Powrót do spisu treści

Postać po prawej pochylająca się ku klęczącemu w ostatniej modlitwie skazańcowi to samuraj Muku

Tomotoki który przybył na czas by towarzyszyć Lordowi Shigehirze w ostatnich chwilach jego życia.

 

Chociaż jego czyny w przeszłości były tak złe, tysiące mnichów i wojowników miały łzy w oczach, wszyscy poczuli wielki smutek. Głowa Shigehiry została przybita przed wielką bramą Torii Hannyaji bowiem właśnie tam stał tej nocy podczas bitwy w piątym roku ery Jisho, kiedy płonęły świątynie Nary.

Żona Lorda Shigehiry, Lady Dainagon no suke, wysłała palankin po bezgłowe ciało aby móc mu dać ostatnie namaszczenie. Łatwo można sobie wyobrazić jej uczucia kiedy palankin wrócił do Hino. Minął zaledwie jeden dzień od egzekucji ale upał już zrobił swoje, ciało przybrało bardzo nieestetyczny wygląd. Pani poprosiła o pomoc mnichów z pobliskiej świątyni Hokaiji. Potem Lady Dainagon no suke poprosiła mnichów Nara o oddanie głowy męża, wysłuchano jej prośby i wysłano głowę do Hino. Ciało i głowę Shigehiry spalono w Hokaiji, prochy wysłano na górę Koya gdzie zostały pochowane. Lady Dainagon no suke wybudowała w Hino grobowiec, potem przywdziała czarną szatę zakonnicy i oddała się modłom o jego szczęśliwe odrodzenie w raju. Ich historia jest głęboko poruszająca.

 

***

KONIEC KSIĘGI 11

Powozy wiozące Munemoriegi i Tokitadę

 

Doi no Jiro Sanehira, w lekkiej zbroi nad jasnobrązowym hitatare, dowodził trzydziestoma konnymi strażnikami jadącymi przed i za wagonami. Starzy i młodzi widzowie tłoczyli się, przybyli z całego miasta, z bliskich i dalekich prowincji, ze wszystkich stron kraju. Nieprzerwana masa ludzi ciągnęła się od południowej bramy rezydencji Toba aż do Yotsuzuka. Wydawało się że są ich miliony.

Głód Jisha i Yowa (1180–1182) długa wojna na wschodzie i zachodzie przyniosły śmierć wielu ludziom ale jeszcze więcej przeżyło. Minęły zaledwie dwa lata od ucieczki Heike z miasta ale wspomnienia o ich chwale były wciąż świeże w umysłach wszystkich. Ponura parada z udziałem tych którzy kiedyś inspirowali terror wielu zdawała się być snem. Ignoranccy wieśniacy, pokorne kobiety, wszyscy płakali mocząc rękawy. Wyobraźcie sobie jakie panowały emocje odczuwane przez tych którzy niegdyś wiernie służyli Heike ! Przez całe pokolenia nagradzani za swoją służbę i lojalność nie mogli tak po prostu odrzucić przeszłości, ale musieli żyć dalej. Większość z nich dołączyła do Genji ale nie mogli zapomnieć. Z pewnością ogarniał ich smutek, wielu podnosiło rękawy do oczu i stało tam z opuszczonym wzrokiem.

Młody woźnica Saburo Maru młodszy brat Jiro Maru którego Kiso Yoshinaka zabił za niewłaściwe powożenie, kierował wołami powozu Munemoriego. Od lat służył Heike, na zachodzie stał się mężczyzną. Gdy mieli rozpocząć podróż powrotną do stolicy zwrócił się do Kuro Yoshitsune : Taki opiekun wołów jak ja jest najniższym z niskich i nie może domagać się niczego. Służyłem Lordowi Munemoriemu przez wiele lat i nadal jestem mu bardzo oddany. Jeśli pozwolisz Panie, chciałbym opiekować się jego powozem podczas jego ostatniej podróży. Nie widzę powodu żeby się sprzeciwiać, zrób to.  – odpowiedział Yoshitsune. Saburo Maru odczuł wielką ulgę, rozwinął lejce owinięte wokół jego piersi włożył swoje najlepsze ubranie i zaprzęgnął woły do powozu. Jego oczy były tak zaślepione łzami że nie widział dokąd jedzie pozwolił więc wołom jechać jak uważały i w ten sposób poprowadził swojego pana.

Klasztorny cesarz obserwował procesję ze swojego powozu w Rokujo i Higashino Doin, obok niego stały rzędem powozy dworzan i jego świty. Do niedawna ci wysoko urodzeni Heike byli potentatami, tworzyli jego otoczenie, jak mogli upaść tak nisko ? Poczuł litość, jego serce złagodniało. Jeszcze tak niedawno Lord Munemori przybył do pałacu dziękować Jego Wysokości za awans na stanowisko Naidaijina, Ministra Pałacu. Towarzyszyło mu dwunastu najwyższych rangą dworzan, szesnastu niższych rangą szło w procesji przed jego powozem. Potem władca dokonał wielu awansów do wyższych rang, rozdał prezenty i nagrody, doskonale się bawiono. Dziś Lordowi Munemoriemu nie towarzyszył żaden dworzanin. Prowadzono za nim dwudziestu starych samurajów wasali Heike. Szli przywiązani do siodeł, wszyscy byli odziani w białe hitatare, schwytano ich żywymi w Dan no Ura.

Procesja szła na wschód wzdłuż Rokujo aż do brzegu rzeki Kamo a następnie zawróciła. Munemori i jego syn pojechali do rezydencji Yoshitsune w Rokujo Horikawa gdzie otoczono ich silną strażą. Ojcu i synowi podano posiłki ale zduszone gardła nic nie mogły przełknąć. Siedzieli tylko w ciszy wymieniając spojrzenia i roniąc niekończące się łzy. Gdy nadeszła noc Munemori nawet nie rozluźnił ubrania po prostu położył się na jednym z rękawów, drugim okrył syna. Kiedy dostrzegli to jego strażnicy jeden z nich zauważył :  Zarówno wśród wysoko jak i nisko urodzonych nie ma nic bardziej wzruszającego niż miłość między rodzicem a dzieckiem. Samo w sobie zwykłe przykrycie rękawem nie jest niczym wielkim ale co za miłość pokazuje taki gest !  I choć byli zahartowanymi wojownikami, scena poruszyła ich serca do głębi.

 

14. Lustro

 

Dwudziestego ósmego dnia czwartego miesiąca Yoritomo w Kamakurze otrzymał awans do Juniora Drugiej Rangi. Już awans o dwa stopnie świadczył o ogromnej cesarskiej łasce ale Yoritomo został poniesiony aż o trzy stopnie ! Trzecia Ranga byłaby dla niego bardziej odpowiednia ale awans do drugiej był powtórzeniem precedensowego awansu jakim niegdyś nagrodzono Kiyomoriego.

Tego samego dnia w godzinie szczura, około północy, przeniesiono Święte Lustro z Wielkiej Sali Stanu do Naishidohoro, Sali Świętego Lustra w Unmeiden. Jego Wysokość udał się tam i przez trzy dni uczestniczył w obrzędach świętej muzyki kagura.

Oficer Straży Cesarskiego Pałacu Ono Yoshikata, z cesarskiego rozkazu podniesiony do Juniora Drugiej Rangi, tańczył Yudachi i Miyabito dwa święte utwory obrzędu przekazywane w jego rodzinie z pokolenia na pokolenie. Wspaniały występ znakomicie potwierdził nagrodę którą otrzymał. Tylko jego dziadek, nadworny muzyk Suketada, znał te utwory które były tak tajne że ukrywał je nawet przed swoim synem Chikakatą. Zamiast jemu przekazał tajemnicę panującemu wówczas cesarzowi Horikawie (1086–1107) który nauczył ich Czikakatę po śmierci Suketady. Łzy napływają do oczu na myśl o gorliwych wysiłkach Jego Wysokości aby dopilnować żeby święta sztuka nigdy nie zostanie utracona.

 

Historia Świętego Lustra.

Niegdyś Bogini Słońca postanowiła się zamknąć w Niebiańskiej Jaskini Skalnej postanowiła jednak zostawić potomkom swój widoczny obraz. Miała kute lustro ale ono jej nie zadowalało. Zrobiła drugie. Pierwszemu oddaje się cześć w prowincji Kii w podwójnym sanktuarium Nichizen i Kokuken. Drugie dała swojemu synowi Amanoshihomimino Mikoto mówiąc mu : Podziel się tym lustrem z dworem twojego pałacu. Następnie Bogini Słońca zamknęła się w skalnej jaskini i ciemność ogarnęła ziemię. Potem u wrót jaskini zaroiło się od milionów Bogów którzy zaczęli tańczyć i śpiewać kagurę. Wzbudziło to tak wielką ciekawość bogini, że otworzyła wrota i wyjrzała z jaskini a jej twarz zaświeciła jasno dla wszystkich oczu. Mówią że w ten właśnie sposób słowo OMOSHIRO, CIEKAWOŚĆ weszło do mowy ludzi. Potem Tajikarao Bóg znany z wielkiej siły z rozmachem otworzył szeroko wrota które już na zawsze pozostały otwarte.

Za panowania cesarza Kaiki, potomka Bogini Słońca w dziewiątym pokoleniu, lustro pozostawało w pałacu władcy. Cesarz Sujin jej dziesiąty potomek w obawie o duchową moc lustra przeniósł je do osobnej sali. W naszych czasach zawsze przebywało w Unmeiden.

Po stu sześćdziesięciu sześciu latach od przeniesienia stolicy do Kyoto, za panowania cesarza Murakami w czwartym roku ery Tentoku, dziewiątego miesiąca i dwudziestego trzeciego dnia (wg. naszego kalendarza poniedziałek 16 października 960) w godzinie szczura w siedzibie pałacowej gwardii wybuchł pożar niedaleko Unmeiden i Sali Świętego Lustra. Nikogo z pałacowej służby nie było w pobliżu żeby ratować Świętość. Fujiwara no Saneyori pobiegł tam ale ogień był za wielki. To koniec ! lustro spłonęło !  -powiedział do siebie, ale kiedy płakał lustro samo wyleciało z płomieni, zawisło na drzewie wiśni Nanden i zaświeciło jak poranne słońce wstające zza gór. Wtedy Saneyori zrozumiał że porządek świata pozostał niezmieniony i łzy radości spłynęły z jego oczu. Opadł na prawe kolano, rozpostarł lewy rękaw i przez łzy zwrócił się do lustra : Chodź ! Jeżeli wciąż tak jak dawniej żywe są śluby ochrony cesarskich władców złożone przez Twoją Boginię chodź teraz i schowaj się w moim lewym rękawie!  – powiedział. Zanim padły jego ostatnie słowa lustro przyleciało do Saneyoriego. Zaniósł je zawinięte w rękaw prosto do biura Rady Stanu. Gdy Unmeiden zostało odbudowane lustro wróciło do Naishidohoro, jego Wielkiej Sali.

