hosshoji kontrolował ponad osiemdziesiąt posiadłości, na jego zawołanie mogło się stawić czterystu, czy pięciuset różnych służących i urzędników !
Rzeczywiście są różne rodzaje karmy, ta która kształtuje obecne życie i ta która określa nasz los w przyszłym życiu, wreszcie ta, która będzie nam towarzyszyć przez wiele żywotów. Shunkwana Sozu przez całe życie absorbowały tylko sprawy Buddów i wielkie sprawy wielkich świątyń, ale idąc Drogą Buddy popełnił bezwstydną zbrodnię, w rezultacie karma tego życia spadła na niego jeszcze na tym świecie i tak szybko doprowadziła do tej ogromnej katastrofy.
9. Śmierć Shunkwana
Shunkwan zrozumiał, że Ario jest prawdziwy. Kiedy w zeszłym roku przypłynęli po Naritsune i Yasuyoriego nie przywieźli dla mnie żadnego listu, od nikogo z moich bliskich i znajomych, czy ty też nie masz od nikogo listów ? – Zapytał.
Ario, dławiony szlochami, przycisnął twarz do ziemi i przez jakiś czas nie mógł nic odpowiedzieć. Potem podniósł się i powstrzymując łzy odpowiedział : Po tym jak zabrano ciebie do Nishi Hachijo przybyli urzędnicy lorda Kiyomoriego, skonfiskowali cały nasz majątek i aresztowali wszystkich domowników. Potem przesłuchano ich jako uczestników buntu, a następnie zabito. Twoja żona desperacko chciała ukryć dzieci i schroniła się z nimi na Górze Kurama. Jestem jedynym, który tam czasami bywał, aby im pomóc, zawsze znajdowałem ich pogrążonych w ogromnym smutku. Twój syn strasznie za tobą tęsknił, ilekroć tam przyjeżdżałem błagał mnie, żebym zabrał go na Kikaigashimę. Ale w drugim miesiącu zaraził się ospą i zmarł. Nasza pani nie udźwignęła nowego ciosu, popadła w melancholię i położyła się do łóżka. W drugim dniu trzeciego miesiąca też opuściła ten świat. Pozostała tylko starsza córka, która żyje teraz bezpiecznie ze swoją ciotką w Nara i to od niej przyniosłem ten list.
Sozu otworzył list i przeczytał. Córka opisała wszystko co powiedział Ario i dodała jeszcze swoją opinię : Ach dlaczego tak się dzieje, że trzech zostało wygnanych, a wróciło tylko dwóch. Ty jeden tam zostałeś i jeszcze nie wróciłeś ! Niestety nie ma nikogo tak bezużytecznego jak kobieta, bez znaczenia czy wysoko, czy nisko urodzona. Gdybym była mężczyzną przybyłabym na wyspę, na którą cię wygnali. Módl się, a z pewnością wrócisz z tym młodzieńcem.
Ojciec przycisnął list do twarzy i przez chwilę nic nie mówił. Widzisz Ario jak żałośnie głupia jest ta dziewczyna ? Pisze, że wkrótce powinienem z tobą wrócić. Gdybym był panem mojego życia, czy spędził bym trzy lata w takim miejscu ? Teraz ma prawie dwanaście lat. Czy tak proste dziecko będzie mogło wyjść za mąż ? Być może będzie w stanie utrzymać się służąc w jakimś wielkim domu. – Powiedział Sozu i wybuchnął płaczem.
Jakże trafne jest to stare powiedzenie : Nawet mądry rodzic błądzi oceniając własne dzieci.
Po chwili opanował emocje i kontynuował dalej : Na tej wyspie nie mam kalendarza, więc straciłem poczucie miesięcy i dni. Widzę tylko kwitnące kwiaty, albo opadające liście, dzięki temu wiem, że jest wiosna albo jesień. Kiedy głosy cykad żegnają ostatni zbiór jęczmienia to wiem, że nadeszło lato. Zimę rozpoznaję po padającym śniegu. Obserwując jak księżyc rośnie wiem, że minęło piętnaście nocy, później czekam, aż niemal zniknie i wiem że minęło piętnaście kolejnych, razem trzydzieści dni miesiąca. Dodawałem miesiące na palcach i pomyślałem, że mój mały chłopiec kończy sześć lat, a on opuścił ten świat przede mną. Kiedy odjeżdżałem do Nishi Hachijo desperacko chciał jechać ze mną. Zniechęciłem go obiecując, że wkrótce wrócę. Pamiętam to tak wyraźnie, jakby to było wczoraj. Zostałbym z nim nieco dłużej, gdybym tylko wiedział, że nigdy go nie zobaczę. Więź łącząca rodziców z dzieckiem, czy dziecka z rodzicami, więź między mężem i żoną, wszystkie łączą wielką mocą, ale tylko na jedno życie. Dlaczego żaden sen, ani wizja, nigdy nie powiedziały mi że odeszli ? Postanowiłem pozostać przy życiu, nieważne jak marnym i nieważne co inni o mnie pomyślą. Postanowiłem tak tylko dlatego, że marzyłem o ponownym spotkaniu z rodziną. Współczuję mojej córce, ale ona w końcu żyje i przetrwa trudy jakie napotka na swojej drodze. Gdybym żył dalej, kosztem tych wszystkich problemów, widok mojej żałosnej nędzy byłby dla ciebie niesłychanie bolesny, ale ja nie jestem aż tak samolubnym egoistą.
Shunkwan Sozu, Superintendent Hosshoji, przestał przyjmować jedzenie i szczerze oddał się przyzywaniu Buddy Amidy, oraz odmawianiu modlitw za śmierć i odrodzenie w Świętej Krainie. Dwudziestego trzeciego dnia od przybycia Aria życie Szunkwana Sozu zgasło w jego chacie. Dożył wieku trzydziestu siedmiu lat.
Ario przylgnął do martwego ciała, potem spojrzał w niebo i położył się na ziemi gorzko płacząc, ale nic nie mogło się zmienić. Potem zaczął mówić do swojego martwego Pana: Ach, jakże chętnie poszedł bym za tobą do tamtego świata, ale w stolicy pozostawiłem moją młodą kochankę, która nie ma oprócz mnie nikogo. Muszę żyć dalej, aby się nią opiekować i modlić się o twoje oświecenie i wieczne szczęście w życiu pozagrobowym.
Potem rozebrał chatę. Z pni bambusa, wiązek trzciny i sosnowych gałęzi ułożył stos pogrzebowy nad ciałem swojego pana. Nie dotykał go rękami, nie zmienił położenia, pozostawił ciało tam gdzie Shunkwan zakończył swoje życie. Dołożył jeszcze kilka sosnowych konarów i podpalił stos, z którego wolno zaczął wznosić się ciężki od solanki dym. Po zakończeniu kremacji zebrał białe kości i zawiesił je w woreczku na szyi. Potem poszedł do portu, wsiadł na pokład statku handlowego, wrócił na Kyushu i wyruszył w podróż do stolicy.
Gdy tylko Ario dotarł na miejsce od razu poszedł do córki Shunkwana, której opowiedział wszystko co się wydarzyło. Obawiam się, że twój list tylko pogorszył jego stan. - Wyjaśnił. Nie miał papieru, ani kałamarza, nie mógł więc napisać odpowiedzi. Rozpacz z którą musiał żyć, dławiła go aż do śmierci. Żyjemy nie tylko na tym świecie, ale także w wielu przyszłych światach, a więc kiedyś, w innym życiu, w dalekiej przyszłości, możemy usłyszeć jego głos i zobaczyć jego twarz, więc módlmy się szczerze aby dostąpił oświecenia.
Córka Shunkwana Sozu, w jej dwunastym roku, została zakonnicą i oddała się świętemu życiu w świątyni Hokkeji w Nara, modląc się o szczęście swoich rodziców w następnym życiu. Ario udał się na Górę Koya, złożył kości Shunkwana Sozu w świątyni Okunoin, w której spoczywa wiecznie medytujący Święty Kapłan Kobo Daishi. Następnie opuścił świecki świat i został kapłanem w dolinie Rengedani. Siedem razy pielgrzymował po całym kraju odmawiając modlitwy w intencji szczęścia swojego mistrza w następnym życiu.
Tak wielu dotknęły nieszczęścia przynoszące bezgraniczną rozpacz. Ludzka krzywda narastała stawiając Heike w obliczu przerażającego końca.
10. Trąba powietrzna
W południe, dwunastego dnia w piątym miesiącu tego 1179 roku, wielki wicher przetoczył się przez miasto. Runęło wiele domów. Zaczęło się tam, gdzie krzyżują się Nakanomikado i Kyogoku, a potem wicher runął na południowy zachód łamiąc wielkie i małe bramy, zerwane dachy leciały czterysta, pięćset metrów, i dalej. W powietrzu latały krokwie, belki i słupy, drewniane gonty z dachów fruwały wszędzie, jak jesienne liście niesione wiatrem. Ryk był tak potężny, że nawet wiatr Karma, który zwiewa ludzi do piekła, nie mógł by go zagłuszyć. Nie tylko domy zostały zniszczone, życie straciło wielu ludzi, żywioł zabił niezliczoną ilość wołów i koni.
Nie było to zwyczajne wydarzenie, więc konieczne było oczytanie wróżb wyjaśniających jego znaczenie. Wróżbici Biura Świątyń i Wróżbici Dworu rozpoczęli niezbędne obrzędy, w efekcie których przedstawiono jednogłośnie opinię :
W ciągu następnych stu dni minister otrzymujący wielkie uposażenie będzie musiał zachować najwyższą ostrożność. Ponadto Imperium ogarnie kryzys, Cesarski Tron i Nauki Buddy upadną, a wojny będą się toczyć jedna po drugiej.
11. Skonsultuj się z chińskim lekarzem lub nie.
W tym czasie Komatsu Dono, Lord Shigemori, odbywał pielgrzymkę do Kumano. Wiadomości o katastrofie w stolicy bardzo go przygnębiły. Przed Shojoden, w głównej świątyni Kumano, spędził całą noc wznosząc modły do Buddów i opowiadając im o swoich rozterkach : Widzę, że mój ojciec, Świecki Kapłan i Kanclerz, błądzi postępując źle, niesprawiedliwie i niemoralnie, prześladuje nawet samego suwerena. Jako jego najstarszy syn często się z nim spieram, ale nie słucha moich rad i ostrzeżeń. Nie wyobrażam sobie, aby jego następcy mogli odbudować blask i dobre imię jego, naszego domu i naszych przodków. Jako potomek pierwszej linii nie czuję się godny, ani kompetentny, żeby pokierować losami naszego domu jako mądry syn i sukcesor. Nie mogę, jak jakaś miernota, podążać z falą którą wzburzył. O wiele lepiej było by porzucić myśli o wielkości i wycofać się, porzucić chwałę tego życia i wejść na ścieżkę Buddy szukając oświecenia. Jestem człowiekiem tak słabym i przygnębionym jak każdy inny, równie zagubionym w kwestii prawa i podejmowania dobrych decyzji. Taki ignorant i zwykły człowiek jak ja z pewnością zbłądzi przy dokonywaniu wyboru, więc nie mogę zrobić tego co bym chciał. O Gongenie Kongo Doji ! Błagam Cię, pozwól trwać dobrobytowi naszego domu, abyśmy nadal mogli cieszyć się łaskawą przyjaźnią naszego Władcy. Błagam Cię, zmień zły umysł mojego ojca, aby Imperium mogło cieszyć się pokojem. Ale jeśli świetność naszego domu ma być przywilejem tylko tego jednego pokolenia, a wstyd ma spaść na nasze potomstwo, to modlę się do ciebie abyś przerwał teraz moje życie i uwolnił mnie od kręgu smutków w przyszłym życiu. Oczekuję Twojej mistycznej pomocy w obu prośbach.
