10. Dekret z Fukuhary
Mongaku oddano pod opiekę Kondo Kunitaki który mieszkał w prowincji Izu na wzgórzach za Nagoyą. Asceta często odwiedzał Yoritomo i omawiali stare i nowe sprawy. Pewnego dnia powiedział : Wśród wszystkich panów Heike tylko Lord Shigemori miał prawdziwą odwagę i mądrość ale zmarł w ósmym miesiącu zeszłego roku. Ich czas wkrótce się skończy. Moim zdaniem żaden Heike ani Genji nie ma obecnie twojej charyzmy. Nie trać więcej czasu podnieś bunt i przejmij kontrolę nad tym krajem. Yoritomo odpowiedział : Wielebny, nigdy nie rozważałem takiej decyzji. Moje życie zawdzięczam słowom Lady Ike więc codziennie modlę się za nią intonując esencję Sutry Lotosu. To jest moje jedyne zajęcie. Mongaku nalegał : Jest księga w której napisano że Kto odrzuca to co oferuje niebo zostanie przez niebiosa osądzony jeśli jego bezczynność przyniesie katastrofę. Czy sądzisz że mówiąc te słowa chcę jedynie poddać cię próbie ? Oceń więc moje intencje !
Z fałd swojej szaty wyjął owiniętą w biały materiał czaszkę. Co to jest ? - zapytał Yoritomo. To czaszka twojego ojca, zmarłego wodza i wielkiego koniuszego. Po wydarzeniach czasu Heiji jego czaszka obrosła mchem przed bramą więzienia. Nikt nigdy nie odmawiał za niego modlitwy. Mongaku miał jednak swój własny pomysł. Wybłagałem strażników o tę czaszkę. Od tamtego czasu ponad dziesięć lat noszę ja na szyi wędrując po ziemi z pielgrzymką do wielkich świątyń i świętych gór, modląc się wszędzie za jego duszę. Widzisz więc że ja również wiernie służę twojemu ojcu.
Yoritomo chociaż nie do końca przekonany że to czaszka jego ojca zapłakał. Potem zapytał z powagą : Jak mogę wzniecić powstanie kiedy wciąż jestem obłożony cesarską banicją ? To nie jest problemem. Pójdę do stolicy i zdobędę dla ciebie ułaskawienie. - odpowiedział Mongaku. Ale to niemożliwe ! Sam jesteś objęty banicją ! Twoja rozmowa o uzyskanie ułaskawienia dla kogoś innego nie ma sensu ! Bez wątpienia szaleństwem byłoby prosić o ułaskawienie dla mnie ale nie widzę nic złego w proszeniu o łaskę dla ciebie. Dotarcie do nowej stolicy w Fukuharze nie zajmie więcej niż trzy dni. Dodaj czwarty dzień na starania o dekret cesarskiej łaski i następne trzy dni na powrót. Cała podróż powinna potrwać najwyżej siedem lub osiem dni. ”
Potem wrócił do Nagoi gdzie oświadczył swoim uczniom że chce wyruszyć z pielgrzymką do Sanktuarium Oyama w Izu. W rzeczywistości ruszył do Fukuhary dokąd dotarł trzy dni później. Znał się z Fujiwara no Mitsuyoshim byłym intendentem Gwardii Cesarskiej. Teraz zwrócił się do niego : Chcę pomówić o wygnanym do Izu Minamoto no Yoritomo. Gdybym tylko mógł uzyskać od Jego Klasztornej Eminencji dekret ułaskawiający go Yoritomo mógłby zmobilizować ludzi w ośmiu wschodnich prowincjach i zniszczyć Heike przywracając w cesarstwie pokój. Mitsuyoshi odpowiedział : Nie wiem co powiedzieć. Pozbawiono mnie wszystkich stanowisk więc nie będzie to dla mnie łatwe. Poza tym Jego Klasztorna Eminencja jest więźniem. Nic nie mogę obiecać. Mimo to przekażę mu ten pomysł. Zachowując najwyższą dyskrecję przekazał pomysł klasztornemu cesarzowi który natychmiast wydał dekret. Mongaku zawiesił dokument na szyi i trzy dni później wrócił do Izu.
Tymczasem Yoritomo zamartwiał się. Niech to! Nie wiadomo jakie bzdury ten święty człowiek wyprawia, może wpędzić mnie w poważne kłopoty. ”Tymczasem ósmego dnia w południe pojawił się Mongaku. Oto cesarski dekret Lordzie ! - mówiąc to podał dokument.
Słowa DEKRET CESARSKI tak zachwyciły Yoritomo że zanim go dotknął umył ręce, wypłukał usta, włożył nowy kapelusz, czystą białą szatę i ukłonił się trzy razy przed pismem zanim je przeczytał :
W ostatnich latach Heike okazali pogardę dla rządów imperialnych i całkowity brak szacunku wobec nakazów dobrego rządzenia. Chcą zniszczyć Nauczanie Buddy i zrujnować autorytet Cesarskiego Sądu. Nasze królestwo jest krainą Bogów, sanktuaria wielkich cesarskich przodków jednoczą się by dokonać cudów. Od założenia naszej dynastii, kilka tysięcy lat temu, każda próba obalenia jej lub sprowadzenia nieszczęścia na państwo była skazana na porażkę. Z tego powodu powstańcie teraz i zgodnie z tym dekretem ukażcie Heike i wygnajcie wrogów cesarstwa, Bogowie z pewnością wam pomogą. Nadszedł czas ! Pokażcie waleczność spadkobierców przewyższając lojalnością służbę waszych przodków, wyróżnijcie się i wznieście wysoko honor waszego domu Minamoto. Takie jest przesłanie tego dekretu który niniejszym zostaje przekazany w wasze ręce.
Czwarty rok Jisho siódmy miesiąc czternasty dzień (1180.7.14).
Natomiast ustna wiadomość przekazana przez byłego intendenta Cesarskiej Gwardii Fujiwarę Mitsuyoshiego byłemu oficerowi Gwardii Cesarskiej Minamoto no Yoritomo brzmiała tak : Włóż do brokatowej torby ten najcenniejszy z dekretów i noś go zawsze na szyi, nawet walcząc w bitwie na górze Ishibashi.
11. Rzeka Fuji
Tymczasem w Fukuharze rada Heike zarządziła pośpieszne wysyłanie karnego kontyngentu zanim Yoritomo zdoła zgromadzić armię. Dowództwo objął porucznik Gwardii Pałacowej Taira Koremori. Jego zastępcą został Taira Tadanori gubernator Satsumy. Osiemnastego dnia dziewiątego miesiąca armia w sile trzydziestu tysięcy konnych opuściła Fukuharę. Do starej stolicy dotarła następnego dnia a dwudziestego dnia ruszyła na swoją wschodnią misję. W dwudziestym trzecim roku życia Koremori pięknie wyglądał co więcej przejawiał duży talent do sztuki wojennej. Przedstawiał obraz jakiego żaden pędzel nie zdołałby namalować. W skrzyni wiózł pamiątkową rodzinną zbroję nazywaną Karakawa. W podróży nosił czerwony brokat pod zbroją z zielonym sznurowaniem, siedział w złotem obramowanym siodle na szarym pstrokatym rumaku. Jego zastępca lord Taira no Tadanori miał ciemnoniebieski brokat pod czarną zbroją i jechał na silnym czarnym wierzchowcu. Jego lakierowane na czarno siodło obsypane było drobinkami srebra i złota. Konie, siodła, zbroje, hełmy, łuki i strzały, sztylety i miecze wszystko błyszczało i świeciło dając przyjemność każdemu oku.
Lord Tadanori od dawna bywał u pewnej szlachetnie urodzonej damy, córki księżniczki. Pewnego razu, kiedy tam poszedł gościła u siebie szlachciankę najwyższej rangi. Panie rozmawiały dość długo aż zaczął zapadać zmierzch ale Tadanori nie ruszył się spod jej domu, cały czas spacerował wachlując się. Pani do której przyjechał szeptała z elegancką gracją do swojej towarzyszki : Kochanie jak pięknie śpiewają świerszcze tam na wrzosowisku ! Tadanori przestał się wachlować i wrócił do domu. Następnym razem kiedy ją odwiedził zapytała : Powiedz mi dlaczego tego dnia przestałeś się wachlować i odjechałeś ? Cóż... ponieważ zrozumiałem że cię denerwuję. – odpowiedział. Teraz gdy Tadanori wyruszał podarowała mu szlafrok z krótkimi rękawami i wyraziła ogromny smutek z powodu jego wyjazdu w tak daleką drogę : Odchodzisz drogą na wschód... Niekończące się liście krzewów będą zostawiały na twoich rękawach krople rosy niczym łzy mojego smutku pozostawionej w samotności. Tadanori odpowiedział : Że teraz cię pozostawiam nie musisz rozpaczać bo przede mną ta stara bariera prowadząca ku nieśmiertelnej chwale. Mówiąc o starej barierze Tadanori wspominał dzień kiedy Taira no Sadamori poprowadził siły cesarskie na wschód zdławić rebelię Masakado.
W dawnych czasach zanim dowódca poprowadził armię do odległych prowincji przeciw wrogom sądu szedł do pałacu gdzie otrzymywał Miecz Dowodzenia. Jego Wysokość czekał na niego siedząc na tronie w Shishinden a szeregi Gwardii Pałacowej stały na stopniach Wielkiej Sali. Dwaj ministrowie spraw wewnętrznych i zewnętrznych zajmowali należne im miejsca. Wszystkich wysoko urodzonych witało huczne przyjęcie. Dowódca i jego zastępca otrzymywali swoje miecze zgodnie z wymaganym ceremoniałem.
Tak było w dawnych czasach ale później zapomniano o tej tradycji. W bliższej przeszłości kiedy Taira no Masamori wychodził do Izumo zdławić powstanie Minamoto no Yoshichiki otrzymał tylko dzwonek podróżnego urzędnika. Nosił go w skórzanej torbie jeden z jego podwładnych i był używany w czasie wydawania rozkazów przez dowodzącego. W dawnych czasach dowódcę któremu powierzono tłumienie buntu obowiązywały trzy zasady po opuszczeniu stolicy : od dnia w którym otrzymał miecz miał zapomnieć o swoim domu, będąc w drodze zapomnieć o swojej żonie i dzieciach a w czasie walki z wrogiem zapomnieć o swoim życiu. Ci dwaj wojownicy Heike, dowódca Koremori i jego zastępca Tadanori też musieli się tak czuć. Ich wyjście było porywające.
Dwudziestego pierwszego dnia tego samego miesiąca emerytowany cesarz Takakura wyruszył na pielgrzymkę do świątyni na małej wyspie Itsukushima w prowincji Aki. Była to jego druga pielgrzymka do Aki Pierwszą odbył w trzecim miesiącu po buncie którym Książę Mochihito zakłócił spokój Imperium i sprowadził chaos. Być może właśnie dlatego świat był spokojny jeszcze przez miesiąc lub dwa i żadne nieszczęście nie dotknęło ludzi.