 

Kto teraz, w obecnych czasach, może sobie wyobrazić podobną sytuację i powitanie lustra w rękawie? Te starożytne czasy znacznie przewyższyły nasze.

 

15. Listy Tokitady

 

Taira no Tokitada i jego syn mieszkali w pobliżu kwater Yoshitsune. Tokitada nie chciał się pogodzić się ze swoim losem, wciąż pragnął ocalić życie. Zawołał swojego syna Tokizane i powiedział : Yoshitsune wziął szkatułę z naszymi poufnymi listami. Jeśli Yoritomo je zobaczy nie tylko my stracimy życie ale także wielu innych ludzi. Co mamy zrobić ? Tokizane odpowiedział : Yoshitsune jest twardym wojownikiem ale mówi się, że nigdy nie odmawia wysłuchania żadnej prośby, jakkolwiek wielkiej, szczególnie jeśli jest ona złożona w intymnej formie przez kobietę. Masz wiele córek więc dlaczego nie pozwolić jednej z nich pójść poprosić go o tę przysługę.

Ach ! - wykrzyknął Tokitada wybuchając płaczem,  Do czego upadliśmy ? W czasach naszej świetności moje córki stałyby się Dworskimi Damami lub Cesarskimi Małżonkami i nigdy bym nawet nie pomyślał o wiązaniu ich z jakąkolwiek zwykłą osobą. Ale teraz nie możesz nawet marzyć o takich pomysłach.  - odpowiedział jego syn. A co z tą która ma teraz siedemnaście lat, córką twojej obecnej żony ?  Ale Tokitada nie mógł się do tego zmusić i przedstawił Yoshitsune swoją starszą córkę, dziecko swojej pierwszej żony. Była trochę stara, to prawda, ale była wyjątkowo piękna i bardzo słodka. Yoshitsune był z niej bardzo zadowolony, miał już jednak żonę która była córką Kawagoe no Taro Shigefusy. W tej sytuacji kazał dla żony przygotować pięknie urządzoną oddzielną rezydencję a córka Tokitady zamieszkała w jego kwaterach. Po pewnym czasie poprosiła Yoshitsune o szkatułę a on nie odmówił i wysłał ją do Tokitady nawet nie zaglądając do środka. Ten niezmiernie się ucieszył i natychmiast spalił korespondencję pozbywając się niebezpiecznych dowodów. Nie wiadomo co było w listach, plotka mówiła że coś bardzo złego.

Heike byli skończeni, prowincje ucichły, wszyscy mogli znów podróżować bez pozwolenia i bez przeszkód, w stolicy zapanował porządek. Ludzie zaczęli mówić że Yoshitsune jest największym człowiekiem w Imperium i że Yoritomo zrobił wiele ale niewiele w porównaniu z bratem. Ponoć w prowincjach mówiono że Kuro Yoshitsune może robić to co chce z cesarstwem. Z czasem informacje o takich nastrojach doszły do uszu Lorda Kamakury. Co to za brednie ? ” - wykrzyknął. Czy to nie ja opracowałem strategię ? Czy to nie ja wysłałem armie które tak szybko pobiły Heike ? Kuro nigdy sam by tego nie przeprowadził. Jak może myśleć że jego słowo jest prawem? Dlaczego został zięciem Tairy Tokitady a teraz faworyzuje tego Heike ? Czy posunie się dalej i zechce sięgnąć po władzę tutaj w Kamakurze ? Kiedy tu przyjedzie bez wątpienia zafunduje nam jakieś bełkotliwe tłumaczenia.

 

16. Ścięcie FUKUSHA

 

Szóstego dnia piątego miesiąca w drugiego roku ery Genryaku (1185) Kuro Yoshitsune postanowił wyruszyć do Wschodnich Prowincji z Munemorim i jego synem. Gdy Munemori dowiedział się o tym wysłał do niego posłańca z prośbą : Słyszałem że jutro wyruszymy na Wschód i mam prośbę. Jeśli ośmioletni chłopiec który był wśród więźniów wciąż żyje chciałbym go jeszcze raz zobaczyć.  Naprawdę to bardzo naturalne, jak można nie zwrócić uwagi na rodzicielskie uczucia ? - powiedział Yoshitsune. Wysłał posłańca do Kawagoe no Kotaro Shigefusy pod którego opieką był chłopiec. Kawagoe pożyczył od kogoś powóz, wsadził do niego dziecko z dwiema opiekunkami i wysłał ich do Munemoriego. Ponieważ chłopiec nie widział ojca od dawna jego radość była ogromna. Munemori wziął go na kolana i ze łzami w oczach zaczął głaskać po włosach. Posłuchajcie, powiedział do strażników : To dziecko nie ma matki. Choć urodziła go bez problemu wkrótce potem zachorowała i niedługo zmarła. Gdy leżała chora powiedziała do mnie : Powinieneś mieć w przyszłości dzieci z innymi kobietami ale jego nie porzucaj, patrz na niego jak na pamiątkę po mnie. Nie wysyłaj go na wychowanie do jakiejś tam mamki. Jej prośba tak mnie poruszyła że odpowiedziałem : Kiedy znowu mianuję Kiyomune dowódcą jakiejś kampanii dla zdławienia wroga cesarstwa dopilnuję aby ten mały chłopiec poszedł jako FUKUSHO, Wice Dowódca, zastępca starszego brata. Sposób w jaki go nazwałem bardzo ją ucieszył, FUKUSH do końca stał się ulubionym imieniem jej syna. Umarła zaledwie siedem dni później. Wszystko to do mnie wraca za każdym razem gdy widzę tego chłopca. - zakończył płacząc łzami których nie mógł powstrzymać.

Pilnujący Munemoriego wojownicy i Kiyomune mieli łzy w oczach, mamki płakały. Bardzo dobrze. Możesz już iść Fukushu, miło było cię zobaczyć.  - powiedział po chwili Munemori. Ale Fukush nie poszedł. Kiyomune patrzył z trudem powstrzymując łzy : Idź Fukushu, dziś nadszedł czas abyś odszedł, odwiedzisz ojca innym razem. - powiedział. Ale Fukush przylgnął do białego rękawa ojca. Nie! Nie! Nie chcę! - zaprotestował płacząc. Trwało to dość długo aż w końcu zaszło słońce ale nie mogło trwać wiecznie. Mamka podniosła chłopca i włożyła do powozu. Ona i druga szlachcianka, przyciskając rękawy do spłakanych oczu, pożegnały się wsiadły do powozu i odjechały. Munemori patrzył jak znikają w oddali, serce pękało mu jak nigdy przedtem. Nie, nigdy nie wysłał chłopca dla jakiejś pielęgniarki gdzieś pod czyjąś opiekę. Poruszony błaganiem umierającej matki wychowywał syna w domu, w trzecim roku życia nadał mu imię Yoshimune.

Chłopiec dorastał bardzo szybko radując ojca który bardzo go kochał i nigdy nie spuszczał z pola widzenia nawet na pokładzie statku żeglując pod dalekim niebem po falach mórz zachodnich prowincji. Potem przyszła porażka i niewola. Trzymali ich osobno do dnia dzisiejszego. Kawagoe Shigefusa poszedł do Yoshitsune. Mój Panie czy mogę zapytać co zamierzasz zrobić z tym chłopcem ? - powiedział. Nie mogę go zabrać aż do Kamakury. Zajmij się nim tutaj tak jak uważasz.  - odpowiedział Yoshitsune. Shigefusa poszedł do kwatery gdzie trzymano chłopca. Lord Munemori jedzie do Kamakury ale jego syn ma pozostać w mieście. Ja również jadę do Kamakury. Z mojego rozkazu przekażcie chłopca Ogacie no Saburo Koreyoshiemu. Niech wsiądzie natychmiast do powozu. - powiedział kobietom. Powóz był już przyszykowany, Fukush niewinnie wsiadł do niego. Czy jadę do ojca, jak wczoraj ? - zapytał radośnie biedny mały człowieczek. Powóz podążał do Rokujo na wschód. Och kochanie, wcale mi się to nie podoba !  - powiedziała do siebie przestraszona kobieta. Gdy dojechali do brzegu rzeki pięćdziesięciu lub sześćdziesięciu wojowników podjechało do nich, zatrzymali powóz i rozłożyli futrzaną zwierzęcą skórę. Proszę wysiąść. - powiedzieli. Młody panicz był posłuszny ale zrobił to co polecono z poważnymi obawami. Dokąd mnie zabierają ?  – zapytał, ale kobiety nie znały odpowiedzi. Wtedy jeden z ludzi Shigefusy podszedł z lewej strony trzymając miecz gotowy do wyciągnięcia żeby zdjąć mu głowę. Gdy dziecko to zobaczyło pobiegło i rzuciło się w ramiona mamki próbując uciec. Obie damy ściskając go w ramionach błagały żołnierzy aby go nie zabijali, podniosły oczy do nieba i rzuciły się na ziemię w beznadziejnej rozpaczy. Shigefusa wykrzyknął dusząc swoje emocje : Teraz jest już za późno aby cokolwiek zrobić !  Wyciągnął dziecko z ich ramion uderzył go sztyletem i odciął głowę którą natychmiast zabrał aby pokazać Kuro Yoshitsune. Kobiety boso pobiegły za nim błagając o oddanie im głowy chłopca bowiem chciały odmawiać za niego sutry. Yoshitsune który nie był pozbawiony litości spełnił ich prośbę. Zabrały głowę z głęboką wdzięcznością, jedna z nich ukryła ją w fałdach szaty i wróciły do miasta płacząc.

Pięć lub sześć dni później dwie kobiety rzuciły się do rzeki Katsura. Tą która utonęła z głową chłopca ukrytą w fałdach jej szat była mamka Fukusha, druga była jej towarzyszką która upadła ściskając bezgłowe zwłoki. To że pielęgniarka powinna była podjąć ten drastyczny krok było może nieuniknione. Ale jakże godna podziwu była jej towarzyszka !

 

17. Koshigoe

 

Siódmego dnia piątego miesiąca o świcie Lord Munemori i jego syn Kiyomune przejechali aleją Awataguchi w towarzystwie Kuro Yoshitsune, pozostawili za sobą świat stolicy i pałaców. Czysta wiosna na barierze Osaka rozczuliła go i zainspirowała do stworzenia wiersza : Tutaj, dzisiaj, tej wiosny, czy ostatni raz spoglądam na to miasto ? Spraw proszę, aby jeszcze raz moja twarz odbiła się jak w lustrze w tych falach…  Yoshitsune widząc jak smutny i przygnębiony był Munemori z przyrodzoną sobie  dobrocią robił co mógł żeby go pocieszyć. Modlę się żebyś uratował nam życie, jeśli to w ogóle możliwe. – prosił Munemori. W żadnym razie nie uważam twojego życia za niebezpieczne. - odpowiedział Yoshitsune.  Gdyby nawet tak było stwierdziłbym że chcę żeby było nagrodą za moje zasługi w tej kampanii. Być może zostaniesz wygnany do jakiejś odległej prowincji lub na odległą wyspę.  Pozwól mi zostać wygnanym nawet do Chishimy w Ezo jeśli ma to uratować moje życie ! - błagał Munemori. Było to w istocie żałosne przedstawienie.