Gdy tak żarliwie modlił się z jego ciała, jak z lampy, wyszło światło i rozbłysnęło, a potem nagle znikło, jakby zgasło. Wielu ludzi to widziało, jednak ze strachu nikt nic o tym nie powiedział.
Wracając do Kyoto, podczas przeprawy przez rzekę Iwata, jego najstarszy syn Porucznik Koremori i kilku innych dworzan wskoczyli do wody i zaczęli bawić się wesoło, dla ochłody przed gorączką lata. Wszyscy byli ubrani w biel pielgrzyma, pod którą mieli fioletową bieliznę. Kiedy szaty namokły ich barwa zmieniła się w szary kolor żałoby.
Gubernator Chikugo Sadayoshi zawołał : Szaty symbolizujące żałobę to bardzo zły omen ! Proszę zdejmijcie je szybko !
Na co Shigemori odpowiedział : To znak że moje modlitwy zostały wysłuchane. Nie, nie wolno przebierać się ! - Z wdzięcznym sercem natychmiast wysłał posłańców z ofiarami do Kumano.
Wszyscy obecni uznali zdarzenie i zachowanie Lorda Shigemoriego za bardzo dziwne, ale nie raczył ich oświecić żadnym wyjaśnieniem. Nikt o tym jeszcze nie wiedział, ale wkrótce jego synowie przywdzieją prawdziwą żałobę.
Kilka dni po powrocie do Miyako Lord Shigemori zachorował. Nie zlecił żadnych obrzędów leczenia ponieważ miał pewność, że to Bogowie Kumano usłyszeli jego modlitwę.
W tym czasie gościł w stolicy słynny lekarz Sung, medyk chińskiego dworu. Lord Kiyomori wysłał z Fukuhary gubernatora prowincji Etchu Moritoshiego z wiadomością dla Shigemoriego : Jak słyszę twoje dolegliwości są bardzo ciężkie. Ostatnio przybył do nas medyk Sung, lekarz cesarskiego dworu Chin, wezwij go, na pewno ci pomoże.
Shigemori wysłuchał go, siadł i odparł : Powiedz mojemu ojcu, że z szacunkiem wysłuchałem jego słów w sprawie chińskiego lekarza. Proszę przekaż mu moją opinię : Za czasów panowania mądrego cesarza Daigo Tenno (897–930), w erze Engi, przybył do naszej stolicy pewien zagraniczny fizjonomista. Skończyło się to wstydem dla naszego całego kraju. Jak mógłbym ja Shigemori, zwykły człowiek, wzorem naszego władcy skorzystać z usług lekarza z obcego kraju ? Cesarz Gaozu, założyciel dynastii Han, zjednoczył swoje królestwo trzymetrowym mieczem. Kiedy zaatakował siły buntownika Ying Bu z Huainan zraniła go zbłąkana strzała. Cesarzowa Lu wezwała słynnego lekarza. Medyk powiedział, że może wyleczyć ranę, ale będzie to kosztowało co najmniej pięćdziesiąt sztuk złota. Gaozu odpowiedział mu, że jego karma zapewniała mu dotychczas wystarczającą ochronę i nie odniósł żadnej rany w wielu stoczonych bitwach. Potem stwierdził, że widocznie jego szczęście się skończyło, a ponieważ życie jest darem nieba, to tylko niebo decyduje kiedy się zakończy. Nawet słynny lekarz Pian Que nic by na to nie poradził. Cesarz nie chciał żeby go uznano za skąpca, więc dał lekarzowi pięćdziesiąt złotych monet, ale odrzucił jego leczenie. Ta historia powinna być mądrą nauką i wiele dla mnie znaczy. Ja Shigemori, będąc nikim, zostałem podniesiony do rangi trzech największych ministrów. Moje przeznaczenie jest w rękach Nieba, więc dlaczego miałbym kwestionować wolę Niebios i oddać się w ręce zagranicznego lekarza ? Jeśli moja choroba jest śmiertelna, to po co mi lekarz? Jeśli moim przeznaczeniem jest dalsze życie, to wyzdrowieję bez pomocy lekarza. Gdyby jego pomoc okazała się nieskuteczna, jak wielki wstyd okrył by nasz dom i kraj ? Przekaż to wszystko mojemu ojcu.
Moritoshi wrócił do Fukuhary i przekazał ojcu słowa syna. Kiyomori powiedział : Nigdy nie słyszałem o ministrze dla którego honor naszego cesarstwa byłby tak ważny. Obawiam się, że czeka go śmierć.
Dwudziestego ósmego dnia, siódmego miesiąca, trzeciego roku ery Jisho (1179), Lord Shigemori złożył śluby buddyjskie i przyjął imię Joren. Pierwszego dnia ósmego miesiąca zakończył życie. Miał czterdzieści trzy lata i był u szczytu swoich możliwości. Jego śmierć była wielką stratą. Był filarem Heike i pod każdym względem mędrcem swoich czasów. Cały świat opłakiwał jego odejście. Zawsze wyróżniał się, lojalny w sercu suwerenowi, wzór dla każdego, cnotliwy w każdym słowie.
12. Miecz żałoby
Lord Shigemori miał niezwykłą naturę, być może widział nawet przyszłość. Przed śmiercią, w nocy siódmego dnia czwartego miesiąca, miał sen. Szedł wzdłuż brzegu morza i zobaczył duże Tori. Co to za brama ? – Zapytał.
Ktoś powiedział, że to brama świątyni bóstwa Kasugi. Z gęstniejącego tłumu wyszedł człowiek z głową nabitą na miecz. Shigemori zapytał czyja to głowa.
To głowa kanclerza nowicjusza Kiyomoriego z domu Heike. Ogrom jego grzechów sprawił, że Daimyojin tej świątyni kazał ją zabrać. - Padła odpowiedź.
Potem się obudził i zaczął rozważać : Od czasu rebelii Hogen i Heiji nasz dom wiele razy niszczył wrogów cesarza. Zawsze byliśmy sowicie wynagradzani, ojciec został kanclerzem, a teraz jest dziadkiem cesarza. Więcej niż sześćdziesięciu ludzi z naszej rodziny dostąpiło najwyższych zaszczytów, od dwudziestu lat nie ma w całym Imperium nikogo, kto mógłby się z nami równać pod względem rangi i urzędu. Teraz złe czyny ojca sprowadzają na nas ruinę. - Gdy tak gorzko rozmyślał rozległo się głośne pukanie do drzwi jego mieszkania.
Stary mnich znika (po lewej). W prawym dolnym rogu Kiyomori i jego ludzie.
I tak Lord Kiyomori, uniesiony nową falą wiary, postanowił odbudować Itsukushimę. W Złotej Sali na Górze Koya, na pamiątkę swojej wizji, sfinansował obrazy bliźniaczych Mandali. Wschodnich Bogów namalował osobiście, ale z jakiegoś nieznanego powodu koronę centralnego Buddy Dainichi Nyorai pomalował krwią z własnej głowy. Pozostałych Buddów namalował malarz Jomyo Hoin.
Lord Kiyomori udał się do stolicy i poprosił o audiencję u klasztornego cesarza. Jego Wysokość i cały dwór bardzo poruszyła opowieść o wizji. Klasztorny cesarz potwierdził jego urząd Aki no Kami i polecił mu odbudowę świątyni Itsukushima. Odbudował więc sanktuarium, zbudował jego Torii w morzu, odnowił liczne kapliczki, zbudował także galerię o długości trzystu sześćdziesięciu metrów. Kiedy cała praca została ukończona Kiyomori udał się do świątyni i spędził noc na czuwaniu. W pewnej chwili zasnął i znów doznał wizji. Odwiedził go piękny młodzieniec i wręczając mu krótką pikę z drzewcem ozdobionym srebrnymi pasami powiedział : Jestem posłańcem Daimyojin, Bogini tej świątyni. Weź to ostrze i chroń nim Tron tego Cesarstwa.
Kiedy się obudził sen stał się rzeczywistością, bowiem obok jego poduszki leżała pika yari. Co więcej objawiła mu się sama Daimyojin i przekazała wyrocznię : Czy będziesz pamiętał, czy też zapomnisz, nie wiem, ale słowa mędrca ze Świętej Góry Koyi są prawdą. Jeśli jednak twoje czyny będą złe, nie przyniosą twoim potomkom nic dobrego. - Po tych słowach Bogini zniknęła
To było zaiste wspaniałe wydarzenie !
6. Raigo
Za panowania cesarza Shirakawy córka Kampaku, Lorda Fujiwary Morozane, została cesarzową (1072–1086), miała na imię Kenshi. Jego Wysokość kochał ją i bardzo chciał, żeby dała mu syna. Jeden z mnichów Miidery słynął z wielkiej mocy, był to adept Raigo Ajari. Jego Wysokość wezwał go i poprosił : Proszę postaraj się przekonać Buddów, żeby Jej Wysokość obdarzyła mnie męskim potomkiem. Jeśli za twoim wstawiennictwem przyjdzie na świat mój spadkobierca dam ci wszystko czego zapragniesz.
Raigo z szacunkiem skłonił się i obiecał zrobić wszystko co jest w jego mocy, potem wrócił do Miidery. Przez następne sto dni każdą cząstkę swego czasu poświęcał na ofiarowanie Buddom wymaganych modlitw.
W ciągu tych stu dni cesarzowa poczuła w sobie potomka, który pojawił się na świecie szesnastego dnia dwunastego miesiąca, w pierwszym roku ery Joho (1074). Dziecko było chłopcem, a poród okazał się bardzo łatwy. Zachwycony cesarz wezwał Raiga. Jakie jest twoje życzenie ? - Zapytał.
Raigo poprosił o uroczyste podium dla święceń w Miiderze. Zaskoczony i przestraszony cesarz odpowiedział : Nie myślałem, że takie będzie twoje życzenie. Podejrzewałem, że poprosisz o awans do rangi Sojo. Narodziny księcia są zawsze oczekiwane, ponieważ zapewniają sukcesję i pokój w królestwie. Uroczyste podium do święceń kapłańskich jest wyłącznym przywilejem Góry Hiei. To o co prosisz rozwścieczy Świętą Górę i wywoła straszliwe konsekwencje, prawdopodobnie dojdzie do wojny między Enryakuji i Miiderą, która może spowodować upadek Świętego Nauczania Tendai!
