Powrót Inwazje Mongolskie 1274 i 1281

Kamikaze Divine Wind, Issho Yada, XIX wiek

Pomimo wzburzonego morza Michiari wziął dwie łodzie i w towarzystwie wuja Michitokiego i pięciu wojowników popłynął do wrogiej floty. Mongołowie myśleli, że tych kilku Japończyków chce się poddać lub przybywa w celu jakichś negocjacji, pozwolono im podpłynąć i wejść na pokład. Wtedy Michiari dobył miecza i rzucił się na całkowicie zaskoczonych wrogów, reszta poszła za jego przykładem. Wuj Michitoki zginął prawie natychmiast przeszyty strzałami, Michiari został ranny najpierw w ramię, potem w lewą rękę. Stoczył wspaniały pojedynek w którym zabił potężnego wojownika mongolskiego, schwytali wysokiego rangą generała, potem wycofali się. Wyczyn Michiariego uczynił go bohaterem i otoczył wielką chwałą. Został sowicie wynagrodzony przez szogunat. Kilka lat później sfinansował budowę świątyni Chofukuji w prowincji Iyo w intencji spokoju dusz jego ludzi, którzy zginęli podczas najazdu.

Takezaki Suenaga atakuje mongolski statek, wg zamówionego przez niego zwoju.

 

Agresywne ataki obrońców zatoki Hakata spowodowały, że 16 lipca Mongołowie odpłynęli na wyspę Iki, gdzie zgodnie z rozkazami mieli czekać na flotę Armii Południowego Szlaku.

 

Na początku lipca wielka armada z Chin wpłynęła na japońskie wody 3,5 tys statków i blisko 100 tys ludzi. Floty nawiązały kontakt i podjęto decyzję, że nowym celem wspólnego ataku będzie wyspa Takashima w zatoce Imari, w rejonie Matsuura, daleko na zachód od obszaru chronionego kamiennymi murami zatoki Hakata. 12 sierpnia Japończycy pierwsi zaatakowali mongolskie okręty w okolicach Takashimy, zacięta bitwa morska trwała całą noc. Powtórzono taktykę ataku na łodziach, ale tym razem na znacznie większą skalę. Mongołowie pośpiesznie utworzyli ciasny krąg wiążąc swoje statki łańcuchami, między pokładami ułożono deski tworząc platformę obronną do odpierania atakujących samurajów. Mongołowie wylądowali na Takashimie, mieszkańcy na równi z wojownikami walczyli i ginęli. Niewielkie japońskie statki wojenne nie mogły się równać z koreańskimi i chińskimi okrętami, atak został rozbity. Pomimo zaciętego oporu na lądzie i morzu mongolska armia zaczęła lądować. O świcie obrońcy wycofali się, decydujący atak na Hakatę i inwazja na cały kraj wydawały się nieuniknione.

Wieści o lądowaniu Mongołów rozeszły się błyskawicznie, kraj ogarnął strach. Na rynkach zabrakło ryżu. Cesarz osobiście udał się z pielgrzymką do świątyni Hachimana, aby wznieść modlitwy o boską interwencję. W świątyni Amaterasu, Bogini Słońca, odczytano cesarską modlitwę o ocalenie kraju, władca deklarował w zamian ofiarę własnego życia.

 

Kamikaze

W czerwcu rozpoczyna się w Japonii czas tajfunów, szczytowy okres to sierpień i wrzesień. Inwazja przeciągnęła się, Chan planował dużo szybsze wylądowanie na wyspach, każdy dzień zwłoki zwiększał prawdopodobieństwo nadejścia złej pogody. Według starych przekazów morale wojowników armii inwazyjnej i załóg przewożących ich okrętów spadało. Stres pogłębiał długotrwały pobyt na coraz bardziej wzburzonym morzu, szerzące się choroby, bezczynność przerywana wściekłymi atakami małych japońskich statków. Ludzie zaczęli dostrzegać mistyczne znaki zapowiadające nadejście nieszczęścia, cienie wzgórz kładące się na falach sprawiały wrażenie skalistych raf, ktoś ujrzał wielkiego węża na powierzchni wody i poczuł roznoszący się zapach siarki. Zwycięska bitwa w zatoce Imari nieco poprawiła nastroje.

