Drzeworyt i zdjęcia za : https://japaneseswordlegends.wordpress.com
Czaszka tygrysa zabitego przez Kato przekazywana przez pokolenia w rodzinie Abe
Jumonji Yari kato Kiyomasy, Tokyo National Museum
Japoński drzeworyt, tryptyk, Kato Kiyomasa polowanie na tygrysy, Utagawa Kunitsuna (1829-1874)
Zaraz po pierwszym rzucie wylądowało 7 tys ludzi Konishiego Yukinagi. Wielu miało nieznane w Korei krucyfiksy, ponieważ Konishi przeszedł na wiarę chrześcijańską, ochrzczono go imieniem Augustyn. Sam Augustyn jechał na wspaniałym koniu, otrzymał go przed inwazją w darze od Hideyoshiego z zaleceniem, że ma go używać do galopowania nad głowami brodatych dzikusów. Ruszył na południowy zachód, na odległy o kilka kilometrów fort portowy Tadaejin. Pod osłoną salw Teppo zasypano fosę i oparto o mury bambusowe drabiny. Pierwszy atak został odparty. Dowódca twierdzy Yun Hungsin dzielnie stawiał opór, ale zamek wkrótce upadł, nikt z obrońców nie przeżył.
W międzyczasie na ląd zeszły następne oddziały, razem 8,7 tys ludzi. Pierwsza Dywizja sił inwazyjnych dowodzona przez Konishiego Yukinagę liczyła prawie 19 tys wojowników.
Admirał Pak Hong obserwował bitwę ze szczytu wzgórza koło portu w Kijang. Upadek Pusan załamał go, odebrał resztki inicjatywy i rozumu. Nie zaatakował Japończyków, nie ewakuował okrętów na bezpieczniejsze wody. Rozkazał zatopić sto statków którymi dowodził, w tym około pięćdziesiąt pancernych Panokseonów. Zniszczył całą broń i zapasy, aby nie wpadły w ręce wroga. Uciekł wraz ze sztabem na północ w kierunku Seulu. Tysiące pozbawionych dowództwa żołnierzy i doświadczonych żeglarzy podążyło jego śladem.
25 maja o świcie Pierwsza Dywizja Konishiego Yukinagi ruszyła w kierunku Seulu. Po przejściu 10 km stanęli przed twierdzą Tongnae. Jej potężne mury opierały się na górze Kumjong. Dowódcą był czterdziestojednoletni królewski prefekt Song Sang Hyon. Jak cała Korea Tongnae było całkiem nieprzygotowane do inwazji. W twierdzy tkwiło 20 tys ludzi, przeważnie źle wyposażonych żołnierzy, niewyszkolonych poborowych i tysiące spanikowanych uciekinierów z okolicznych osad. Tak samo jak Chong Pal w Pusan, Song otrzymał ultimatum. Wezwanie brzmiało : Walcz, jeśli chcesz walczyć, albo opuśćcie broń i pozwólcie nam przejść.
Odpowiedź brzmiała : Łatwo jest walczyć i umrzeć, przepuścić Cię jest zbyt trudnym zadaniem ! - Song Wiedział, że nie utrzyma fortecy, masa Japończyków wleje się za mury i obrońców spotka taki sam koniec jak załogę i mieszkańców Pusan. Postanowił wykonać swój obowiązek i umrzeć w Tongnae.
Ponownie przewidywania Hideyoshiego nie sprawdziły się, presja strachu nie złamała Koreańczyka. Pomimo szansy jaka się pojawiła Song Sang Hyon odmówił ucieczki. Jedyne czego żałował, to bólu jaki sprawi rodzicom jego śmierć. Przed atakiem napisał do ojca list : Nasza twierdza jest teraz oblężona, otoczona mnóstwem wrogich żołnierzy. Nie ma szans na ratunek, pozostałe garnizony śpią spokojnie nieświadome niebezpieczeństwa. Opuszczam Cię z bólem, obowiązek wobec króla jest ważniejszy od synowskiego oddania dla ojca. Dostarczenie listu powierzył słudze.
