POWRÓT PROLOG INWAZJA KOREI

Flota admirała Yi Sunsina wygrywała wojnę na morzu, na lądzie okupant twardo utrzymywał zdobyte pozycje. Armia koreańska była w rozsypce, król Seonjo uciekł, cesarstwo Ming nie miało możliwości interwencji. W tak, wydawałoby się, beznadziejnej sytuacji na zajętych terenach zaczął się rodzić ruch oporu. Od pierwszych dni inwazji zaczęto tworzyć 3 rodzaje partyzanckich sił zbrojnych :

 

ARMIE REGULARNYCH - Oficerowie Armii Królewskiej zbierali z rozbitych jednostek regularnej armii wyszkolonych żołnierzy. Kadrę dowódczą tworzyli z podoficerów awansowanych na oficerów.

 

ARMIE SPRAWIEDLIWYCH - Patriotycznie nastawiona szlachta i urzędnicy królewscy werbowali ludzi ze wszystkich stanów, wysoko urodzonych, mieszczan, chłopów, wyrobników, bezdomną biedotę i niewolnych. Każda prowincja tworzyła swoją armię na czele której stawał lokalny charyzmatyczny lider. Po kryjomu organizowano oddziały, zbrojono i szkolono ochotników.

 

ARMIE MNICHÓW - Powstały dzięki 72 letniemu buddyjskiemu mistrzowi Zen o nazwisku Hyujeong (1520-1604), który większą część życia spędził wędrując po kraju i nauczając. Był znaną postacią w ówczesnym środowisku buddyjskich mnichów, autorem wielu ważnych tekstów religijnych, niektóre są studiowane przez koreańskich mnichów do dzisiaj. W lipcu, po utracie Pyongyang, znający koneksje Hyujeonga król Seonjo w desperacji wezwał go i mianował przywódcą narodowego powstania mnichów. Hyuejong napisał manifest, którym wzywał do broni kapłanów całego kraju :

Niestety droga nieba już nie istnieje. Zaczęło się ! Los ziemi pogarsza się. Wbrew niebu i rozumowi okrutny wróg miał zuchwałość, by przeprawić się przez morze na pokładzie tysiąca okrętów. Samuraje są jadowitymi diabłami, tak zjadliwymi jak węże lub dzikie zwierzęta. Włóż zbroję miłosierdzia Przebudzonego Dobra, weź w rękę cenny miecz aby pokonać diabła. Władasz piorunem Ośmiu Bóstw, ruszaj naprzód !

Dzięki manifestowi mnisi we wszystkich prowincjach masowo wstępowali do lokalnych armii, zebrano 8 tys ludzi pod bronią. Liczebnością nie dorównywali Armii Sprawiedliwych, ale byli lepiej zorganizowani i bardziej zdyscyplinowani z jasną hierarchią dowodzenia.

 

Od początku zapanowała niezdrowa rywalizacja i zawiść między Sprawiedliwymi, Mnichami i Regularnymi. Miało to doprowadzać do konfliktów i problemów przy planowaniu wspólnych operacji.

Podziemne armie prowadziły działania na zasadzie wojny partyzanckiej. Atakowano linie zaopatrzenia i mniejsze oddziały japońskie, organizowano nocne napady na obozy i obiekty nieprzyjaciela, niszczono elementy pomocnicze okupacyjnej machiny wojennej, eliminowano kolaborantów.

Przez siedem miesięcy, aż do przybycia interwencyjnego kontyngentu cesarstwa Ming w styczniu 1593 roku, ponad 22 tys Regularnych, Mnichów i Sprawiedliwych, oraz 85 tys żołnierzy Królewskiej Armii Korei stawiało opór japońskiej inwazji na lądzie.

Operacje podziemnych armii koncentrowały się wokół nie zajętej przez Japończyków prowincji Jeolla. Była to swoista symbioza, z jednej strony dawało to partyzantom dostęp do źródeł zaopatrzenia w żywność i broń, z drugiej strony obrona Jeolli zyskiwała niebagatelne wsparcie.

 

PROWINCJA GYEONGSANG

 

Pierwszym legendarnym dowódcą, później generałem, został zwykły obywatel patriota Kwak Chaeu (1552–1617). Nazwano go Generał Czerwona Szata, ponieważ prowadził wojsko do bitwy odziany w czerwień jadąc na białym koniu. Miał wówczas 40 lat. Już w pierwszych dniach inwazji zaczął tworzyć Armię Sprawiedliwych w prowincji Gyeongsang, którą okupowała Siódma Dywizja Moriego Terumoto.