Wydaje się zatem że Jego Eminencja podjął nową pielgrzymkę aby modlić się o przywrócenie spokoju oraz o własne zdrowie. Tym razem wyjeżdżał z Fukuhary co bardzo rozjaśniało jego nastrój. Osobiście ułożył formalną modlitwę do Bogów a regent Lord Motomichi zapisał jej treść :
Mówi się że Natura Dharmy jest nieskażona. Księżyc w połowie miesiąca świeci wysoko na czystym niebie a cuda słynnej Itsukushimy przewyższają jakiekolwiek inne. Odległe szczyty otaczają świątynię okazując wzniosłe współczucie, ocean wody okrąża jej sale podnosząc głębokość Przysięgi Zbawienia. Jeśli chodzi o mnie to najpierw przyjąłem niezasłużoną godność władcy. Teraz w duchu chińskiego mędrca Laotzu cieszę się spokojem emerytowanego cesarza. Jednak powziąłem głębokie postanowienie aby udać się w samotną pielgrzymkę do tej Świętej Wyspy odosobnienia. Tutaj w tym Świętym Miejscu niegdyś błagałem o Boską Łaskę i z całą gorliwością ofiarowałem moje modlitwy a potem w sanktuarium wysłuchałem wyroczni która do dziś pozostaje wyryta w moim sercu. Przepowiednia spełniła się kiedy późnym latem nagła choroba zaatakowała moje ciało odbierając wszystkie fizyczne siły i zagroziła mi największym niebezpieczeństwem. Mijały dni i miesiące. Coraz wyraźniej widziałem jak prawdziwa była odpowiedź Boskiej Wyroczni. Żadne modlitwy które zamówiłem nie odjęły dolegliwości. Pozostał tylko jeden sposób więc zebrałem całą odwagę i przygotowałem się do powtórzenia tej żmudnej podróży. Po drodze niekończące się zimne wiatry odganiały nocami moje sny a w blasku słońca mój wzrok widział tylko odległe horyzonty. Teraz w końcu dotarłem do świętego gaju i rozłożyłem z czcią matę pielgrzyma. Przedstawiam moje ofiary : pełną kopię Sutry Lotosu napisaną czarnym atramentem na kolorowym papierze której towarzyszą w pojedynczych zwojach pisma otwierające i kończące ją, Sutra Amidy i Sutra Serca oraz rozdział Sutry Lotosu Devadatta napisany przeze mnie złotem. Potężne sosny i dęby rozsiewają tutaj ziarna dobroci pod swoimi rozłożystymi konarami a głosy śpiewające pisma święte łączą się w subtelnej harmonii z szeptem przypływów i odpływów. Ja uczeń Buddy zaledwie osiem dni temu żegnałem się z chmurami nad cesarską rezydencją aby po raz drugi stawić czoła falom zachodniego oceanu. Czując siłę więzi która przyciągnęła mnie tutaj gdzie każdego ranka pielgrzymi przychodzą ze swoimi modlitwami i każdego wieczoru gospodarz pielgrzymów dziękuje im za składane błogosławieństwa. Wielu szlachetnie urodzonych deklaruje oddanie tej świątyni ale nikt nie słyszał o żadnym księciu ani emerytowanym władcy który pielgrzymował tutaj. Wyjątkiem jest obecny klasztorny cesarz. Ja niegodny pobożnie poszedłem za jego przykładem. Pod księżycem góry Songgao cesarz Wu Han nie zdołał dostrzec blasku Boskiej Postaci a nieśmiertelnych z groty Penglai skryły chmury zesłane z niebios. Wznosząc oczy do nieba błagam Bóstwa Itsukushimy, padając twarzą do ziemi błagam Sutrę Lotosu rozważcie moje żarliwe modlitwy i obdarzcie darami o które proszę a które tylko WY możecie zesłać ! Czwarty rok Jisho, dziewiąty miesiąc, dwudziesty ósmy dzień (1180.09.28). Emerytowany cesarz Takakura.
Tymczasem pełni zapału wojownicy jechali ponad trzy setki kilometrów na wschód. Czy wrócą bezpiecznie i zdrowo nikt nie wiedział. Obozowali na pokrytych rosą wrzosowiskach, spali na mchu, przekraczali niezliczone góry i rzeki. W końcu w szesnastym dniu dziesiątego miesiąca przybyli do Kiyomigaseki w prowincji Suruga. Gdy opuszczali stolicę armia liczyła trzydzieści tysięcy ludzi ale po drodze dołączało wielu chcących się zasłużyć więc liczebność wzrosła do siedemdziesięciu tysięcy. Czoło rozbiło obóz nad brzegiem rzeki Fuji pod Kanbara podczas gdy koniec rozciągniętej armii był niemal 20 km z tyłu. Koremori wezwał dowódcę polowego Tadakiyo gubernatora prowincji Kazusa i powiedział : Z mojego punktu widzenia powinniśmy przejść przez Ashigarę i walczyć w Kanto. Tadakiyo uważał to za zły i pochopny pomysł. Kiedy opuszczałeś Fukuharę mój Panie Lord Kiyomori polecił ci pozostawić dla mnie decyzje wojskowe. Wojownicy ośmiu wschodnich prowincji dołączyli do Yoritomo który do tej pory musiał zgromadzić kilkaset tysięcy ludzi. Dowodzisz siedemdziesięcioma tysiącami jeźdźców ale pochodzą z rozproszonych prowincji. Ludzie są zmęczeni ich konie też. Jak dotychczas nie widać oddziałów z Izu i Surugi które miały do nas dołączyć. Sugeruję żebyśmy pozostali tu gdzie jesteśmy z rzeką Fuji przed nami i czekali na przybycie posiłków. Koremori nie miał wyboru, nie poszli dalej.
W międzyczasie Yoritomo przekroczył góry Ashigara wkroczył do prowincji Suruga i doszedł do brzegów rzeki Kise. Tam zatrzymał się czekając na posiłki Genji z Kai i Shinano. Niebawem naliczono dwieście tysięcy ludzi.
Samuraj w służbie Satake no Taro z Hitachi Genji jechał do stolicy z listem od swego pana. Ludzie Tadakiyo zatrzymali go. Znaleźli przy nim list i przeczytali go. Była to całkowicie nieszkodliwa wiadomość dla jakiejś szlachcianki. Tadakiyo zwrócił list posłańcowi. Ilu mężczyzn ma Yoritomo ? - zapytał. Byłem w drodze osiem lub dziewięć dni i cały czas widziałem uzbrojonych ludzi, wszędzie. Roją się od nich w góry rzeki i morze. Mogę policzyć do kilkuset a może tysiąca ale później się gubię. Nie mam pojęcia ilu ich jest. Wczoraj nad rzeką Kise słyszałem jak ktoś powiedział że Genji mają dwieście tysięcy konnych. Taka była odpowiedź posłańca.
Ach ! - wykrzyknął Tadakiyo. Jak bym chciał żeby nasz wódz Lord Munemori szybciej działał. Gdyby nas wysłał zaledwie dzień wcześniej bylibyśmy już nad Ashigarą gdzie do tej pory dołączyły by już do nas oddziały Hatakeyamy i braci Oba a także inni z ośmiu prowincji. Z nimi u boku zmusilibyśmy całą równinę Kanto do pokłonu. Ale jego gorzki żal nie mógł poprawić sytuacji.
Komendant Koremori wezwał Saito Sanemoriego z Nagai w prowincji Musashi, potrzebował informacji o wojownikach ze wschodu. Powiedz mi Sanemori ilu ich łuczników może dorównać ci siłą ? Sanemori uśmiechnął się smutno i powiedział : Zapewne myślisz mój Panie że strzelam długimi strzałami ? Moje mają długość trzynastu dłoni. Każdy z ich łuczników może strzelać takimi. Żaden z uważanych za potężnych łuczników nie strzela strzałą krótszą niż piętnaście dłoni. Strzała takiego łucznika może przebić podwójną lub potrójną zbroję. Najmniejszy z ich lokalnych lordów dowodzi co najmniej pięciuset jeźdźcami. Będąc w siodle ci ludzie nigdy nie spadają i nie pozwalają też koniom upaść, galopują w najtrudniejszym terenie. Jeśli ojciec lub syn padnie w bitwie drugi galopuje po nim aby dalej walczyć. W prowincjach zachodnich jest całkiem inaczej. Kiedy ginie ojciec wojownika syn najpierw musi odpowiednio zabezpieczyć ciało opłakując go a dopiero po tym wraca do walki. Kiedy padnie syn żal całkowicie wyłącza ojca z walki. Kiedy zapasy ryżu kończą się zawierany jest rozejm. Wiosną uprawiają pola a jesienią zbierają plony i dopiero potem wznawiają kampanię. Lato jest dla nich za gorące a zima za zimna. Na Wschodzie jest inaczej. Genji z Kai i Shinano dobrze znają teren. Prawdopodobnie pojawią się na naszych tyłach od strony stoków góry Fuji. Nie mówię tego żeby cię straszyć mój Panie ale w wojnie strategia ma większe znaczenie niż liczby. Jeśli chodz o mnie to nie spodziewam się że przeżyję tę kampanię i wrócę do stolicy. Słuchający go wojownicy Heike trzęśli się ze strachu.
Potem nadszedł dwudziesty trzeci dzień dziesiątego miesiąca. Pierwsza wymiana strzał między Heike i Genji miała się odbyć już następnego ranka tutaj, nad rzeką Fuji. Zapadła noc. Patrząc w stronę pozycji Genji Heike zobaczyli ogniska kolacji rozpalane przez chłopów z Izu i Surugi. Chłopi z obawy przed bitwą uciekli w dzicz lub na łodzie płynące teraz po rzece lub na morzu. Wszystkie światła wzięto za obozowe ognie oddziałów wroga. O nie! Spójrzcie na te wszystkie ognie Genji ! Wrzosowiska i góry, rzeki i morze, wróg jest wszędzie. Co mamy zrobić ? - krzyczeli wojownicy Heike.
Wszyscy byli strasznie podenerwowani. W środku nocy coś przestraszyło ptactwo wodne na bagnach pod górą Fuji i ogromne stada podniosły się z ogromnym łopotem skrzydeł wydając ogromny hałas jak grzmot czy ryk burzy. Niebo, pomóż nam ! - krzyknęli Heike. Nadchodzą Genji ! Miał rację Sanemori kiedy mówił że pojawią się z tyłu. Nie możemy dać się otoczyć ! Musimy stąd uciekać ! I rzucili się do ucieczki. W panice nie jeden wziął swój łuk ale zapomniał o strzałach, inni wzięli strzały zapominając o łukach. Wielu wskoczyło na przypadkowe najbliższe konie pozbawiając ich prawowitych właścicieli wierzchowców. Niektórzy wskoczyli na przywiązane rumaki i jeździli w kółko. W panicznej ucieczce wielu poniosło śmierć pod kopytami koni.
Następnego dwudziestego czwartego dnia w godzinie zająca (ok. 6 rano) całe dwieście tysięcy Genji przeprawiło się przez rzekę Fuji i trzy razy zabrzmiał wielki okrzyk bojowy. Niebiosa zadzwoniły i ziemia zadrżała.
Świątynia Todaiji, płonie posąg Wielkiego Buddy.
Potem liczono ofiary płomieni. Na piętrze Wielkiej Sali Buddy tysiąc siedemset osób, osiemset w Kofukuji, pięćset tutaj, trzysta tam, w sumie naliczono trzy tysiące pięćset. Tysiąc mnichów zginęło na polu bitwy. Zwycięzcy zawiesili kilka głów przy bramie Hannyaji, niewiele więcej zabrali do stolicy. Następnego dnia lord Shigehira wrócił na północ. Jedynie Lord Kiyomori okazał radość z dokonanej zemsty. Cesarzowa, klasztorny cesarz Go Shirakawa, emerytowany cesarz Takakura, regent i wszyscy inni lamentowali mówiąc : Zduszenie mnichów wojowników było dobrym czynem ale czy naprawdę trzeba było zniszczyć świątynie ? Planowano urządzić paradę z głowami mnichów wzdłuż alei stolicy a później powiesić je na drzewach przed więzieniem ale teraz było to nie do pomyślenia. Zniszczenie Todaiji i Kofukuji było zbyt wielką katastrofą. Po prostu wyrzucili głowy gdzie popadło do rynsztoków i rowów.
Cesarz Shomu własnoręcznie napisał : Dopóki moja świątynia kwitnie podobnie będzie z Królestwem. Jeśli moja świątynia upadnie upadnie też Królestwo.
Rzeczywiście upadek królestwa był oczywisty. Skończył się ten straszny rok i rozpoczął piąty rok Jisho, rok 1181.