Atak rozpoczął się o 8 rano. Według koreańskich kronik walka trwała dwanaście godzin, Japończycy twierdzą, że cztery. Oblężeni stawiali zaciekły opór, walczyło wojsko i cywile łącznie z kobietami, szyto z łuków, rzucano włócznie, Song zagrzewał obrońców bijąc w wielki wojenny bęben. Szybko zabrakło amunicji, kamienie nie mogły zatrzymać szturmu. Salwy arkebuzów siały śmierć wśród obrońców. Gdy opór osłabł bambusowe drabiny oblepiły wysokie mury. Konishi pierwszy stanął na szczycie z mieczem w dłoni, za nim zaroiło się od japońskich wojowników. Dalsza walka była jednostronna, szybko się skończyła. Song Sang Hyon został pojmany żywy, usiłowano go zmusić by poddał się i pokłonił zwycięzcom. Odmówił, gdy próbował stawić opór został rozsiekany mieczami.
Japończycy stracili stu zabitych i czterystu rannych, rzeź jaką zgotowali pochłonęła 5 tys ofiar. Konishi nakazał bezwzględność, chciał ukarać obrońców za odmowę przepuszczenia jego armii i pokazać Korei jaka jest cena sprzeciwu wobec Japonii. Zamiast tego obudził w Koreańczykach wściekłość na najeźdźców.
So Yoshitoshi był zaprzyjaźniony z Songiem, który gościnnie i serdecznie podejmował go w czasie wcześniejszych misji w Korei. Teraz zorganizował mu honorowy pogrzeb w gaju kasztanów na górze za fortecą. Na grobowym kopcu umieścił krótkie, lapidarne epitafium: Lojalny Poddany. Pożegnalny list Songa trafił do rodziców. Dwa lata później, po zawieszeniu broni, zabrali jego ciało do domu.
Po upadku Tongnae Konishi wysłał kilkudziesięcioosobowy zwiad samurajów i strzelców Teppo gumi, w kierunku zamku Yangsan. Był to następny silny punkt obrony na drodze do Seulu, strzegący przeprawy przez największą rzekę regionu Nankdong. Po przybyciu na miejsce strzelcy oddali kilka salw w kierunku załogi obserwującej ich z murów. W fortecy wiedziano o wydarzeniach na wybrzeżu i zagładzie Tongane. Podejście skromnej awangardy Japończyków i kule arkebuzów tak przeraziły jej obrońców, że w nocy opuścili zamek i uciekli na północ.
W tym czasie dowódca prawego skrzydła floty, admirał Won Kyun, tkwił na wyspie Koje. Wiadomości o flocie japońskiej, upadku Pusan, dezercji Pak Honga, wreszcie zdobyciu Tongane spływały do niego lawinowo, ale z opóźnieniem. W ciągu 2 dni inwazji jego świat zawalił się. Informacje będące mieszaniną plotek i faktów wprawiły admirała w panikę. Nie myślał o stawianiu oporu, najważniejsza była ucieczka. Przygotowanie do odwrotu było w miarę zorganizowane do chwili gdy w oddali pojawiła się grupa łodzi rybackich. Strach spowodował, że wzięto je za japońskie okręty. Przerażony Won nakazał, wzorując się na Pak Hongu, zatopienie statków i zniszczenie broni. W pośpiechu zaczął przygotowania do opuszczenia okrętu flagowego i ucieczki lądem. Dwóch najbardziej zaufanych oficerów uświadomiło mu, że opuszczenie posterunku będzie uznane za dezercję i niczym tego nie usprawiedliwi. Porzucił desperacki plan i odpłynął na Morze Żółte dołączyć do floty obrony prowincji Jeolla. Nie stoczył żadnej bitwy, a pozostały mu tylko 4 statki ze 100 którymi dowodził.
26 maja o świcie oddziały Pierwszej Dywizji zajęły Yangsan. Po południu ruszyły w kierunku następnego punktu obrony zamku Miryang, którego załoga wycofała się po krótkiej potyczce.
27 maja przypłynęła do Pusan Druga Dywizja Kato Kiyomasy w sile blisko 23 tys wojowników, następnego dnia ruszyła wzdłuż wybrzeża na północ, 30 maja zdobyła Gyeongju.
Zdesperowany król Seonjo wysłał delegację do Pekinu, prosił cesarza Wanli o wysłanie armii przeciw japońskiej inwazji. Dwór Ming zapewnił, że pomoże Korei ale po zakończeniu wojny w Ningxii, która wiąże większość cesarskiej armii. Tak więc Joseon musiał czekać i samotnie zmagać się z najazdem.