Dwudziestego czwartego dnia piątego miesiąca dotarli do Kamakury. Kajiwara Kagetoki jeszcze przed ich przyjazdem sączył do uszu Yoritomo jad nienawiści : Teraz kontrolujesz każdy zakątek Japonii. O ile widzę twoim ostatecznym wrogiem jest twój młodszy brat Kuro Yoshitsune. Dlaczego to mówię ? Oto co powiedział : Bez mojego rajdu z góry Ichinotani nigdy nie przebilibyśmy się przez wschodnią i zachodnią bramę. Macie przedstawić jeńców i zabitych mnie i nikomu innemu. Co za pomysł żeby prezentować ich Noriyoriemu który nie podniósł palca w bitwie ! Jeśli odmówi mi Shigehiry sam pójdę po niego ! Niemal się z nim pobiłem ale oddał Shigehirę i Kuro uspokoił się.

Yoritomo przekonany o złych intencjach brata kazał Kajiwarze podjąć wszelkie środki ostrożności aby zabezpieczyć się przed Yoshitsune. Ten zebrał kilka tysięcy jeźdźców ale sam był pełen obaw :  Kuro jest bardzo sprytny, tak sprytny że może się dostać pod te maty podłogowe a później nagle wyskoczyć ale tym razem go pokonam.  W Kanearaizawa ustawił umocniony posterunek i tam przejął Munemoriego z synem. Yoshitsune polecono zająć kwatery w Koshigoe i czekać. Kiedy Yoshitsune zrozumiał co się dzieje oburzył się :  Co to znaczy ? Poprzedniej wiosny pokonałem Kiso Yoshinakę, tej wiosny całkowicie zniszczyłem Heike i odzyskałem Święte Lustro i Święty Klejnot dla Stolicy. Schwytałem żywego Lorda Ministra Munemoriego naczelnego wodza Heike i jego syna, przywiozłem ich tutaj ze sobą jako więźniów. O co podejrzewa mnie Yoritomo ? Powinien przynajmniej przyjąć mnie na audiencji i wysłuchać. Czy zaprowadzenie pokoju w całej Japonii nie było moim dziełem i Yoshinaki ? Mieliśmy jednego ojca. Yoritomo urodził się jako pierwszy co czyni go starszym a mnie młodszym bratem. Jako starszy to on rządzi Imperium. Kto może w to wątpić ? Myślałem że dostanę Kyushu lub Sanyodo albo Nankaido żeby je skonsolidować dla niego ale zostałem jedynie gubernatorem prowincji Iyo a teraz nawet nie chce mnie przyjąć w Kamakurze, każe czekać w Koshigoe. Nigdy mu tego nie wybaczę ! Jakich przeprosin chce ode mnie i za co ?

Próżne były jego skargi. Kajiwara Kageatoki przekonał Yoritomo do ignorowania wysiłków brata. W końcu zrozpaczony Yoshitsune wysłał list do Lorda Yoritomo :

 

Z najgłębszym szacunkiem ja Minamoto no Yoshitsune występuję w mojej własnej sprawie. Zostałem wyznaczony do reprezentowania Twojej władzy i z sukcesem wypełniłem Twoje rozkazy Panie i cesarski edykt, zniszczyłem wrogów tronu i usunąłem dawną hańbę z naszego rodu. Nie dla nagród uczyniłem to narażając życie. Jakieś oszczerstwa sprawiły że moje zasługi zostały odsunięte w niepamięć a ja zostałem oskarżony o zbrodnie których nie popełniłem ? Chociaż moje wielkie osiągnięcia są wszystkim znane jednak zostałem odrzucony i tkwię tu wiele dni na próżno wylewając gorzkie łzy. Prawdziwość oszczerstw nie została udowodniona a ja nie mogę się bronić nie wpuszczany do Kamakury. Wiele dni upłynęło odkąd wolno mi było zobaczyć Twoje oblicze. Czy to możliwe że nasze dawne braterskie stosunki zostały zerwane ? Czy to jest jakaś kara za złą karmę poprzedniego życia ? Czy oprócz ducha naszego ojca jest ktoś, kto może wysłuchać moich bezskutecznych skarg, ktoś kto okaże mi litość ? Może się to wydawać nieistotne ale przedwczesna śmierć ojca pozostawiła mnie na zawsze sierotą. Odkąd moja matka zawiozła mnie do Uda w Yamato i pozostawiła obcym aż do tej chwili nigdy nie zaznałem łatwej godziny. Najpierw żyłem w ciągłym strachu w pobliżu stolicy, ciągle gdzieś uciekałem szukając schronienia u prostych ludzi i jaki miałem z tego pożytek ? Potem fortuna odwróciła się i odzyskałem nasze braterskie uczucia, obaliłem Kiso Yoshinakę, podjąłem kampanię przeciwko Heike z postanowieniem zniszczenia ich całej rodziny. Pokonywałem wszelkie trudności na lądzie i na morzu, nie zważając na niebezpieczeństwa galopowałem moim rumakiem po górskich skałach, stawiałem czoła wiatrom i falom oceanu bez granic nie zważając że moje ciało może zniknąć się w głębinach morskich aby stać się ofiarą wielkich ryb. Mój łuk i strzały były moją profesją. Spałem w dziczy, hełm i zbroja były moimi poduszkami. Niezłomnie dążyłem do wypełnienia wezwania do broni, wyłącznie po to by złagodzić gniew moich przodków i osiągnąć upragniony cel jakim jest triumf. Zostałem naczelnikiem policji w piątej randze, co podniosło godność naszego domu.

Teraz stałem się obiektem najbardziej przeklętych oszczerstw w wyniku których moje wielkie czyny zostały zignorowane. Ja Yoshitsune popadłem w niełaskę Jaśnie Panującego, choć niewinny żadnych wykroczeń ponoszę winę godności i honoru, winę nie popełnienia błędu ! Zdając sobie sprawę że tylko dzięki pomocy Buddy i Bogów mogę mieć nadzieję że moja apelacja może się powieść zapisałem przysięgi na talizmanach różnych świątyń, przysięgi na Bogów wielkich i małych świątyń Japonii i na Duchy Podziemia, przysięgi że nigdy, nawet przez chwilę, nie miałem złych ambicji. Niestety pomimo wszystkich dowodów lojalności które przedkładam nie otrzymuję przebaczenia.

Mój ból i rozpacz z powodu utraconej nadziei nie mają granic. Nasz kraj jest krajem Bogów a Bogowie nie będą tolerować niestosowności. Nie ma nikogo na kim mógłbym polegać więc oddaję się Twojej Wielkiej Miłości. Modlę się zatem abyś dostrzegł że jestem niewinny. W ten sposób zyskasz wielką zasługę a szczęście i dobrobyt będą towarzyszyć Twoim potomkom z pokolenia na pokolenie. W ten sposób mój smutek zniknie i przez chwilę będę cieszyć się spokojem. Nie umiem w tym liście powiedzieć wszystkiego co bym chciał muszę więc zakończyć go na tych słowach.

Z szacunkiem dla Lorda Minamoto no Yoritomo.

Pański uniżony sługa Minamoto no Yoshitsune. Piąty dzień, szósty miesiąc, drugiego roku Genryaku.

 

18. Egzekucja Lorda Munemori

 

Lord Munemori został przyprowadzony do Lorda Yoritomo. Umieszczono go w pokoju oddzielonym dziedzińcem od pokoju w którym siedział Lord Kamakury, naprzeciwko niego, aby Yoritomo mógł mu się przyjrzeć zza żaluzji. Hiki no Toshiro Yoshikazu przywitał go w imieniu Pana Kamakury :  Ja Minamoto no Yoritomo nie traktuję rodziny Heike jako swoich osobistych wrogów ponieważ gdyby nie łaska zmarłego Lorda Kiyomoriego nie żyłbym dzisiaj. Od tamtej pory minęło około dwadzieścia lat. W międzyczasie Heike zostali ogłoszeni wrogami Tronu i edykt cesarski nakazał ukaranie was. Wykonałem cesarskie polecenie i dlatego mam zaszczyt gościć Was tutaj. Naprawdę cieszę się widząc Was przede mną żywego i zdrowego.  Kiedy Yoshikazu zakończył Munemori wyprostował się i skłonił. jakże godne pożałowania było to że nie padł na twarz w pokorze.

Audiencji przyglądali się zgromadzeni goście, mniej i bardziej znaczni wasale z wielu prowincji oraz wysłannicy ze stolicy. Pstrykali palcami z konsternacji.  Czy siedzenie z szacunkiem prosto uratuje mu życie ?  - mamrotali niektórzy. Powinien był spotkać swój los tam na zachodzie. Nic dziwnego że zaciągnięto go tutaj kiedy dał się wziąć żywy.  Inni poczuli litość a jeden z nich powiedział :  Wolny tygrys w górach jest postrachem dla wszystkich ale w klatce macha tylko ogonem żebrząc o jedzenie. Każdego generała, jaki by nie był odważny, zawiodła by odwaga w sytuacji w jakiej znalazł się lord Munemori.

 

Tymczasem Kuro Yoshitsune czekał na wiadomość od brata ale oszczerstwa Kagetokiego przekonały Yoritomo do powstrzymania się od jednoznacznej odpowiedzi. Potem pojawiło się polecenie :  Masz natychmiast udać się do stolicy !

Dziewiątego dnia szóstego miesiąca Yoshitsune wyruszył do Miyako zabierając Munemoriego i jego syna Kiyomune. Munemori był wdzięczny za każdy kolejny dzień życia ale całą drogę zastanawiał się : Czy to jest już to miejsce w którym umrę ? A może tutaj ?  Mijali kolejne prowincje, kolejne stacje pocztowe. Przybyli do Utsumi w prowincji Owari. Tutaj Minamoto Yoshitomo ojciec Yoritomo i Yoshitsune został stracony. Munemori podejrzewał że tutaj zakończy życie. Odetchnął z ulgą gdy ruszyli w dalszą drogę, poczuł się trochę uspokojony. Może jednak pozwolą nam żyć ?  – powiedział z nadzieją do swojego syna. Nie ma szans … Oni tylko czekają dopóki nie zbliżymy się do stolicy, nie chcą żeby nasze głowy gniły w tym upale. - chciał odpowiedzieć Kiyomune ale ojciec był tak nieszczęśliwy że powstrzymał się, tylko w myślach wzywał Jego Imię i odmawiał Nembutsu. Mijały dzień za dniem i coraz bardziej zbliżali się do stolicy.