Kierując się tymi powodami wielkiej wagi cesarz odrzucił prośbę. Raigo wrócił do Miidery ogromnie rozczarowany i postanowił umrzeć z głodu. Kiedy cesarz dowiedział się o tym przestraszył się i wezwał Oe Masafusę, który był wówczas gubernatorem prowincji Mimisaka. Niegdyś byłeś uczniem Raigo. Idź i zobacz co możesz zrobić w tej sprawie. – Poprosił.
Masafusa pospieszył do Miidery gdzie znalazł Raigo zamkniętego w poczerniałej od dymu osobistej kaplicy. Kiedy zaczął prosić o zrozumienie decyzji suwerena jak grom dobiegły z wnętrza straszne słowa : Słowo cesarza to nie żart ! Tylko dzięki mnie książę przybył na ten świat. Jeśli nie mogę uzyskać mojej prośby zabiorę księcia ze sobą do Królestwa Demonów.
Nie chciał nawet widzieć Masafusy. Gubernator wrócił do Miyako i opowiedział o wszystkim Jego Wysokości, czym niezmiernie zasmucił suwerena.
W końcu, ku zdumieniu i wielkiej konsternacji cesarza, Raigo, tak jak powiedział, umarł z głodu. Potem mały Książę zachorował i położył się do łóżka. Odmawiano za niego wiele modlitw wznosząc błagania do Buddów, ale nie było widać żadnej poprawy. Ktoś twierdził, że widział przy poduszce małego księcia siwowłosego mnicha trzymającego w rękach shakujo.
PRZERAŻENIE jest zbyt słabym słowem, aby opisać to, co odczuwano na dworze. Szóstego dnia, w ósmym miesiącu pierwszego roku ery Shoryaku (1077), książę zmarł w wieku czterech lat. Nazywał się Atsufun. Pogrążony w żałobie cesarz wezwał Ryoshina, opata z Góry Hiei, mnicha o imponującej randze i o imponującej mocy. Co mam teraz zrobić ? - zapytał.
Ryoshin odpowiedział : Tylko moja Góra, Wasza Wysokość, pomaga spełniać takie pragnienia jak twoje. Cesarz Reizei przyszedł na świat ponieważ mój wielki poprzednik Ryogen, na prośbę Ministra Prawicy Lorda Fujiwary Morosuke, zwrócił się do Buddów modlitwami w intencji narodzin Księcia Koronnego. Ponoć gdy Lord Morosuke poprosił go o tę przysługę Ryogen miał odpowiedzieć : To nie sprawi mi większych trudności. Potem wrócił na górę Hiei i przez sto dni modlił się z wielką siłą do Sanno, Boga Góry. W ciągu tych stu dni cesarzowa stała się brzemienna, a potem urodziła cesarzowi Murakami dziedzica, przyszłego cesarza Reizei. Podobnie za wstawiennictwem naszej Góry Hiei przyszedł na świat przyszły cesarz Horikawa, w dziewiątym dniu siódmego miesiąca, w trzecim roku ery Shoryaku (1079).
Tak więc już w starożytności szukano ochrony przed złymi duchami, zatem nie należy lekceważyć gniewnych duchów w naszych czasach. Nic więc dziwnego, że w czasie gdy Kenreimonin oczekiwała szczęśliwych narodzin cesarskiego potomka ogłoszono tak szeroką amnestię. To było bardzo niefortunne, że Shunkwan Sozu został pominięty.
Ósmego dnia dwunastego miesiąca, tego samego roku, książę został mianowany następcą tronu, a Naidaijin Shigemori został mianowany jego nauczycielem, natomiast Ike no Chunagon Yorimori mianowano Doradcą Daiyu. Tak kończył się drugi rok ery Jisho (1178).
7. Powrót Naritsune
W nowym roku, trzecim roku ery Jisho (1179), w ostatniej dekadzie pierwszego miesiąca, porucznik Fujiwara Naritsune i szef policji Kebiishi Taira Yasuyori, teraz mnich Shosho, opuścili Kase w Hizen i wyruszyli do stolicy. Było jeszcze bardzo zimno i mozolnie wlekli się od portu do portu, od jednej wyspy do drugiej, aż w końcu, dziesiątego dnia drugiego miesiąca, dotarli do Kojimy w prowincji Bizen. Stąd udali się do Ariki no Bessho, gdzie mieszkał na zesłaniu Dainagon Narichika, ojciec Naritsune. Tutaj znaleźli różne napisy na bambusowych filarach i na shoji, ślady pędzelka pozostawione z nudów przez Dainagona.
Ach nie ma lepszej pamiątki, niż czyjeś odręczne pismo ! - Powiedział Naritsune.
Czytali i czytali, raz po raz roniąc łzy : Dwudziestego dnia, siódmego miesiąca, trzeciego roku ery Angen (1177) zostałem kapłanem. Obok było napisane : Dwudziestego szóstego dnia tego miesiąca Nobutoshi przybył z Kyoto. - W ten sposób dowiedzieli się, że odwiedził go stary sługa.
Na pobliskiej ścianie widniał napis : Jeśli ufamy, że Trzech Świętych Buddów przyjmie nas, to z pewnością odrodzimy się w raju. - Widząc, że miał nadzieję odrodzić się w Czystej Krainie poczuli się nieco pocieszeni pośród ich nieograniczonego smutku.
Pokazano im miejsce w sosnowym gaju, gdzie pochowano zesłańca. Tylko niewielki wzgórek piasku oznaczał jego obecność. Naritsune złożył ręce i ze łzami w oczach przemówił, jakby do żyjącego : Wiem, że teraz nas obserwujesz. Tęskniłem na dalekiej wyspie, ale życie nie spełnia moich życzeń, więc nie mogłem pospieszyć do ciebie. W istocie przeżyłem wygnanie. Po dwóch latach zostałem wezwany z powrotem do stolicy. Tak cieszyłem się na spotkanie z tobą ! Widok ciebie żywego mógł uczynić moje życie wartym życia. Przyszedłem tak szybko jak tylko mogłem, ale widzę, że nie ma potrzeby do dalszego pośpiechu. - Mówił z wielką żarliwością, płacząc.
Gdyby jego ojciec wciąż żył z pewnością zapytałby syna jakie były te dni na wygnaniu, ale przepaść między jednym życiem, a drugim, zadaje tylko smutek i ból. Kto może odpowiedzieć leżąc pod mchem ? Naritsune słyszał tylko wiatr wyginający gałęzie sosen.
Tutejsi chłopi, choć nieokrzesani, wiedzieli że syn to wielki skarb rodzica. Widok synowskiego żalu poruszył ich do łez. Lata nadchodzą i lata mijają, ale życzliwość rodzica nigdy nie może zostać zapomniana, choć przemija jak sen, albo jakaś przelotna wizja. Łzy tęsknoty będą płynęły zawsze.
Noc spędzili okrążając grób i wzywając Jego Imię. Następnego ranka zbudowali kopiec i otoczyli go balustradą dając schronienie zmarłemu. Potem, przez siedem dni i siedem nocy, wzywali Jego Imię i odmawiali sutry. Ostatniego dnia wznieśli wysoką stupę grobową, na której Naritsune napisał : O Święte Duchy Zmarłych ! Zostawcie za sobą narodziny, zostawcie za sobą śmierć, szukajcie oświecenia. A pod datą napisał : Jego pierworodny syn Naritsune.
O świcie szesnastego dnia trzeciego miesiąca dotarli do Toby. Tam jego zmarły ojciec miał górską rezydencję zwaną Suhama. Od lat tkwiła opuszczona w ruinie. Dach stracił pokrycie, brama wciąż stała, ale nie miała drzwi. Naritsune wszedł do ogrodu. Nie było śladu ludzkiej obecności, wszystko pokrywał puszysty mech. Spojrzał na staw, wiosenna bryza wywoływała na jego tafli niekończącą się procesję srebrnych zmarszczek przecinanych przez fiolet kaczek mandarynek i biel mew. Tęskniąc za tym co kiedyś tak lubił, ronił niekończący się strumień łez. Dom owszem, wciąż tam był, ale siatka nad pawężami zniknęła, podobnie jak żaluzje i przesuwane drzwi.
Tutaj mój ojciec zrobił to i to… przechodził przez te drzwi… sam zasadził to drzewo… - Wspominając z miłością przywoływał obecność ojca.
W szesnastym dniu trzeciego miesiąca pojawiło się już kilka wiśniowych kwiatów, natomiast wierzby, śliwy, brzoskwinie i morela obnosiły się już ze swoją kwiecistą chwałą. Właściciel tego wszystkiego odszedł, ale żadne drzewo nigdy nie zapomina o wiośnie. Naritsune stał pod kwiatami. Brzoskwinia i morela nigdy nie powiedzą kto przyszedł, a kto odszedł. Opary mgły nie zatrzymują śladów tych, którzy tu mieszkali dawno temu… – Rozmyślał z nostalgią. To był kiedyś mój dom, gdyby w naszym świecie te kwiaty mogły mówić… Ile pytań zadałbym im o tych dniach, które przeminęły!
Tak sobie nucił stare wiersze, a Yasuyori snuł się za nim jak cień, zwilżając łzami swoje atramentowo czarne rękawy. Mieli zamiar wyjechać o zachodzie słońca, ale Naritsune nie mógł odejść. I tak powoli otoczyła ich noc. Blask światła wschodzącego księżyca przebijał się pajęczyną złotych smug przez szczeliny w starych dachach i ścianach, jak to zawsze się dzieje w zrujnowanym domu.
Wkrótce ponad wzgórzami miał wzejść dzień, jednak Naritsune wciąż nie mógł odejść, ale przecież nie mógł zostać tutaj na zawsze. Przyjechał po nich powóz i nie mógł czekać na tych, którzy go zamówili. Ze łzami w oczach wyjeżdżał z Suhamy.
Gdy wjeżdżali do stolicy ich serca odczuwały zarówno radość jak i smutek. Po Yasuyoriego przyjechał powóz, ale nie wsiadł do niego. Nie mogę znieść myśli, że już tutaj się rozstaniemy. - Powiedział.
Dojechali razem aż do rzeki Kamo w Shichijo. Tam ich drogi rozchodziły się, ale wciąż nie mogli stawić czoła chwili pożegnania. Dwóch, którzy szczęśliwi spędzili razem zaledwie pół dnia pod kwiatami wiśni; towarzysze, którzy przez jedną noc wspólnie kontemplowali księżyc w pełni; podróżni, którzy złapani przez prysznic ulewy znaleźli schronienie pod tym samym drzewem… Wszyscy się smucą przy pożegnaniu. O ile bardziej musi to dotykać dwóch ludzi, którzy razem cierpieli wygnanie na dalekiej wyspie, razem przeżyli wspólne rejsy walcząc z morskimi falami, ludzi którzy doświadczyli w życiu tej samej karmy. Z pewnością połączyła ich ogromna siła więzi z minionych żyć.