Koreańska armia na południu była w rozsypce, praktycznie nie istniała. Zadanie zebrania rozproszonych oddziałów i utworzenia z nich korpusu obrony otrzymał generał Yi Il. Jednocześnie wiceminister wojny, generał Sin Rip, poprowadził 8 tys ludzi w rejon Chungju, leżący 100 km na południowy wschód od Seulu nad rzeką Nam Han. Tam planowano zatrzymać japońską armię. Miały do niego dołączyć siły zebrane przez generała Yi Ila i oddziały gubernatora prowincji Gyeongsang, generała Kim Su.
Generał Yi Il dotarł aż do Daegu, dysponował niespełna tysiącem żołnierzy. Nie udało mu się zebrać żadnych znaczących sił, wojska koreańskie w panice wycofały się wcześniej. Daegu też była opuszczone, załogę przejął gubernator Kim Su gromadzący uciekinierów z okolicznych posterunków, ruszył z nimi na północ dołączyć do armii generała Sin Ripa. Yi Il zdecydował się cofnąć się do Sangju i tam stawić opór armii Konishiego.
W tym czasie dywizja Konishiego szybko posuwała się. Odkąd opuściła Tongnae, nie napotkała praktycznie większego oporu, prawe skrzydło osłaniała Druga Dywizja Kato Kiyomasy idąca wzdłuż wschodniego wybrzeża, lewe skrzydło zabezpieczała Trzecia Dywizja Kurody Nagamasy posuwająca się wzdłuż granicy prowincji Jeolla.
28 maja Pierwsza Dywizja zajęła opuszczone Daegu. Tego samego dnia na zachód od Pusan wylądowała Trzecia Dywizja 11 tys ludzi Kurody Nagamasy.
3 czerwca, w jedenastym dniu inwazji, Pierwsza Dywizja Konishiego dotarła pod Sangju. Według raportu japońskiego zwiadu tutaj obwarowała się armia Joseonu pod dowództwem przybyłego z Seulu generała Yi Ila. Konishi nie wiedział z jak dużymi siłami ma do czynienia, zaatakował fortyfikacje z trzech stron. Po zaciętej walce Yi Il wycofał się w kierunku Chungju zostawiając 700 zabitych, pozostało mu niewiele ponad 200 ludzi.
5 czerwca 18 tys ludzi Konishiego dotarło do opuszczonego Mungyong. Generał Sin Rip planował zatrzymać ich na przełęczy Choryong. Wiadomość o rozbiciu wojsk Yi Ila w Sangju oznaczała utratę wsparcia na które liczył, do tego większość sił gubernatora Kim Su uciekła przestraszona kolejnym sukcesem Japończyków. Zdecydował się zatrzymać przeciwnika pod Chungju. Na miejsce bitwy wybrał płaski teren nazwany Tangeumdae, z jednej strony otaczały go góry, z drugiej zamykało zakole szerokiej rzeki Nam Han. Do Tangeumdae prowadziły dwa przejścia między zboczami gór i brzegiem rzeki na jej obu końcach. Miejsce dawało szansę skutecznej szarży kawalerii na przeważające oddziały piechoty, ale nie dawało możliwości odwrotu. Japończycy mieli prawie 19 tys ludzi, Sin Rip 8 tys jazdy, wybrał Tangeumdae ponieważ chciał ustawić swoje wojska w sytuacji zwyciężysz lub zginiesz, bez możliwości ucieczki. Dotychczasowa historia inwazji pokazała, że koreańscy żołnierze bardzo szybko pokazywali plecy przeciwnikowi. Generał z doświadczenia wiedział, że kawaleria może pokonać dużo liczniejsze oddziały piechoty, ale nie znał siły bojowej oddziałów ashigaru uzbrojonych w arkebuzy Teppo.
7 czerwca wojska Konishiego wlały się z dwóch stron na Tangeumdae. Oddziały strzelców Teppo gumi i łuczników Yumi gumi, sprawnie rozwinęły bojowe formacje. Kule i strzały rozbijały kolejne ataki kawalerii, żadna szarża nie dotarła do japońskich linii. Na zmasakrowane oddziały Sin Ripa ruszyła piechota ashigaru uzbrojona w białą broń, tych którzy przeżyli ostrzał zabijały miecze, naginaty i piki. Jedyną drogą ucieczki było przedarcie się przez japońskie linie lub przepłynięcie rzeki. Nieliczni przebili się na tyły atakujących i uciekli w góry. Nam Han była szeroka, wartka i głęboka, desperaci tonęli pod ciężarem wyposażenia, pływacy byli łatwym celem dla łuczników i strzelców. Sin Rip nie chciał oddać się do niewoli, wybrał śmierć w rzece, miał 46 lat. Wielu oficerów poszło jego śladem.