***
KONIEC KSIĘGI 5
Katastrofa nad rzeką Fuji
12. Decyzja w sprawie Tańca Gosechi
Z obozu w Heike nie dochodziły żadne odgłosy. Yoritomo wysłał zwiadowców by rozeznali sytuację. Nikogo nie ma, nawet mucha tam nie przelatuje. - powiedzieli po powrocie. Kilku przywiozło zbroje porzucone przez Heik inni wielkie obozowe ekrany. Yoritomo zsiadł z konia. Zdjął hełm przepłukał usta i pokłonił się ku stolicy. Nie zasługuję na uznanie za to co się stało. Wszystko dzięki Wielkiemu Bodhisattwie Hachimanowi !
Po tak niespodziewanie zwycięskim dniu powierzył prowincję Suruga Ichijo no Jiro Tadayoriemu a Totomi miał objąć Yasuda no Saburo Yoshisada. Mógł ścigać Heike ale był niespokojny o swoje tyły. Dlatego wycofał się z Ukishimagahara i wrócił do Sagami. Na stacjach pocztowych wzdłuż całej Tokaido witały go śmiechem i śpiewami dziewczęta. Nasz wódz pokonał wroga bez walki, bez wypuszczenia jednej strzały ? Nie do wiary ! Jest wystarczająco groźny aby wróg uciekł na sam jego widok, ale żeby uciekać przed samym hałasem ? – krzyczano.
Na wszystkich ścianach widniały drwiące pamflety. Najwyższym dowódcą Heike w stolicy był lord Taira Munemori, znak MUNE oznacza Belka Kalenicy a znak MORI Strażnik czyli Munemori to Strażnik Opoki Domu. Znaki koremori znaczą Podpora. Odpowiednio ustawiając znaki Koremori stawał się Podporą Strażnika Opoki Domu. W niektórych pamfletach zestawienia tych znaków mówiły o Jednopiętrowym Domu co oczywiście kojarzono z domem Heike : Biedny niski parterowy dom! Jaką rozpacz musiał odczuwać jego strażnik widząc padającą podporę dachu. Inny mówił : Spieniony na skałach nurt wód rzeki Fuji nadal jest mniej zwinny niż wojownicy Heike uciekający za życiem ! Kolejny pamflet wyśmiewał gubernatora Kazusa Tadakiyo który uciekając porzucił swoją zbroję w rzece Fuji.
W ósmym dniu jedenastego miesiąca Koremori wrócił do nowej stolicy Fukuhary. Lord Kiyomori szalał. Dowódca sił karnych porucznik Gwardii Koremori zostanie wygnany na Kikaigashimę. - oznajmił. Jego dowódca polowy Tadakiyo gubernator prowincji Kazusa zostanie stracony. Następnego dnia zebrała się rada Heike aby przedyskutować czy Tadakiyo naprawdę powinien zostać ukarany śmiercią. W obronie skazanego stanął porucznik Gwardii Taira Morikuni : Według mojej wiedzy nikt nigdy nie nazwał Tadakiyo człowiekiem tchórzliwym. Miał jakieś osiemnaście lat kiedy dwóch uciekinierów z ojczystej prowincji ukryło się w magazynach Dworu Toba. Nikt nie odważył się wejść za nimi. Dopiero Tadakiyo w pełni dnia przeskoczył samotnie przez ścianę i wpadł do środka, zabił jednego, a drugiego pojmał. Na długo zostanie to zapamiętane. Nie mogę sobie wyobrazić, by ten jego błąd był zwykłym tchórzostwem. Nie ! Co najwyżej można powiedzieć o zaniedbaniu.
Dziesiątego dnia Taira Koremori został awansowany na kapitana Pałacowej Gwardii Ukonye no Chujo. Zdziwieni ludzie szeptali między sobą : Jako dowódca armii interwencyjnej nie zrobił wiele, jak to więc jest że go nagrodzono ? ”
Dawno temu Taira no Sadamori i Tawara Toda Fujiwara Hidesato weszli do Kanto aby stłumić bunt Masakado. Ich działania nie przynosiły sukcesów. Rada Dworu zarządziła wysłanie drugiej armii. Dowodził nią Fujiwara no Tadafun, jego zastępcą był Kiyowara no Shigefuji. Zanim posiłki dotarły do Kanto Sadamori i Hidesato rozbili wojska buntowników. Wracając z głową Masakado spotkali po drodze armię Tadafuna i razem wrócili do stolicy. Sadamori i Hidesato zostali nagrodzeni po czym Rada zaczęła rozważać pomysł nagrodzenia Tadafuna i Shigefujego. Minister Kujo Morosuke stwierdził że co prawda to pierwsza armia spadła na Kanto i pokonała Masakado ale druga armia zgodnie z imperialnym rozkazem też wzięła udział w operacji i była już prawie na miejscu kiedy buntownik został rozbity. Nie ma więc powodu aby ich nie nagradzać. Regent Fujiwara no Saneyori stwierdził na to : Księga obrzędów radzi aby w razie wątpliwości nie podejmować żadnych działań. Wniosek został odrzucomy. Wściekły Tadafun rzucił klątwę „ Potomkowie lorda Saneyoriego będą służącymi a potomkowie Lorda Morosuke będą mieli na zawsze ochronę jego ducha. Potem rozpoczął głodówkę w rezultacie której zmarł. Rzeczywiście potomkowie Morosuke bardzo rozkwitli natomiast ród Saneyoriego nic nie osiągnął i prawdopodobnie zniknął.
Czwarty syn lorda Kiyomoriego Shigehira został kapitanem w Gwardii Cesarskiej. Trzynastego dnia jedenastego miesiąca cesarz przeprowadził się do nowo wybudowanego pałacu w Fukuharze. Zwykle z takiej okazji odbywało się Wielkie Święto Dziękczynienia w czasie którego Jego Wysokość przechodził ceremonię oczyszczenia w rzece Kamo. […] Przed Wielką Salą Państwa budowano pawilon Kairyuden w którym Jego Wysokość odbywał kąpiel. Obok budowano Wielkie Sanktuarium Dziękczynienia gdzie mieli gościć Bogowie. Tam Jego Wysokość wydawał świętą ucztę po czym odbywał się koncert. Kulminacją rytuału było przejście do Wielkiej Sali Państwa. Niestety w Fukuharze nie było Wielkiej Sali Państwa więc nie można było odprawić finału ceremonii rytuału oczyszczenia, bankiet nie mógł się odbyć bowiem nie było Wielkiego Sanktuarium Dziękczynienia. Rada arystokracji Heike postanowiła zatem ograniczyć obrzędy do Festiwalu Pierwszych Owoców i do tańców Gosechi. Ostatecznie zadecydowano że zarówno Festiwal Pierwszych Owoców jak i Taniec Gosechi odprawią dworscy urzędnicy Sanktuarium w starej stolicy w rządowym Biurze Świątyń.
Pierwszy taniec Gosechi odbył się kiedy cesarz Temmu w swoim pałacu Yoshino, w pewną wietrzną księżycową noc, czerpał przyjemność z grania na cytrze. W pewnej chwili z nieba zstąpiła Bogini i zaczęła tańczyć do jego muzyki, jej rękawy wirowały wykonując pięć tanecznych figur. To był najpiękniejszy taniec Gosechi ze wszystkich.
13. Powrót do starej stolicy
Zarówno Cesarz jak i jego poddani ubolewali nad przeprowadzką do Fukuhary. Enryakuji na Górze Hiei, Kofukuji w Nara i wiele innych świątyń wszystkie wyraziły formalny sprzeciw. W końcu Lord Kiyomori który zawsze spełniał wyłącznie swoje własne życzenia poddał się i nakazał powrót do starej stolicy. Drugiego dnia dwunastego miesiąca Jego Wysokość powrócił do Miyako.
Nowa stolica leżała na wybrzeżu u stóp wysokich wzgórz które wznosiły się na północy wzdłuż brzegu morza. Fale powodowały ustawiczny hałas i stale wiał silny wiatr. Jego Eminencja były cesarz Takakura czuł się tam bardzo źle nic więc dziwnego że opuścił Fukuharę w wielkim pośpiechu. Regent, Kanclerz, wszyscy wysocy rangą Heike, arystokracja i urzędnicy dworscy wszyscy rzucili się żeby mu towarzyszyć. Lord Kiyomori jako pierwszy wyruszył do cesarskiego miasta. Nikt nie chciał zostawać w ponurej Fukuharze.
Najgorszy los czekał uboższą szlachtę. Tak niedawno w szóstym miesiącu roku musieli rozebrać swoje domy, pozyskane materiały przewieźli do Fukuhary i tam wybudowali sobie nowe siedziby. Teraz obłąkany rozkaz powrotu zostawił ich jak na lodzie. Natychmiast porzucili wszystko i opuścili Fukuharę. Wielu szlachetnie urodzonych nie miało już domów w stolicy, stracili miejsce do życia. Ruszyli więc we wszystkie strony świata szukając schronienia w świątyniach i klasztorach.
Co zatem tłumaczy tą pierwszą decyzję o przeniesieniu stolicy? Nara i Góra Hiei były bardzo blisko Miyako. Niedawne powstanie przeciw Heike naruszyło spokój i wywołało wzburzenie w kraju. Najmniejszy incydent mógł sprowokować wojowniczych mnichów do złożenia wizyty w mieście. Wzgórza i morze a także odległość chroniły Fukuharę przed takimi niebezpieczeństwami. Mówią że to było powodem decyzji lorda Kiyomori.
Dwudziestego trzeciego dnia w dwunastym miesiącu armia ponad dwudziestu tysięcy Heike wyruszyła do prowincji Omi stłumić powstanie Genji. Dowodzili nią Taira Tomomori i Taira Tadanori gubernator Satsumy. Jednego po drugim zmiażdżyli wszystkie lokalnych przeciwników a potem weszli do Mino i Owari.
14. Spalenie Nara
Kiedy książę Mohichito schronił się w Miiderze świątynie w Nara opowiedziały się po stronie. W ten sposób stały się wrogami dworu Heike. Padła propozycja ataku na Miiderę i Nara. Wiadomość o tym spowodowała powszechne wrzenie i wściekłość w Kokufuji. Regent uroczyście zapewnił mnichów że wszystkie ich skargi osobiście przedłoży Jego Wysokości zawsze ilekroć je złożą. Mnisi zignorowali go. Kolejnym mediatorem został Naczelnik Więziennictwa Ukwan no Betto Tadanari. Przywitały go okrzyki : Wyciągnąć go z powozu ! Odciąć mu kok ! Uciekł zanim zanim zdążyli go dostać. Potem został wysłany oficer Gwardii Dworu Saemon no kami Chikamasa. Powitano go tak samo jak poprzednika i również uciekł. Tego dnia dwóm urzędnikom więzienia obcięto koki. Kolejnym wyczynem mnichów było zrobienie dużej kukły głowy lorda Kiyomoriego. Uderz, Kopnij go ! - krzyczano.
Ludzie mówią : Rzucanie gróźb niesie problemy. Lepiej powściągnij język bo spotka cię kara ! Lord Kiyomori wrzał gniewem, jak można tak traktować dziadka panującego cesarza ! Nie mógł tego dalej akceptować. Musiał natychmiast położyć kres wrzeniu w Nara. Mianował Senoo no Taro Kaneyasu z Bitchu dowódcą policji prowincji Yamato. Kaneyasu wyruszył do Nara z pięcioma setkami konnych. Rozkazy mówiły : Bez względu na zagrożenie jakie stworzą mnisi nie odpowiadaj tym samym, nie wkładaj zbroi i nie noście łuków ani strzał. Mnisi jednak o tym nie wiedzieli. Złapali ponad sześćdziesięciu ludzi Kaneyasu i jednego po drugim pozbawili głów po czym ustawili je w rzędzie przy stawie Sarusawa koło świątyni Kokufuji. Kiyomori był wściekły. No cóż atakujemy Nara ! - stwierdził.