Następnego dnia, 13 sierpnia, flota inwazyjna kotwiczyła w zatoce Imari pomiędzy Takashimą i brzegami Kyushu. Większość sił inwazyjnych obozowała na pokładach. W nocy pogoda załamała się i z południowego zachodu uderzył tajfun. Statki z wielkim impetem uderzały o siebie, ludzie wypadali za burty i tonęli, nie było sposobu żeby pomóc usiłującym unosić się na spienionych falach. Część okrętów roztrzaskała się na skałach, wiele wyrzuciło na plażę. Ci, którzy byli dalej od brzegu, na głębokich wodach zatoki, odcinali kotwice i próbowali uciec burzy. Niektórzy kapitanowie dostrzegli oznaki zbliżającej się nawałnicy i wyszli wcześniej w morze, ale siła tajfunu jaki uderzył w ich statki przerastała wszystkie morskie sztormy z jakimi się zetknęli, byli bezradni.

Ile okrętów i ludzkich istnień pochłonął żywioł i walki z Japończykami dokładnie nie wiadomo, w każdym razie straty były ogromne. Koreańskie źródła są dość precyzyjne i mówią, że z Armią Szlaku Wschodniego wypłynęło 26 989 Koreańczyków, nie powróciło 7 592. Szacują, że około 30 procent tej liczby to zabici w czasie walk, jeńcy i zaginieni. Chińskie i mongolskie źródła są mniej precyzyjne, oceniają straty na 60 do 90 procent stanu Armii Południowego Szlaku. O wielkości klęski świadczy decyzja dowództwa ekspedycji, które postanowiło przerwać operację i wrócić z resztkami floty inwazyjnej do Chin i Korei. Pozostawiono tysiące, a raczej dziesiątki tysięcy żołnierzy i marynarzy, którzy byli tej nocy na lądzie, oraz rozbitków dryfujących na kawałkach zatopionych statków lub wyrzuconych na brzegi półwyspu Matsuura i Takashimy. Japońscy obrońcy natychmiast zaczęli tropić i mordować ocalałych, ponoć oszczędzano wojowników z południa Chin, dawnych żołnierzy Dynastii Song, którzy zostali zmuszeni do zaciągnięcia się w szeregi armii inwazyjnej. O tym jaki los spotkał pozostawionych mówi relacja jednego z ocalałych Chińczyków :

Dzień pierwszy: tajfun zniszczył nasze statki. Piąty dzień: Generał Fan Wenhu i inni oficerowie wybrali najlepsze dostępne statki i odpłynęli, pozostawiając tysiące oficerów i żołnierzy na Takashimie. Po trzech dniach bez jedzenia wybraliśmy kapitana Changa na naszego dowódcę, nazwaliśmy go namiestnikiem Chang. Pod jego dowództwem planowaliśmy ścinać drzewa i budować statki w celu powrotu do domu. Siódmy dzień: Japończycy zaatakowali nas i większość zabili. Pozostałych, dziesiątki tysięcy, schwytano i uprowadzono. Dzień dziewiąty: Po przybyciu do Hakaty Japończycy zabili wszystkich Mongołów, Koreańczyków i lud Han z północy Chin. Oszczędzili życie mieszkańcom Song czyniąc ich niewolnikami. Ja Chang, byłem jednym z nich.

Wiadomość o zwycięstwie dotarła do Kamakury dopiero po kilku dniach. W bakufu panowało przekonanie, że inwazja zajmie Kyushu i ruszy w głąb wielkiej wyspy Honshu. Bratanek regenta Hojo Tokimune został wysłany do prowincji Harima gdzie miał zacząć organizować linię obrony Kyoto. Gdy radosna wiadomość dotarła na cesarski dwór uznano, że zwycięstwo było efektem boskiej interwencji, wszechmocni Buddowie wysłuchali cesarskich modlitw i zesłali Kamikaze, Boski Wiatr.