Naritsune pojechał do rezydencji swojego teścia Norimoriego. Jego matka przyjechała tam dzień wcześniej, bowiem dowiedziała się, że wraca. Mieszkała do tej pory na górze Ryozen. Kiedy go zobaczyła rozpłakała się. Ja… Jeszcze żyję… ! - I to było wszystko co mogła odpowiedzieć.
Cały personel rezydencji Norimoriego, wszyscy tłoczyli się wokół niego płacząc z radości. Wyobraźcie sobie jak szczęśliwa była żona Naritsune i jego mamka Rokujo ! Ciężar niekończącego się żalu zmienił czarne włosy Rokujo w białe. Jego żona, niegdyś tak żywa i ładna, zmarniała prawie nie do poznania. Kiedy Naritsune udał się na wygnanie jego syn był w trzecim roku życia, a teraz, prawie jak dorosły, miał włosy związane w pętle. Obok niego stał jeszcze jeden chłopiec, może trzyletni. A kto to jest ? - zapytał Naritsune.
Cóż, widzisz… - Rozpoczęła Rokujo, a potem przycisnęła rękawy do oczy i zapłakała.
Och ! - Zawołał Naritsune. Przypomniał sobie, że jego żona była w ciąży kiedy musiał ją zostawić i jak bardzo martwił się wtedy o nią. Jego drugi syn tak pięknie wyrósł !
Potem Naristsune udał się na audiencję u klasztornego cesarza, co kiedyś było dla niego zupełnie zwyczajne. Dostał nominację na urząd Saisho no Chujo i jako Kapitan Konsultant i rozpoczął służbę na dworze suwerena.
Shunkwan patrzy, jak statek odpływa.
Pomimo pokazanego żagla tekst wspomina tylko o wiosłowaniu.
3. Cesarskie narodziny
Tak więc ułaskawieni opuścili Kikaigashimę i dotarli do posiadłość Lorda Norimoriego w Kase, w prowincji Hizen. Czekał tam na nich posłaniec Norimoriego ze stolicy z wiadomością dla Naritsune : Wiatr i morze będą ciężkie przez resztę tego roku, więc podróż przyniesie wielkie niebezpieczeństwa. Zostań tam. Zadbaj o siebie i przyjedź do stolicy wiosną. Naritsune spędził więc resztę roku w Kase.
Tymczasem dwunastego dnia, w jedenastym miesiącu, w godzinach porannych, rozeszła się wiadomość, która wzbudziła wielkie emocje w całym mieście i w Rokuharze : W pawilonie Ikedono cesarzowa ma urodzić!
Wkrótce pojawili się klasztorny cesarz, regent, kanclerz i wszyscy starsi arystokraci i wysoko urodzeni panowie. Każdy kto piastował jakikolwiek urząd, czy stanowisko, a marzył o awansie, czy wyższej nominacji, bez względu na rangę i posiadany majątek, musiał się też pojawić w Rokuharze.
Bezprecedensowa okoliczność przyniosła amnestię bez precedensu w przeszłości, a wszystko po to, aby uczcić tak WIELKĄ okazję. Tylko jeden Shunkwan Sozu nie został ułaskawiony. Złożono przysięgę, że jeśli poród będzie pomyślny i narodzi się książę, to cesarzowa i następca tronu udadzą się z dziękczynną pielgrzymką do sanktuariów Hachimana w Hirano i Oharano. Wielki mnich Sengen Hoin z ogromnym szacunkiem wysłuchał przysięgi. Modlitwy odmawiano w świątyniach dwudziestu Kami, poczynając od Ise Daimyojin. W świątyniach Todaiji i Kofukuji, oraz szesnastu innych, czytano święte sutry. Strażnicy ubrani w kariginu zdobione brokatem, z mieczami u boku, szli w procesji ze wschodniego skrzydła, przez południowy ogród i środkową bramę, na zachód, niesiono różne święte naczynia, oraz cesarski miecz i cesarską szatę. Stworzono genialny spektakl.
Lord Shigemori, który nigdy nie ekscytował się niczym, czy to dobrym, czy to złym, przybył dobrą chwilę później prowadząc konwój wozów. Towarzyszył mu najstarszy syn Koremori, a za nim wielu szlachetnie urodzonych. Wozy wypełniono darami wśród których było między innymi czterdzieści zmian kompletnych szat różnych fasonów, siedem srebrem zdobionych mieczy na dużych tacach i dwanaście koni. Było to zgodne z precedensem Kampaku Fujiwary Michinagi, który wysłał w darze konie, gdy jego brzemienna córka Jotomonin, małżonka cesarza Ichijo Tenno, została położona na łożu w erze Kanko (1004–1013).
Lord Shigemori miał prawo ofiarować konie ponieważ był nie tylko starszym bratem cesarzowej, ale jego relacje w stosunku do Matki Narodu były iście ojcowskie. Wielki Doradca Dainagon Gojo Kunitsuna również podarował dwa konie. Ludzie zastanawiali się nad tym darem, czy chciał okazać czyste oddanie, czy po prostu chwalił się zamożnością. Od Ise do Itsukushimy w prowincji Aki, siedemdziesiąt świątyń otrzymało wystrojone konie, aby zadowolić ich Bogów. Cesarskie stajnie podarowały kilkadziesiąt koni ze świętymi chorągwiami.
Kakuho Shinno, Lord Opat Ninnaji, czytał Sutrę Pawia. Zasshu Kakwaiho Shinno, Lord Opat Tendai, intonował Sutrę Siedmiu Buddów Królów Medycyny. Klasztorny Książę Enkei Shinno, Lord Opat Miidery, intonował Sutrę Kongo Doji. Intonowano i recytowano praktycznie wszystkie święte sutry, odprawiano wszelkie rytuały mogące ucieszyć Buddów. Dym z rytualnego ognia Goma wypełnił cały pawilon, dźwięk dzwonów odbijał się echem wśród chmur wysoko w niebie, a niesamowite głosy śpiewające sutry sprawiały, że włosy unosiły się na każdej głowie. Żaden duch nastawiony na czynienie zła nie byłby w stanie ich pokonać. Następnie wniesiono do kaplicy Buddy naturalnej wielkości posągi Yakushi Nyorai, Buddy Króla Medycyny i Pięciu Królów Mantry.
Pomimo wszystkich starań poród Jej Królewskiej Wysokości trwał bez końca, bez widoku na bliskie narodziny. Lord Kiyomori i jego małżonka Lady Nii, która przyciskała ręce do piersi w zakłopotaniu, nieustannie głośno szeptali : Co robić ? Co mamy zrobić? Ktokolwiek zapytał ich o cokolwiek odpowiadali krótko : Rób, co chcesz ! Rób, co chcesz ! Kiyomori w pewnej chwili powiedział : Ach gdybym był z moją armią w polu i czekał na decydującą bitwę nie odczuwałbym tak wielkiego niepokoju.
Pięciu wspaniałych uzdrowicieli, w randze prałatów, Bokaku, Shoun, Shungyo, Gosen i Jissen wznosiło swoje własne apele do Buddów żądając pomocy od Bogów swoich świątyń. Powoływali się na swoje długoletnie oddanie, bowiem Bogowie muszą przecież teraz zainterweniować i pomóc w tak wyjątkowej sprawie. Z pewnością można było się spodziewać, że ich modlitwy odniosą skutek. Był to rzeczywiście najbardziej błogosławiony widok.
Obok tego wszystkiego klasztorny cesarz, oczyszczony przed pielgrzymką do Imakumano, w którą miał się wkrótce udać, siedział bardzo blisko brokatowych zasłon łoża Jej Wysokości i energicznym głosem recytował Sutrę Kannona Tysiącrękiego. A duchy dziko tańczyły i wpadły w trans, którym wzbudzały kolosalne zamieszanie. Ale nagle zamilkły, bowiem Jego Klasztorna Eminencja zwrócił się do nich tymi słowami : Duchu, Czyjkolwiek jesteś ! Dopóki ten stary mnich jest tutaj nigdy nie zbliżysz się do niej. Każdy z was, szalejące upiory, który dzisiaj tutaj się pokazał, zawdzięcza swojemu władcy wszystko co osiągnął jako żywy człowiek. Wdzięczność może dla was nic nie znaczyć, ale jak śmiecie przeszkadzać w tym co musi nastąpić ? Odejdźcie teraz, natychmiast odejdźcie ! - I zacytował słowa sutry :
Jeśli złe moce demonów przeszkadzają kobiecie w porodzie i działają przeciwko niej napełniając tak wielkim bólem, niech ktoś, w szczerej wierze, intonuje Zaklęcie Wielkiego Współczucia. Wtedy demony rozpłyną się, a dziecko narodzi się w pokoju! - Mówiąc to z pasją pocierał się o siebie kryształowe koraliki swojego różańca.
Nagle wszystko stało się proste i cesarzowa zaczęła rodzić. Poród przeszedł łatwo, a dziecko okazało się chłopcem. Lord Shigehira wyszedł zza zasłony i powiedział mocnym głosem : Jej Wysokość bezpiecznie wydała na świat potomka, a przybysz jest księciem!
Lord Shigemori podszedł do cesarzowej i umieścił dziewięćdziesiąt dziewięć złotych monet przy poduszce księcia, potem nachylił się i powiedział : Niebo jest Twoim ojcem, a Ziemia jest Twoją matką. Niech Twoje życie będzie długie, niech Twój umysł będzie wielki. - Potem wziął łuk morwowy i wystrzelił sześć strzał, po jednej w niebo, ziemię i w każdą z czterech stron świata.
4. Lista ważnych gości
Żona lorda Munemoriego miała być mamką małego księcia, ale zmarła siedem miesięcy wcześniej, podczas porodu. Ten wspaniały obowiązek powierzono żonie Wielkiego Doradcy, Lorda Dainagona Tokitady, znanej później jako Lady Sotsunosuke.