Dwudziestego trzeciego dnia szóstego miesiąca dotarli do Shinohara w prowincji Omi. Aż do dnia poprzedniego ojciec i syn byli razem ale tego dnia rano zostali rozdzieleni. Yoshitsune który zawsze był troskliwy wobec innych wysłał trzy dni wcześniej posłańca aby wezwać z Hary pewnego mnicha o imieniu Honjobo Tang, znanego ze swojej świętości. Po przybyciu mnicha Munemori zapytał go : Gdzie jest Kiyomune ? Jeśli mamy zostać straceni chciałbym aby nasze ciała spadły na tę samą matę. Dlaczego dzielą nas póki jesteśmy żywi ? Przez siedemnaście lat nie byliśmy rozdzieleni nawet przez godzinę. Tylko z jego powodu zdecydowałem się żyć zamiast umrzeć w Zachodnich Prowincjach aby potem przeżyć cały wstyd związany z przywiezieniem mnie do Stolicy i Kamakury, po prostu chciałem być z synem.  Mówiąc to wybuchnął płaczem. Kapłan był bardzo poruszony ale uznał że nie powinien okazywać uczuć, opanował się i powiedział : Uczucia rodzicielskie są takie same zarówno wśród wysoko jak nisko urodzonych, naturalne jest więc to co Wasza Wysokość odczuwa. Narodziliście się na tym świecie po to by sięgnąć po takie szczyty chwały i szczęścia jakie nie były dane innym nawet w dawnych czasach. Narodziliście się aby zostać Pierwszym Ministrem i krewnym samego Niebiańskiego Suwerena i tym samym opróżnić kielich ziemskiej wielkości. Teraz kiedy znalazłeś się w swojej obecnej sytuacji będącej wynikiem karmy z poprzedniego życia nie możesz odczuwać urazy wobec świata, ludzi, Bogów lub Buddów. Nawet przyjemność osiągnięcia głębokiego spokoju w niebie Mahabrahmy wzbudza jakieś pragnienia. Cóż można powiedzieć o tym życiu ulotnym jak błyskawica czy kropla rosy ? Nawet sto milionów i jeden tysiąc lat życia w niebie Indry jest tylko snem więc trzydzieści dziewięć lat jakie przeżyliście do tej pory jest jedynie chwilą. Czy jest ktoś kto może skosztować eliksiru wiecznej młodości lub przedłużyć swoje istnienie na podobieństwo Bogów ? Wielka była chwała Shikotei z Shin ale leży pochowany w swoim grobie w Risan, Butei z Kan nie chciał umierać ale teraz spoczywa pod mchem Toryo. Wszyscy którzy żyją z pewnością muszą umrzeć. Nawet Budda Siakjamuni uciekł z chmur dymu drzewa sandałowego który wzniósł się ponad stos pogrzebowy. Przyjemność jak mówią ustępuje miejsca smutkowi. [ … ]

Tak przemawiał kapłan do Munemoriego. Potem wezwał go do powtórzenia Nembutsu więc Munemori, widząc że rzeczywiście jest świętym kapłanem, nagle odrzucił wszystkie ziemskie myśli ze swego umysłu, zwrócił się na zachód i składając ręce zaczął głośno odmawiać Nembutsu. W tym czasie Kitsu Umanosuke Kinnaga dobył miecza i przesunął się na jego lewą stronę aby zdjąć głowę gdy nagle Munemori zamilkł i zapytał z niepokojem : Czy Kiyomune już nie żyje ?

Podczas tej bolesnej przerwy Kinnaga pomyślał że głowa może spaść do tyłu ale spadła z przodu. Smutna scena zrobiła wrażenie zarówno na kapłanie jak i na szorstkich samurajach straży, wszyscy mieli oczy wypełnione łzami litości. Kinnaga był dziedzicznym wasalem Heike i był zawsze obecny obok lorda Tomomori. Wszyscy uważali go samuraja całkowicie pozbawionego uczuć. Ludzie naturalnie zmieniają się z czasem ale obecni byli zniesmaczeni uprzejmym okrucieństwem jakie im zaprezentował.

Następnie kapłan zaczął dawać tę samą duchową pociechę młodemu Kiyomune który na koniec zaczął odmawiać Nembutsu. Po chwili spytał jak umarł ojciec. Jego koniec był szczęśliwy. Modlę się abyście odnaleźli spokój. – odpowiedział kapłan. W takim razie nie przejmuję się tym ulotnym światem. Zdejmij mi szybko głowę !  - powiedział młody szlachcic, wyciągnął szyję i czekał na cięcie. Tym razem zadał je Hori no Yataro Chikatsune.

Z rozkazu Kinnagi zwłoki ojca i syna pochowano w tym samym grobie ponieważ przywiązany do syna Munemori tak szczerze o to prosił, był to często praktykowany zwyczaj.

 

Dwudziestego trzeciego dnia szóstego miesiąca Yoshitsune przywiózł głowy do stolicy. Kontyngent policji który przyszedł je przejąć czekał na brzegu rzeki w Sanjo. Następnie parada przeszła wzdłuż alei miasta prezentując głowy, na koniec powieszono je na drzewie sandałowym na lewo od bramy więzienia. W innych królestwach być może zezwala się na paradowanie ulicami z głową wysoko urodzonego trzeciej lub wyższej rangi a potem powieszenie jej przy bramie więzienia. Ale w naszym cesarstwie to było niespotykane. Bez wątpienia w latach Heiji Nobuyori został ścięty za swoje złe czyny ale jego głowa nie była poddana takiemu traktowaniu.

 

W Dannoura pokonano Heike. Munemoriego najpierw przywieziono żywego z zachodu i przewieziono w poniżającej paradzie jeńców ku wschodowi wzdłuż Rokujo aż do brzegu rzeki Kamo. Potem zawieziono żywego na wschód skąd wrócił do stolicy martwy i paradowano z jego głową ku zachodowi wzdłuż rzeki Sanjo. Paradował żywy, paradował martwy. Hańbiono go za życia i hańbiono po śmierci, wszędzie został zdegradowany. Co było większym a co mniejszym wstydem ?

 

19. Egzekucja Shigehiry

 

Lord Shigehira był od ubiegłego roku w prowincji Izu w areszcie u Kano no suke Munemochiego. Mnisi z Nara wciąż się o niego upominali. W końcu przyszedł rozkaz przekazania im Shigehiry. Izu no Kurando Yorikane, wnuk Minamoto no Yorimasy, został wysłany by go eskortować. Pojechali ale nie przez stolicę tylko przez Otsu i Yamashinę drogą Daigo prowadzącą niedaleko Hino.

Żona Lorda Shigehiry była córką doradcy Torikai Korezane. Wielki Doradca Dainagon Kunitsuna adoptował ją potem została opiekunką cesarza Antoku. Lady Dainagon no suke, tak ją nazywano na cesarskim dworze, pozostała przy Jego Wysokości po wzięciu jej męża do niewoli pod Ichinotani. W Dannoura gdzie cesarz utonął w morzu też próbowała się utopić, ale wojownicy Genji wyciągnęli ją z wody. Razem ze wszystkimi pojmanymi Heike przewieziono ją do stolicy. Potem zamieszkała ze swoją starszą siostrą Taiyu w Hino. Kiedy dowiedziała się że życie jej męża wciąż wisi na koniuszkach liści zapragnęła zobaczyć go po raz ostatni ale nie we śnie, tylko naprawdę. To jednak nie było możliwe. Żyła w udręce, łzy pocieszały ją każdego dnia i każdej nocy.

Shigehira powiedział do swoich strażników : Wasza życzliwość i troska dają mi wielką pociechę. Dzisiaj chcę was prosić o ostatnią przysługę. Nie mając dzieci nie zostawiam w sobie żalu. Moja żona mieszka teraz, a przynajmniej tak słyszałem, w Hino. Chciałbym ją znowu zobaczyć i porozmawiać z nią o modlitwach za moje następne życie.  Jego strażnicy nie byli ani z drzewa ani z kamienia. Wzruszeni prośbą nie sprzeciwili się i ku jego wielkiej radości pozwolili pojechać. Nie chciał iść bez uprzedzenia wysłał więc mężczyznę do jej domu z zapowiedzią : Czy mieszka tutaj Lady Dainagon no suke ? Kapitan Shigehira przejeżdża obok w drodze do Nary i zastanawia się czy mógłby z nią porozmawiać.  Gdy tylko dotarła do niej wiadomość wybiegła płacząc : Gdzie on jest ? Gdzie ?  Przed domem, oparty o balustradę werandy, stał mężczyzna szczupły i głęboko opalony w eboshi i hitatare koloru indygo. To był ON ! Chyba śnię ! Wejdź ! Wejdź ! – zawołała. Jej głos wywołał łzy w jego oczach, jej zapłakane oczy ledwie go widziały.

Siedziała bez słowa. Pochylił się w jej stronę i powiedział :  Zeszłej wiosny powinienem był umrzeć w Ichi no Tani. Ale za karę, za moje zbrodnie przypuszczam, zostałem wzięty żywcem. Potem paradowałem ze wstydem ulicami stolicy, potem nawet w Kamakurze. Wszystko to było nad wyraz okropne. Teraz jadę do Nara gdzie mam być przekazany mnichom którzy mnie zetną. Moim ostatnim życzeniem było zobaczyć ciebie po raz ostatni. Spełnia się ono teraz i nie proszę o nic więcej. Chciałem wyrzec się świata, wysłać ci kosmyk włosów, pamiątkę po mnie, ale nie pozwolili mi.  Po tych słowach oddzielił kosmyk włosów znad czoła i tam gdzie mógł dosięgnąć odgryzł go. Niech ci mnie przypomina.  - powiedział i podarował jej odcięty kosmyk. Tak długo się o niego martwiła, teraz była w całkowitej rozpaczy i zaczęła opowiadać : Po rozstaniu z tobą chciałam się utopić jak Nii Dono żona lorda Michimoriego. Potem kiedy usłyszałam że jeszcze żyjesz, bardzo chciałem cię znowu zobaczyć. Do tej pory żyłam w tym nieszczęsnym stanie tylko w nadziei że spotkam cię jeszcze a teraz będzie to ostatni raz. Och jak boli myślenie że nigdy już ciebie nie zobaczę ! Miałam nadzieję że pozostawienie cię przy życiu tak długo oznacza że cię nie zgładzą. Rozmawiali wśród niekończących się łez o rzeczach starych i nowych. Nie możesz wyglądać tak niechlujnie !  – powiedziała nagle. Przebierz się w to !  Wyjęła dopasowaną szatę z krótkim rękawem i biały płaszcz myśliwski. Ubrał je i odłożył ubrania które miał na sobie. Zachowaj je na pamiątkę. - powiedział. Oczywiście że tak zrobię.  – odrzekła. Ale nie tylko to, proszę napisz mi wiersz który będę mogła zachować do końca życia. - powiedziała i przyniosła kałamarz. Shigehira ze łzami w oczach wziął pędzel i napisał : Odkładam tę szatę zostanie pamiątką, mokra od łez moich oczu płaczących z tak wielkiej bezradności…

Pani również napisała krótki wiersz : Jak może służyć mi w przyszłości szata którą nosiłeś ? Będzie mi tylko przypominać że już nigdy cię nie zobaczę …

Para która sobie złożyła śluby z pewnością odrodzi się razem w następnym życiu. Módlmy się abyśmy ty i ja odrodzili się na tym samym lotosowym tronie. Słońce jest już nisko a do Nary daleka droga. Nie chcę zmuszać wojowników do czekania.  – powiedział a ona przylgnęła do jego rękawa.  Zostań jeszcze trochę ! – poprosiła. Jestem pewien że rozumiesz co czuję w sercu ale nie ma ucieczki. Będę znowu z tobą w przyszłym życiu.  – odpowiedział i odszedł. Nie zobaczy jej ponownie w tym życiu, życiu które znał. Pragnął spojrzeć wstecz ale przygotował się na taką słabość.