Dowódcą został jeden z synów Kiyomoriego lord Shigehira a jego zastępcą lord Michimori. Poprowadzili ponad czterdzieści tysięcy konnych na stolicę południa. Wszyscy mnisi bez względu na wiek zaczęli się przygotowywać do walki. Siedem tysięcy świętych ojców owinęło hełmy białymi taśmami potem przekopali głębokimi rowami drogi Narazaka i Hannyaji, dwa dojazdy do Nara. Postawili zasieki, zbudowali ścianę tarcz i czekali. Tymczasem Heike podzielili armię na dwie części i w połowie godziny zająca (około 6 rano) zaatakowali z ogłuszającymi bojowymi okrzykami. Większość mnichów była uzbrojona tylko w białą broń. Heike galopowali wzdłuż linii obrony wypuszczając strzałę za strzałą, liczba zabitych mnichów szybko rosła. Walczono do zmroku. W nocy Heike przełamali szańce zmuszając obrońców do odwrotu.
Pośród mnichów był Saka no Shiro Yokaku. Żaden ze świętych ojców siedmiu Wielkich Świątyń Nara nie mógł się z nim równać w walce mieczem czy łukiem. Na ciasno przylegającej zielonej szacie nosił zbroję z czarnym sznurowaniem. Z hełmu pięć płyt opadało na jego kark. W jednej ręce dzierżył drzewce zakrzywionej jak długa trawa naginaty a w drugiej wielki miecz z rękojeścią lakierowaną na czarno. Z tuzinem ludzi z jego loży dotarł do Bramy Tengai i tam zablokowali napastników, wielu wrogów spadło martwych z koni. Napastnicy wciąż przychodzili fala za falą aż w końcu Yokaku został sam pośród martwych towarzyszy. Jego odwaga nie miała granic ale nie było już nikogo kto mógłby chronić jego plecy więc porzucił posterunek i pomknął na południe.
To była bardzo ciemna noc dwudziestego ósmego dnia dwunastego miesiąca 4 roku Jisho ( 15 styczeń 1181 według naszego kalendarza). Dowódca Heike Lord Shigehira stał przy bramie Hannyaji. Rozpalić ogień ! - rozkazał. Tomokata urzędnik z Fukui w Harimie szybko przygotował pochodnie i wkrótce ogień zaczął zajmować pobliskie zabudowania. Wiał silny wiatr i jego nieregularne podmuchy szybko roznosiły ogień. Mnisi którzy przeżyli i wciąż mogli chodzić uciekali na południe w kierunku Yoshino i Totsukawy. Wiekowi ojcowie, wielcy uczeni, cenieni akolici, kobiety, niezdolni do chodzenia szukali ukrycia na terenie Kofukuji. W Todaiji ponad tysiąc osób wspięło się na piętro Wielkiej Sali Buddy, wciągnięto drabiny. Wkrótce szalejący ogień ogarnął ich skuloną masę. Żadni grzesznicy płonący na dnie piekieł nigdy nie wznosili tak straszliwych krzyków.
Nara miało Siedem Wielkich Świątyń i wszystkie zapłonęły. Świątynia przodków rodu Fujiwara założona przez Lorda Tankai Kofukuji z posągiem Buddy Shakyamuni w Złotej Sali Wschodu i Buddy Kanzeona w Złotej Hali Zachodu, z jej piętrowymi galeriami i pagodami. Świątynia Todaiji wzniesiona przez cesarza Shomu w której górował błogosławiący podniesionymi rękami Budda Roshana wykonany z pozłacanego brązu wysoki na sto sześćdziesiąt stóp. Węzeł na jego głowie wznosił się wysoko i niknął w chmurach, jego szlachetne oblicze rozjaśniała pełnia księżyca a biały lok między brwiami inspirował wciąż odnawiające się oddanie. Teraz stopiona głowa spadła na ziemię a ciało zlało się w bezkształtną bryłę. Zniknęły jego wszystkie osiemdziesiąt cztery tysiące doskonałości jak jesienny księżyc znikający z pola widzenia za pięcioma chmurami. Symbole jego świętego oświecenia dryfowały z wiatrami dziesięciu krzywd jak gwiazdy wędrujące po nocnym niebie. Dym wypełnił niebiosa. Niebo było płomieniem.
Naoczni świadkowie nie mogli znieść tego widoku, opowiadając później o tym mdleli z przerażenia. Święte pisma Hossa i Sanrona spłonęły do ostatniego zwoju. Nie tylko na tej naszej ziemi ale także w Indiach czy Chinach żadna z katastrof jakie się wcześniej wydarzyły nie dorównywała tej która teraz uderzyła w Nauki Buddów.
Posągi z czystego złota wykonane przez króla Udayana czy statuy autorstwa Vishvakarmann z czerwonego drzewa sandałowego przedstawiały postaci naturalnej wielkości. Budda Roshana był więc niespotykany w całym ludzkim królestwie i powinien trwać wiecznie ale uległ truciznom tego świata pozostawiając za sobą nieskończoną żałobę. Brahma, Indra i Czterej Królowie, Bogowie Smoki, Ośmiu Strażników, wszyscy mieszkańcy zaświatów każdy doświadczył tylko szoku i przerażenia. I jak czuł się Bóg Kasuga który miał być obrońcą Nary ? Rosa na łąkach jego królestwa zmieniła kolor i gorzki wyrzut szedł z wiatrem z góry Mikasa.
Mongaku pod wodospadem
8. Lista subskrypcyjna
Potem Mongaku kontynuował swoją praktykę w spokoju pustelni góry Takao. Na Takao znajduje się świątynia znana jako Jingoji. Dawno temu za panowania cesarzowej Shoku (764– 770) założył ją Wake no Kiyomaru. Przez lata nie remontowano jej, wiosną zanurzała się we mgle, majaczyła w jej oparach jesienią. Drzwiami poruszał wiatr a posadzki zaścielały gnijące liście. Spękane dachówki wpuszczały deszcz i rosę nic nie chroniło ołtarza. Świątynia nie miała kapłana ani żadnych przypadkowych gości, odwiedzało ją tylko światło słońca i księżyca. Mongaku złożył kolejny wielki ślub, tym razem przyrzekł odbudować Jingoji. W tym celu zaczął jeździć po całym kraju z listą subskrypcji zapraszając wszystkich do patronowania odbudowie.
Pewnego dnia przyszedł do rezydencji Klasztornego Cesarza Go Shirakawy w Hojuji. Pragnął przekazać suwerenowi prośbę o wniesienie wkładu ale Jego Wysokość był zajęty wówczas muzyką i nie chciał go wysłuchać. Zagorzały w ascezie Mongaku nie bał się już nikogo na świecie. Maniery i protokół nic dla niego nie znaczyły. Zakładając że jego prośba nie dotarła do suwerena podjął bezpośrednie działanie. Wpadł na mały dziedziniec i ryknął : Jesteś suwerenem, Prawda ? Panem miłosierdzia i współczucia, Prawda ? Więc jak możesz zatykać uszy na moje wołanie ? Następnie rozwinął swoją listę subskrypcji i zaczął czytać wspaniałym głosem :
„Ja Mongaku uczeń Buddy pokornie przedstawiam mój zamysł :
Z pomocą największych władców i mniejszych ludzi, zarówno duchownych jak i świeckich, chcę odbudować świątynię na świętej ziemi góry Takao i świadczyć tam posługi na rzecz tego życia i życia przyszłego. Posłuchaj zatem mojego apelu o tę pomoc. Refleksja istoty świadomej odkrywa wielkość Prawdziwego Istnienia Buddy objawiającego się pod różnymi imionami. Ciemne chmury złudzeń gromadzą się i otaczają mrokiem Naturę Dharmy, zasłaniają wierzchołki Dwunastu Ogniw Łańcucha Przyczynowego, zaciemniają blask księżyca bijący z Lotosu Serca naszego bytu i blokują Trzy Cnoty Buddy i Cztery Mandale na wzniosłych niebiosach. To godne ubolewania. Słońce Buddy zaszło i ciemności spowiły królestwa wędrówki od narodzin do narodzin i od śmierci do śmierci . Zatracamy się w pożądaniu i winie. Kto może odrzucić od siebie szaleństwo obłąkanego słonia czy skaczącej małpy? Niemądrze mówimy źle o innych i o Nauczaniu. Jak więc możemy chronić się przed atakiem mściwych potworów Króla Piekieł ? Mimo że oczyściłem się z pyłu świata bluźnierczego i przyodziałem szaty mnicha złe skłonności wciąż rosną we mnie dzień i noc, rano i wieczorem, moje uszy głuche są na dobre rady. Każdy z ogromnej liczby zwojów niezrównanej Nauki Buddy wyjaśnia ścieżkę prowadzącą do stanu oświecenia ucząc najwyższej prawdy, każdy ze zwojów niezrównanej Nauki Buddy jest przewodnikiem na przeciwległy brzeg. Dlatego płaczę nad spektaklem przemijania i wzywam wszystkich wysoko i nisko urodzonych duchownych lub świeckich aby pochylili się przed majestatem Tronu Lotosu i budowali sanktuarium dla Króla Nieskończonego Przebudzenia.
Na wyniosłej górze Takao są drzewa jak te na Vulture Peak i mchy które wyścielają wąwozy, są jaskinie jak te w Mount Shang. Szemrające strumyki rozciągają swoje nici przez skały podczas gdy na wysokościach małpy pokrzykują i skaczą między gałęziami. Najbliższy dom jest daleko, nie ma tam męczących hałasów ani kurzu. Pod ręką są tylko cisza i nieskażona wiara. Ukształtowanie terenu doskonale inspiruje adorację Buddy. Wkład o który proszę jest niewielki. Kto mógłby odmówić ? Mówią że stupa którą dziecko robi z piasku zamienia się wprost w ziarno przyszłego stanu Buddy. Jak bardzo cenna może być choćby kartka papieru lub pół monety podarowane w pobożnym zamiarze ! Modlę się aby ta świątynia została zbudowana. Modlę się aby rządy naszego cesarza dawały satysfakcję każdemu, żeby wszyscy ludzie blisko i daleko, z miast i wiosek, śpiewali na chwałę panowania nowego Yao lub Shuna i uśmiechali się zadowoleni z wiecznego pokoju. Niech duchy wszystkich umarłych wielkich i maluczkich szybko przechodzą przez bramę Jedynego Prawdziwego Pojazdu i zasiądą na czekającym je tronie. Niech na zawsze czerpią przyjemność z księżyca trojakiej nieskończenie żywej rzeczywistości Buddy ! Taki jest duch mojego wezwania do poparcia subskrypcji.
Trzeci rok Jisho trzeci miesiąc (marzec 1179), Mongaku
Tak wyglądało przemówienie Mongaku do Klasztornego Cesarza.
9. Wygnanie Mongaku
W czasie przemówienia Mongaku Jego Klasztorna Eminencja słuchał jak Kanclerz Moronaga grając na cytrze dawał godny podziwu występ śpiewania chińskich poematów. W muzycznym spotkaniu uczestniczyli Wielki Radca Sukekata, Główny Koniuszy Suketoki, Radca Morisada i kilku innych miłośników sztuki. Dobrze bawili się w otoczeniu wysadzanych klejnotami żaluzji i brokatowych zasłon, Jego Klasztorna Eminencja śpiewał razem z nimi. Nagle wrzaski Mongaku zagłuszyły występ rujnując atmosferę. Kto to jest ? - zapytał władca. Pozbądźcie się go ! Zszokowani młodzi arystokraci rzucili się aby wykonać wolę Jego Eminencji. Niejaki Sukeyuki wysforował się do przodu Co to za bełkot ? Wynoś się stąd ! Niedoczekanie żeby Jego Klasztorna Eminencja przekazał jakiś majątek dla Jingoji na Górę Takao ! - krzyczał. Mongaku warknął coś i pozostał na miejscu. Sukeyuki ruszył by go spoliczkować. Mongaku chwycił swoją listę subskrypcji i zerwał urzędowy kapelusz Sukeyukiego następnie zacisnął pięść i odrzucił go do tyłu uderzeniem w pierś. Sukeyuki skulił się, szarfa na jego szyi zatrzepotała na wietrze i szybko cofnął się pod werandę.
