Bitwa rozpoczęła się, gdy pierwszą linię wroga zablokowała podwodna pułapka. Okręt admirała miał przed sobą łatwy cel, kłębowisko wpadających na siebie statków. Rozpoczął ostrzał kulami i płonącymi strzałami, był poza zasięgiem kul wroga, przez długi czas atakował osamotniony. Okręty które miały go wesprzeć tkwiły w miejscu, załogi były przerażone liczebnością przeciwnika. Flagowiec desperacko walczył, nad japońską flotą pojawił się gęstniejący dym i łuny pożarów. Pierwszy dołączył okręt dowodzony przez miejscowego sędziego An Wi, potem sukcesywnie reszta weszła do bitwy.
Załogi ostrzeliwanych statków gasiły pożary, japońscy dowódcy próbowali utworzyć szyk. Gdy byli bliscy opanowania sytuacji zmienił się kierunek pływu, w dyszy cieśniny silny prąd zaczął spychać okręty pierwszych linii do tyłu na statki, które z trudnością utrzymywały formacje. Flotę Hideyoshiego ogarnął gigantyczny chaos. Panokseony admirała Yi ruszyły do przodu, podpłynęły do stłoczonego przeciwnika i rozpoczęły ostrzał, cele były doskonale widoczne i praktycznie bezbronne. Wybuchały coraz to nowe pożary, Japończycy uciekając przed ogniem skakali do wody, większość natychmiast ginęła. Najlepsi pływacy, nawet jeśli pozbyli się obciążających elementów zbroi i osobistego wyposażenia, nie mieli szans w silnym prądzie i potężnych wirach wody wśród wpadających na siebie płonących i tonących okrętów.
Na początku października z Kyushu wypłynęła japońska flota z zaopatrzeniem i posiłkami. Celem było wybrzeże prowincji Jeolla, 333 statki wojenne, transportowe i pomocnicze wzięły kurs na Morze Żółte. Miesiąc wcześniej okręty Hideyoshiego unicestwiły pod Chilcheollyang marynarkę wojenną Korei otwierając, wydawało się, bezpieczną drogę do zachodnich wybrzeży półwyspu królestwa Joseon. Teraz potężny zastrzyk zaopatrzenia i oddziałów wzmocnienia płynął do armii, które zajęły prowincję Jeolla i miały ruszyć na Seul.
Sprzymierzeni znaleźli się w bardzo trudnej sytuacji. Cesarstwo Ming rozpoczęło przerzucanie wszystkich wojsk stacjonujących przy granicach z Joseonem do Seulu, tam planowano zatrzymać japońskie armie i przejść do kontrofensywy.
Trzon bojowy armady tworzyły 133 okręty wojenne. Po zniszczeniu koreańskiej floty pod Chilcheollyang Japończycy byli przekonani, że panują na morzu. Flotą dowodził Todo Takatora. Celem operacji było wzmocnienie i zaopatrzenie armii inwazyjnych w środki umożliwiające błyskawiczne zdobycie Seulu i pojmanie króla Seonjo. Żeby zapewnić sukces daimyo Kurushima Michifusa został mianowany przez Hideyoshiego konsultantem wojennym. Kurushima był ekspertem taktyki walk na morzu, cieszył się reputacją wytrawnego pirata. Traktował operację przeciw admirałowi Yi jako osobistą wendetę, jego brat Michiyuki zginął w bitwie pod Dangpo w czasie pierwszej inwazji w 1592 roku. Po dotychczasowych doświadczeniach w bitwach z Yi Sunsinem Todo zalecał ostrożność, ale Kurishima palił się do walki, był pewien sukcesu, uważał że przytłaczająca przewaga gwarantuje zwycięstwo. Według informacji wywiadu opór mogło im stawić tylko 13 koreańskich Panokseonów.