Po szczęśliwych narodzinach klasztorny cesarz Go Shirakawa udał się w drogę powrotną do swojego pałacu. Kiedy powóz dojechał do bramy Fukuhary rozpierany radością Lord Kiyomori podarował Jego Eminencji tysiąc taeli złotego piasku i dwa tysiące bel surowej bawełny Fuji, co wszystkich bardzo zaskoczyło. Ludzie komentowali prezent kanclerza słowami najwyższej dezaprobaty. Ponadto krytykowano wiele rzeczy, które były związane z samym porodem. Po pierwsze to, że klasztorny cesarz wziął na siebie rolę wróżbity odpędzającego złe demony. Po drugie, zawsze kiedy cesarzowa rodziła zwyczajem było staczanie garnka do gotowania ryżu z kalenicy dachu Pałacu, w kierunku południowym dla przyjścia na świat Księcia, a w kierunku północnym dla Księżniczki. Tym razem jednak stoczono go na północ co wywołało powszechne zdziwienie i zamieszanie. Garnek szybko pochwycono i ponownie spuszczono, tym razem na południe, ale ludzie szeptali między sobą widząc w tym zły znak. Uznano też za śmieszne kompletne zdumienie Lorda Kiyomoriego zachowaniem Lorda Shigemoriego, które było przecież godne najwyższego podziwu. Najsmutniejsze było to, że po utracie ukochanej żony, Lord Munemori zrezygnował ze stanowisk Wielkiego Doradcy Dainagona i Dowódcy Gwardii Taisho, a potem zaszył się w swojej rezydencji, odcinając się całkowicie od świata. Jak wspaniałe byłoby, gdyby obaj bracia byli razem w czasie porodu ! Potem była sprawa siedmiu astrologów, którzy przeprowadzili tysiąc egzorcyzmów. Wśród nich był starzec o imieniu Kamon no kami Tokiharu, człowiek o niskim urzędzie i skromnym majątku. Gdy usiłował przecisnąć się przez tłum, gęsty jak pędy bambusa, głośno zawołał : Jestem tutaj oficjalnie, jako urzędnik, więc zróbcie mi przejście ! Najpierw zgubił prawy but, a potem spadł mu z głowy kapelusz. Gdy młodsi dworzanie zobaczyli dostojnego starca, w dworskim ceremonialnym stroju, z rozczochranymi włosami, który szedł bez buta kołyszącym się krokiem, nie byli w stanie opanować niekontrolowanego wybuchu wesołości. Przecież astrologowie zawsze mówili, że ich specyficzny chód musi być bardzo skrupulatnie obserwowany. Wtedy nikt o tym nie myślał, jednak w świetle późniejszych wydarzeń wydaje się to wyraźnie znamienne.
Z okazji cesarskiego porodu do Rokuhary przybyli następujący wysoko urodzeni panowie :
Kampaku Matsu Dono (Regent Fujiwara Motofusa)
Daijodaijin Myo-on-in (Kanclerz Fujiwara Motonaga)
Sadaijin Oi-no-Mikado (Minister Lewicy Fujiwara Tsunemune)
Udaijin Tsuki-no-wa Dono (Minister Prawicy Fuji Kanezane)
Naidaijin Komatsu Dono ( Minister Pałacu / Centrum Taira Shigemori)
Sadaisho ( Dowódca Lewego Skrzydła Gwardii Pałacu Tokudaiji Sanesada)
Gon Dainagon Sadafusa (Tymczasowy Wielki Doradca Minamoto Sadafusa)
Dainagon Sanefusa ( Wielki Doradca Sanjo Sanefusa
Gon Dainagon Kunitsuna (Tymczasowy Wielki Doradca Fujiwara Kunitsuna)
Dainagon Sanekuni ( Wielki Doradca Fujiwara Sanekuni)
Chunaagon Muneie ( Średni Doradca Azechi Sugekata Naka no Mikado )
Chunagon Kanemasa ( Średni Doradca Kwazan Kanemasa
Gon Chunagon Kanemasa ( Tymczasowy Średni Doradca Kanemasa )
Gon Chunagon Masayori ( Tymczasowy Średni Doradca Minamoto Masayori )
Gon Chunagon Sanetsuna ( Tymczasowy Średni Doradca Sanetsuna )
Chunagon Sukenaga ( Średni Doradca Fujiwara Sukenaga )
Chunagon Yorimori (Średni Doradca Taira Yorimori)
Uemon no kami Tokitada (Kapitan Prawego Skrzydła Gwardii Zewnętrznego Pałacu Taira Tokitada).
Uemon no kami Kebiishi no betto. Saemon-no-kami
Keebishi no betto Tadachika ( Superintendent Cesarskiej Policji Tadachika )
Saisho no Chusho Saneie ( Kapitan Lewego Skrzydła Gwardii i Konsultant Saneie )
Uno Saisho no Chusho ( Kapitan Prawego Skrzydła Gwardii i Konsultant Sanemune )
Shin Saisho no Chusho Michichika ( Kapitan Gwardii Pałacu i Konsultant Minamto Michichika )
Hei Saisho Norimori ( Konsultant Taira Norimori )
Rokkaku no Saisho Iemichi ( Konsultant Fujiwara Iemichi z Rokkaku )
Horikawa no Saisho Yorisada ( Konsultant Minamoto Yorisada z Horikawy )
Sadaiben no Saisho Nagakata ( Kontroler Lewych Ministerstw Fujiwara Nagakata )
Udaiben no Sammi Toshitsune ( Wielki Kontroler Prawych Ministerstw Toshitsune )
Sahei no kami Shigenori ( Kapitan Lewego Skrzydła Gwardii Shigenori )
Uhei no kami Mitsuyoshi ( Kapitan Prawego Skrzydła Gwardii Minamoto Mitsuyoshi )
Kotaigo-gu-no-taiyu Tomokata ( Mistrz Domu Cesarzowej Fujiwara Tomokata )
Dazai-no-daiji Fujiwara Chikanobu ( Zastępca Dazaifu Kyushu Fujiwara Chikanobu )
Obok wymienionych przybyło trzydziestu pięciu innych wysoko urodzonych niższych rang. Jakiś czas później, ubrani w formalne szaty sądowe Hoi i proste płaszcze myśliwskie, udali się do rezydencji Kanclerza Lorda Kiyomoriego w Nishi Hachijo.
5. Odbudowa Wielkiej Pagody
Modlitwy wznoszone przez najświętszych ojców do Buddów okazały się bardzo skuteczne. Teraz należało świątynie odpowiednio wynagrodzić. Naprawiono wschodnią świątynię Ninnaji. Książę Opat z Góry Hiei otrzymał awans i został podniesiony do Księcia Krwi Drugiej Rangi, co wiązało się z przywilejem wjazdu przez bramę Cesarskiego Pałacu karetą ciągniętą przez woły. Opat świątyni Ninnaji zaprotestował, więc żeby go ułagodzić prałat Enryo został podniesiony do wyższej rangi. Przyznano tak dużo nagród, że nie sposób wszystkich wymienić.
Jej Wysokość wróciła z Rokuhary do pałacu. Jeszcze niedawno Lord Kiyomori i jego żona modlili się : O Bogowie ! Niech nasza córka urodzi księcia i niech ten książę szybko wstąpi na tron, a wtedy staniemy ponad wszystkimi, jako dziadkowie cesarza !
W czasie ciąży Jej Wysokości Lord Kanclerz rozpoczął comiesięczne pielgrzymki do tak bardzo czczonej przez niego Itsukushimy w prowincji Aki, aby modlić się o narodziny księcia. Teraz jego modlitwy spełniły się, bowiem narodził się następca tronu. To święte miejsce tak wiele zawdzięczało lordowi Kiyomoriemu, że Bogowie Itsukushimy musieli wsłuchać się w jego prośby.
Niegdyś, kiedy Kiyomori piastował jedynie urząd gubernatora Aki, sfinansował ze swoich własnych dochodów remont wielkiej pagody na Górze Koya. Realizację projektu powierzył Endo Rokuro Yorikacie z Watanabe. Prace trwały sześć lat, a kiedy je ukończono Kiyomori osoboście udał się na Górę Koya, aby pokłonić się przed świętym miejscem. Potem udał się do świątyni Okunoin, gdzie pogrążył się w modlitwie. Nagle, jakby pojawił się znikąd, stanął koło niego stary mnich. Opierał się na rozwidlonym kiju, czoło miał pomarszczone niczym fale na morzu, a białe brwi i włosy wyglądały jakby oszronił je mróz. Stał przez chwilę w milczeniu i w końcu odezwał się : W starożytnych czasach ta Święta Góra była pierwszym miejscem na naszej ziemi w którym przekazywano nauki ezoterycznej doktryny Shingon. Teraz Wielka Pagoda na Górze Koya została wreszcie odbudowana ! Jest jeszcze świątynia Kehi w Echizen i Itsukushima w Aki, w których świat poznaje naszą doktrynę. Kehi jest bardzo zamożna, ale Itsukushima popadła w biedę i leży niemal zrujnowana. Ona jest jak tron ! Jeśli wrócisz jej świetność wstąpisz na najwyższy urząd i w całym kraju nie będzie nikogo, kto by ci mógł dorównać.
Powiedziawszy to odwrócił się i zniknął za plecami Kiyomoriego, a w miejscu gdzie stał przed chwilą pozostał tylko cudowny zapach kadzidła. Kiyomori wstał i rozejrzał się wokół, ale jak wzrok jego sięgał nikogo nie zobaczył, mnich po prostu zniknął. To nie był zwykły człowiek ! – Pomyślał ze strachem rozważając wizję. To musiał być pierwszy nauczyciel Shingon, sam wielki Kobo Daishi !
1. Ułaskawienie
Pierwszego dnia, drugiego roku ery Jisho (1178), w rezydencji klasztornego cesarza, oficjalnie rozpoczęto Nowy Rok. W czwartym dniu cesarz odwiedził ojca. Jego Klasztorna Eminencja był niezmiernie poruszony śmiercią Narichiki i wszystkich uczestników nieszczęsnego spisku, którym odebrano życie w lecie ubiegłego roku. Obciążały go liczne państwowe obowiązki, ale nie mógł zająć się nimi ze spokojnym umysłem, ponieważ dręczyły go czarne myśli. Z kolei Lord Kiyomori, od czasu kiedy Tada Yukitsuna doniósł o spisku, odczuwał ciągły niepokój, który maskował na zewnątrz niewzruszonym spokojem i cynicznym uśmiechem. Zachowywał jednak wielkie środki ostrożności i stale pozostawał w najwyższym pogotowiu.
Siódmego dnia pierwszego miesiąca na wschodzie pojawiła się kometa nazywana Flagą Chi You, lub Szkarłatną Esencją, co uznano za zły omen. Osiemnastego dnia jej blask nasilił się. Cesarzowa Kenreimonin, córka Kiyomoriego, poczuła się bardzo źle. Dwór i cały kraj ogarnęła rozpacz. We wszystkich świątyniach recytowano święte sutry, wysłano posłów do wszystkich sanktuariów, aby wszędzie przeprowadzano rytuały w intencji wyzdrowienia cesarzowej. Lekarze przygotowywali leki wykorzystując wszystkie zasoby swojej sztuki, zarówno egzoterycznej jak i ezoterycznej, ale nic nie skutkowało, choroba nie mijała. Potem stwierdzono, że Kenreimonin jest w ciąży.
Cesarz miał osiemnaście lat, cesarzowa dwadzieścia dwa i jak dotąd nie mieli potomka. Jeśli miałby się urodzić syn, to byłoby największe szczęście. Heike cieszyli się i wyrażali pewność, że to będzie chłopiec. Szlachetnie urodzeni wszystkich rodów, widząc jak fortuna sprzyja domowi Heike, nie wątpili, że tak będzie. Kiedy Lord Kiyomori dowiedział się o ciąży cesarzowej wezwał najwyższych rangą kapłanów i nakazał im rozpocząć modły, oraz rytuały proszące Buddów o narodziny syna. Mieli wykorzystać całą swoją wiedzę, zarówno jawną jak i sekretną.