Oddziały Kwak Chaeu zaczęły od ataków na japońskie linie zaopatrzenia wzdłuż rzeki Naktong. Pierwsze znaczące zwycięstwo odniosły w bitwie nad rzeką Nam. Samuraj i buddyjski mnich Ankokuji Ekei, służący w armii klanu Mori, dowodził operacją ataku na fortecę Uiryeong w ramach ofensywy na prowincję Jeolla. Drogę  do celu przecinała głęboka rzeka Nam. Wieczorem Ankokuji rozbił obóz, rozkazał odnaleźć bród i oznakować bezpieczne przejście palikami. W nocy ludzie Kwaka przenieśli słupki tak żeby wskazały głębokie miejsce obok brodu. Kiedy rozpoczęto przeprawę japońscy żołnierze zaczęli tracić grunt, zapanował chaos. Kwak dał rozkaz do ataku, jego siły odrzuciły Japończyków od rzeki. Ankokuji jeszcze kilka razy bezskutecznie próbował sforsować Nam, ale poniósł tak ciężkie straty, że odstąpił od ataku na Uiryeong.

Kwak Chaeu w bitwie nad rzeką Nam

ROK 1592   WOJNA PARTYZANCKA,   CZERWIEC - GRUDZIEŃ

PIERWSZE OBLĘŻENIE JINJU

 

Operacje partyzantów w prowincji Gyeongsang, wzdłuż rzeki Naktong, skutecznie wiązały japońskie siły i wspomagały obronę Jeolli. Stały się tak uciążliwe, że sztab inwazji zadecydował o przystąpieniu do ofensywy.

 

W październiku dowodzący inwazją Ukita Hideie wysłał z Seulu do Gyeongsang posiłki, podjęto decyzję o ataku na twierdzę Jinju, najsilniejszy punkt Koreańczyków w zachodnim Gyeongsang. Jinju było mocno ufortyfikowanym zamkiem z długim wysokim murem, przylegającym od południa do rzeki Nam. Górzysty rejon na wschód, aż do rzeki Naktong, był terytorium partyzantów Kwaka Chaeu. Od początku inwazji do garnizonu Jinju nie dotarł żaden Japończyk. Generałowie Ukity twierdzili, że przejęcie zamku będącego bazą partyzantów otworzy drogę do Jeolli.

Załoga fortecy liczyła 3,8 tys. ludzi, dowodził nimi doświadczony generał Kim Shimin. Wiedział, że Japończycy prędzej czy później zaatakują i od dawna przygotował się do obrony. Kupił 170 koreańskich arkebuzów wyprodukowanych według wzorca japońskiego Teppo i wyszkolił ludzi w ich użyciu. Miał wiele armat i moździerzy oraz duży zapas amunicji, w tym nowoczesne odłamkowe granaty. Zadbał o zapasy żywności i leków.

 

8 listopada 15,5 tys ludzi 7 Dywizji przekroczyło rzekę Nam, dowodził nimi Hosokawa Tadaoki. Oddziały podeszły pod zamek i przypuściły szturm z 3 stron. Załoga uderzyła w napastników salwami arkebuzów, armatnimi kulami, odłamkowymi granatami z moździerzy i ciężkimi głazami powodując ogromne straty. Zaskoczenie było kompletne, Hosokawa i jego dowódcy spodziewali się oporu, ale nie takiej masakry na samym początku. Natychmiast padł rozkaz odwrotu.

W bezpiecznej odległości przygotowano drabiny i bambusowe tarcze pod osłoną których rozpoczęto kolejny szturm. Na wspinających się samurajów spadł grad głazów, pocisków z arkebuzów i strzał, między czekających wokół drabin rzucano granaty z opóźnionym zapłonem. Jak zwykle samuraje rozpoczęli honorowy wyścig kto pierwszy wedrze się na mur. Brat dowódcy Hosokawa Sadaoki zarządził, że każdemu kto przed nim wejdzie na jego drabinę osobiście zetnie głowę, koniecznie chciał być pierwszy na blankach. Potem zaczął się wspinać, wśród okrzyków pochwał dotarł na szczyt i wskoczył na mur, ale wtedy dosięgły go włócznie, odepchnięty runął w dół na dno fosy. Drugi szturm też załamał się.