Mongaku wyciągnął lodowato lśniący sztylet z rękojeścią owiniętą końskim włosiem dając jasno do zrozumienia że każdy śmiałek który zbliży się do niego może wielce pożałować. Z listą subskrybcji w lewej ręce i sztyletem w prawej wyglądał jakby był uzbrojony w dwa ostrza. Goście Jego Eminencji krzyknęli zdumieni, stało się jasne że koncert się rozsypał i zapanował ogólny harmider. Ando Migimune z prowincji Shinano służył w korpusie straży cesarskiego klasztoru. Przybiegł z wyciągniętym mieczem zobaczyć co się dzieje. Mongaku ruszył na niego z wyraźnym rozmachem na co Migimune nie chcąc zabić mnicha zadał mu płaską częścią miecza potężne uderzenie w ramię trzymające sztylet. Cios nieco spowolnił Mongaku więc Migimune odrzucił broń i z krzykiem ruszył na Mongaku po czym zaczęli się zmagać. Mongaku zdołał dźgnąć prawą rękę Migimune ale ten nadal naciskał. Obaj byli silni i potężnie zbudowani, upadli na ziemię, czasem jeden czasem drugi był na górze. Obserwatorzy stłoczyli się by dosięgnąć Mongaku a ten nadal walczył wypluwając kolejne inwektywy. W końcu wyciągnięto go za bramę i oddano straży która go związała. Stojąc tam spojrzał gniewnie na Jego Wysokość i podskakując ze wściekłości ryknął : Więc nie chcesz wnosić wkładu. W porządku ! Ale tylko poczekaj ! Za to co zrobiłeś Mongaku ten sam Mongaku dopilnuje abyś pożałował tego dnia ! Gdy opuścisz ten świat i dotrzesz do Żółtych Źródeł demony z głową wołu i konia powitają cię a potem dostaniesz naukę ! Och tak, możesz na to liczyć !
Uznano że mnich jest kompletnie szalony i zamknięto go w więzieniu. Sukeyuki odczuwał tak wielki wstyd po utracie kapelusza że przez jakiś czas trzymał się z daleka od służby w dworskiej administracji. Migimune natomiast otrzymał awans na asystenta sędziego w nagrodę za powstrzymanie Mongaku.
Niedługo potem ogłoszono ogólną amnestię. Mongaku został uwolniony. Mógł gdziekolwiek wyjechać ale nie, zaczął ponownie zbierać fundusze ze swoją listą subskrypcji a oprócz tego zaczął głosić proroctwo nadchodzącej katastrofy. Czeka nas Chaos ! Władcy i poddani są skazani ! - krzyczał. Władze stwierdziły że nie mogą pozwolić mu pozostać w stolicy i skazano go na wygnanie do Izu. Gubernatorem prowincji był wówczas najstarszy syn Minamoto Yorimasy Nakatsuna. Rozkazał aby dostarczyć Mongaku drogą Tokaido na wybrzeże a następnie zawieźć go drogą morską. Przewieziono więc mnicha wraz z dwoma czy trzema innymi zwolnionymi więźniami do prowincji Ise. Żołnierze którzy ich eskortowali powiedzieli mu przed wyjazdem : Wykonując tego rodzaju zadanie mamy zwyczaj robić co możemy dla naszych podopiecznych. Masz przed sobą Wielebny Ojcze długą drogę do dalekiej prowincji. Jeśli masz jakichś przyjaciół możesz poprosić ich o zaopatrzenie na podróż żywność i inne niezbędne rzeczy. Mongaku odpowiedział : Właściwie nie mam tutaj do kogo zwrócić się o taką przysługę ale jest ktoś, ktoś ze Wzgórz Wschodu... Znaleziono mu kawałek niechlujnego papieru. Przecież nie mogę pisać prośby na takim papierze ! - wykrzyknął i rzucił go w ich stronę. Racja ! - powiedzieli i znaleźli mu lepszy. Mongaku uśmiechnął się i powiedział : Mówiąc prawdę nie mogę sam tego napisać. Zróbcie to za mnie. I podyktował im : Ja Mongaku, zbierałem datki na odbudowę świątyni Jingoji na górze Takao kiedy zderzyłem się z obecnie panującymi i nie osiągnąłem celu. Najpierw zostałem uwięziony a następnie zostałem skazany na wygnanie do prowincji Izu. Przede mną długa droga. Potrzebuję zaopatrzenia na podróż. Proszę przekaż je mojemu posłańcowi.
Mężczyzna napisał list i zapytał o adresata. Jest nim Jej Wielebność Kannon z Kiyomizu. - odpowiedział Mongaku. Chyba żartujesz ! - wykrzyknęli. Całą swoją wiarę i zaufanie pokładam w Bogini Kannon. Do kogo innego miałbym się zwrócić ?
Wypłynęli z portu Ano w prowincji Ise. U wybrzeża Totomi gdzieś koło Tenryu uderzył nagle ogromny sztorm niosąc groźbę niechybnej katastrofy pod wielkimi falami. Załoga i sternik walczyli o uratowanie statku ale burza zdwoiła swoją furię. Niektórzy wzywali Boginię Kannon podczas gdy inni wzywali Amidę dziesięć razy wzorem umierających. A Mongaku po prostu leżał i chrapał jak martwy dla świata. Potem kryzys nagle go obudził. Skoczył na nogi, stanął na dziobie, spojrzał w morze i ryknął : Jesteście tam Królowie Smoki? Hej Królowie Smoki ! Mówię do Was! Co się z Wami dzieje ? Dlaczego ściągacie nieszczęście na ten statek niosący świętego człowieka ze ślubami tak wielkimi jak moje ? Uważajcie Królowie Smoki ! Gniew niebios spadnie na Was !
Być może dzięki temu sztorm wkrótce ucichł i końcu dotarli do Izu. Od dnia opuszczenia miasta Mongaku odmawiał jedną stałą modlitwę : Jeśli mam wrócić do stolicy by odbudować i poświęcić Jingoji wtedy nie umrę w tej podróży. Jeśli na próżno ślubowałem wtedy przepadnę gdzieś po drodze. Między stolicą a Izu ani razu wiatry mu nie sprzyjały. Pełne trzydzieści jeden dni statek tułał się wzdłuż wybrzeża od wyspy do wyspy. W czasie rejsu Mongaku nic nie jadł a jednak wciąż nie tracił sił i kontynuował swoją zwykłą praktykę. Nic co ten człowiek kiedykolwiek zrobił lub powiedział nie było zwyczajne.
Widzenie Lorda Kiyomoriego
Kolejny incydent dotyczył jednego z ulubionych koni Lorda Kiyomoriego. Trzymał go w swojej stajni i powierzył opiece wielu stajennych. Kontrolowali go każdego dnia ale pewnej nocy mysz zrobiła gniazdo w ogonie konia i powiła tam swoje młode. Było to wyjątkowo dziwne więc wezwał siedmiu mistrzów wróżbitów Yin Yang żeby rozpoznali znaczenie zdarzenia. Ich werdykt nakazywał najwyższą ostrożność. Poprzedni właściciel konia Oba no Saburo Kagechika z Sagami dał go Kiyomoriemu jako najlepszego we wszystkich ośmiu prowincjach wschodnich. Nazwano go Mochizuki, Pełnia Księżyca, był czarny z białą gwiazdką. Lord Kiyomori przekazał go Abe no Yasuchice szefowi biura Yin Yang.
Niegdyś za panowania cesarza Tenchi pewnej nocy mysz uwiła gniazdo w ogonie jednego z wierzchowców w cesarskiej stajni i tam urodziła miot młodych. Niedługo potem wybuchło powstanie, buntownicy pojawili się jak rój wściekłych pszczół. Kroniki Japonii opowiadają tę historię.
Innym razem jeden z młodych koniuszych Lorda Minamoto no Masayori miał przerażający sen. Znalazł się w czymś co wziął za Urząd Świątyń w którym siedział obok jakiegoś starca. Duże zgromadzenie formalnie ubranych wyższych urzędników prowadziło jakąś debatę na końcu której wykluczyli ze spotkania najmłodszego z nich. Ten człowiek wydaje się być sojusznikiem Heike ! Kim jest ten wykluczony szlachcic ? - zapytał starca w swoim śnie. Bóstwo świątyni Itsukushima. - odpowiedział stary człowiek. Kolejny imponujący starzec siedzący na honorowym miejscu ogłosił : Jakiś czas temu przekazano domowi Taira Miecz Przywódców ale teraz obdarowujemy nim wygnanego do prowincji Izu Minamoto Yoritomo. Inny siedzący obok niego równie imponujący starzec rzekł : Ale proszę pozwólcie by potem przeszedł do moich potomków. Śpiący koniuszy zapytał co to wszystko znaczy. Mówca odpowiedział : Ten który obdarował Mieczem Przywódców Yoritomo to Wielki Bodhisattwa Hachiman Bóg Wojny, natomiast ten który który prosił o przekazanie go jego potomkom to Bóstwo Świątyni Kasuga. Jeśli chodzi o mnie to jestem Bóstwem Świątyni Takeuchi.
Po przebudzeniu koniuszy opowiedział innym co mu się przyśniło. Z czasem historia dotarła do Lorda Kiyomoriego który zażądał żeby lord Masayori przysłał do niego młodego człowieka ale ten niestety uciekł. Masayori pośpiesznie zapewnił lorda Kiyomoriego że w tej plotce nie ma absolutnie żadnej prawdy co zamknęło sprawę.
Niegdyś kiedy Kiyomori był gubernatorem Aki odbył pielgrzymkę do Itsukushimy gdzie we śnie Bóstwo świątyni podarowało mu doskonałe ostrze yari z rękojeścią zdobioną srebrem. Kiyomori zawsze trzymał je koło poduszki. Pewnej nocy ostrze zniknęło. Ludzie zaczęli mówić : Do tej pory ostoją cesarskiej administracji i obrońcą królestwa byli Heike ale niestety zlekceważyli imperialną wolę więc odebrano im Miecz Przywódców.
Wśród tych którzy podzielali taki pogląd był pewien mnich świątyni Seirai na górze Koya. Miał powiedzieć : Heike mieli swój czas. Bóstwo Itsukushima miało wystarczające powody aby ich faworyzować. To Bóstwo jest jednak kobietą a przynajmniej tak sądzę bowiem jest trzecią córką Smoczego Króla Sagary. Naturalnie Hachiman przyznał miecz dowodzenia Yoritomo ale nie rozumiem dlaczego Kasuga miałby nakazać przekazanie go swoim potomkom. Czy miał na myśli że Heike są skończeni i nadchodzi czas Genji potomków lorda Kamatari, synów cesarskiego domu którzy powinni teraz przejąć dowództwo cesarskiej armii ?
Mnich który też tam był zauważył : Bogowie w zależności od potrzeby objawiają się we wszelkiego rodzaju formach raz laik a raz kobieta… Na pewno mówią że Bóstwo Itsukushimy jest kobietą ale boska istota posiadająca trzy mądrości i sześć mocarstw bez problemu może pojawić się jako laik.
Obaj mnisi odwrócili się od świata i podążali ścieżką prawdy aby nic ich rozpraszało, przestali roztrząsać sprawy i koleje losów świata i tylko tęsknota za rajem miała być ich przewodnikiem.
My ludzie z taką łatwością lubimy wychwalać dobry rząd ale gdy go już dobrze poznamy równie łatwo krytykujemy go lamentując w smutku.