23 maja 1592 roku o świcie Japońska flota wypłynęła z Tsushimy. W tym samym czasie, po drugiej stronie morza, sześćdziesięcioletni dowódca garnizonu Pusan Chong Pal opuścił twierdzę, żeby zapolować na sąsiedniej wyspie Cholyongdo, zwanej Wyspą Jeleni. Późnym popołudniem ujrzał na horyzoncie długą linię statków. Był pierwszym, który dostrzegł niebezpieczeństwo. Podejrzewając, że to japońska inwazja o której wielu ostrzegało od ponad roku, wrócił i podniósł alarm.
Admirał Pak Hong, dowódca lewego skrzydła floty prowincji Gyeongsang, obserwował przybycie wrogich okrętów z pobliskiej bazy w Kijang na wschodzie od Pusan. Zaczął liczyć przypływające statki, do zachodu słońca doliczył do 400.
Dowódca prawego skrzydła, admirał Won Kyun, stacjonował ze swoimi okrętami na odległej o 50 km wyspie Koje. Wiadomość o japońskich okrętach dotarła do niego późnym popołudniem. Podejrzewał, że jest to wyjątkowo duża misja handlowa z Tsushimy i taką wiadomość przesłał do swojego dowódcy, admirała Yi Sunsina w Jeolli. Gdy dowiedział się jak wielka flota zakotwiczyła pod Pusan zrozumiał, że rozpoczęła się inwazja. Ani Pak Hong, ani Won Kyun nie podjęli żadnych działań. Mieli około sto pięćdziesiąt ciężkich pancerników Panokseon, większość koreańskiej marynarki wojennej. Najgroźniejsza broń arsenału królestwa Joseon i najskuteczniejsza pierwsza linia obrony bezczynnie tkwiła w portach. Prawdopodobnie żaden z nich nie przeprowadził rekonesansu dla rozpoznania siły wroga. Niekompetencja i brak inicjatywy wzięły górę, bez rozkazów nie potrafili nic zrobić.
Pomimo liczebnej przewagi flota inwazyjna była bardzo słaba militarnie. Jeden umiejętny atak mógł ją zmieść zanim ktokolwiek wylądował by na brzegu. Przed inwazją Hideyoshi nalegał, aby daimyo bezpiecznie przeprawili wojska przez morze. Plan zakładał, że konwoje będą chronione przez ciężkie okręty bojowe. W rzeczywistości kiedy pierwsze statki wypływały z Tsushimy, flota wojenna wciąż gromadziła się na Morzu Wewnętrznym. Pancerniki Hideyoshiego dotarły do Pusan dopiero tydzień później.
Przed ósmą wieczorem jeden ze statków skierował się do portu. Na pokładzie był So Yoshitoshi, zięć Konishiego Yukinagi, chrześcijański daimyo Tsushimy znany jako Dario. Przywiózł list do dowódcy Pusan Chong Pala z prośbą, żeby otworzył drogę do Chin dla armii Japonii, mieszkańcy Korei mieli nie być atakowani. Nie otrzymał odpowiedzi, wrócił na statek i dołączył do armady. Do tej chwili Konishi miał nadzieję, że pokaz siły skłoni Koreańczyków do spełnienia żądania otwarcia korytarza, dzięki czemu unikną walki.
Po zmroku wszystkie statki floty inwazyjnej kotwiczyły koło wyspy Cholyongdo, tam spędziły noc nie niepokojone przez koreańską marynarkę wojenną.
24 maja o godzinie czwartej, rozpoczęła się inwazja. Na brzegu wylądowało 5 tys ludzi So Yoshitoshiego. Często odwiedzał Pusan, najlepiej znał drogę i fortyfikacje obronne. Przybycie znajomej i zawsze przyjaznej twarzy wywołało nadzieję Koreańczyków na pokojowy rozwój wydarzeń, ale widok wokół niego siał strach. Wyraźnie wyróżniali się samuraje w zbrojach, z hełmami ozdobionymi porożami, albo stalowymi insygniami. Ich twarze zakrywały przerażające maski, u boku mieli po dwa miecze, długi i krótszy, nad głowami powiewały banery ze znakami zaprzyjaźnionego daimyo Tsushimy. Nie nosili arkebuzów, niehonorowej broni, część miała długie łuki. Znaczniejsi jechali konno. Dominowały czerwień i czerń. Obok kroczyły formacje aschigaru, jedne oddziały były uzbrojone w arkebuzy Teppo Tanegashima i jeden miecz, kolejne w długie piki Yari, następne w łuki.