Stała tuż za zasłoną, zapłakała tak głośno że Shigehira usłyszał ją daleko za bramą. Zaślepiony łzami nie widział drogi, przez jakiś czas nie przyspieszał.  Bardzo smutne spotkanie.  - pomyślał z żalem. Z początku jego żona wybiegła ale widząc że to nic nie da upadła z twarzą wciśniętą w szaty wijąc się w udręce, najpierw zapragnęła zadać sobie ból potem zamarła w bezruchu z głową przykrytą szlafrokiem.

Po przejęciu Shigehiry zebrała się rada mnichów Nara. Stwierdzono że :  Przestępstwa Shigehiry są tak haniebne że nawet trzy tysiące zbrodni karanych pięcioma karami każda jeszcze nie obejmuje ich ogromu.  To że taki akt powinien wywołać proporcjonalną karę jest całkowicie oczywiste. Ten człowiek jest wrogiem Buddy i Jego Nauczania. Powinniśmy przeciągnąć go wokół Todaiji i Kofukuji potem zakopać go żywego a następnie ściąć lub odpiłować głowę.  Starsi mnisi sprzeciwiali się : Tak mnisi nie postępują !  - powiedzieli. Powinniśmy go po prostu oddać wojownikom straży niech zetną go nad rzeką Kizu. Zwrócili więźnia jego strażnikom którzy zaprowadzili go do brzegu rzeki i rozpoczęli przygotowania do egzekucji. Przyglądało się temu kilka tysięcy mnichów i niezliczeni inni widzowie.

 

Samuraj o imieniu Muku no Uma nojo Tomotoki niegdyś służył u Shigehiry a potem przeszedł na służbę księżniczki Hachijo. Teraz jechał do Nara tak szybko jak tylko mógł z rozsądnym użyciem bata. Chciał być świadkiem śmierci swojego byłego pana. Przybył w chwili, gdy głowa Shigehiry miała spaść. Przepychając się na koniu przez wielki tłum zbliżył się do skazanego i płacząc powiedział : Mój Panie to ja, Tomotoki. Przyszedłem żeby ci towarzyszyć w ostatnich chwilach. To bardzo uprzejme z twojej strony. - odpowiedział Shigehira. Chciałbym żeby moja głowa spadła kiedy będę wznosić modlitwę do Buddy ale wydaje się to niemożliwe, moje zbrodnie są zbyt wielkie.  To nie stanowi problemu. - powiedział Tomotoki i porozmawiał ze strażnikami, potem poszedł do pobliskiej osady i przyniósł wizerunek Buddy Amidy. Postawił na żwirowym brzegu rzeki, ze swojego płaszcza myśliwskiego wyjął sznur przywiązał jeden koniec do ręki Amidy a drugi dał Shigehirze który zwrócił się do Amidy mówiąc : Słyszałem że Devadatta popełnił trzy przestępstwa i spalił osiemdziesiąt tysięcy Pism ze Świętymi Sutrami. Chociaż były to rzeczywiście wielkie zbrodnie jego grzeszna karma została wymazana, doznał oświecenia i wkroczył na drogę zbawienia ponieważ nawrócił się ku Świętemu Nauczaniu. Tak więc to że musiałem popełnić tak wielkie grzechy nie wydarzyło się z mojej woli i nie było w żadnym wypadku bezcelowe. Było to zgodne z Boską Zasadą Rzeczy bowiem czy na tym świecie można zignorować Cesarskie Rozkazy ? Kto spośród ludzi może być nieposłuszny woli ojca ? Odmowa Suwerenowi czy Ojcu nie wchodzi w rachubę. Tylko Budda może zadecydować co jest dobre a co złe w mojej sprawie. Teraz czeka mnie kara a moje życie się kończy. Jakkolwiek bezgraniczna i głęboka jest moja skrucha to jednak nie wystarczy. Świat Buddów to świat współczucia i miłosierdzia, wiele ścieżek prowadzi do zbawienia. Święte Nauczanie mówi w swojej istocie że złe ścieżki są takie same jak właściwe… są tylko drogami które przemierzamy. Teraz to zrozumiałem i wzywam Imię Amidy prosząc o wymazanie moich niezliczonych grzechów ! Niech ta moja zła ścieżka doprowadzi tylko do dobra. Niech ten ostatni raz gdy wzywam Jego Imię doprowadzi mnie do narodzin w raju!  Zawołał dziesięć razy Jego Imię wyciągnął szyję i podał głowę mieczowi.

 

Na górze po lewej Antoku i Lady Nii gotowi do skoku w fale. Pod nimi Munemori w dworskim stroju

wyciągany z morza. Po prawej Noritsune przygotowuje się do skoku do morza z braćmi Aki których

przyboczny siłacz wpada do morza. Nad nimi wojownicy ratują Kenreimonin przed utonięciem.

 

 

11. Powrót lustra do stolicy

 

Widziałem już dosyć.  - powiedział Lord Tomomori. Czas umierać !  Wezwał swojego przybranego brata Iga no Heinaizaemona Ienagę i zapytał :  Czy stary pakt między nami nadal obowiązuje ?  Naprawdę potrzebujesz pytać ?  - odpowiedział Ienaga. Pomógł swemu panu we włożeniu drugiej zbroi a potem sam włożył drugi pancerz. Trzymając się za ramiona obaj skoczyli w morze. Ponad dwudziestu samurajów którzy stali koło nich podążyło za nimi w fale.

Etchu no Jirohyoye Moritsugu, Kazusa no Gorohyoe, Akushichibyoye Kagekiyo i Hida no Jirohyoye zdołali jakoś wymknąć się wrogom i uciekli.

 

Czerwone flagi i insygnia, oderwane czy też odcięte, zaśmiecały morze jak jesienne liście klonu zerwane przez wiatr i rozrzucone po rzece Tatsuta. Zwykle białe grzywy fal rozbijających się na plaży miały teraz szkarłatny kolor. Opuszczone puste statki kołysały się żałośnie po falach pędzone tu i tam bez celu przez wiatr, kołysane przypływem, smutna opuszczona scena…

 

 

Niewielu wyższych arystokratów Heike wzięto żywych, byli to Tairowie Munemori, Tokitada, Kiyomune, Nobumoto, Tokizane i ośmioletni syn Munemoriego Masaakira. Pojmano czterech wysokiej rangi mnichów. Wzięto do niewoli trzydziestu ośmiu samurajów, dwaj samuraje Kikuchi no Jiro Takanao i Harada no Taiyu Tanenao poddali się jeszcze przed bitwą. Zabrano również czterdzieści trzy damy dworu w tym Kenreimonin cesarską małżonkę i przybraną matkę cesarza Takakury oraz Ro no Onkatę córkę Lorda Kiyomori.

Była wiosna drugiego roku Genryaku (1185). Co za straszliwy rok, jakże przerażający miesiąc, w rzeczy samej najmroczniejszy czas najgorszego zła. Cesarz odpoczywał gdzieś pod falami, jego ministrowie i dworzanie kołysali się niesieni gdzieś w dal pod kłębami morskich grzywaczy. Małżonka cesarska i jej damy zostały wydane w ręce wschodnich barbarzyńców aby powrócić do starożytnej stolicy wraz ze wszystkimi dworzanami i wysoko urodzonymi jako jeńcy pośród niezliczonych wrogów. Jakże głęboka musiała być ich udręka.

Trzeciego dnia czwartego miesiąca Kuro Yoshitsune wysłał Genpachiego Hirotsunę do klasztornego cesarza z wiadomością : Dwudziestego czwartego dnia trzeciego miesiąca w godzinie zająca, w cieśninie między Tan no Ura w prowincji Buzen i Dan no ura w prowincji Nagato Heike zostali całkowicie unicestwieni. Święte Lustro i Święta Pieczęć wracają do stolicy. Kiedy Jego Eminencja odczytał tę wiadomość był niezmiernie zadowolony, wezwał Hirotsunę na dziedziniec i zażądał szczegółowej relacji z bitwy. Potem z radością nadał mu tytuł Sahyoye mianując porucznikiem Lewego Skrzydła Gwardii. Piątego dnia Tohan Nobumori, jeden z gwardzistów Jego Wysokości, dostał cesarski rozkaz natychmiastowego wyjazdu na zachód. Miał sprawdzić czy dwa Święte Klejnoty zostały właściwie zabezpieczone. Wziął konia z Cesarskich Stajni i ruszył z pełną prędkością do Zachodnich Prowincji nie zaglądając nawet do swojej kwatery.

Kuro Yoshitsune zdążał do stolicy wioząc ze sobą schwytanych dworzan i damy Heike. Czternastego dnia czwartego miesiąca dotarli do Akashi na wybrzeżu prowincji Harima, miejsca słynnego z niezwykłego uroku w którym po zapadnięciu nocy księżyc wiosną był tak samo piękny jak każdej jesieni. Damy dworu zebrały się po zmroku.  Aż trudno sobie wyobrazić że złamane przeżyciami tych dwóch lat znów zobaczymy ten sam widok co wtedy…  – zapłakały, każda z nich starała się ukryć swoje łzy.