4. Kurier
Drugiego dnia dziewiątego miesiąca Oba no Saburo Kagechika z prowincji Sagami wysłał kuriera do Fukuhary z wiadomością : W siedemnastym dniu ósmego miesiąca wygnany do Izu Yoritomo wysłał teścia Hojo Tokimasę z rozkazem uderzenia pod osłoną ciemności nocy na siedzibę zastępcy gubernatora prowincji Izu Kanetakę w Yamagi. Kanetaka został zabity. Następnie Doi, Tsuchiya i Okazaki z ponad trzystoma jeźdźcami zaszyli się na górze Ishibashi. Osobiście poprowadziłem siłę tysiąca lojalnych Heike. Zaatakowaliśmy ich tam i wkrótce zredukowaliśmy do pół tuzina wokół samego Yoritomo który po zaciętej walce uciekł w góry Sugiyamy. Potem dołączył do nas Hatakeyama z ponad pięcioma setkami własnych ludźmi podczas gdy synowie Miury Yoshiaki dołączyli z trzystu konnymi do sił Genji. Obie strony starły się wzdłuż brzegu gdzieś między Yui i Kotsubo. Hatakeyama, pokonany w bitwie wrócił do prowincji Musashi. Tam zebrał cały swój klan oraz rodziny Kawagoe, Inage, Edo, Kasai, Oyamada i jeszcze wojowników siedmiu innych klanów, razem ponad trzy tysiące ludzi. Wspólnie zaatakowali fortecę Miury w Kinugasie. Miura Yoshiaki został zabity. Wszyscy jego synowie uciekli z Kurihamy morzem do Awa i Kazusa.
Przeczytano raport Kagechiki. Poruszenie przeprowadzką do Fukuhary opuściło już Heike. Młodsza i starsza arystokracja, biedni głupcy, wszyscy zapalili się do walki : Do diabła chcemy posmakować akcji ! Ruszajmy tam na nich ! W tym czasie w oddziałach gwardii dworu pełnili służbę Hatakeyama Shigeyoshi, Oyamada Arishige i Utsunomiya Tomotsuna. Hatakeyama zauważył : Ten raport jest mało wiarygodny. Rozumiem że Hojo są bardzo blisko z Yoritomo ale co do reszty nie wyobrażam sobie żeby wsparli wroga dworu. Bez wątpienia jakaś inna wersja wydarzeń pojawi się wkrótce. Niektórzy zgodzili się że to ma sens a inni zaprotestowali. Wielu uważało że raporty o niepokojach na wschodzie w ogóle nie wróżą nic dobrego i szeptano między sobą : Trzymajmy się lepiej z dala od tego… Imperium stoi w obliczu katastrofy !
Lord Kiyomori był wściekły. Powinienem był stracić Yoritomo kiedy miałem okazję! - wykrzyknął. Zmniejszyłem jego karę do wygnania z powodu łzawego nalegania zmarłej Lady Ike ale czy on honoruje to co jest mi za to winien? Nie! Zamiast tego wypuszcza w nas strzały ! Nawet Bogowie i Buddowie nie mogą mu tego wybaczyć ! Och ten Yoritomo ! Gniew niebios wkrótce go dosięgnie !
5. Wrogowie imperium
Kto zatem w naszym królestwie pierwszy przeciwstawił się cesarskiej woli? Pierwszy taki przypadek miał miejsce w czwartym roku panowania cesarza Jinmu (660–585 pne). W prowincji Kii w okręgu Nagusa w wiosce Takao pojawił się WIELKI pająk. Był gruby i długonogi silniejszy niż jakikolwiek potężny człowiek. Odebrał życie tak wielu ludziom że wojska cesarskie wyruszyły przeciwko niemu. Wykonując dekret Jego Cesarskiej Wysokości zrobiono sieć z winorośli zarzucono na pająka i zabito go.
Od tego czasu wielu innych kierowanych zawziętą ambicją dążyło do obalenia rządów różnych władców. Było tych spiskowców w sumie dwudziestu ale żaden nie odniósł sukcesu. Ich ciała rzucono na pustyni a ich głowy zawisły u bram więzień.
W naszym obecnym świecie tron nie wzbudza już wielkiego szacunku. W starożytności edykt cesarski odczytywano na głos drzewom, słuchały go kwiaty i dojrzewające owoce, posłuszne mu były ptaki w powietrzu.
Nieco później bliżej naszych czasów zdarzyło się że cesarz Daigo (897–930) odwiedził swój ogród Shinsenen i ujrzał tam nad stawem białą czaplę. Wezwał szambelana i rozkazał : Złap tę czaplę i przynieś mi ją tutaj. Szambelan nie miał pojęcia jak ją złapać wtedy Jego Wysokość przekazał mu wezwanie dla ptaka. Kiedy mężczyzna ruszył w kierunku stawu czapla rozpostarła skrzydła przygotowując się do lotu. Przynoszę ci rozkaz Jego Cesarskiej Wysokości - oświadczył szambelan. Po tych słowach ptak złożył skrzydła i skłonił się nisko. Szambelan podniósł czaplę i zaniósł cesarzowi. W rzeczy samej to jest cudowne że rzeczywiście przybyłaś w odpowiedzi na wezwanie swojego suwerena ! - powiedział do czapli Jego Wysokość. Potem zwrócił się do szambelana : Należy przyznać tej czapli od razu piątą rangę ! rozkazał. Taki to był przypadek. Odtąd jesteś Królem Czapli ! - oznajmił Jego Wysokość i zanim wypuścił ptaka zawiesił mu na szyi tabliczkę z tym tytułem. Jego Wysokość nie potrzebował czapli po prostu chciał wiedzieć jaka jest waga cesarskiego słowa.
6. Pałac Xianyang
Przykłady nieudanego buntu wobec suwerena były również w Chinach. Spiskujący spadkobierca Książę Dan schwytany przez pierwszego cesarza dynastii Qin spędził w areszcie dwanaście lat. Pewnego dnia płacząc błagał go : W Yan krainie moich narodzin mam starą matkę. Błagam o pozwolenie pójścia i zobaczenia jej. Cesarz zaśmiał się szyderczo i odpowiedział : Nie pojedziesz przyjacielu dopóki koniowi nie wyrosną rogi i kruk nie będzie miał białej głowy. Książę Dan podniósł oczy do nieba padł twarzą na ziemię jak martwy i zaczął się modlić : Och proszę spraw by koniom wyrosły rogi i głowy wron stały się białe ! Tak bardzo chcę wrócić do domu i jeszcze raz zobaczyć się z matką ! Cudowny dźwięk Bodhisatwy w czystej krainie Buddy na szczycie Świętej Góry Vulture Peak przestrzegał przed niewiernością boskim przykazaniom. Także Konfucjusz i Yan Hui urodzeni w Chinach nauczali pobożności. Trzy Skarby Obu Królestw widzialne i niewidoczne zlitowały się nad żarliwym życzeniem okazania miłości starej rodzicielce. Za ich sprawą koło pałacu pojawił się rogaty koń a na drzewie w pałacowym ogrodzie usiadła wrona z białą głową. Będąc naocznym świadkiem tych cudów Cesarz pojął że najwyższy przemówił i musi dotrzymać słowa. Ułaskawił księcia Dana i pozwolił mu udać się do domu.
Mimo tego wszystkiego Pierwszy Cesarz pożałował swojej pobłażliwości. Między Qin i Yan leżała kraina zwana Chu. Płynęła tam wielka rzeka, której brzegi łączył most zwany Mostem Chu. Pierwszy cesarz wysłał oddział żołnierzy. Mieli rozkaz zrzucić księcia Dana kiedy dotrze do środka mostu. Gdy przepuścili go do wejścia na most,pojął co chcą zrobić i poszedł w dół prosto do rzeki. Jednak nie utonął, naprawdę nie ! Zamiast tego przeszedł na przeciwległy brzeg jak po twardym gruncie. Potem obejrzał się zadziwiony jak to się stało. Niezliczone żółwie wypłynęły na powierzchnię i to właśnie po ich grzbietach mógł przejść suchą nogą. Stało się tak ponieważ jeszcze raz święte moce widziane i niewidoczne wzruszone jego synowskim oddaniem chciały mieć pewność że nie stanie mu się krzywda.
Ten incydent spowodował że książę Dan stracił zaufanie do Pierwszego Cesarza i odmówił powrotu. Kiedy pierwszy cesarz wysłał więcej oddziałów aby go zabić przerażony książę poprosił o pomoc wojownika o imieniu Jing Ke którego mianował ministrem. Jing Ke zwrócił się następnie do wojownika znanego jako Mistrz Tian Guang. Tian Guang powiedział : Postanowiłeś mi zaufać ponieważ znasz mnie z lat mojej świetności. Najlepszy rumak może szybko pokonać tysiąc lig ale kiedy w końcu mijające lata przynoszą starość służy gorzej niż jakikolwiek kucyk. Sam nie mogę pomóc ale znajdę ci wojowników. Jing Ke odpowiedział : Wszystko to jest głęboką mroczną tajemnicą. Nikomu tego nie mów. Mistrz Tian Guang odparł : Być podejrzanym oznacza cierpienie okrycia się największym wstydem. Wiem że będziesz mnie podejrzewał jeśli ta tajemnica kiedykolwiek wyjdzie na jaw. Po tych słowach uderzył głową w śliwę przy bramie i umarł.
Był jeszcze jeden wojownik o imieniu Fan Yuqi z krainy Qin. Pierwszy Cesarz zniszczył jego ojca, wujów i braci. Fan Yuqi znalazł schronienie w kraju Yan. Pierwszy Cesarz obwieścił na wszystkie strony świata : Kto weźmie głowę Fan Yuqi i przyniesie mi ją dostanie ode mnie pięćset sztuk złota. Jing Ke usłyszał o tym poszedł do wojownika i powiedział : Słyszałem że Pierwszy Cesarz obiecał nagrodę pięciuset sztuk złota za twoją głowę. Daj mi ją to zaniosę mu. Podczas gdy będzie się nią cieszył z łatwością wyciągnę miecz i przebiję go. Fan Yuqi zerwał się na równe nogi i ciężko oddychając odparł : Pierwszy Cesarz zabił mi wszystkich bliskich ojca, wujów i braci. Noc i dzień kieruję do nich moje myśli. Ból płonie w moim szpiku. Och tak, jeśli chcesz go zabić wtedy oddanie ci mojej głowy jest tak łatwe i proste jak dawanie ziarenka piasku. Po czym odciął sobie głowę i umarł.
Kolejnym wojownikiem był Qin Wuyang również z Qin. W trzynastym roku życia zabił wroga i uciekł do Yan. Żaden wojownik nie mógł się z nim równać. Potężni herosi mdleli gdy wrzał gniewem a kiedy się uśmiechał niemowlęta wtulały się w jego ramiona. Jing Ke wynajął Wuyanga żeby poprowadził go do stolicy. Pewnej nocy zatrzymywali się w pewnej górskiej wiosce i usłyszeli dźwięk muzyki dochodzący z innej pobliskiej wioski. Wsłuchali się w melodię i poprosili miejscowego wróżbitę o opinię czy ich przedsięwzięcie zakończy się sukcesem. Wyrocznia brzmiała : Wróg jest wodą a wy ogniem. Tęcza nie może przebić słońca. Wasz cel będzie trudny do wykonania. Z czasem wstało słońce weszła w nie biała tęcza ale przeszła na drugą stronę. Uznali to za znak że ich misja się nie powiedzie ale nie mogli tak po prostu wrócić. Dotarli w końcu do Pałacu Pierwszego Cesarza Xianyang i ogłosili swoje przybycie z mapą Yan i głową Fan Yuqi. Pierwszy Cesarz wysłał urzędnika aby odebrał te prezenty ale Jing Ke odpowiedział : Mogę je darować Jego Wysokości tylko osobiście nie przez trzecią osobę. Pierwszy Cesarz wyraził zgodę. Zarządził przygotowanie uczty dla wysłanników Yan. Pałac Pierwszego Cesarza mierzył osiemnaście tysięcy lig, ponad trzysta osiemdziesiąt tysięcy lig liczył obwód murów miasta. Właściwy pałac stał na sztucznym wzgórzu o wysokości trzech lig a górowała nad nim brama nieśmiertelności zdobiona słońcem wykonanym ze złota i srebrnym księżycem. Perły lapis lazuli i złoto okrywały ziemię jak piasek. Ze wszystkich czterech stron wznosił się w górę wysoki na czterysta stóp żelazny ekran a nad budynkami pałacu rozpięto żelazną siatkę. Ekran i sieć miały powstrzymywać agentów podziemia. Brama w ekranie nazwana Gęsią Bramą miała otwierać drogę przelotu gęsi. Pierwszy cesarz regularnie urzędował w pałacu Afang. Pod portykiem stały wysokie na pięćdziesiąt stóp włócznie zwieńczone cesarskimi sztandarami. Dach pokryto dachówką z lapis lazuli a podłoga lśniła srebrem i złotem.