Na wiadomość o liczbie japońskich okrętów król Seonjo i jego doradcy nalegali, żeby Admirał Yi zrezygnował z walki na morzu i dołączył do sił lądowych. Ten jednak odmówił, w liście skierowanym do króla pisał :
W ciągu ostatnich pięciu lub sześciu lat, od najwcześniejszych dni wojny, wróg nie był w stanie bezpośrednio przeniknąć do prowincji Chungcheang i Jeolla, ponieważ nasza flota zablokowała mu drogę. Twój pokorny sługa wciąż dowodzi co najmniej dwunastoma okrętami. Jeśli zaatakuję flotę wroga ze zdecydowanym wysiłkiem, nawet teraz, jak wierzę, można będzie ją odeprzeć. Całkowita likwidacja naszej floty nie tylko ucieszy wroga, ale otworzy mu drogę morską wzdłuż wybrzeża prowincji Chungcheang i pozwoli płynąć w górę rzeki Han, co najbardziej przeraża moje serce. Mimo że nasza marynarka jest mała obiecuję ci, że tak długo jak żyję, wróg nie będzie nami pogardzał.
Yi Sunsin dysponował 13 okrętami wojennymi typu Panokseon i jednym Geobukseonem, statkiem żółwiem. Początkowo załogi liczyły 120 ludzi, w większości ocalałych z Chilcheollyang. Do końca września Yi zebrał co najmniej 1500 marynarzy i żołnierzy piechoty morskiej. Na początku października patrolował rejon Oranpo, wejście na Morze czerwone.
8 października eskadra 8 japońskich okrętów zwiadowczych przeprowadziła niespodziewany atak w okolicach Oranpo, okręty admirała Yi odparły uderzenie i wycofały się na północ w głąb cieśniny Myeongnyang, zakotwiczyły w porcie na wybrzeżu Byeokpajin, na północnym krańcu wyspy Jindo. Prawdopodobnie tam odbyła się narada wojenna dowódców i oficerów. Kapitan Bae Seol zażądał od Yi Sunsina, aby zgodnie z sugestiami króla, porzucił okręty i dołączył do armii lądowej, opisywał czarny scenariusz zagłady floty, takiej samej jak w cieśninie Chilcheollyang. Żaden z dowódców i oficerów nie poparł go, rozeszli się przygotowywać okręty do bitwy. Jednak pesymizm Bae Seola i jego czarne wizje zasiały strach wśród załóg, doszło do ponad 50 przypadków dezercji.
12 października Bae Seol z grupą swoich ludzi dokonał próby przejęcia dowodzenia. Zamach na admirała Yi nie powiódł się, ale spalono jedyny statek żółw, główną siłę uderzeniową małej koreańskiej floty, kapitan Bae został zabity. Morale żołnierzy koreańskich było w rozpaczliwym stanie.
Zwiadowcy japońscy natychmiast donieśli o wydarzeniach w koreańskim obozie. Wiadomość o zniszczeniu jedynego Geobukseona, niepokonanego dotychczas w walce na morzu, wywołała entuzjazm dowódców floty Hideyoshiego, teraz byli pewni swojego zwycięstwa.
16 października, w czwartek, 13 okrętów japońskiego zwiadu przypuściło nocny atak na Byeokpajin, po ciężkiej walce statki Yi Sunsina zmusiły je do ucieczki. W tym samym dniu na lądzie armia połączonych sił Kurody Nagamasy i Mori Hidemoto zajęła po ciężkich walkach Jiksan. Japońskie wojska realizowały plan inwazji. Prowincja Jeolla była opanowana, Hideyoshi miał powody do zadowolenia. Po zdobyciu Jiksan jego oddziały weszły do prowincji Chungcheang. Następnym celem był Seul. Machina wojenna zaczynała rozpędzać się na dobre. Siedem miesięcy kampanii wyczerpało zapasy broni i amunicji, brakowało żywności, za 2 miesiące miała nadejść zima, która tak dała się we znaki w czasie pierwszej inwazji. Do kontynuowania ofensywy armia potrzebowała zaopatrzenia i posiłków.