Pierwszego dnia szóstego miesiąca odbyła się ceremonia założenia pas ciążowego. Książę Shukaku, Lord Opat świątyni Ninnaji, syn klasztornego cesarza Go Shirakawy, przybył do pałacu i odprawił rytuał Sutry Pawia w intencji boskiej ochrony cesarzowej Kenreimonin i jej potomka. W ceremonii wzięli udział syn cesarza Toby książę Kakukai, opat Góry Hiei, oraz lord przeor Miidery Enkei Shinno. Wszyscy wznosili modlitwy o narodziny męskiego potomka i następcy panującego cesarza.
Mijał miesiąc za miesiącem, a niedyspozycja cesarzowej rosła. Zapewne tak musiała się czuć Lady Li, piękność z czasów dynastii Han, kiedy cierpiała chora w Pałacu Zhaoyang. Stan Jej Wysokości wzbudzał litość większą niż ta, którą wyraził w swoim wierszu Yang Guifei za czasów Dynastii Tang, kiedy ze łzami w oczach pisał o Skąpanych w deszczu kwiatach na gałęzi gruszy, kwiatach lotosu więdnących na wietrze, dziewiczych kwiatach przygniecionych rosą.
Egzorcyzmy wskazały, że rozgniewane duchy wyczuły słabość cesarzowej i wykorzystały okazję by ją nawiedzić. Ustalono ich imiona : dusza wygnanego do Sanuki cesarza Sutoku, nieśmiertelny gniew Fujiwary Norinagi, Ministra Lewicy z Uji, którego zabito w rebelii Hogen, widmo Wielkiego Radcy Narichiki, złowroga zjawa mnicha Saiko, oraz duchy żyjących wygnanych na Kikaigashimę. Lord Kiyomori postanowił ułagodzić gniew żywych i umarłych. Wygnanemu władcy przywrócono odebrany tytuł Sutoku Tenno. Minister Lewicy Sadaijin Fujiwara Norinaga został awansowany na Dajodaijina, Kanclerza w najwyższej pierwszej randze.
Shonaiki Korekata został cesarskim wysłannikiem do ogłoszenia pośmiertnych awansów. Grób Fujiwary Norinagi znajdował się w prowincji Yamato, we wsi Kawakami w hrabstwie Sonokami. Jesienią po rebelii Hogen jego resztki wykopano i rozrzucono obok drogi. Trawa z każdym rokiem coraz bardziej je zarastała. Jakże radosny musiał być duch zmarłego, kiedy przybył wysłannik cesarski i przeczytał edykt Jego Wysokości.
Duchy rozgniewanych umarłych budzą strach. Niegdyś, za panowania cesarza Kanmu, zdetronizowany i wygnany książę koronny Sagara pośmiertnie otrzymał tytuł Sudo Tenno, a księżniczka Igami została przywrócona do rangi cesarzowej. Wszystko to miało na celu uspokojenie ich duchów, ponieważ od starożytności uważano, że gniew duchów zmarłych jest straszny. Szaleństwa emerytowanego cesarza Reizei (967–969), a później klasztornego cesarza Kazana (984–986), który zrzekł się suwerennej władzy nad królestwem, miały być spowodowane przez rozgniewanego ducha Lorda Motokaty no Mimbuno Kyo. Była też sprawa oślepnięcia emerytowanego cesarza Sanjo, podobno utrata wzroku była skutkiem złości ducha cesarskiego kapelana Kwanzana.
Kiedy Norimori dowiedział się o tym wszystkim powiedział do Lorda Shigemoriego : Słyszałem, że ma być bardzo wielkie wybaczanie win, wykraczające poza wszelkie dotychczasowe precedensy, które ma wzmocnić modlitwy o narodziny spadkobiercy naszego cesarza. Podobno rozważa się taki cnotliwy i chwalebny akt, jak odwołanie wygnańców z Kikaigashimy.
Lord Shigemori od razu udał się do swojego ojca i powiedział : Norimori bardzo niepokoi się o Naritsune. Jeśli niedyspozycja cesarzowej jest tak poważna jak mówią raporty, to duch jego zmarłego ojca Narichiki musiał się w to rzeczywiście mocno zaangażować. Jeśli chcesz uspokoić zmarłych musisz przypomnieć sobie o żywym Naritsune. Daj duchom to czego chcą, a twoje modlitwy spełnią się i Cesarzowa urodzi cesarza na chwałę naszego domu.
Lord Kiyomori wydawał się bardziej łaskawy niż zwykle i odpowiedział : Ale co zrobić z tymi mnichami Shunkwanem i Yasuyorim ?
Z pewnością oni również powinni zostać wezwani. Pozostawienie jednego z nich na wyspie będzie złym czynem. - Odpowiedział Shigemori.
Może tak być w przypadku Yasuyoriego, ale jeśli chodzi o Shunkwana na pewno nie ! Jest on człowiekiem, który osiągnął wszystko z mojej rekomendacji, a jak mi się odwdzięczył ? Tyle jest miejsc gdzie mogli się spotykać, ale NIE, on musiał udostępnić swoją willę Shishigatani na Higashiyamie, żeby u niego knuli i spiskowali naszą zagładę. Shunkwanowi na pewno nie przebaczę ! - Tak właśnie orzekł Lord Kiyomori.
Shigemori wrócił do domu i wezwał swojego wuja Lorda Norimoriego. Naritsune ma być ułaskawiony, więc możesz się uspokoić ! - Powiedział.
Zachwycony Norimori zacisnął dłonie z wdzięcznością. Kiedy Naritsune wyjeżdżał wydawał mi się zawiedziony, że go nie obroniłem. Za każdym razem gdy na mnie patrzył widziałem łzy w jego oczach. Bardzo mi go żal ! – Powiedział.
Na to Shigemori odpowiedział : Rozumiem jak bardzo to przeżywałeś, dziecko jest drogie każdemu. Nie możesz jednak czuć się winny. - Potem wyszedł.
Tak więc zadecydowano, że wygnańcy będą sprowadzeni z Kikaigashimy do stolicy i Lord Kiyomori wydał rozkaz ułaskawienia.
Posłaniec z pismem natychmiast opuścił Miyako. W wielkiej radości lord Norimori wysłał własnego człowieka, aby towarzyszył oficjalnemu wysłannikowi i przykazał mu : Jedź jak najszybciej możesz, w dzień i w nocy !
Spieszyli się więc bardzo, ale morze nie ułatwia nikomu drogi, więc płynęli walcząc z wiatrem i falami. Opuścili stolicę w ostatniej dekadzie siódmego miesiąca, ale dopiero dwudziestego dnia dziewiątego miesiąca dotarli do Kikaigashimy.
2. Rozpacz pożegnania
Wysłannikiem lorda Kiyomoriego był Motoyasu, młodszy oficer Lewego Skrzydła Gwardii Pałacu. Kiedy wyszedł na ląd kilkakrotnie krzyknął głośno : Hej ! Wygnańcy z Miyako, Tamba no Shosho Naritsune, mnich Shunkwan superintendent Hosshoji, nowicjusz Taira Yasuyori, Porucznik Policji, Czy jesteście tutaj?
Naritsune i Yasuyori, jak każdego dnia, byli z pielgrzymką w ich sanktuarium Kumano. Tylko Shunkwan był na tyle blisko, że go usłyszał. Jestem tak oszołomiony że muszę chyba śnić, albo to demony tej przeklętej wyspy doprowadziły mnie do szaleństwa. Nie, to nie może być prawda ! - Powiedział do siebie.
W ślepym pośpiechu biegł jak ścigany, upadł kilka razy, ale w końcu stanął przed wysłannikiem lorda Kiyomoriego. Czego chcesz ? Ja jestem Shunkwan, zesłany tutaj ze stolicy ! - Zawołał.
Oficer niósł ułaskawienie w torbie na szyi. Teraz wyjął dokument i podał mnichowi. Shunkwan go rozwinął i zaczął czytać : Wygnanie odkupiło waszą wielką zbrodnię. Spakujcie się i jak najszybciej macie wrócić do stolicy. W związku z uroczystymi modlitwami w intencji pomyślnego przyjścia na świat cesarskiego potomka została proklamowana specjalna amnestia. Wygnani na Kikaigashimę Naritsune i Yasuyori zostali ułaskawieni. - To wszystko. Dokument nie mówił nic więcej, nie było w nim śladu nazwiska Shunkwana.
Zatem musi być na kopercie ! – Pomyślał mnich i dokładnie ją oglądnął, ale nie, nie było tam nic napisane. Czytał jeszcze raz, od samego początku, potem ponownie od końca do początku, ale w piśmie wymieniono tylko dwa nazwiska.
Wkrótce przybyli Naritsune i Yasuyori. Naritsune sam przeczytał pismo, a potem Yasuyori, ale każdy znalazł tylko dwa nazwiska, trzeciego nie było. We śnie może się tak zdarzyć, ale to nie był sen, to była jawa. Dwaj zesłańcy wymienieni w piśmie dostali jeszcze po kilka listów, ale dla Shunkwana nie było żadnego. Wydało mu się, że rodzina, wszyscy jego przyjaciele i znajomi zniknęli ze stolicy. Przecież cała nasza trójka została wygnana za to samo przestępstwo i do tego samego miejsca ! Jak to więc jest, że tylko was dwóch zostało ułaskawionych, a mnie pominięto ? Czy to błąd w liście, czy też jest jakiś inny powód ? – Zawołał Shunkwan. Spojrzał w niebo i rzucił się na ziemię płacząc, ale wszystko na próżno. Potem chwycił rękaw Naritsune i powiedział rozżalony : Ten los spotkał mnie ponieważ twój ojciec, Wielki Doradca, wywołał ten daremny bunt! Nie możesz mnie teraz zostawić! Jeśli nie ma dla mnie ułaskawienia zabierz mnie na statek, jeśli nie do samej stolicy, to przynajmniej na Kyushu ! Kiedy wy dwaj byliście tutaj to zaopatrzenie i wiadomości z domu wciąż przychodziły, tak regularnie jak jaskółki wiosną, lub gęsi na pola jesienią. Teraz jak wyjedziecie czy kiedykolwiek, cokolwiek dostanę ? - Udręka aż wyginała Shunkwana.
Rozumiem co czujesz. - Powiedział Naritsune. Widok twojej udręki odbiera całą radość z powrotu. Nie chcemy cię zostawiać, chcielibyśmy zabrać cię na statek, ale oficer na to nie pozwala. Gdyby okazało się, że bez pozwolenia trzech z nas opuściło wyspę, byłaby to naprawdę bardzo poważna sprawa. Ale kiedy wrócę do stolicy będę prosił wielu ważnych ludzi żeby się za tobą wstawili, żeby błagali Lorda Kiyomoriego o litość dla ciebie. W końcu wyśle kogoś żeby cię zabrał do Miyako. Bądź cierpliwy i czekaj tutaj tak długo jak będzie potrzeba. Żyjesz do tej pory, więc tak musiało być ci zapisane ! Zostałeś przeoczony w tym ułaskawieniu, ale w końcu na pewno je otrzymasz.