Jing Ke i Wuyang nieśli skrzynię z prezentami. Pałac wzbudzał taki podziw że Wuyang zadrżał. Dworzanie zauważyli to i ogarnęła ich nieufność więc zagrodzili przybyszom drogę a wokół zaczęto szeptać : Wuyang planuje jakiś zdradziecki czyn, nikt kto stanowi zagrożenie nie może być dopuszczony w pobliże władcy ! Jing Ke stanął przed nimi i powiedział : Wuyang nie ma takich zamiarów od lat prowadzi wiejskie życie a ten pałac jest dla niego czymś nowym, jest po prostu niespokojny i zdezorientowany. Jego słowa uspokoiły dworzan. W końcu stanęli przed władcą. Kiedy przekazali mu mapę i głowę Jing Ke wydobył z dna skrzyni lodowato błyszczący miecz. Pierwszy Cesarz natychmiast ruszył do ucieczki. Jing Ke mocno chwycił go za rękaw i przystawił miecz do piersi. Zwycięstwo wydawało się pewne. Dziesięć tysięcy wojowników stało obok na pałacowym dworze ale byli bezsilni. Mogli tylko opłakiwać swojego pana. Pierwszy Cesarz przemówił : Daj mi jeszcze chwilę, pozwól ostatni raz posłuchać jak moja ulubiona małżonka gra dla mnie. Jing Ke spełnił jego prośbę. Żadna z trzech tysięcy żon Pierwszego Cesarza nie grała tak dobrze jak Lady Huayang. Jej muzyka koiła serce największych wojowników, sprowadzała ptaki z nieba, sprawiała że drzewa i trawy kołysały się. Wiedziała że Pierwszy Cesarz nigdy więcej jej nie usłyszy więc pełne łez muśnięcia strun były cudowniejsze ponad wszelkie słowa. Sam Jing Ke spuścił wzrok słuchając i pozwolił by jego myśli odeszły od zdradzieckiego planu. Następnie Lady Huayang rozpoczęła nowy utwór : Może być wysoka na siedem stóp ale skok na pewno ją pokona. Cienki jedwab jest z pewnością mocny ale ostre szarpnięcie rozrywa go...
Jing Ke nie miał pojęcia o co chodzi ale Pierwszy Cesarz wiedział. Potężne szarpnięcie rozerwało rękaw trzymany przez Jing Ke Pierwszy Cesarz skoczył przez parawan i schował się za miedzianym filarem. Wściekły Jing Ke rzucił w niego mieczem. Stojący obok lekarz zasłonił swoją sakwą drogę ostrza ale miecz przeszedł przez nią i wbił się w filar do połowy. Jing Ke nie miał więcej broni. Cesarz wrócił poprosił o swój miecz i pociął Jing Ke na niezliczone kawałki, to samo zrobił z Wuyangiem. Potem Pierwszy Cesarz wysłał armię która zniszczyła kraj Yan.
O tak, Yoritomo spotka to samo ! - Heike rechotali jak ropuchy.
7. Potężne próby Mongaku
Wróćmy do Minamoto no Yoritomo. W dwunastym miesiącu pierwszego roku Heiji (1159) jego ojciec Yoshitomo wywołał nieudane powstanie. W efekcie dwudziestego dnia trzeciego miesiąca w pierwszym roku ery Eiryaku (1160) Yoritomo został wygnany do Hirugashimy w prowincji Izu, był to jego czternasty rok życia. Spędził tam ponad dwadzieścia lat i bez wątpienia przez cały czas był bezpieczny. Pomimo to w roku do którego dotarliśmy wzniecił powstanie. Dlaczego to zrobił ?
Ponieważ jak mówią, nakłonił go mnich Mongaku ze świątyni Takao. Ojcem Mongaku był Endo Mochito samuraj klanu Watanabe młodszy oficer gwardii cesarskiej. Jako świecki człowiek Mongaku nosił imię Endo Morito i początkowo był wojownikiem. W dziewiętnastym roku życia wybrał drogę oświecenia, opuścił laicki świat i wszedł na ścieżkę surowej praktyki. Zobaczmy jak trudna jest w rzeczywistości praktyka ascezy... – powiedział sam do siebie. Słońce szóstego miesiąca wprost paliło, panowała kompletna cisza bez tchnienia powiewu wiatru. Mongaku wszedł do zarośli na zboczu wzgórza i położył się na plecach. Natarczywe owady muchy, komary, osy, mrówki i wszystkie inne, gryzły go i kłuły ale on się nie poruszył przez siedem dni. Ósmego dnia wstał i powiedział sobie : A więc to ma być ta cała ascetyczna praktyka? Jeśli taka jest to nie ma sensu się jej oddawać ! I odszedł oddać się praktyce na poważnie.
Skierował się do Kumano co oznaczało podjęcie próby w wodospadzie przy świątyni Nachi. Najpierw postanowił zobaczyć jak wygląda słynny wodospad. Kończył się dziesiąty dzień dwunastego miesiąca więc na ziemi leżał głęboki śnieg a lód uciszył wszystkie strumienie doliny. Od szczytów wiał lodowaty wiatr, srebrzyste nitki wody wodospadu spływały po białych soplach. Wszystko co widziało oko było białe nawet drzewa zniknęły. Pomimo to Mongaku wszedł do stawu pod wodospadem i zanurzony do szyi zaczął intonować mantry prosząc Pana Fudo Myoo o opiekę. Powtarzał to codziennie ale nie dłużej niż do czwartej lub piątej godziny.
Drugiego lub trzeciego dnia stracił równowagę i spłynął z wodą tam gdzie z kilku tysięcy stóp powyżej spadał wodospad. Kto mógł wytrzymać jego siłę? Gwałtowna powódź zmiotła go na skały ostre jak sztylety wynurzając i zanurzając. Tak było dopóki nie przyszedł piękny młodzieniec który wziął go za obie ręce i wyciągnął. Ci którzy to widzieli rozpalili ogień aby go ogrzać. Nie, to jeszcze nie był jego czas na śmierć. Wkrótce zaczął znowu oddychać. Kiedy nieco odzyskał zmysły jego oczy błysnęły gniewem i wykrzyknął : Złożyłem najbardziej uroczysty ślub że będę stać trzy razy siedem dni pod wodospadem Nachi i odśpiewam trzysta tysięcy razy mantrę do Pana Fudo Myoo. To jest dopiero piąty dzień. Chcę wiedzieć kto mnie tu przyniósł zanim minęło pierwsze siedem dni ? Wszystkim obecnym włosy uniosły się na głowach ale nikt nie odezwał się ani słowem. Mongaku wrócił pod wodospad. Następnego dnia ośmiu boskich młodzieńców próbowało go wyciągnąć ale walczył z nimi zębami i paznokciami. Kolejnego dnia zawiodły go jednak siły i stracił oddech. Dwaj boscy młodzieńcy wyciągnęli Mongaku nie chcąc zbezcześcić rozlewiska wodospadu śmiercią i zaczęli go rozgrzewać wcierając pachnące olejki i masując od głowy do paznokci stóp i rąk. Asceta zaczął znów oddychać, poczuł się jakby śnił. Kim jesteście że okazujecie mi takie współczucie ? - zapytał. Kongara i Seitaka to nasze imiona, jesteśmy sługami wysłanymi przez Króla Mantr Fudo Myoo. Tak potężny był ślub który złożyłeś i tak dzielnie przeszedłeś próbę że dekretem Króla Mantr przybyliśmy aby pomóc w twojej praktyce. - odparli. A zatem gdzie jest Król Mantry ? - głośno zapytał Mongaku. Wzbił się w chmury Nieba Tosotsu. - powiedzieli. Mongaku przycisnął dłonie do siebie w pożegnalnym hołdzie. A więc nawet Święty Król Mantry Wielki Fudo Myoo wie o mojej praktyce ! – pomyślał.
Zerwał się i z ufnością znów stanął pod wodospadem. Odtąd cuda nie ustawały. Lodowate wiatry pozostawiły go nietkniętym a grzmiące wody stały się dla niego ciepłe. Tak więc ostatecznie przetrwał trzy razy siedem dni tak jak ślubował.
Potem jeszcze odbył tysiąc dni praktyki w Nachi po czym ruszył z pielgrzymką po kraju. Mówią że odwiedził każdą świętą górę w Japonii. W końcu tęskniąc za domem wrócił do stolicy. Mówiono o nim : Mongaku to tak zawzięty asceta że modlitwą może ściągnąć ptaki z nieba.
1. Przeniesienie stolicy do Fukuhary
W stolicy wrzało. Trzeciego dnia szóstego miesiąca w czwartym roku Jisho (1180) Jego Wysokość miał udać się do Fukuhary. Ostatnio mówiono o tym że stolica się tam przeprowadzi ale nikt nie wyobrażał sobie że stanie się to dzisiaj lub jutro. Ludzie byli zdezorientowali i nie wiedzieli co myśleć. Na dodatek przyspieszono wyjazd przenosząc jego termin z trzeciego na drugi dzień miesiąca. W połowie godziny zająca (ok. 6 rano) podstawiono cesarski palankin. Jego Wysokość w swoim trzecim roku życia był bardzo mały jak na swój wiek. Wszedł do palankinu z wielką niewinnością. Kiedy młody cesarz wsiadał do palankinu zawsze dołączała do niego matka ale nie tym razem. Teraz była to jego opiekunka Sotsu no Suke żona Wielkiego Radcy Taira no Tokitady. Jej Wysokość i Jego Klasztorna Eminencja mieli też jechać. Regent, kanclerz, wielcy arystokraci i dworzanie wszyscy rzucili się by zająć swoje miejsca w orszaku.
Jego Wysokość dotarł do Fukuhary trzeciego dnia. Rezydencja lorda Yorimoriego stała się cesarskim pałacem. Czwartego dnia Taira Yorimori otrzymał w nagrodę awans do dworskiego stanowiska Sonii z drugą rangą.
Lord Kiyomori zmienił swój stosunek do klasztornego cesarza, uwolnił go z Rezydencji Toba i pozwolił wrócić do stolicy ale bunt księcia Mochihito po raz kolejny go rozwścieczył. Przeniósł Klasztorną Eminencję do Fukuhary i zamknął go tam w domu krytym gontem z trzema wykuszami po bokach. Dom był otoczony wysokim płotem i miał tylko jedno wejście. Harada Tanenao miał być strażnikiem pilnującym klasztornego cesarza. Uzyskanie wstępu i spotkanie z nim nie było łatwe. Miejscowa młodzież nazwała nowy dom klasztornego cesarza Klatkowym Pałacem. Jego Klasztorna Eminencja powiedział : Nie mam najmniejszego pragnienia aby rządzić naszym światem. Moim jedynym życzeniem jest taka wolność która zadowoli mnie i uspokoi umysł przez pielgrzymki do świątyń i świętych gór.
Można powiedzieć że Heike popełnili największe świętokradztwo. Od tego czasu ludzie mówili : Ten człowiek wygnał lub zabił starszych szlachciców i szlachetnych panów, skazał regenta na wygnanie i mianował swojego zięcia na jego miejsce, przeniósł Jego Klasztorną Eminencję do pałacu Seinan i zamordował jego drugiego syna księcia Mochihito. Krótko mówiąc przeniesienie stolicy było ostatnim afrontem o jakim można było w ogóle pomyśleć. Taka przeprowadzka nie była jednak precedensem.
Cesarz Jinmu (660-585pne) był piątym z ziemskich władców. Urodziła go Tamayori Hime córka Boga morza, był czwartym synem Fukiaezu no Mikoto. Po dwunastu cesarzach panujących w Epoce Bogów Jinmu rozpoczął długą linię ludzkich władców. Godność cesarską przyjął w prowincji Hyuga w hrabstwie Miyazaki. W pięćdziesiątym dziewiątym roku swego panowania wyruszył na podbój wschodu i zatrzymał się w swoich podróżach w centralnej krainie bogatych równin trzcinowych. Na swoją siedzibę wybrał Górę Unebi w obecnym Yamato. W Kashihara zbudował swój pałac.