Lady Sotsunosuke uniosła spojrzenie ku niebu zamyśliła się i tak wyraziła swoje uczucia : Z zalanych łzami rękawów zbieram Twój blask Księżycu… Opowiedz mi proszę wszystko co zapamiętałeś z mojego dawnego życia patrząc z ponad tych chmur, opowiedz mi o naszym dawnym pałacu…

Słysząc to Lady Jibukynotsubone powiedziała : Oblicze księżyca które niegdyś widziałam tutaj ponad takimi samymi chmurami świeci zupełnie niezmienione ale dzisiaj blask jego światła rzuca jedynie cień na moje zasmucone wspomnieniami serce, nie może złagodzić mojego bólu…

Lady Dainagonnosuke też chciała opowiedzieć o swoim smutku :  Jesteśmy wygnańcami którym przyszło spędzić tę noc na brzegu Akashi. W falach tuż obok nas odbija się Księżyc, nasz jedyny towarzysz … Jak mogłam tak bezmyślnie przegapić najlepsze dni !

 

Yoshitsune był niezwykle twardym wojownikiem ale słysząc jak bolesne były ich wspomnienia z dawnych szczęśliwych dni poczuł ogromną litość, jego serce zostało poruszone do najgłębszych głębin.

 

Dwudziestego piątego dnia czwartego miesiąca Święte Lustro i Święty Klejnot dotarły do stolicy. Jeszcze tej samej nocy, w godzinie szczura (23-01 w nocy), święte Regalia zostały przekazane przedstawicielom Rady Stanu cesarskiego dworu. Święty Miecz został utracony.

 

12. Miecz

 

W czasach Bogów nasze królestwo otrzymało trzy święte miecze Totsuka, Amanohayakiri i Kusanagi. Mówi się że Totsuka jest przechowywany w świątyni Isonokami w Furu w prowincji Yamato a Amanohayakiri w Sanktuarium Atsuta w Owari. Kusanagi był przechowywany w cesarskim pałacu jako bezcenny miecz jedeno z trzech cesarskich regaliów.

 

Historia Kusanagi.

W dawnych czasach bóg Susanoo zbudował dla siebie pałac w Soga w prowincji Izumo. Obserwując niebo, zawsze okryte tam chmurami w ośmiu kolorach, napisał piosenkę:

W Izumo gdzie płyną ośmiokolorowe chmury  buduję płot ośmiokrotny który zatrzyma żonę w domu, buduję ośmiokrotny płot.

To był pierwszy wiersz jaki kiedykolwiek napisano w trzydziestu jeden sylabach. Chmury które zauważył wyjaśniają dlaczego nazwano prowincję Izumo Krainą nieustannie wschodzących chmur.

W tych odległych czasach Susanoo zstąpił na ziemię w górnym biegu rzeki Hi w prowincji Izumo. Napotkał tam parę ziemskich Bóstw męża i żonę o imionach Ashinazuchi i Tenazuchi którzy mieli piękną córkę Inadahime. Gdy ich zobaczył wszyscy troje płakali, zapytał więc :  Dlaczego płaczecie ?  Na jego pytanie odpowiedzieli :  Kiedyś mieliśmy osiem córek. Wąż połknął wszystkie oprócz tej którą tu widzisz ale wkrótce też ma ją wziąć. Ten wielki wąż ma osiem głów i osiem ogonów które pełzają przez osiem szczytów i dolin. Na jego grzbiecie rosną dziwne rośliny i drzewa. Żyje już niezliczone tysiące lat, jego oczy są jak słońce i księżyc. Każdego roku pożera ludzi. Dzieci opłakują swoich zjedzonych rodziców, rodzice opłakują zjedzone dzieci. Na południe czy na północ od naszej wioski krzyki żałoby nigdy nie ustają.  Zmartwiony Bóg zmienił córkę w nieskazitelny grzebień który ukrył we włosach. Napełnił osiem wanien sake potem przeobraził je w postać Inadahime. Wąż myśląc że wizja jest prawdziwa pochłonął ją, wypił sake do ostatniej kropli, po czym padł pijany jak martwy dla świata. Bóg wyciągnął z pochwy przy pasie miecz Totsuka i zaciekle pociął węża na kawałki. Jednak jednego ogona nie mógł przeciąć co wydało mu się bardzo dziwne. Rozciął ogon wzdłuż, zajrzał do środka i odkrył tam duchowy miecz który zabrał i podarował Bogini Słońca.  Ten miecz upuściłam dawno temu na Wysokich Równinach Nieba.  – powiedziała Bogini.

Choć miecz był ukryty w ogonie węża gęsta chmura zawsze pokrywała ziemię w miejscu gdzie się znajdował, nazwano go więc Ama no Murakumo no Tsurugi, Miecz Niebiańskiego Obłoku. Kiedy miecz był w posiadaniu Słonecznej Bogini traktowała go jako skarb jej niebiańskiego pałacu. Kiedy później wysłała niebiańskiego wnuka na ziemię czyniąc go władcą Krainy Bogatych Czerwonych Równin dała mu ten miecz i lustro. Do panowania cesarza Kaiki, jego potomka w dziewiątym pokoleniu, miecz pozostawał w cesarskim pałacu. Dziesiąty cesarz Sujin obawiając się strasznej mocy ducha Bogini Słońca przeniósł poświęconą jej świątynię do Kasanui w prowincji Yamato i pozostawił miecz Bogini w jej świątyni. Jego Wysokość kazał wykonać kopię miecza, miał mu służyć jako jego obrońca, moc tego miecza miała pochodzić od miecza Bogini. W czasie rządów kolejnego cesarza Suinina Ama no Murakumo no Tsurugi był czczony i honorowany w sanktuarium Bogini Słońca w Kasanui. W szóstym miesiącu czterdziestego roku panowania jego następcy cesarza Keika wschodni barbarzyńcy wywołali bunt. Jego syn Yamatodake no Mikoto, wojownik o niezłomnym sercu i wielkiej sile, otrzymał cesarski dekret nakazujący mu wyruszyć na wschód.

Najpierw poszedł do świątyni Bogini Słońca by pokłonić się jej i oddać cześć. Jego młodsza siostra, Najwyższa Kapłanka świątyni, darowała mu miecz i nakazała otoczyć go szczególną opieką. Kiedy dotarł do prowincji Suruga tamtejsi buntownicy postanowili zabić go podstępnie, powiedzieli : Ta prowincja jest bogata w zwierzynę na którą możesz zapolować, życzymy udanych łowów !  Pojechał więc polować na rozległe łąki a oni podpalili wysokie trawy. W rezultacie podstępu niemal spłonął żywcem ale w porę wyciągnął swój duchowy miecz i skosił nim wiele kilometrów traw. Gdy wiatr zmienił się i powiał w kierunku buntowników rozpalił własny ogień w którego płomieniach wszyscy zginęli. Po tym wydarzeniu miecz Ama no Murakumo no Tsurugi został nazwany Kusanagi, Ścinacz Traw. Yamatodake no Mikoto nadal prowadził swoją kampanię i w trzy lata wyciął buntowników we wszystkich zakątkach cesarstwa. Po oczyszczeniu prowincji ze złoczyńców wyruszył z powrotem do stolicy. Niestety w drodze dotknęła go choroba. W siódmym miesiącu trzydziestego roku jego życia zmarł w Atsucie w prowincji Owari. Wtedy nastąpił najcudowniejszy cud bowiem jego duch zamienił się w białego ptaka który poleciał wprost do nieba.

Jego syn Takehiko no Mikoto poprowadził schwytanych barbarzyńców wprost do cesarza ponieważ taka była wola zmarłego ojca. Miecz Kusanagi przekazano do świątyni w Atsucie.

W siódmym roku życia cesarza Tenchi (668) mnich z Silla o imieniu Dogyo postanowił ukraść Kusunagi jako skarb dla własnej ziemi. Płynąc morzem z mieczem ukrytym na pokładzie napotkał tak gwałtowną burzę że jego statek omal nie utonął. Uznał to za przestrogę od Bogini Słońca zawrócił i błagając o wybaczenie oddał miecz do Atsuty.

Następny cesarz Tenmu w pierwszym roku ery Shucho (686) nakazał przywieźć miecz do pałacu, miał tam pozostawać jako jedno z trzech regaliów. Ostrze miało przytłaczającą moc. Kiedy cesarz Yozei (876–884) w jakimś szaleństwie wydobył je z pochwy w jego komnacie eksplodowały iskry i wyładowania dokładnie przypominające błyskawice. Przerażony odrzucił miecz który sam wskoczył z powrotem do pochwy.

Tak imponujący był Kusunagi w dawnych czasach. Nie mógł tak po prostu zniknąć, nawet jeśli Lady Nii zatonęła z nim w głębinach oceanu. Najlepsi nurkowie zostali wezwani do podwodnych poszukiwań. Święci mnisi wznosili modły w największych świątyniach, składali święte ofiary i błagali Bogów o odzyskanie miecza ale Kusunagi zniknął.

W końcu uczeni zaznajomieni z historią miecza oznajmili : W czasach starożytnych Bogini Słońca ślubowała że zawsze będzie chronić cesarzy władających tym królestwem, te śluby nigdy nie mogą osłabnąć. Nasz świat funkcjonuje jak zawsze dotychczas, świecący dysk słońca jeszcze nie spadł na ziemię. Te ostatnie dni choć całkowicie wypaczyły nasze życie nie oznaczają końca cesarskiego panowania.

Jeden z uczonych mędrców dodał :  Wielki wąż zabity dawno temu przez Susanoo nad rzeką Hi w prowincji Izumo tak bardzo pragnął utraconego miecza Bogini Słońca że jego ośmiogłowa i ośmioogonowa postać przybrała formę osiemdziesiątego ludzkiego cesarza który w ósmym roku swojego życia zabrał go z powrotem i zanurkował z nim na dno morza. 

Miecz należał teraz do Smoczego Boga głębin oceanów i nikt nie mógł się spodziewać że zobaczy go ponownie w świecie ludzi.

 

13. Parada jeńców Heike

 

Kiedy klasztorny cesarz Go Shirakawa dowiedział się że Książę Morihito, drugi syn zmarłego cesarza Takakury, wrócił do stolicy wysłał powóz pragnąc się z nim spotkać. Zabrany wbrew jego woli przez Heike spędził trzy lata tułając się po falach morza i zachodnich prowincjach. Jego matka i jego opiekunka Jimyoin no Saisho od dawna zamartwiały się o niego i modliły o bezpieczny powrót. Teraz wraz ze zgromadzoną rodziną wylewały łzy radości.

Dwudziestego szóstego dnia czwartego miesiąca przywieziono więźniów Heike do stolicy. Wjechali w wózkach z wikliny z małymi ośmiopłatkowymi motywami kwiatów. Przednie i tylne żaluzje były podniesione a okna po obu stronach otwarte. Lord Munemori nosił biały płaszcz myśliwski. W dawnych czasach miał piękną sylwetkę i jasną cerę ale teraz był szczupły, zużyty i opalony prawie na czarno przez słońce i sól, nie wyglądał na tę samą osobę. Ale rozglądał się z zaciekawieniem dookoła siebie i nie wydawał się szczególnie przygnębiony. Jego syn Kiyomune jechał z tyłu powozu ojca ubrany w białe hitatare. Zduszony łzami ze spuszczoną głową nie odrywał oczu od ziemi, wydawał się pogrążony w głębokiej melancholii. Za nimi jechał powóz Tokitady, jego syn Tokizane miał towarzyszyć ojcu ale nie mógł z powodu choroby. Rannego Nobumoto wieziono bocznymi ulicami.