Zbudowano wieże oblężnicze z których strzelcy ostrzeliwali obrońców na murach. Bezskutecznie atakowano przez kolejne 3 dni, stosy zabitych Japończyków rosły. Tak zażartej bitwy oddziały Hideyoshiego nie toczyły od początku inwazji.

 

11 listopada w nocy przybył Kwak Chaeu z niedużym oddziałem Sprawiedliwych, każdy rozpalił 5 sosnowych pochodni, mieli robić wrażenie dużych sił. Następnie przybyło 500 partyzantów, po nich 2,5 tys. Wszyscy manifestowali swoją obecność.

 

12 listopada w nocy Hosokawa podjął ostatnią próbę ataku. Widział nowe zagrożenie, ale postanowił zaryzykować. Rzucił swoich ludzi na bramy od północy i wschodu. Walczący przy północnej bramie generał Kim Shimin otrzymał śmiertelny postrzał w lewą stronę czoła. Widząc jego śmierć Japończycy uderzyli wszystkimi siłami. Wtedy do walki włączyli się Sprawiedliwi Kwaka, arkebuzjerzy i łucznicy, zaczęli z tyłu ostrzeliwać atakujących mury, szturm odparto.

 

Załoga była wyczerpana 5 dniami krwawej walki praktycznie bez chwili odpoczynku. Zmęczenie, śmierć dowódcy, kończąca się amunicja sprawiły, że gasło morale i bitewny zapał. W tak trudnym momencie niespodziewanie przybyło zaopatrzenie. Japończycy angażując wszystkie siły do szturmów, zaniedbali odcięcia dostępu do zamku od południa, z rzeki Nam. Partyzanci przypłynęli łodziami przywożąc z Jeolli dużą dostawę broni, prochu, kul i granatów. Bez większych problemów dostarczyli ogromną ilość skrzyń i beczek do fortecy. Obrońcy złapali świeży oddech, kryzys minął, wrócił zapał do walki.

Hosokawa i jego generałowie byli bezradni. Ponieśli gigantyczne straty, znajdowali się głęboko na terytorium wroga, partyzanci przejmowali dostawy, wróg miał nadspodziewanie skuteczną broń i dostał zaopatrzenie. Zadecydowano przerwać oblężenie i wycofać się.

 

Hideyoshi był wściekły, Japończycy nigdy nie powinni zostać pokonani przez Koreańczyków. Wyparto jego niezwyciężone oddziały z prowincji Jeolla. Yi Sunsin królował na morzu, do tego ciągle atakujący partyzanci przejmowali dostawy, ślubował zemstę. Jego machina wojenna zaczęła zgrzytać, inwazja stanęła.

 

Bitwa o Jinju jest uważana za jedno z największych zwycięstw Korei, zamknęła Japończykom drogę do prowincji Jeolla.

Po tym spektakularnym sukcesie rząd Korei powierzył Kwakowi dowództwo nad siłami w prowincji Gyeongsang. Jego działania skutecznie wspomagały obronę wschodniej flanki Jeolli. Pojawiał się znikąd, uderzał na japońskie oddziały zadając duże straty i znikał. Partyzanci generała Czerwonej Szaty polowali na japońskie łodzie wiozące zaopatrzenie w górę rzeki Naktong i konwoje dostaw na górskich drogach. Jego operacje na lądzie dawały taki sam efekt jak działania admirała Yi Sunsina na morzu.

 

PROWINCJA JEOLLA

 

Jeolla miała garnizon regularnej królewskiej armii, dowodził nią generał Kwak Yong, od początku inwazji skutecznie odpierał japońskie ataki. Obok jego sił, wzorem sąsiedniej prowincji Gyeongsang, też powstała Armia Sprawiedliwych. Stworzył ją 60-cio letni arystokratyczny uczony Ko Kyongmyong (1533-1592), z pomocą 2 synów zebrał 6 tys ludzi. Miał duże umiejętności dowódcze, brakowało mu jednak szacunku i ostrożności wobec możliwości japońskiej armii, dlatego nie zdążył zyskać sławy Kwaka.