 

Miało upłynąć niemal siedem stuleci zanim następna flota inwazyjna dotarła do brzegów Japonii i pojawił się nowy Boski wiatr Kamikaze.

Atak samurajów na małych łodziach, Richard Hook Ilustracja z The Mongol Invasions of Japan 1274 and 1281  Stephena Turnbulla

 

W zapisach ponownie pojawia się samuraj Takezaki Suenaga z Higo. W czasie pierwszej inwazji za wszelką cenę chciał się wykazać odwagą. Arogancki indywidualista, szukając walki wpadł w poważne tarapaty, naraził życie swoje i jego ludzi, tylko pomyślnym zbiegiem okoliczności cudem uniknęli śmierci. Za ten czyn wątpliwego bohaterstwa został nawet nagrodzony, ale jego postawa sprawiła, że całkowicie stracił szacunek i sympatię towarzyszy.

Teraz Suenaga znów był na plaży Hakata. Mongołom nie udało się wylądować, więc jedynym sposobem wykazania się w walce i zdobycia głów było dostanie się na ich statki lub na przyczółek na wyspie Shiga. Zanim Suenaga przybył na miejsce setki gorliwych samurajów zajęło wszystkie dostępne łodzie na których co noc atakowali okręty wroga. W przeciwieństwie do Kono Michiariego i Kusano Jiro był kompletnie nieprzygotowany. Największą nieufność do historii wyczynów Suenagi budzi fakt, że znamy je tylko z jego własnej relacji, po inwazji zamówił ilustrowany zwój na którym spisano jego opowieść. Żądny wykazania się usiłował znaleźć miejsce na jednej z nich. Wsiadł na małą łódkę łącznika przekazującego informacje i kazał się wozić od łodzi do łodzi. Jego wysiłki były bezskuteczne, nikt nie chciał go przyjąć. Suenaga raz po raz próbował negocjować miejsce dla siebie na kolejnych łodziach, ale wszystkie były licznie obsadzone i wypływały bez niego. Kiedy prawie stracił nadzieję zauważył łódź z flagą Adachi Yasumoriego. Oznajmił samurajom Adachi, że został przysłany przez samego Shugo, który kazał mu wsiąść do dostępnej łodzi. Nikt na pokładzie nie uwierzył w to kłamstwo. Pomimo odmowy Suenaga wskoczył do łódki, ale wyrzucono go. Potem zauważył kolejną łódź, zdesperowany zmusił wioślarza żeby go do niej zawiózł. Gdy dotarli oświadczył, że Shugo osobiście powierzył mu tajną misję i musi wejść na pokład. Dowódca załogi palił się do walki, nie chciał opóźniać wypłynięcia niepotrzebną kłótnią i pozwolił mu wejść. Nie było jednak miejsca dla jego przybocznych, podniecony możliwością odniesienia chwały za pomocą łuku i strzał bez zastanowienia się zostawił ich. Kilka chwil później zdał sobie sprawę, że razem ze swoimi ludźmi zostawił hełm, więc podniósł parę porzuconych ochraniaczy na golenie i zawiązał je sobie wokół głowy, żeby mieć chociaż prowizoryczną ochronę. W drodze do floty mongolskich statków pysznił się przed dowódcą łodzi swoim bitewnym doświadczeniem z pierwszej inwazji udzielając cennych rad o technikach walki. Twierdził, że Mongołowie wolą zostać pojmani niż zabici, bo to daje szansę powrotu do domu. W pewnej chwili zobaczył, że młody samuraj zdjął hełm, wyniośle rozkazał mu go oddać, ale mężczyzna odmówił, miał żonę i dzieci, nie chciał zginąć z powodu braku ochrony głowy. Suenaga nalegał, ale mężczyzna powiedział, że złożył przysięgę, że tylko on lub jego dowódca będzie nosił ten konkretny hełm. W końcu przestał naciskać wojownika, potem wyrzucił część strzał żeby zmniejszyć obciążający go ciężar. Ze zwoi wynika, że musiał zmienić łódź, ponieważ tchórzliwi wioślarze przestraszyli się mongolskich strzał i zaczęli uciekać. Ponoć jedna ze strzał zraniła go, ale zwiększyło to tylko jego determinację, odrzucił łuk i chwycił naginatę. Wioślarze nowej łodzi podpłynęli do rufy statku, wojownicy hakami abordażowymi uchwycili się burt, a trzej bracia z klanu Oyano zaczęli wspinać się na pokład walcząc mieczami z mongolskim włócznikiem. Suenaga wspiął się i ściął głowę Mongoła, przy czym spadł jego prowizoryczny nagolennikowy hełm.