Pierwszy rzut ruszył na Pusan, So Yoshitoshi jeszcze raz wezwał Chong Pala do poddania się. Stary oficer ponownie odmówił i zwrócił się do swoich ludzi z rozkazem :
Oczekuję, że wszyscy będziecie walczyć i dzielnie umrzecie! Jeśli jakikolwiek człowiek spróbuje się odwrócić i uciekać, osobiście odetnę mu głowę!
Bitwa była zacięta, padały kolejne linie obrony. Salwy strzelców Teppo gumi wysyłały grad śmierci na mury, oszołomieni Koreańczycy byli bezradni, pierwszy raz zetknęli się z bronią przed którą nie było ratunku. Gdy skończyły się strzały i włócznie pozostały tylko miecze przeciw kulom. Chong Pal, odziany w czarną zbroję, dzielnie walczył w pierwszym szeregu, około godziny 9 dostał zabójczy postrzał. Śmierć dowódcy odebrała wolę walki, opór ustał, samuraje wkroczyli do miasta. Ludzie uciekali przerażeni próbując się gdzieś ukryć, część zgromadziła się koło wschodniej bramy, trzymając się za ręce błagali o łaskę. Napastnicy wycinali wszystkich mordując bez litości, podobno w szale zabijania ścinano głowy psom i kotom. Przy ciele sędziwego dowódcy znaleziono jego osiemnastoletnią konkubinę, odebrała sobie życie. Zginęło 8,5 tys Koreańczyków, przeżyło 200 jeńców.
ROK 1592 WOJNA BŁYSKAWICZNA - OFENSYWA LĄDOWA 23.05 – 30.08
Druga Dywizja Kato Kiyomasy przybyła do Chungju już po bitwie, Trzecia Kurody Nagamasy zatrzymała się niedaleko na zachód koło Chuksan. Wieczorem odbyła się narada sztabów. Zdominował ją wieloletni konflikt między sąsiadami z Kyushu. Kato i Konishi otrzymali po połowie prowincji Higo po aneksji wyspy przez Hideyoshiego. Dewotyczny czciciel buddyzmu Kato nienawidził Konishiego, który przyjął religię chrześcijańską. Zarzucił mu, że nie czekał po wylądowaniu w Pusan, tylko ruszył szybko naprzód chcąc wziąć dla siebie całą chwałę zdobycia Seulu, wcześniej zaplanowano wspólne rozpoczęcie kampanii. Wytykał niższe pochodzenie i niegodne samuraja zajęcie jakim parała się rodzina Konishiego, która miała apteki i handlowała lekami. Obaj wiele razy wydobywali miecze, walka między dwoma daimyo wisiała na włosku. Sztabowcy z trudem temperowali ich zapalczywość. W końcu ustalono, że pójdą na Seul oddzielnie. Kato wybierał pierwszy, zdecydował się na krótszą, ale trudniejszą drogę przez Yongin, musiał przekroczyć rzekę Han w głębokim miejscu. Konishi miał pójść okrężną drogą wzdłuż rzeki Nam Han, ale Han miał sforsować płytkim brodem. Sprawą honoru było kto pierwszy zajmie stolicę Korei.
W mentalności samuraja tkwiła odwieczna rywalizacja kto będzie atakował w pierwszej linii, kto pierwszy wejdzie na mury przeciwnika, kto zdobędzie więcej głów, wreszcie czyja flaga będzie powiewała na czele armii.
Kroniki mówią, że osobiste animozje znikały gdy dochodziło do walki, wtedy Kato i Konishi potrafili doskonale współpracować i uzupełniać się.
8 czerwca rozpoczął się wyścig. Kato źle wybrał, trudności w zdobyciu łodzi do przeprawy przez Han opóźniły marsz.