Zwiadowcy admirała cały czas obserwowali japoński obóz i flotę zgromadzoną w okolicach Oranpo. Mieli poinformować admirała gdy tylko okręty podniosą kotwice i popłyną w kierunku Myeongnyang.
Yi Sunsin długo studiował mapy okolicznych akwenów. Chciał sam wybrać miejsce bitwy, nie mógł dopuścić żeby wróg przejął inicjatywę. Zdecydował, że najlepszym miejscem będzie właśnie wąska i długa cieśnina Myeongnyang, nazywana też Uldolmok, Cieśniną Płaczących Kamieni. Prądy pływowe są tam nadzwyczaj silne, prędkość wody osiąga 6,5 m/sek, przenikliwy hałas przewalających się po dnie głazów roznosi się wzdłuż klifów cieśniny. Kierunek prądu zmieniał się co 3 godziny, wywołując potężne wiry. Tylko niewielka grupa statków mogła jednocześnie uczestniczyć w walce. Miejsce nie dawało możliwości na oskrzydlenie lub okrążenie jego małej floty. Japońskie okręty były szybkie, ale potrzebowały dużo miejsca dla manewrów, wytrącone z kursu traciły sterowność. Yi rozkazał rozciągnąć pod powierzchnią wody liny, wiedział, że japońskie okręty wejdą w kanał wykorzystując sprzyjającą falę. Przewidywał, że podwodna przeszkoda zablokuje pierwsze jednostki, a silny prąd wepchnie na nie następne statki co spowoduje chaos i rozbicie szyku. Jeszcze jeden atut sprzyjał planowi admirała, miejscami głębokość cieśniny zmniejszała się poniżej 2 metrów co uniemożliwiało wpłynięcie do niej największych i najgroźniejszych japońskich okrętów Atakebune.
Yi wiedział, że jeśli zdoła przetrwać odpowiednio długo zmiana kierunku prądu zacznie ściągać Japończyków z powrotem na południe, wtedy jego okręty dostaną dodatkową siłę do kontrataku na skłębione statki przeciwnika. Na początek bitwy wybrał północne wyjście z cieśniny, gdzie prądy słabły, jego okręty będą czekały na północnym brzegu kanału w cieniu klifów koło Usuyeong.
25 października, w sobotę, zwiadowcy raportowali wzmożoną aktywność w japońskim obozie, flota wroga przygotowywała się do wypłynięcia. Wszystko wskazywało, że następnego dnia dojdzie do bitwy.
Największym problemem nie była przytłaczająca przewaga wroga, ale strach i panika jakie od dłuższego czasu obserwował wśród swoich ludzi. Wieść o nadchodzącej bitwie rozniosła się, grupa oficerów przybyła do admirała prosić w imieniu wszystkich marynarzy i żołnierzy o odstąpienie i wycofanie się. Nikt nie wierzył w ocalenie życia mając w pamięci los floty Won Kyuna pod Chilcheollyang, tam też Todo Takatora dowodził Japończykami .
Yi Sunsin postanowił ze strachu uczynić broń. Wieczorem oficerowie zebrali wojsko i marynarzy nad brzegiem kanału. Na znak admirała podpalono portowe zabudowania i obóz co wywołało powszechne przerażenie i rozpacz. Gdy zdołano uciszyć szeregi zaczął tłumaczyć sytuację w jakiej się znaleźli, uświadamiał, że nie mogą tu zostać ani też nie mają dokąd uciekać. Japońskie diabły czekają wszędzie na lądzie i nadchodzą morzem, nie ma bezpiecznego miejsca, nikogo z przegranych nie zostawią przy życiu. Jedyną szansę na przeżycie daje walka. Obowiązkiem i losem żołnierza jest walczyć żeby zwyciężyć, lub zginąć. W ostatnich słowach powiedział :
Kto szuka życia umrze, a kto szuka śmierci żyć będzie. Jeśli jeden obrońca stanie odważnie na straży przed bramą, może pchnąć przerażenie głęboko w serca dziesięciu tysięcy wrogów. Od was moi kapitanowie oczekuję ścisłego posłuszeństwa dla moich poleceń. Jeśli tego nie zrobisz, nawet najmniejszy błąd nie zostanie darowany, ale zostanie surowo ukarany według prawa wojennego.