W swojej relacji z ataku na mongolskie statki z dumą odnotował, że on i jego ludzie były pierwszymi samurajami z prowincji Higo, których imiona zostały odnotowane w oficjalnym dziennym raporcie. Potem dołączył do samurajów wysłanych w celu wyparcia Mongołów z wyspy Shiga. W walkach dwóch z jego ludzi odniosło rany, stracili dwa zabite konie.

W tym samym czasie 600 okrętów Wschodniej Armii wpłynęło do zatoki Hakata. Japończycy nie byli zaskoczeni, od lat oczekiwali na atak i dobrze się przygotowali. Mur obronny wzdłuż brzegu okazał się bardzo mądrą inwestycją. Na lądujące mongolskie oddziały poleciały chmury strzał posyłanych przez pieszych łuczników i konnych samurajów, którzy wjechali na ziemną platformę za murem. Najeźdźcy nie byli w stanie sformować szyków i przebić się na koronę umocnień, wycofali się na statki i odpłynęli ku wejściu do zatoki. Flota zakotwiczyła przy wyspach Shiga i Noko, gdzie planowano oczekiwać na przybycie floty Armii Szlaku Południowego.

Japończycy nie czekali, przystąpili do gwałtownych ataków. Wyspa Shiga była połączona z lądem piaszczystą groblą, tamtędy samuraje przedostawali się i ostrzeliwali Mongołów na statkach. W nocy falami podpływali na małych łodziach, przedostawali się na pokłady okrętów i rzucali się na zaskoczonych najeźdźców, zabijali ilu zdołali i wycofywali się.

Niewiele relacji opisuje przebieg walk i udział konkretnych samurajów. Jedna opowiada o nocnym wyczynie samuraja Kusano Jiro. Na małych łodziach poprowadził ze swoimi ludźmi atak na zakotwiczony na uboczu flotylli mongolski statek. Ostrzeliwani z wielkich kusz przerobionych na miotacze kamieni podpłynęli do rufy, wykorzystując położony maszt wspięli się na pokład i stoczyli z Mongołami zaciętą walkę. Podpalili okręt i wycofali się. Wrócili na brzeg z bogatymi trofeami, przywieźli ze sobą 21 mongolskich głów.