9 czerwca czterdziestostoletni król Seonjo opuścił miasto pozostawiając je w kompletnym chaosie. Ruszył w kierunku Pyongyang, był gotów uciekać do Chin. Jego siedemnastoletni syn Gwanghaegun został mianowany Księciem Koronnym i regentem, pozostał aby organizować obronę kraju. Przed ewakuacją króla stajnie zostały splądrowane przez uciekających dworzan, ukradziono konie. Orszak Seonjo wyruszył w drogę wykorzystując do transportu zwierzęta gospodarcze. W mijanych osadach szpalery ludności rozpaczały przerażone, że król zostawia ich na pastwę japońskich barbarzyńców, ludzie nawet nie myśleli o składaniu hołdu władcy. Majestat upadał, królewska rodzina uciekała na piechotę.
Po drodze palono wszystko co mogło posłużyć agresorom jako materiał pomocny do działań i zaopatrzenia armii. W ten sposób miejscowa ludność traciła cały dorobek zanim weszła wroga armia. Do rzeki Imjin dotarli o zmierzchu. Żeby oświetlić przeprawę królewskiego orszaku podpalono pobliski pałacyk. Spędził w nim ostatnie lata życia Yi I, wybitny uczony i reformator, znany jako Yulgok. Był niezwykle przenikliwym i przewidującym politykiem. 10 lat przed inwazją ostrzegał przed agresją Japonii, wystąpił do króla z petycją o powiększenie armii do 100 tys stale szkolonych wojowników. Rząd odrzucił jego wniosek. Zmarł w 1584 roku. Ponoć Yi I nakazał swoim spadkobiercom podpalenie pałacu, żeby jak latarnia morska wskazał bezpieczną drogę, gdy król będzie uciekał na północ przed najazdem. Proroctwo mędrca spełniło się.
12 czerwca Pierwsza Dywizja Konishiego zajęła opuszczony Seul. Rozpoczęło się plądrowanie i rabunki. Jedne źródła mówią, że kilka godzin później weszła do stolicy Druga Dywizja Kato, inne twierdzą, że następnego dnia. Cztery dni po nich dotarła do Seulu Trzecia Dywizja Kurody i Czwarta Shimazu Yoshihiry. W Pusan wylądowało następnych pięć dywizji. Inwazja na chwilę zatrzymała się w stolicy Korei. Zwycięskie armie odpoczywały po morderczym rajdzie i szykowały się do dalszego marszu w kierunku Chin.
Hideyoshi otrzymywał regularnie raporty z postępu inwazji. Był zachwycony, w 20 dni Japonia praktycznie podbiła Koreę. Wyglądało na to, że armia królestwa Joseon przestała istnieć i jego imperium zaczyna nabierać wymarzonego rozmachu. Nie wiedział, że prawdziwe kłopoty dopiero się zaczną, zajął większość kraju, ale nie rzucił Korei na kolana.
16 czerwca rodzina królewska dotarła do Pyongyang. Chińczycy zaczęli podejrzewać, że Korea zerwała sojusz i poddała się Japończykom. Szybkość sukcesu inwazji była bardzo zastanawiająca. Cesarz Wanli wysłał poselstwo do Pyongyang. Raport był jednoznaczny, wasal został pokonany przez ogromną armię i potrzebował pilnej pomocy. Wanli chciał i musiał interweniować, ale bunt w Ningxi nadal wiązał jego siły, sąsiad musiał na razie radzić sobie sam.
Armią Korei dowodził generał Kim Myeong. Jego oddziały zabezpieczały Seul, potem chroniły króla w czasie ucieczki. Teraz dostał rozkaz zatrzymania japońskich oddziałów na rzece Imjin w miejscu, gdzie kilkanaście dni wcześniej uciekający król Seonjo się przeprawił.
27 czerwca Kato Kiyomasa wyprowadził Pierwszą Dywizję z Seulu, 10 tys ludzi ruszyło na północ z zamiarem doścignięcia i pojmania króla Seonjo. Druga i Trzecia Dywizja miały wyjść wkrótce po Pierwszej. Awangarda sił Kato szybko dotarła do odległej o 40 km rzeki Imjin.
Północny brzeg był obsadzony przez koreańskie wojska. Generał Kim Myeong rozmieścił 12 tys żołnierzy koło miejsca przeprawy. Niedawno wzmocniła jego siły koreańska kawaleria z północnej granicy. Były to dobrze wyszkolone oddziały, doświadczone w walkach z mandżurskimi Dżurdżenami. Ponad 500 kilometrowy rajd wymęczył ludzi i konie, kawaleria potrzebowała solidnego odpoczynku żeby odzyskać pełną zdolność bojową.