 

Nasu no Yoichi strzela do wachlarza.

 

5. Upuszczony łuk

 

Na pokład statku, w miejscu gdzie przed chwilą był wachlarz, wyskoczył stary wojownik w wieku około pięćdziesięciu lat. Miał zbroię obszytą czarną skórą i podekscytowany łuczniczym wyczynem zaczął tańczyć kręcąc w ręku naginatą z białym drzewcem. Ise no Saburo Yoshimori podjechał do Yoichiego :  Nasz dowódca rozkazał żebyś go zastrzelił. - przekazał. Yoichi wyjął następną strzałę ze swojego kołczanu i położył ją na cięciwie, naciągnął łuk i wypuścił, strzała przeszyła szyję mężczyzny który przewrócił się na dno łodzi. Po stronie Heike zapadła martwa cisza. Genji znów zaczęli bić w kołczany. Byli tacy którzy oklaskiwali ten strzał ale większość wyraziła dezaprobatę krzycząc : Szkoda, szkoda ! to było zbyt okrutne ! Po stronie Heike zapadła cisza a Genji nadal grzechotali swoimi kołczanami.

Heike nie mogli być zadowoleni ale na razie tylko trzech wojowników pojawiło się na brzegu jeden z tarczą, drugi z łukiem, trzeci wymachiwał naginatą. Ten z tarczą oparł ją o ziemię i krzyknął : W porządku, chodźcie i weźcie nas ! Yoshitsune zapytał którzy z jego młodych najlepszych jeźdźców spróbują się zmierzyć z tymi bezczelnymi Heike. Wyjechało pięciu wojowników Mionoya Juro z Musashi, jego dwaj bracia Shiro i Toshichi, Niu no Shiro z Kozuke i Kiso no Chuji z Shinano. Gdy ruszyli naprzód z dzikimi okrzykami łucznik za tarczą wypuścił wielką lakierowaną strzałę z czarnymi piórami która wbiła się niemal cała w pierś konia Mionoya Jury tak że zapadł się jak przewrócony parawan. Jeździec natychmiast rzucił lewą nogę na zwierzę i przeskoczył w prawo wyciągając miecz aby kontynuować walkę ale kiedy zobaczył że wojownik z tarczą zbliża się do niego wywijając ogromną naginatą zrozumiał że jego krótki miecz będzie bezużyteczny i zaczął wycofywać się. Przeciwnik natychmiast rzucił się za nim i wyglądało na to że zetnie go naginatą. Zamiast tego przytrzymał ją pod lewym ramieniem i próbować złapać Juro za kark, ten uciekając robił wszystko żeby wymknąć się. Atakujący trzy razy chybił ale za czwartym razem mocno chwycił za nakarczek hełmu co wyhamowało uciekiniera, Juro szarpnął się do przodu i płyty nakarczka oderwały się od hełmu.

Pozostali czterej jeźdźcy stali i przyglądali się, nie wzięli udziału w walce aby ocalić konie. Juro schował się za nimi i usiłował złapać oddech. Ścigający zatrzymał się oparł na halabardzie podniósł głowę i krzyknął : Niech posłuchają z daleka ci którzy widzą tylko z bliska. Tak właśnie walczą wojownicy Heike. Jestem Akushichibyoye Kagekiyo z Kazusa. Po prezentacji wycofał się ponownie za tarczę. Zachęceni Heike krzyknęli : Nie pozwól się zabić Akushichibyoye! Ludzie chodźmy ratować Kagekiyo !  Około dwustu pospieszyło na ląd i ustawiło tarcze tak że zachodziły na siebie jak pióra kury, ktoś krzyknął :  I co Genji spróbujcie się z nami !

Nie podoba mi się to !  – stwierdził Yoshitsune. Gotobyoe Sanemoto i jego syn Motokiyo dostali rozkaz poprowadzenia ataku. Po ich lewej i prawej stronie ustawili się bracia Kaneko, Sato Shirobyoe z Mutsu i Ise Yoshimori, tył zabezpieczył Tashiro Nobutsuna po czym ruszyli do ataku prowadząc osiemdziesięciu krzyczących jeźdźców. Heike w większości byli piechurami, nieliczni dosiadali koni. Nie chcąc stawiać czoła szarży kawalerii szybko wycofali się na łodzie. Na plaży pozostały jedynie wkopane tarcze które atak jeźdźców porozrzucał jak kije.

Rozochoceni sukcesem Genji wjechali w morze i ruszyli w pogoń. Wkrótce woda sięgnęła siodeł, walczyli między statkami, Heike grabiami i hakami próbowali złapać Yoshitsune za nakarczek hełmu. Dwa lub trzy razy broń zagrzechotała wokół jego głowy ale przyboczni mieczami i naginatami odpierali ataki na ich dowódcę. W czasie walki Yoshitsune upuścił swój łuk do morza wychylił się z siodła i spróbował go podnieść biczem. Przyboczni wołali do niego żeby odpuścił ale nie zrobił tego, dalej próbował aż w końcu udało mu się odzyskać broń po czym odjechał na plażę śmiejąc się. Starsi wojownicy wyrzucali mu to później :  Jakkolwiek cenny jest twój łuk czym jest w porównaniu z twoim życiem ? Nie chodzi o to że żal mi było tego łuku.  – odpowiedział. Należał do mojego wuja Tametomo i wieść niesie że jest tak mocny że dwóch lub trzech ludzi potrzeba żeby go naciągnąć. Nie chciałem żeby wpadł w ręce wroga, żeby Heike wyśmiewali go i mówili : Patrzcie i to ma być ten słynny łuk Kuro Yoshitsune Naczelnego Wodza Genji ! Jest tak słaby że każdy może go naciągnąć !  I to wyjaśnienie wszystkich przekonało.

Gdy po całodziennych walkach zapadła noc Heike nadal krążyli w łodziach wokół brzegu podczas gdy Genji wyruszyli w głąb lądu i zajęli pozycję na przewyższeniu przy Mure Takamatsu. Przez trzy noce nie spali. Dwa dni wcześniej opuścili Watanabe i Fukushimę, noc spędzili na morzu gdzie pogoda nie pozwoliła nawet na drzemkę. Poprzedniej nocy przekraczali przełęcz po walce w Katsuura w Awa a potem walczyli cały dzień na plaży Yashimy. Zarówno ludzie jak i konie byli tak zmęczeni że zasnęli tam gdzie stali opierając głowy na hełmach, kołczanach lub rękawach zbroi. Yoshitsune i Ise Saburo nie spali. Dowódca wspiął się na wysokie miejsce z którego obserwował czy wróg się nie zbliża, a Ise Saburo ukrył się w rozpadlinie i czekał, jeśli jakiś wrogi jeździec zbliżył by się mógł posłać mu strzałę.

Tymczasem dowództwo Heike dało Noritsune pięciuset konnych żeby jeszcze tej nocy uderzył na Genji. Między Etchu no Jirohyoye i Emi no Jiro doszło do sporu o to kto będzie dowodził. Noc minęła na kłótniach i nastał świt. Gdyby udało im się przeprowadzić ten nocny atak z pewnością wybili by Genji. Nic jednak nie zrobili, nie można powiedzieć że Heike mieli swój dzień.

 

6. Starcie w Shido

 

O świcie Heike przepłynęli do zatoki Shido na wschód od Yashimy również w Sanuki. Spośród swoich trzystu Yoshitsune wybrał osiemdziesięciu konnych i ruszył w pościg. Zauważywszy z jak małą siłą mają do czynienia Heike postanowili otoczyć ich i wyciąć. Tysiąc ludzi wylądowało na brzegu i zaatakowało wydając głośne okrzyki. Wtedy pojawiły się dwie setki Genji które pozostały dłużej w Yashimie, galopowali nie chcąc spóźnić się na bitwę. Och nie ! – krzyczeli Heike - Mają za sobą całą armię Genji ! Może ich być dziesięć tysięcy ! Nie możemy dać się otoczyć !  Wycofali się i znowu wsiedli na pokłady swoich statków. I tak na łasce wiatru i przypływów byli niesieni bez celu nie mając dokąd pójść, naprawdę nieszczęsna sytuacja. Wygnani z Shikoku przez Kuro Yoshitsune nie mogli udać się na Kyushu, ich sytuacja była podobna do sytuacji duchów wędrujących między życiem a śmiercią.

Na brzegu zatoki Shido Yoshitsune zsiadł z konia aby zbadać głowy zabitych. Wezwał Ise Saburo Yoshimoriego i powiedział : Wiesz że Dennai Saemon Noriyoshi, najstarszy syn Taguchi Shigeyoshiego, udał się do prowincji Iyo z trzema tysiącami ludzi aby pojmać Kawano no Shiro za zignorowanie rozkazów Heike. Kawano uciekł a zamiast niego wzięto sto pięćdziesiąt głów jego ludzi. Przedwczoraj przywieziono je do pałacu w Yashimie. Powiedziano mi że Noriyoshi przyjedzie tu dziś. Idź spotkaj się z nim, wymyśl dowolną historię i przyprowadź go z sobą prosto do mnie.

Pod sztandarem który dał mu Lord Kuro Yoshitsune Ise Saburo Yoshimori pogalopował z zaledwie szesnastoma ludźmi, każdy był ubrany na biało. Wkrótce napotkali armię Noriyoshiego. Kiedy byli w odległości około dwustu metrów obie strony zatrzymały się i podniosły flagi, odpowiednio białą i czerwoną. Saburo wysłał posłańca do Noriyoshiego który przekazał jego słowa : Jestem Ise no Saburo Yoshimori a moim Lordem jest dowódca Genji Kuro Yoshitsune. Przyszedłem do ciebie z wiadomością. Moja obecność tutaj nie ma nic wspólnego z walką dlatego ja i moi ludzie nie jesteśmy uzbrojeni. Nie mamy ani łuków ani strzał. Proszę pozwól nam podejść do ciebie przez twoich ludzi. Po chwili trzy tysiące wojowników rozstąpiło się i Saburo podjechał do Noriyoshiego. Jak zapewne wiesz Kuro Yoshitsune, młodszy brat lorda Yoritomo z Kamakury, otrzymał od klasztornego cesarza dekret nakazujący zniszczenie Heike. Ta misja doprowadziła go na Shikoku. Przedwczoraj wylądował w Katsuura w Awa, zdobył fortecę twojego wuja Sakuraby no Suke i zabił go. Wczoraj zaatakował Yashimę, spalił pałac cesarza, schwytał lorda Munemoriego i jego syna. Lord Noritsune zabił się. Wielu Heike zginęło w polu lub utopiło się w morzu. Twój ojciec poddał się i został umieszczony pod moją opieką. Jest w rozpaczy i ciągle powtarza : Noriyoshi nic nie wie a jutro z pewnością zginie w bitwie. To jest zbyt trudne ! Współczuję mu i zdecydowałem przyjechać aby cię ostrzec. Czy teraz umrzesz w walce czy poddasz się i zobaczysz się ponownie z ojcem, decyzja należy wyłącznie do ciebie.  Noriyoshi wysłuchał go i powiedział : Usłyszałem to co właśnie powiedziałeś.  Zdjął hełm, cięciwę z łuku i oddał je jednemu ze swoich ludzi. Jego trzy tysiące jeźdźców zrobiło podobnie jak ich dowódca. Saburo Yoshimori i jego zaledwie szesnastu ludzi wrócili prowadząc trzy tysiące potulnych jeńców.