Przez następne 715 lat dwunastu kolejnych cesarzy, od ery Jinmu do Keiko (71–130 ne), miało swoje siedziby również w prowincji Yamato, nigdy nie przenosili się. Cesarz Seimu (131 – 191) w pierwszym roku panowania przeniósł się do prowincji Omi i i zbudował swoją nową siedzibę w okręgu Shiga.
Następne pokolenia władców, w ciągu kolejnych 518 lat, przenosiły siedzibę cesarską niemal czterdzieści razy do różnych prowincji Nagato, Settsu, Kawachi, Yamashiro, Omi. Wielu cesarzy powracało w różne miejsca prowincji Yamato.
W 710 roku Cesarzowa Genmei (707–715) przeniosła swoją oficjalną rezydencję do Nara. Pod rządami sześciu kolejnych władców do Cesarza Konina (770–781) Nara była cesarską stolicą. Po śmierci Konina tron objął Cesarz Kanmu (781 – 806). W 3 roku ery Enryaku (784) drugiego dnia dziesiątego miesiąca przeniósł swoją siedzibę z Nara do Nagaoka Kyo w prowincji Yamashiro. W pierwszym miesiącu dziesiątego roku jego panowania (790) wysłał Wielkiego Kanclerza Fujiwarę Oguromaru i Wielkiego Prałata Genkei na poszukiwanie nowego miejsca dla lokalizacji stolicy ponieważ Nagaoka Kyo nękały powodzie. Miejsce znaleziono całkiem niedaleko też w Yamashiro. Po powrocie wysłannicy zdali relację : Położenie terenu, Wasza Wysokość, oferuje ci Niebieskiego Smoka po lewej stronie, po prawej Białego Tygrysa, przed tobą Czerwonego Ptaka a za tobą Mrocznego Wojownika. Każdy z czterech bogów jest na swoim miejscu. Miejsce jest idealne dla twojej nowej stolicy. Cesarz Kanmu Tenno polecił swoją decyzję opiece Bóstwa Kamo. Dwudziestego pierwszego dnia dwunastego miesiąca 13 roku ery Enryaku (794) przeniósł się z Nagaoka Kyo do nowej stolicy w Heian Kyo dzisiejszego Kyoto. Odtąd przez trzysta osiemdziesiąt lat panowało tam 32 władców. [ … ]
Władcy od najwcześniejszych czasów przenosili stolicę tu i tam ale cesarz Kanmu uważał że nie ma lepszego położenia i nie zamierzał przenosić się. Konsultował się z ministrami, arystokracją i uczonymi wszystkich dziedzin chcąc się upewnić że ta nowa siedziba cesarska będzie trwać wiecznie. Żeby zagwarantować pomyślność rozkazał zrobić glinianego wojownika o wysokości ośmiu stóp. Ubrano go w żelazną zbroję i żelazny hełm, otrzymał też żelazny łuk i żelazne strzały. Potem pochowano go na szczycie wzgórza na wschodzie twarzą na zachód. Jeśli przyjdą czasy rozmów o przeniesieniu stolicy wojownik powstanie żeby wypełnić obowiązek utrzymania ustanowionego porządku. Jeśli pojawi się zagrożenie dla cesarstwa wojownik powstanie, ale wiadomo że wciąż tam spoczywa.
Każdy Heike jest potomkiem cesarza Kanmu. Nazwa jego stolicy Heian jest napisana znakami które oznaczają : Hei POKÓJ i An SPOKÓJ. TO MIASTO zasłużyło na szacunek Heike. Ich cesarski przodek obdarzył je najwyższym szacunkiem więc przenoszenie cesarskiej siedziby bez żadnego powodu jest przerażające. Prawdą jest że cesarz Saga (809–823) rozważał taki pomysł kiedy na dworze klasztornego cesarza Heizei zawiązano przeciw niemu spisek ale cesarscy ministrowie, arystokracja i większość prowincji sprzeciwili się. Więc nawet sam cesarz nie mógł wykonać takiego ruchu. Jakie to PRZERAŻAJĄCE że uczynił to zwykły człowiek Taira Kiyomori !
A stara stolica była taka piękna ! Całą rezydencję suwerena zalewało światło. Cudowne świątynie na wysokich wzgórzach i w rozpadlinach dolin z taflami rozłożystych dachów a wokół ludzie żyjący bez problemów. Doskonale położone miasto z otwartym dostępem do pięciu sąsiadujących prowincji, dobre drogi do odległych zakątków kraju. Teraz większość skrzyżowań rozkopano co blokuje ruch. Ci którzy muszą podróżować jeżdżą małymi wozami korzystając z długich objazdów. Domy które niegdyś dumnie prezentowały się wzdłuż ulic popadają w ruinę. Część rozbierano a z drewnianych bali robiono tratwy na które ładowano meble, różne sprzęty, materiały budowlane i transportowano to wszystko do Fukuhary rzekami Katsura lub Kamo. Na oczach wszystkich wspaniale rozkwitające miasto zamieniało się w smutne pustkowie. Na filarze opuszczonego pałacu ktoś zostawił wiersz :
Minęło niemal 400 lat od dnia kiedy widziano powstanie tego miasta. Czy teraz musi popaść w ruinę ? Żegnajcie kwiaty kwitnące w Miyako. Teraz pchani wiatrem do Fukuhary wypatrujemy nieuchronnego niebezpieczeństwa.
Budowa nowej stolicy miała się rozpocząć jeszcze w tym roku dziesiątego dnia czerwca. Kierować nią miał Lord Tokudaiji Sanesada. Zaczęto od wytyczania terenu przyszłej budowy i podziału na sektory ale okazało się nie wystarczy miejsca. Rozpoczęto dyskusję o zmianie lokalizacji na Inamino w Harimie lub Koyano w Settsu. Nie podejmowano żadnych decyzji. Stara stolica rozpadała się a na nową nie było widoków. Wszyscy czuli się jak dryfujący w chmurach. W końcu podjęto decyzję budowy tymczasowej prowizorycznej stolicy. Pozostała sprawa sfinansowania prac. Dlaczego przedsięwzięcie miało obciążyć cesarski skarbiec ? Wielki Kanclerz Kunitsuna otrzymał w tym celu prowincję Suo i Lord Kiyomori polecił z jej dochodów pokryć koszty budowy czyli z podatków od mieszkańców. Kunitsuna sam był tak bogaty że z łatwością mógł zbudować pałac z własnych zasobów.
W całym bałaganie jaki zapanował i turbulencjach na prowincjach nie był to dobry czas na przeniesienie stolicy ani budowę nowego pałacu. Mądrzy władcy w minionych wiekach troszczyli się o swoje królestwo i myśleli o swoim ludzie a jeśli już budowali pałace robili to oszczędnie. Obciążanie poddanych budową siedzib władcy zawsze przynosi szkodę królestwom. W historii państwa Chu budowa pałacu Zanghua doprowadziła okolicznych mieszkańców do ucieczki. W późniejszym cesarstwie Qin wznoszenie pałacu Afang pogrążyło państwo w chaosie.
2. Oglądanie księżyca
Ustalono następujący harmonogram :
Dziewiątego dnia szóstego miesiąca zostaną rozpoczęte prace nad nową stolicą.
Dziesiątego dnia ósmego miesiąca zostanie podniesiona kalenica nowego pałacu.
Trzynastego dnia jedenastego miesiąca Jego Cesarska Wysokość wprowadzi się.
Stara stolica popadała w ruinę nowa usiłowała rozkwitać. To straszne lato minęło i wkrótce przyszła jesień. Potem minęła połowa jesieni i mieszkańcy Fukuhary wyruszyli do słynnych miejsc oglądania księżyca. W starożytnych czasach książę Hikaru Genji bywał w niektórych z tych miejsc, przemierzał wybrzeże od Suma do Akashi, odwiedzał wyspę Awai i obserwował księżyc ze skał Eshimy. Inni odwiedzali Shirarę, Fukiage, Wakanoura lub zamiast tych miejsc wybierali Sumiyoshi, Naniwa lub Takasago i wracali do domów z wierszami pisanymi w świetle księżyca. Pozostali w starej stolicy wpatrywali się w księżyc z Fushimi lub z nad stawu Hirosawa.
Tęskne myśli Pana Sanesady sprawiły że udał się z Fukufary do starej stolicy gdzie przybył dziesiątego dnia ósmego miesiąca. Znalazł miasto całkowicie zmienione. Nienaruszone domy były rzadkością, przed bramami rosły bujne chwasty a rosa pokrywała zaniedbane ogrody. Aleje piołunów i gąszcz rozrośniętych chwastów oferowały schronienie żałośnie śpiewającym ptakom i świerszczom, dzikie kwiaty nakrapiały pola wszędzie pochylały się maleńkie złote i fioletowo różowe chryzantemy.
Z przeszłych dni pozostała tylko jedna iskra, matka cesarzowej. Mieszkała teraz nad rzeką Kamo w Konoe. Lord Sanesada poszedł do niej. Kiedy zapukał do głównej bramy z wewnątrz doszedł go głos zapłakanej kobiety : Kto tam jest i prosi o wstęp tutaj gdzie nikt już nie puka żeby wejść i zmyć rosę z liści piołunu ? Lord Sanesada, przybyłem tutaj z Fukuhary. – odpowiedział. Z wnętrza dobiegł go głos : Główna brama jest zamknięta. Wejdź przez małą na wschodzie. Sanesada zrobił to. Matce cesarzowej nie pozostało zbyt wiele życia. Być może z potrzeby odzyskania starych wspomnień kazała otworzyć południowe okiennice. Kiedy Sanesada wszedł grała na biwie wspominając dawne lata. [...] Spędzili na rozmowie czas do późnego wieczora. Poruszony spotkaniem Sanesada ruszył w drogę powrotną do Fukuhary.
3. Psoty Zjaw
Po przeprowadzce do Fukuhary Lord Kiyomori zaczął mieć koszmary które regularnie nawiedzały go przyspieszając bicie serca. Często miał objawienia. Pewnej nocy ogromna twarz zajrzała do pokoju w którym leżał. Nieporuszony wpatrywał się w nią gniewnie dopóki się nie rozpłynęła. Jego rezydencję zbudowano niedawno na wzniesieniu terenu stąd nazwano ją Pałacem na Wzgórzu, w pobliżu nie było żadnych większych drzew. Pewnej nocy usłyszano trzask jakby runęło jakieś wielkie drzewo i ryk śmiechu który mógłby równie dobrze pochodzić od dwóch tuzinów ludzi. To był oczywiście jakiś dowcip zjaw Tengu. Każdego dnia wysyłano oddziały świstaków stu ludzi w nocy i pięćdziesięciu w dzień, łucznicy mieli strzelać do zjaw gwiżdżącymi strzałami. Ale kiedy strzelali jak się im wydawało w kierunku Tengu tam zalegała grobowa cisza a głośny śmiech dolatywał z całkiem innego miejsca.
Pewnego ranka lord Kiyomori wstał z łóżka a kiedy otworzył podwójne drzwi zobaczył wewnętrzny ogród dworski zasypany niezliczonymi czaszkami martwych ludzi które toczyły się w dół i w górę odbijając od siebie z wielkim hukiem. Gwardia, gwardia ! - zawołał ale nikt nie przyszedł. Tymczasem czaszki zlepiły się w wielki kopiec przekraczający granice ogrodu wysoki na jakieś sto pięćdziesiąt stóp, ogromna góra czaszek. Nagle wszystkie wypełniły się wpatrzonymi w niego żywymi oczami z których ani jedno nawet nie mrugnęło. Kiedy Kiyomori rzucił im gniewne spojrzenie zniknęły bez śladu jak mróz lub rosa w palącym słońcu.