Nastał impas, Kato nie kwapił się do przeprawy i ataku na ufortyfikowane pozycje wroga, debatował ze sztabowcami jak zaskoczyć Kim Myeonga. Według koreańskich kronik generałowie Joseonu spierali się jaką przyjąć taktykę. Część twierdziła, że należy zwlekać i czekać na ruch przeciwnika. Mieli racjonalne argumenty, ich siły liczebnie przewyższały przeciwnika, ale armia była niedoszkolona z dużą ilością rekrutów. Realną siłą była kawaleria z północy, ale potrzebowała odpoczynku. Przeważała opcja szybkiego działania, ale przez 10 dni nie podjęto żadnych decyzji.
7 lipca Kato wydał rozkazy o rozpoczęciu zaplanowanych działań. Wiedział, że przeciwnik jest liczniejszy i jak skuteczną siłą jest kawaleria z północy, znał też jego słabe strony. Niską wartość piechoty pokazały dotychczasowe bitwy, a kawaleria nie spotkała się jeszcze z hukiem salw strzelców Teppo gumi. Postanowił sprowokować wroga i wciągnąć go w pułapkę. Oddziały ashigaru rozpoczęły przeprawę przez rzekę. Koreańscy generałowie uznali, że ruszyły główne siły wroga poprzedzone formacjami pierwszej linii uzbrojonymi w długie piki yari, zdecydowali się na szarżę kawalerii. Zgodnie z rozkazami ashigaru poszli w rozsypkę i uciekli na południowy brzeg rzeki, reszta japońskich oddziałów rozpoczęła na pozór chaotyczny odwrót.
Widząc bezwładną ucieczkę przeciwnika kawaleria, zamiast cofnąć się i ogarnąć sytuację, ruszyła w pościg. Oddziały sforsowały rzekę i rozpoczęły pogoń, jeźdźcy gubili szyk. W małej dolinie, poniżej brodu czekały linie strzelców Teppo gumi. Piechota samurajów i ashigaru z białą bronią maskowała swoje pozycje po bokach doliny.
Gdy większość kawalerii weszła w zasięg arkebuzów, strzelcy otworzyli ogień. Efekt był porażający, kule dziesiątkowały galopujących, konie nie znające huku wystrzałów wpadły w panikę, wyłamując się spod kontroli zrzucały jeźdźców, kawalerię północy ogarnął chaos. Samuraje i ashigaru zaatakowali skrzydła, rozpoczęła się rzeź koreańskich jeźdźców i piechoty, która biegła za kawalerią z zadaniem dobijania stratowanych Japończyków.
Zginęło dwóch koreańskich generałów. Oddziały kawalerii, które nie wzięły udziału w ataku, rozpoczęły ucieczkę na północ w kierunku Pyongyang, za nimi ruszyła większość wojsk Joseonu. Druga Dywizja bez przeszkód przekroczyła Imjin, wojsko zajęło się wyłapywaniem koreańskich koni, zbieraniem bogatych zbroi, broni i wyposażenia.
Zwycięstwo otworzyło drogę do Pyongyang. Nie było już żadnych znaczących sił Korei, ani fortec które mogły zatrzymać postęp inwazji do chińskiej granicy. Kato Kiyomasa miał swój dzień chwały.
Po bitwie nad Jimjin japoński sztab rozdzielił zadania:
Pierwsza Dywizja Konishiego Yukinagi miała ścigać koreańskiego króla i zająć Pyongyang.
Druga Dywizja Kato Kiyomasy miała zająć prowincję Hamyong, północno wschodni kraniec Korei graniczący z Mandżurią Dżurdżenów.
Trzecia Dywizja Kurody Nagamasy miała kontrolować prowincję Hwanghae.
Czwarta Dywizja Shimazu Yoshihiry miała obsadzić środkowo wschodnią część półwyspu, prowincję Gangwon.
Szósta Dywizja Kobayakawy Takakage miała zająć prowincję Jeolla na południowo zachodnim krańcu półwyspu.
Pozostałe 3 dywizje miały obsadzić : Piąta prowincję Chungcheong, Siódma miejsce lądowania inwazji prowincję Gyeongsang, Ósma prowincję Gyeonggi z Seulem.
8 lipca zajęto opuszczony Kaishung. Następnie 30 tys ludzi Pierwszej i Trzeciej Dywizji ruszyło na Pyongyang. Druga Dywizja Kato Kiyomasy skręciła na północny wschód, 23 tys ludzi pomaszerowało w głąb prowincji Hamyong.