Mimo wszystkich pocieszających słów Shunkwan nie czuł się pocieszony. Kiedy statek miał odpłynąć próbował wsiąść do niego, ale spadł, znów próbował się wspiąć, ale ponownie upadł. Ogarnęła go szalona rozpacz. Naritsune i Yasuyori rzucili mnichowi pożegnalne prezenty, pierwszy kołdrę, a drugi Sutry Lotosu. Rzucono cumy i statek zaczął odpływać. Shunkwan w obłędzie ściskał linę i wchodził za nimi do morza. Zanurzył się do pasa, potem do ramion, a kiedy zaciskając do bólu dłonie na linie niemal stracił grunt pod nogami zaczął głośno krzyczeć płacząc : Czy to naprawdę tak musi się kończyć ? Naprawdę chcecie mnie tu zostawić? Nigdy nie wierzyłem, że to zrobicie ! Zawsze myślałem, że jesteśmy przyjaciółmi ! Och proszę, proszę, pozwólcie mi wejść na pokład ! Przynajmniej zabierzcie mnie na Kyushu !
Ale jego prośby poszły na marne. Nie, nie możemy. - Powiedział poseł.
Łódź odpłynęła, a pozbawiony nadziei Shunkwan cofnął się i zwalił się na brzegu morza. Potem tupiąc nogami, jak mały chłopiec zły na opiekunkę, czy matkę, zaczął ryczeć : Zabierzcie mnie na pokład ! Weźcie mnie ze sobą !
Gdy tak wył oddalająca się łódź malała pozostawiając za sobą tylko białe fale. Nie była jeszcze tak daleko, ale oślepiały go łzy i prawie już jej nie widział. Pobiegł na podwyższenie terenu i machał, machał w kierunku morza. Przypomniał sobie żałosną historię o tym, jak w dawnych czasach, Matsuura Sayohime machała długim szalikiem żegnając chiński statek na którym jej ukochany mąż, Otomo Sadehiko, odpływał na wojnę do Korei.
Statek w końcu zniknął w oddali. Chociaż słońce zaszło Shunkwan nie wrócił do swojej biednej chaty. Spędził noc leżąc w miejscu, w którym stopy obmywała mu woda, a liche szaty napełniała wilgocią rosa. Leżał tak dopóki nie wzeszło słońce. W końcu zaczął się uspakajać : Naritsune to dobry człowiek i na pewno upomni się o mnie ! Potem ogarnął go głęboki smutek i zaczął żałować, że wczoraj nie utopił się w tym morzu. Teraz wiedział jak rozpaczali bracia Siri i Sokuri porzuceni na skalistej wyspie.
© 2015 - 2025 | All Rights Reserved | © Krzysztof Pietrek | Wszelkie prawa zastrzeżone
dannoura1185@op.pl
Tonari i Ienari w płonącym domu.
Wielu wysoko i nisko urodzonych ogarnęła żałoba. Dlaczego w ogóle do tego doszło ? Powodem dla którego ogromne nieszczęścia spadły na tak wielu ludzi była rywalizacja o stanowisko regenta pomiędzy Kapitanem Trzeciej Rangi Fujiwarą Moroie, synem zdymisjonowanego Kampaku Motofusy, a Lordem Fujiwarą Motomichi, zięciem Lorda Kiyomoriego, który ostatecznie został Kampaku. W efekcie Tonari i Ienari zabili się w płonącym domu.
Jak można przy ich śmierci przejmować się losem zdymisjonowanego Kampaku, który wcale nie ucierpiał aż tak bardzo, albo niesprawiedliwym potraktowaniem czterdziestu trzech innych wysoko urodzonych ? Lord Kiyomori bynajmniej nie poprzestał na tych represjach. Ludzie zaczęli mówić, że wstąpił w niego zły duch i stracił kontrolę nad sobą. Rok temu tyle zrobiono, żeby uspokoić rozgniewane duchy zmarłych. Zesłanemu eks cesarzowi Sutoku pośmiertnie nadano tytuł Tenno, a zabity w rebelii Hogen, zbuntowany diabelski Minister Lewicy Fujiwara Yorinaga, został pośmiertnie zrehabilitowany i wyniesiony do wysokich rang. Pomimo to świat wciąż był niespokojny i wydawało się, że przybędzie jeszcze dużo więcej kłopotów. Stolicę ogarnęło przerażenie i wszyscy zadawali sobie pytanie, jakie cierpienie może jeszcze dotknąć królestwo ?
W cieniu wielkich wydarzeń, z dala od ludzi, żył Fujiwara Yukitaka, najstarszy syn zmarłego Doradcy Lorda Akitoki. Za panowania cesarza Nijo Yukitaka został podniesiony do stanowiska Sashoben, Oficera Trzeciej Rangi Lewego Skrzydła Gwardii. Był bardzo energicznym urzędnikiem, ale usunięto go ze stanowiska i przez ostatnie ponad dziesięć lat żył w domu jak emeryt. Prawie nie miał dochodów i cierpiał biedę, w zimie nosił to samo ubranie co w lecie, zawsze chodził głodny. Właśnie do niego lord Kiyomori wysłał wiadomość wzywającą pilnie do Rokuhary, ponieważ ma z nim jakąś ważną sprawę do omówienia. Yukitaka był przerażony, od dziesięciu lat nie piastował żadnego urzędu, nie pojawiał się w świecie polityków i urzędników. Najwyraźniej ktoś, chcący go całkowicie zniszczyć, oczernił go przed Kanclerzem. Jego żona i dzieci lamentowali przerażeni. Kiedy z Rokuhary przyszło kolejne wezwanie musiał być posłuszny, pożyczył więc od kogoś powóz i wyruszył w drogę. Ku jego zdumieniu Lord Kiyomori osobiście wyszedł powitać go i powiedział : Konsultowałem się z twoim ojcem w wielkich i małych sprawach, z tego właśnie powodu pomyślałem o tobie. Bolało mnie to, że od lat mieszkasz w odosobnieniu, ale nie miałem wpływu na decyzje Jego Klasztornej Eminencji. Jeśli chcesz, znajdę ci odpowiednią pozycję i będziesz dla mnie służył. Teraz odejdź i zastanów się. - Po tym Kanclerz wyszedł.
Kiedy Yukitaka wrócił do domu jego domownicy poczuli się tak jakby wrócił z martwych, zgromadzili się wokół niego i płakali z radości. Lord Kiyomori wysłał do niego Gendayu Hangana Suesadę z tytułami do wielu posiadłości, które miały teraz należeć do niego. Żeby od razu poprawić sytuację Yukitaki podarował mu sto rolek jedwabiu, sto złotych sztabek i duży zapas ryżu. Dostarczono mu także służących, woźnicę, woły i powóz. Rozradowany Yukitaka nie wiedział co ze sobą zrobić. Wciąż się zastanawiał : Czy ja śnię? Tak, to musi być tylko sen !
Siedemnastego dnia, dwunastego miesiąca, Yukitaka odzyskał stanowiska Sashobena, oraz został Szambelanem w piątej randze. Ten 1179 rok był pięćdziesiątym pierwszym rokiem jego życia, ale przy tym wszystkim poczuł się wyraźnie dużo młodszy. Wydawało się, że JEGO LOS SIĘ ODWRÓCIŁ.
18. Wygnanie klasztornego cesarza
Dwudziestego dnia dwunastego miesiąca, oddziały Heike otoczyły ze wszystkich czterech stron klasztor Hojuji, rezydencję klasztornego cesarza. Plotka głosiła, że zamierzali spalić budynki razem z wszystkimi mieszkańcami, tak jak to zrobił Nobuyori w czasie rebelii Heiji. Dwórki i pokojówki wybiegły w popłochu z odkrytymi głowami. Jego Klasztorna Eminencja był przerażony.
Były Dowódca Prawego Skrzydła Gwardii Pałacu, Lord Munemori, wydał rozkaz sprowadzenia cesarskiego powozu i powiedział : Proszę Waszą Eminencję o natychmiastowe zajęcie miejsca.
Suweren zaczął domagać się wyjaśnień : Ale o co w tym wszystkim chodzi ? Czy mam zostać wygnany do jakiegoś dalekiego kraju, albo na odległą wyspę, jak Narichika, czy Shunkwan ? Nie przypominam sobie, że zrobiłem coś złego, może poza tym, że od czasu do czasu udzielałem rad w sprawach państwowych naszemu cesarzowi, ale przecież jest tak młody. Jeśli nie jest to mile widziane nie zrobię tego więcej w przyszłości.
Munemori poczuł ogromne współczucie i powiedział : Daleko mi do zrobienia czegoś takiego. Życzeniem mojego ojca jest, aby przy tak niespokojnym świecie Wasza Eminencja udał się na jakiś czas do Północnego Pałacu w Toba, podczas gdy on postara się przywrócić spokój w kraju.
W takim razie racz mi tam towarzyszyć. - Odpowiedział klasztorny cesarz.
Ale Munemori, obawiając się gniewu ojca, nie chciał towarzyszyć Jego Klasztorna Eminencja, głęboko rozgoryczony, powiedział do siebie : Ten człowiek nie może się nawet równać ze swoim bratem, zmarłym Ministrem Pałacu. Rok temu stanąłem przed tym samym zagrożeniem, ale Shigemori, ryzykując życiem, położył temu kres i wszystko dobrze się skończyło. Kiyomori zachowuje się w ten sposób ponieważ nie ma nikogo, kto mógłby go od tego odwieść. W ogóle nie podoba mi się to co nas teraz czeka.
Potem wsiadł do powozu, łzy zalewały mu oczy. Pozostał praktycznie bez ochrony, towarzyszył mu jedynie kapłan o imieniu Kongyo i kilku gwardzistów niższej rangi. Z tyłu powozu siedziała mniszka, którą nazywano Lady Kii Drugiej Rangi, niegdyś była mamką klasztornego cesarza. Nie towarzyszyli mu żadni wysoko urodzeni arystokraci z jego otoczenia, nie było nawet żadnego dworzanina. Jechali na zachód wzdłuż Shichijo, potem na południe w dół Suzaku. Po drodze wszyscy przechodnie płakali, mężczyźni i kobiety, nawet najniższego stanu. Wszędzie słyszano słowa przerażonych ludzi : To jedzie Jego Klasztorna Eminencja na wygnanie, to oczywiste ! Trzęsienie ziemi tamtej nocy, siódmego dnia... Tak, to był zwiastun tego nieszczęścia !
Powóz dotarł do posiadłości w Toba. Ani jeden sługa nie czekał na niego. Nie wiadomo w jaki sposób udało mu się prześlizgnąć i dostać tam, ale wkrótce przed Jego Eminencją stanął szambelan cesarskiego stołu Daizen Taiyu Nobunari.