 

W lipcu, po zwycięstwie nad rzeką Imjin, Szósta Dywizja Kobayakawy Takakage dostała rozkaz zdobycia i objęcia kontrolą prowincji Jeolla, spichlerza Korei. Armie inwazyjne potrzebowały ryżu, dostawy morzem blokował Yi Sunsin, zdobycie Jeolli stało się strategicznym celem.

 

30 lipca Kobayakawa zajął twierdzę Geumsan w prowincji Chungcheong tworząc przyczółek do ataku na odległe o 70 km Jeonju, stolicę Jeolli. Pasmo gór na wschodzie izolowało Kobayakawę od głównego szlaku z Pusan do Seulu i przybrzeżnych garnizonów sił inwazyjnych. Generał Kwon Yul, gubernator prowincji, postanowił to wykorzystać i przeprowadzić wyprzedzające uderzenie.

 

6 sierpnia dowodzone przez Kwak Yonga oddziały regularnych wojsk królewskich i siły Armii Sprawiedliwych Ko Kyongmyonga zaatakowały Geumsan. Centrum stanowiły siły Sprawiedliwych, na skrzydłach szły oddziały regularnej armii Kwaka. Kobayakawa postanowił zaatakować skrzydła, żeby nie wystawiać swoich flank na uderzenie lepiej wyszkolonych regularnych żołnierzy. Sprawiedliwym udało się przebić do miasta, rozgorzały walki uliczne, wzniecano pożary, ale atak na skrzydłach załamał się, Kwak dał rozkaz odwrotu. Ko chcąc uniknąć okrążenia wycofał się.

Następnego dnia Koreańczycy ponownie uderzyli, atak prowadził Ko Kyongmyong na czele 800 Sprawiedliwych, oddziały Kwaka znów nacierały po bokach. Kobayakawa, jak dzień wcześniej, rozkazał uderzyć na formacje regularnej armii, wściekły napór Japończyków zepchnął Koreańczyków do odwrotu. Sprawiedliwych ogarnęła panika, zaczęli się cofać. Ko bezskutecznie próbował opanować sytuację i zmusić swoje wojsko do walki. Wreszcie zdesperowany krzyknął : Dla pokonanego generała śmierć jest jedynym wyborem ! Potem ruszył z przyboczną gwardią na japońskie oddziały. Był to heroiczny czyn, ale nie przerwał odwrotu. Ko zginął wraz z synami i większością przybocznych. Armie Jeolli przegrały bitwę. Generał Kwak Yong wycofał ocalałe oddziały do Jeonju.

 

Kilka dni po zwycięskiej bitwie 6 Dywizja Kobayakawy opuściła Geumsan. Według informacji wywiadu większość sił koreańskich skoncentrowano wokół stolicy Jeolli. Do miasta prowadziły dwa górzyste szlaki, północny wiódł przez przełęcz Ichi, drugi przez miasto Jinan i przełęcz Ungchi na wschodzie Jeonju. Kobayakawa podzielił siły na dwie armie, zamierzał zaatakować ufortyfikowane miasto z obu stron.

 

Obrona Jeolli opierała się głównie na siłach Armii Sprawiedliwych. Duża część regularnej armii stacjonującej w prowincji została wysłana dla wzmocnienia obrony Seulu, ale w drodze została rozbita przez Japończyków. Siłami które pozostały dowodził generał Kwon Yul. Po otrzymaniu meldunku o ruchach wojsk Kobayakawy oddziały Kwona zajęły przełęcz Ichi, oddziały Sprawiedliwych obsadziły Ungchi.

 

14 sierpnia Japończycy jednocześnie zaatakowali oba górskie przejścia. Ichi broniło nieco ponad tysiąc ludzi Kwona. Pomimo dziesięciokrotnej przewagi atakujących generał utrzymał przełęcz, narzucił żelazną dyscyplinę, postanowił walczyć do ostatniego żołnierza, osobiście ściął kilku ludzi za próbę ucieczki z pola bitwy. Po ciężkich walkach Japończycy wycofali się do Geumsan.

Na przełęczy Ungchi przez cały dzień Sprawiedliwi stawiali zaciekły opór, odpierano kolejne ataki. O zachodzie słońca oddano przełęcz, straty były ogromne, zabrakło strzał. Podjęto decyzję o wycofaniu się. Wszystkie siły Jeolli zmobilizowano do obrony stolicy.