Następnego dnia szczególną odwagą wykazał się samuraj Kono Michiari. Rodzina Kono była morskim klanem z prowincji Iyo na Shikoku, jej historia sięga epoki Heian, pierwotnie trudnili się piractwem. W Wojnie Gempei Kono Michikiyo wsparł klan Minamoto, zginął bohaterską śmiercią w 1181 roku. Jego syn Michinobu również walczył w Wojnie Gempei, brał udział w bitwie pod Dannoura, gdzie jego okręt należał do głównej siły uderzeniowej. Po powstaniu szogunatu Kamakura został wasalem Gokenin, okręty klanu Kono weszły w skład wojennej floty Bakufu. Syn Michinobu Michimasa służył w gwardii emerytowanego cesarza Go-Toby. Podczas wojny Jokyu w 1221 roku dołączył do rewolty przeciw szogunatowi, przez co stracił głowę, a jego ojca skazano na wygnanie. Michiari za wszelką cenę chciał wpisać się do chlubnych kart rodziny i zatrzeć złe uczynki. Zajmując pozycję na plaży Hakata, bardzo ostentacyjnie ulokował swoją główną kwaterę przed murem obronnym, a nie za nim jak wszyscy, bardzo chciał zamanifestować swoją odwagę. Miał ogromny niedosyt, w 1274 roku podczas pierwszej inwazji wyruszył z 500 ludźmi do walki z Mongołami, ale przybył na miejsce po ich odpłynięciu. Głęboko rozczarowany modlił się do kami ze świątyni Oyamazumi na Omishima o kolejną okazję do wykazania się w walce, odprawił bardzo osobisty buddyjski rytuał Shingon polegający na wypisaniu modlitwy na kawałku drewna, który później symbolicznie spalił. Następnie napisał swoją modlitwę na papierze, również spalił go i uroczyście połknął popiół. W 1281 przybył na czas na plaże Hakaty. Wziął udział w atakach na wyspę Shiga. Bohaterski czyn Kusano Jiro poprzedniego dnia zainspirował go. Do tego otrzymał znak, który zwiastował wyjątkowe powodzenie, kiedy stał na posterunku strażniczym nadleciała biała czapla, porwała strzałę z pojemnika, poleciała z nią nad mongolskie okręty i tam zrzuciła. Musiała to być zdecydowana zachęta od bogów do działania, zapowiedź wielkiego zwycięstwa.

 

Próby lądowania nie przyniosły żadnej szkody, tylko rozgrzały samurajów do walki. Jedynym efektem była chwilowa panika w cesarskiej stolicy, informacja o pojawieniu się Mongołów na Honshu wywołała plotkę o upadku Kyushu, która szybko została zdementowana. Początek inwazji zakończył się całkowitym fiaskiem.

 

 

Shoni Suketoki na koniu. Pomnik w porcie Ashibe na wyspie Iki.

 

Rozkazy mówiły, że Armia Szlaku Wschodniego będzie czekała na Południową, która miała przybyć 2 lipca. Z nieznanego powodu dowódcy Armii Wschodniej zignorowali ustalenia sztabu i postanowili samodzielnie najechać Japonię, do tego zdecydowali się rozdzielić siły, aby jednocześnie przeprowadzić desant na zatokę Hakata i prowincję Nagato na Honshu. Generałowie mongolscy musieli wiedzieć, że Japończycy zbudowali mur obronny wzdłuż planowanego miejsca lądowania. Doświadczenia z 1274 roku pokazały, że siły inwazyjne spotkają się z zaciekłym oporem. Wiadomo było, że operacja może zakończyć się sukcesem tylko jeśli przytłaczająca siła uderzy na japońską obronę. Nic nie nakazywało pośpiechu, Armia Szlaku Południowego nie była opóźniona na tym etapie, wszystko przebiegało zgodnie z planem. Podjęto zadziwiającą decyzję, wbrew wszystkim przesłankom nakazującym cierpliwe oczekiwanie.

23 czerwca, ponad tydzień przed uzgodnioną datą spotkania, Armia Szlaku Wschodniego rozpoczęła inwazję. Główne siły popłynęły w kierunku zatoki Hakata, trzysta statków ruszyło na wschód przeprowadzić desant po drugiej stronie Cieśniny Shimonoseki na zachodnim krańcu Honshu. Od pięciu lat Hojo Muneyori organizował obronę Nagato. Wieści o zajęciu Tsushimy i Iki postawiły tysiące samurajów pod broń. Lądujących na plażach przywitał zmasowany atak, który zmusił Mongołów do powrotu na statki, odpłynęli w kierunku Kyushu.

WOJENNE PLANY CHANA

 

Era Koan rozpoczęła się w lutym 1278 roku i trwała do kwietnia 1288 roku. W czerwcu 1281 roku druga inwazja mongolska dotarła na japońskie wyspy. Drugie starcie z najeźdźcami z azjatyckiego kontynentu nazwano Wojną Koan.