Sądzę, że wkrótce zostanę skazany na śmierć, może jeszcze tego wieczoru. Chcę się oczyścić i wziąć kąpiel. Czy możesz mi przygotować wodę ? - Zapytał klasztorny cesarz.
Oszołomiony Nobunari zawinął rękawy swojego kariginu i wlał wodę do kotła. Potem zburzył małe ogrodzenie, nałupał szczapek z których rozpalił ogień i zagrzał wodę.
W Nishi Hachijo mnich Joken poprosił o rozmowę z Lordem Kiyomorim. Wiem, że klasztorny cesarz przeprowadził się do rezydencji w Toba. – Powiedział. Nie ma przy sobie nikogo. Uważam to za bardzo bolesne. Z pewnością nie przyniesie żadnego zagrożenia pozwolenie, abym ja sam poszedł do niego, jeśli je wydasz to chętnie tam się udam.
Bardzo dobrze! Wiem, że mogę ci ufać. Wiem, że w niczym nie przesadzisz. – Odparł Kiyomori.
Joken szybko pojechał do Północnego Pałacu w posiadłości Toba. Przy bramie wysiadł z powozu. Przed klasztorem suwerena siedziała samotna postać zakonnicy Lady Kii. Ach proszę bardzo, mnich Joken! - Powiedziała. Nasz pan jadł ostatni raz w Hojuji, wczoraj rano. Od tego czasu nic nie przełknął, ani zeszłego wieczora, ani dziś rano, a przez całą noc nie zmrużył oka. Boję się o jego życie.
Joken przełknął kolejne łzy. Wszystkie rzeczy mają swój koniec. - Zaczął. Już więcej niż dwadzieścia lat Heike odnoszą wielkie sukcesy, ale zło ścieżki, którą podążają, przekracza wszelkie granice, niosą przed sobą tylko zniszczenie. Czy Buddowie porzucą teraz Jego Klasztorną Eminencję? Nie ! Bogowie Siedmiu Świątyń Wielkiego Sanno, siedmiu miejsc cesarskich modlitw, z pewnością zapewnią mu opiekę. Częste czytanie ośmiu ksiąg Sutry Hokke będzie go strzegło, a potem reguła Świętego Nauczania przywróci jego imperialną moc, a wszyscy przestępcy znikną jak piana na wodzie. - Tak mówił Joken niosąc odrobinę nadziei.
Znalazł klasztornego cesarza, kiedy Jego Eminencja imponującym tonem głośno czytał święte pisma. Joken podszedł cicho do niego i zobaczył łzy płynące z oczu Jego Eminencji, prosto na otwartą stronę świętych wersetów. Widok przerastał go, przycisnął twarz do rękawa swojej mnisiej szaty i zaczął płakać.
Młody cesarz Takakura był bardzo zasmucony wygnaniem jego Kampaku i odejściem tak wielu wysokich urzędników, ale kiedy usłyszał o wygnaniu klasztornego cesarza do Pałacu w Toba przestał jeść i zachorował. Ukrył się przed wszystkimi w jego cesarskim apartamencie i nie wychodził. Czekające damy dworu i cesarska matka Kenreimonin nie wiedziały co robić, zamartwiały się o jego zdrowie. Po tym, jak Jego Klasztorna Eminencja udał się do Pałacu w Toba, w Cesarskim Pałacu zaczęto odprawiać specjalne obrzędy. W Seiryoden wzniesiono podwyższenie na którym cesarz Takakura co noc oddawał cześć Bóstwom Świątyń Ise, ofiarowując im modlitwy w intencji klasztornego cesarza.
19. Pałac Seinan
W stu tomach znajdujemy powiedzenie : Synowska pobożność jest najważniejsza. Mądry monarcha rządzi imperium na zasadzie synowskiej pobożności. Wielki cesarz Yao szanował swoją starą i słabą matkę, a Wielki cesarz Shun szanował rady swojego upartego ojca. To wielkie błogosławieństwo, kiedy Wola Cesarza idzie za przykładem takich mądrych i pobożnych władców.
Kierując się tą zasadą cesarz potajemnie wysłał wiadomość do Jego Eminencji w Toba : Cóż mogę zrobić w tak młodym wieku, nawet jeśli zasiadam na Cesarskim Tronie ? Może najlepiej jest wycofać się gdzieś w góry i zostać samotnym mnichem, jak postąpił Uda Tenno w epoce Kwampei i Kazan Tenno w dawnych czasach.
Na co klasztorny cesarz odpowiedział : Nie myśl o czymś takim. Jeśli pozostaniesz tym kim jesteś, będziesz dla mnie jedynym źródłem zaufania. Jeśli odejdziesz z Pałacu, to na kim będę mógł polegać ? Pomyśl, jaki będzie mój los. Lepiej bądź cierpliwy, patrz i czekaj, dopóki los starego człowieka nie zostanie przesądzony.
Młody cesarz przeczytał list potem przycisnął go do twarzy i rozpłakał się.
Jak powiedział mędrzec : Władca to statek, a jego poddani to woda. Woda niesie statek na powierzchni, woda również może go wywrócić. Poddani podtrzymują swojego suwerena, ale poddani również go obalają. W czasie rebelii Hogen i Heiji z pewnością Lord Kiyomori wspierał suwerena, ale teraz w czasach Angen i Jisho sprowadził swojego suwerena do zera.
Księgi historii zapisały wiele takich przykładów. W czasach turbulencji Hogen i Heiji przeciw suwerenowi wystąpili Wielki Minister Stanu Fujiwara Koremichi, Minister Pałacu Sanjo Kinnori, Wielki Doradca Hamuro Mitsuyori i Doradca Nakayama, wszyscy przegrali i przepadli.
Dwaj szlachetnie urodzeni Seirai i Shinpan być może tylko dlatego zachowali życie, bowiem wcześniej doszli do przekonania, że służba na dworze nie może przynieść im nic dobrego i opuścili świecki świat. Byli w szczycie swoich możliwości gdy odchodzili. Shinpan, który nadzorował Biuro Spraw Obywatelskich, zaprzyjaźnił się z mrozami Ohary, podczas gdy Konsultant Seirai skrył się wśród mgieł otaczających górę Koya. Obaj zmierzali do tego samego celu, pragnęli oświecenia i szczęśliwego odrodzenia w przyszłym życiu. Czy ktokolwiek mógłby powiedzieć, że to nie nauka i czystość serca skłoniły ich do wejścia na ścieżkę Buddy ?
Kiedy Seirai dowiedział się o wydarzeniach w stolicy miał powiedzieć : Jak dobrze, że porzuciłem tamten świecki świat ! Już same wiadomości są wystarczająco przerażające, ale jak wielkim ciosem byłoby zobaczyć to wszystko na własne oczy ! Zaburzenia w czasach Hogen i Heiji były straszne, ale takie rzeczy jakie teraz się dzieją, z pewnością zdarzają się tylko wtedy, gdy świat wkracza w swoje ostatnie dni. Jakie katastrofy mogą jeszcze nastąpić ? Och, lepiej wspiąć się głęboko w góry i zniknąć w chmurach !
Lord Kiyomori zrealizował swój plan i udał się z pielgrzymką na górę Koya. Tam dowiedział się, że cesarz rozważa wycofanie się ze świeckiego świata i wejście na ścieżkę Buddy. Cóż, sam doświadczyłem jak trudne jest życie osamotnionego pustelnika. Jakież to byłoby smutne, gdyby Jego Cesarska Wysokość wszedł na tę drogę. Bunty Hogen i Heiji były rzeczywiście złe, ale dzisiaj świat się zdegenerował jak nigdy dotąd i wydarzyło się tak wiele niezwykłych rzeczy. Co stanie się z Imperium w przyszłości nikt nie może powiedzieć. Czy mógłbym wznieść się ponad chmury, lub ukryć się głęboko w najdalszych górach ? Naprawdę nie można było uważać, że w takim świecie chciałby żyć z własnej woli jakikolwiek rozsądny człowiek.
Był dwudziesty trzeci dzień tego miesiąca. Tendai Zasshu, Kakukwai Ho Shinno, opat Góry Hiei, w końcu przeszedł na emeryturę. Wielokrotnie składał rezygnację, ale tym razem została przyjęta, a teraz miał go zastąpić poprzedni opat Meiun. Świecki kapłan, kanclerz Kiyomori, w końcu miał powody do zadowolenia. Zrealizował plan czystek, o którym myślał od ponad roku. Jego córka była Cesarzową, a starego Kampaku zastąpił jego zięć. Z pewnością czuł, że teraz może zrobić wszystko co zechce. Sprawy rządzenia pozostawiam całkowicie Jego Cesarskiej Wysokości. - Oświadczył i zaszył się w Fukuharze.
Były Udaisho, Dowódca Prawego Skrzydła Gwardii Pałacu, Lord Munemori, pospieszył do Pałacu i zameldował Cesarzowi o decyzji Kanclerza. Jego Wysokość powiedział : Gdybym zgodnie ze zwyczajem otrzymał tą cesję władzy od klasztornego cesarza wiedział bym co zrobić, ale w obecnej sytuacji rozmawiajcie z Regentem i róbcie co chcecie z administracją. Po czym dał znać, że rozmowa zakończyła się i przestał interesować się tematem.
Dobiegła połowa zimy, klasztorny cesarz wciąż tkwił na wygnaniu w Pałacu Seinan. Mroźne wichury przelatywały z głośnym jękiem nad wrzosowiskami i górami. Jasny księżyc świecił nad zamarzniętym ogrodem, padający śnieg okrył dziedziniec, ale na białej kołdrze nie było widać żadnych śladów. Lód skuł stawy i zniknęły stada wodnych ptaków. Wokół rozbrzmiewał huk dzwonu wielkiej świątyni przypominając słuchaczowi dźwięki świątyni Yiaisi z poematu wielkiego chińskiego poety Bai Juyi. W zimową, mroźną noc dźwięk młotka folarza musnął poduszkę suwerena, a o świcie obudziło go skrzypienie kół powozów wolno toczących się po oblodzonym trakcie biegnącym za bramami pałacu. Ludzie jechali gdzieś, spokojnie wiodąc swoje normalne życie. Potem doleciał go tętent kopyt galopujących bojowych koni.
Wszystkie te odgłosy przypomniały suwerenowi zewnętrzny świat przepełniony gwarem pracy zwykłych ludzi, pomyślał o ulotnym przepychu życia wielkich, często tak bardzo próżnego. Jego Eminencja myślami udał się w przeszłość, znów ujrzał szczęśliwe wycieczki wśród otaczającej przyrody, pielgrzymki do świętych miejsc, wielkie dni jego jubileuszów, drobne szczegóły z jego przeszłych dni. Wszystko tak bardzo uświadomiło mu obecną niewolę, że nie mógł powstrzymać tryskających jak woda łez. Strażnicy czuwali przed bramami pałacu dzień i noc, widać jakaś karma z poprzedniego życia związała ich los z nieszczęśliwym suwerenem.
Rozpoczął się nowy, czwarty rok ery Jisho. (1180)
***
KONIEC KSIĘGI 3