Wysłanie Drugiej Dywizji na daleką północ okazało się poważnym błędem, osłabiło japońskie siły w rejonie Pyongyang, a właśnie tamtędy musiały przejść wojska interwencyjne cesarstwa Ming.
16 lipca Pierwsza Dywizja Konishiego stanęła nad rzeką Daedong. Po drugiej stronie piętrzyły się umocnienia Pyongyang. Sforsowanie rzeki było poważną przeszkodą z powodu braku sprzętu dla przeprawy. Niebawem na miejsce dotarła Trzecia Dywizja Kurody Nagamasy. Rozpoczęto negocjacje o poddaniu miasta, nie przyniosły jednak żadnego rezultatu. 20 tys japońskich wojowników czekało nie mogąc przekroczyć rzeki, sztab szukał możliwości bezpiecznej przeprawy na drugą stronę. Przy dobrej taktyce Koreańczyków operacja mogła skończyć się katastrofą dla japońskich oddziałów.
19 lipca król Seonjo opuścił Pyongyang i ruszył dalej na północ do Uiju, gdzie miał się spotkać z pierwszym kontyngentem wysłanym przez cesarstwo Ming. W nocy koreańskie oddziały niepostrzeżenie przeprawiły się przez Daedong i zaatakowały. Zaskoczenie spowodowało chaos, w inwazyjnym obozie. Dopiero przed świtem Kuroda zdołał zorganizować kontratak którym odrzucił napastników w kierunku rzeki. Japończycy stracili kilkuset ludzi. Skuteczny atak Koreańczyków paradoksalnie otworzył najeźdźcom drogę do miasta. Obserwując odwrót napastników zwiadowcy odkryli płycizny, którymi oddziały Joseonu wycofały się za rzekę.
24 lipca japońskie wojska przekroczyły rzekę i weszły do Pyongyang. Miasto było opuszczone, siły Joseonu w pośpiechu wycofały się bez walki. Znaleziono ogromne zapasy ryżu, które zapewniły wyżywienie armii na wiele dni. Dowodzący operacją Konishi Yukinaga odniósł wielki sukces, ale inwazja stanęła w miejscu.
26 lipca król Seonjo spotkał się z pierwszym oddziałem interwencyjnym cesarstwa Ming. Do Gwaksan, 50 km przed graniczną rzeką Yalu, przybył niewielki kontyngent tysiąca chińskich wojowników. Rozpoczął się nowy etap inwazji.
30 sierpnia Druga Dywizja Kato Kiyomasy zajęła miasto Hoeryong nad rzeką Tumen, na granicy Mandżurji. Przez 6 tygodni 23 tys ludzi pokonało blisko 800 kilometrów wzdłuż wschodniego brzegu półwyspu. Po drodze zdobywano koreańskie fortece, palono i grabiono osady, opornych mordowano. Po zdobyciu Hoeryong armia Kato na krótko wkroczyła do Mandżurii. Zajęto tereny aż do ujścia Tumenu do morza. W czasie operacji pojmano dwie koreańskie księżniczki uważane za największe piękności królestwa Joseon.
Oddziały Kiyomasy poruszały się po bezdrożach dzikiego, górskiego regionu, gdzie napotkały nowego, bezlitosnego wroga, naruszono spokój królestwa tygrysów. Wielkie bestie atakowały wartowników i śpiących żołnierzy. Polowanie na dzikie drapieżniki stało się popularnym sportem samurajów. Kato osobiście zabił lancą tygrysa po zaciętej walce. Wielu artystów uwieczniło to na swoich pracach. Daleka północ Korei znalazła się pod kontrolą armii Kato Kiyomasy, która miała spędzić nadchodzącą zimę wśród zamrożonych zasp.
Kampania lądowa dalej nie posunęła się, jej postępy były uzależnione od dostaw zaopatrzenia, które miało przypłynąć z Japonii. Już od czerwca na morzu rozgrywały się najistotniejsze dla dalszego przebiegu inwazji wydarzenia. Kiedy w połowie sierpnia Kato Kiyomasa zbliżał się do Hoeryong losy inwazji ważyły się na morzu .
© 2015 - 2025 | All Rights Reserved | © Krzysztof Pietrek | Wszelkie prawa zastrzeżone
dannoura1185@op.pl