 

15 sierpnia siły Kobayakawy z Ungchi dotarły pod Jeonju. Oblężenie nie powiodło się, Koreańczycy walczyli tak zaciekle, że odrzucili napastników. Japończycy przez kilka dni rabowali rejon Jinan, po czym wycofali się do Geumsan nękani ciągłymi atakami Sprawiedliwych.

 

PROWINCJA CHUNGCHEONG

 

W kluczowym momencie zagrożenia Jeolli do walk włączyły się ochotnicze armie jej północnego sąsiada, prowincji Chungcheong. Armię Sprawiedliwych stworzył Cho Hon, 48 letni urzędnik króla Seonjo. Od lat ostrzegał przed groźbą japońskiej inwazji, zalecał przygotowanie i zbrojenie armii, proponował nawet prewencyjne uderzenie. Teraz organizował siły oporu równolegle z Ko Kyongmyongiem z Jeolli. Drugą siłą prowincji Chungcheong była Armia Mnichów. Dowodził nimi opat Yung-gyu, który nienawidził Japończyków i promował anty japoński ruch w buddyjskim środowisku.

Pierwszą wspólną operacją Mnichów, Sprawiedliwych i Regularnych był atak na garnizon Cheongju położony 60 km na północ od Geumsan, ważny ośrodek transportu japońskiej armii i wielki magazyn ryżu. Wywiad partyzantów donosił, że garnizon jest słabo obsadzony.

 

6 września ponad 3 tys połączonych sił podeszło pod Cheongju. 1,5 tys Mnichów zaatakowało równocześnie od północy i wschodu, 1,1 tys Sprawiedliwych od zachodu, w odwodzie pozostawiono 500 osobowy oddział Regularnych którym dowodził Yun Songak. Garnizon odparł atak. Cho Hon i opat Yunggyu wycofali swoje siły na pobliskie wzgórza. Nocą rozpalono bardzo wiele ognisk wokół murów, tak aby sprawić wrażenie obozowiska wielokrotnie większej armii. Dowództwo garnizonu opanowała panika, zarządzono ewakuację. Rankiem powstańcy weszli do opuszczonej fortecy. Sukces był oczywisty, ale między Sprawiedliwymi i Mnichami powstał spór o to, komu ma przypaść chwała. Stało się to początkiem głębokiego konfliktu.

Tragiczne było, że koreańskie siły mogły podjąć walkę z wrogiem, ale wewnętrzne spory wielokrotnie niszczyły wszelkie szanse na sukces.

 

Po łatwym zwycięstwie postanowiono zaatakować siły Kobayakawy w Geumsan. Yun Songak odmówił udziału Regularnych, Mnisi i Sprawiedliwi zdecydowali się pójść bez nich. Pomimo osłabienia odejściem Yuna nie mogli się porozumieć i skoordynować działań. Każdy zaplanował własną operację. Cho Hon chciał koniecznie zaatakować przed Mnichami, do współpracy nie nakłoniło go nawet poważne wzmocnienie buddystów kontyngentem posiłków. Próbowano odwieść go od szaleńczego pomysłu ataku skromnymi siłami na 10 tys zaprawionych w boju Japończyków, ale Cho był nieugięty.

22 września poprowadził 700 Sprawiedliwych na 6 Dywizję Kobayakawy. Nikt nie przeżył, zostali otoczeni i wybici co do jednego, samuraje mieli rozkaz nikogo nie zostawiać przy życiu.

Widok zagłady Sprawiedliwych i śmierć Cho Hona nie zniechęcił opata Yung-gyu. Następnego dnia Armia Mnichów uderzyła na Geumsen. Podzielili los poprzedników, wszyscy zginęli.

 

Porażki Sprawiedliwych i Mnichów nie poszły na marne. Nieudana kampania zdobycia Jeolli i agresywne ataki partyzantów spowodowały, że japońskie dowództwo wycofało 6 Dywizję Kobayakawy z Geumsen. Zdecydowano, że rejon nie jest aż tak istotny, żeby utrzymywać go za wszelką cenę.

Próby zdobycia Geumsen przyniosły straszliwe straty partyzanckim armiom, ale efekt uznano za sukces, wycofanie sił japońskich z regionu zachęcało do prowadzenia dalszych kampanii.

© 2015 - 2025  |  All Rights Reserved | © Krzysztof Pietrek | Wszelkie prawa zastrzeżone

dannoura1185@op.pl