Jesienią 1280 roku Kubilai Chan zwołał naradę wojenną dowódców najwyższego szczebla w jednym z jego letnich pałaców. Plany Chana opierały się na doświadczeniach z 1274 roku. Podbój południa Chin i zniszczenie dynastii Song dały możliwość ataku z dwóch stron. Jedna armia miała wypłynąć z Korei, nazwano ją Armią Wschodniego Szlaku. Jej celem było zajęcie wysp Tsushima i Iki. Główne siły drugiej inwazji miały wypłynąć z południa Chin, nazwano je Armią Południowego Szlaku. Obie floty miały się połączyć w rejonie wyspy Iki i wspólnie przeprowadzić potężny desant na wybrzeża Kyushu i Honshu. Mongolski generał Arakhan został mianowany głównodowodzącym inwazji. Miał popłynąć flotą Szlaku Południowego, którą dowodził generał Fan Wenhu.

Celem operacji w 1281 roku miało być podbicie i zasiedlenie Japonii czego dowodzi ogromna skala operacji i duża ilość narzędzi rolniczych jakie znajdowały się na pokładach mongolskich.

Japońskie przygotowania położyły główny nacisk na budowę fortyfikacji obronnych na wybrzeżach Kyushu, muru wzdłuż zatoki Hakata i silnych punktów oporu w innych miejscach, w których mogli wylądować najeźdźcy. Poważnie potraktowano zakres mobilizacji wojsk, ale brak danych nie pozwala określić ich liczebności, w każdym razie była znacznie większa niż w 1274 roku. Dazaifu i Kamakura postanowiły pozostawić własnemu losowi wyspy Tsushimę i Ikki, obronę skoncentrowano na wybrzeżach Kyushu.

Oficjalny rozkaz ataku na Japonię wydano w styczniu 1281.

 

Dla potrzeb inwazji przygotowano 3500 statków w południowych Chinach  100 tys zebranych w południowych Chinach.  Liczby są prawdopodobnie mocno przesadzone, ale dodatkowe siły z południowych Chin spowodowały, że druga armia inwazyjna była kilka razy większa niż pierwsza.

 

Armia Wschodniego Szlaku

 

22 maja, zgodnie z planem, wypłynęła z Korei flota 900 statków, miała na pokładach 40 tys wojowników. Z powodu dużo większej liczebności dotarcie na wody Japonii zajęło jej znacznie więcej czasu niż poprzednikom w 1274 roku.

 

9 czerwca została zaatakowana Tsushima. Kilkuset obrońców, którymi dowodził So Moriaki, zaatakowało z wielką zażartością lądujących Mongołów, nie mieli szans przeciwstawić się ich wielkiej sile, wszyscy zginęli.

 

14 czerwca najeźdźcy zaatakowali wyspę Iki. Obroną dowodzili 19 letni Shoni Suketoki pełniący obowiązki wojskowego gubernatora wyspy i Ryuzoji Suetoki, mieli trzystu samurajów. Wszyscy zginęli, niektórzy na chwilę znaleźli z rodzinami schronienie w górach, ale najeźdźcy słysząc płacz dzieci, odszukali ich i zabili. W czasie pierwszej inwazji Suketoki jako chłopiec otrzymał honorowy przywilej rozpoczęcia bitwy przez wypuszczenie sygnałowej strzały, co wzbudziło wybuch drwin wśród Mongołów. Do czasu drugiego najazdu dorósł i jako mężczyzna bez wahania stanął do walki, walczył dzielnie do końca i został upamiętniony na Iki jako największy symbol oporu przeciwko Mongołom, ku jego pamięci wybudowano świątynię.

DRUGA INWAZJA MONGOLSKA ROK 1281, WOJNA KOAN

© 2015 - 2025  |  All Rights Reserved | © Krzysztof Pietrek | Wszelkie prawa zastrzeżone

dannoura1185@op.pl