W ten sposób admirał spróbował zmienić 1500 przerażonych ludzi w gotowych na śmierć zdesperowanych wojowników.
26 października, wczesnym niedzielnym rankiem, 130 Sekibunów wpłynęło południowym wejściem do Myongnyang. Atakiem dowodził daimyo Kurushima Michifusa. Prąd pchał okręty w głąb zwężającego się kanału.
Flagowiec admirała Yi, Panokseon z otwartym górnym pokładem, stał zakotwiczony jak samotna forteca w najwęższym miejscu cieśniny pod Usuyeong. Przypominał owego odważnego obrońcę bramy o którym Yi mówił swoim żołnierzom poprzedniego wieczoru. 12 okrętów jego małej floty stało na kotwicach kilometr za nim, przy północnym krańcu kanału.
Zatopiono 30 ze 130 japońskich Sekibunów, 90 zostało poważnie uszkodzonych. Dowódca floty Hideyoshiego Todo Takatora otrzymał ciężką ranę. Zginęła ponad połowa marynarzy i wojowników piechoty morskiej, łącznie ponad 8 tys. ludzi. Zginął dowodzący atakiem Kurushima Michifusa, był jedynym daimyo jakiego zabito w czasie obu inwazji. Ponoć pierwszym przełomem w bitwie było rozpoznanie jego ciała pływającego w wodzie. Dostrzegł je japoński dezerter, który pracował na koreańskim flagowcu jako tłumacz. Admirał Yi rozkazał wyłowić martwego Kurishimę i powiesić na maszcie. Widok ciała dowódcy wywołał przerażenie w japońskich szeregach, zabił ducha walki. Drugim przełomem, na który liczył Yi, była zmiana kierunku prądu, to ona przesądziła o losach bitwy.
Żaden z koreańskich okrętów nie został zatopiony, wszystkie zachowały zdolność bojową. Straty sił króla Seonjo wyniosły nie więcej niż dziesięciu zabitych i trzech rannych. Admirał Yi Sunsin powiedział, że zwyciężył tylko dzięki łasce nieba. Bitwa przeszła do historii jako Cud w Myeongnyang, przesądziła o klęsce inwazji.
Pomimo zwycięstwa koreańska flota nadal dalece nie dorównywała japońskiej. Admirał Yi wycofał się na Morze Żółte, by uzupełnić zapasy. Zaczęli do niego dołączać ukrywający się marynarze i żołnierze, również ci którzy przeżyli pogrom w cieśninie Chilcheollyang. Nie wiadomo skąd pojawiły się statki które można było przystosować do udziału w walkach.
Po wycofaniu się Yi Sunsina resztki zmasakrowanej japońskiej floty przepłynęły przez Myeongnyang i zakotwiczyły u wybrzeży Jeolli, przy wyspach koło Yeonggwang. Wobec kontrofensywy wojsk sprzymierzonych odpłynęły w kierunku Pusan po dokonaniu niezbędnych napraw.
Losy floty inwazyjnej pokazał koreański film The Admiral Roaring Currents, Admirał Ryczących Prądów, zbeletryzowana i ubarwiona opowieść o cudzie w cieśninie Myeongnyang.
WOJNA NA MORZU, CUD W CIEŚNINIE MYEONGNYANG, PAŹDZIERNIK 1597
© 2015 - 2025 | All Rights Reserved | © Krzysztof Pietrek | Wszelkie prawa zastrzeżone
dannoura1185@op.pl