Co za cudowna sztuczka !  - wykrzyknął Yoshitsune z podziwem. Noriyoshi zdjął zbroję i oddał Saburo żeby zajął się nią. A co ze wszystkimi pozostałymi ? - chciał wiedzieć Yoshitsune. To są ludzie z odległych prowincji. Nie obchodzi ich czyje rozkazy wykonują dopóki dowódca rozwiązuje problemy i narzuca pokój.  Brzmiało to bardzo rozsądnie, Yoshitsune po prostu dodał trzy tysiące wojowników do swoich własnych ludzi.

Tego samego dnia, dwudziestego w drugim miesiącu w godzinie Smoka (7-9 rano) na brzeg Yashimy przybyło dwieście statków które pozostały w Watanabe pod dowództwem Kajiwary. Dowiedzieli się że Kuro Yoshitsune podbił całe Shikoku a dla nich nie ma już nic do roboty. Jesteśmy jak kwiaty po nabożeństwie lub porozumienie po bitwie, przybyliśmy po zakończeniu festiwalu. - powiedzieli ze śmiechem.

Gdy Kuro Yoshitsune płynął do Yashimy Tsumori no Nagamori, kapłan świątyni Sumiyoshi,  udał się do stolicy i poprosił o audiencję u klasztornego cesarza któremu zakomunikował : Szesnastego dnia w godzinie wołu (1-3 w nocy) dźwięk wirującej strzały wyleciał z trzeciego sanktuarium mojej świątyni i poleciał na Zachód.  Po usłyszeniu tej wiadomości Jego Eminencja był bardzo zadowolony, przekazał Nagamoriemu miecz i inne skarby jako dar dla Bóstwa świątyni Sumiyoshi.

W dawnych czasach, gdy cesarzowa Jingo wyruszyła by podbić Koreę mściwe duchy dwóch Bóstw opuściły świątynię Ise aby jej towarzyszyć i pomóc podporządkować Koreę jej woli, zajęły miejsca na dziobie i rufie jej statku. Kiedy wojna w obcym kraju została zakończona i cesarzowa wróciła do swojego kraju jedno z tych Bóstw zamieszkało w Sumiyoshi w prowincji Settsu jako Kami Sumiyoshi Daimyojin, podczas gdy drugie raczyło pojechać i zostać w Suwo w prowincji Shinano jako Kami Suwo Daimyojin. To że bóstwa te raczyły nie zapominać o swojej poprzedniej wyprawie i że teraz jeszcze raz wyruszyły by zniszczyć wrogów Tronu było wielkim źródłem pocieszenia zarówno dla Cesarza jak i jego poddanych.

 

7. Walki kogutów i bitwa w cieśninie Dannoura

 

Tymczasem po zwycięstwie w Yashimie Yoshitsune popłynął do prowincji Suwo aby dołączyć do swojego starszego brata Noriyoriego. Heike dotarli do prowincji Nagato, do miejsca o nazwie Hikushima. Co w tym najdziwniejsze Hiku oznacza dosłownie Odwrót. Genji przeszli do Oitsu w tej samej prowincji. W tym czasie dotąd zaciekły stronnik Heike Tanz z prowincji Kii, superintendent prowincji Kumano, nagle zaczął się wahać którą stronę powinien poprzeć. Poszedł do świątyni Ikumano w Tanabe ofiarował Bóstwom Kagurę i długo się modlił. Wyrocznia wskazała, że powinien trzymać się białego sztandaru. Wciąż miał wątpliwości, kazał przynieść siedem białych kogutów i siedem czerwonych. Potem przed świątynią odbyła się walka, żaden czerwony kogut nie zwyciężył, wszystkie zostały pobite i uciekły. Tanz postanowił dołączyć do Genji.

Zmobilizował wszystkich swoich wojowników, niemal dwa tysiące ludzi i koni wsiadło na dwieście okrętów wojennych. Na dziobie umieścił emblemat Bóstwa Nyakuji a na szczycie jego banera umieszczono świętą Vajrę Kongo Doji. Gdy statek z boskimi emblematami zbliżył się do statków Genji i Heike w Dan no Ura obie strony zasalutowały mu z szacunkiem ale kiedy zobaczono że skierował swój kurs w stronę floty Genji Heike nie mogli opanować rozczarowania. Co więcej ku dalszej konsternacji Heike do Genji dołączył Kawano no Shiro Michinobu z prowincji Iyo ze stu pięćdziesięcioma dużymi statkami. Yoshitsune widział że wszystko idzie po jego myśli, miał trzy tysiące statków a Heike zaledwie tysiąc. Siła Genji rosła podczas gdy u Heike malała.

Dwudziestego czwartego dnia trzeciego miesiąca drugiego roku ery Genryaku (1185) (piątek 25.04.1185 wg. naszego kalendarza) w godzinie zająca (5-7 rano) u wejścia do cieśniny Dannoura, między Mojigaseki w Buzen i Akamanoseki w Nagato, Genji i Heike wymienili strzały otwierające bitwę. Tego dnia Yoshitsune i Kajiwara Kagetoki stanęli na granicy otwartej wojny. Kajiwara powiedział do Yoshitsune : Pozwól mi dziś dowodzić flotą Genji.  Gdybym był gdzie indziej tak, ale jestem tutaj ! - odpowiedział Yoshitsune. Na co Kajiwara odparł : To nie jest właściwe. Jesteś Panie naszym Naczelnym Wodzem ! Absolutnie nie ! - odparł Yoshitsune. Naszym Naczelnym Wodzem jest Pan Yoritomo w Kamakurze. Ja jestem jego marszałkiem i po prostu wykonuję jego rozkazy jak pozostali. Rozczarowany Kajiwara mruknął : Ten człowiek nie ma tego co potrzeba żeby zostać przywódcą !  Yoshitsune usłyszał to. Jesteś największym głupcem w Japonii!  - warknął i przyłożył rękę do miecza. Kajiwara odpowiedział : Przyjmuję rozkazy od samego Lorda Yoritomo od nikogo więcej !  - on także sięgnął do miecza. Trzej synowie Kajiwary Kagesue, Kagetaka i Kageie ze swoimi ludźmi, razem kilkunastu, podskoczyli z obnażonymi mieczami aby wesprzeć ojca. Widząc zagrożenie dla Yoshitsune Sato Tadanobu, Ise Yoshimori, Genpachi Hirotsuna, Eda no Genzo, Kumai Taro i Musashibo Benkei, każdy gotowy stawić czoła tysiącowi, ruszyli na Kajiwarę ze wszystkich stron, palili się do ścięcia wroga swego pana. Jednak Miura no Suke rzucił się w stronę Yoshitsune podczas gdy Doi no Jiro złapał Kajiwarę. Blokując ich błagali obu aby przestali. Tak ważna bitwa przed nami ! Walka między naszymi dowódcami to katastrofa która tylko wzmocni Heike ! – protestowali. Jak informacja dotrze do lorda Yoritomo będą poważne kłopoty !  Yoshitsune uspokoił się, Kajiwara nie mógł już kontynuować sporu. W efekcie Kajiwara zapałał wielką nienawiścią, będzie pielęgnował swoją wrogość wobec Yoshitsune, intrygował, pomawiał go, w końcu doprowadzi do jego śmierci.

Tymczasem jakieś dwie mile morza dzieliły Genji i Heike. Fale pływu sunęły szybko obok Moji, Akamy wzdłuż Dannoury przeciw kursowi floty Genji którą stopniowo zaczęły spychać. Flota Heike płynęła z prądem na Genji. Prąd w cieśninie był bardzo silny, Kajiwara przytulił się do brzegu stając w ten sposób na kursie łodzi Heike, jego synowie i kilkunastu wojowników łapali je hakami wskakiwali na pokład i cieli bez litości zdobywając coraz to więcej trofeów. Na liście szczególnych osiągnięć tego dnia zapisano ich czyny.

W końcu walczące strony starły się w bitwie na całej linii, ryk ich bojowników był tak wielki że słychać go było nawet w najwyższych niebiosach Brahmy i wywoływał zdumienie w głębinach Smoczego Króla Mórz. Lord Tomomori wyszedł na pokład statku i krzyknął do swoich ludzi potężnym głosem : W Indiach i Chinach a także w naszym kraju armia najodważniejszych wojowników z najbardziej znanym dowódcą nie może zwyciężyć jeśli los jest przeciwko nim. Jednak nasz honor każe stanąć frontem do tych wschodnich żołnierzy, każe nie zwracając uwagi na nasze życie, nie myśląc o niczym innym, walczyć tak dzielnie jak tylko potrafimy. Hida no Saburo Saemon Kagetsune powtórzył apel samurajom. Potem wystąpił Akushichibyoe z Kazusa. Wojownicy z Kanto może są świetnymi jeźdźcami ale nic nie wiedzą o walce na morzu.  - oświadczył. Będą jak ryby wspinające się na drzewo. Więc złapmy te ryby teraz, każdą z nich, i wrzućmy je z powrotem do morza. Niech ich dowódca Kuro Yoshitsune będzie waszym specjalnym celem ! - krzyknął Etchu no Jirohyoye Moritsugu. To blady chudy człowiek o wystających przednich zębach. Może być trudny do rozpoznania bo często zmienia hitatare i zbroję więc uważajcie żeby wam nie uciekł. On jest wojownikiem - dodał Akushichibyoe - ale jest za słaby żeby komukolwiek sprawić problem. Po prostu poklepię go i wrzucę do morza.

Po swojej przemowie Tomomori wziął małą łódkę i popłynął do statku Lorda Munemori. Nasi ludzie wyglądają wystarczająco dobrze, - powiedział -  ale wątpię w lojalność Shigeyoshiego z Awa. Modlę się żebyś pozwolił mi zdjąć mu głowę. Lord Munemori miał wątpliwości : Jednak do tej pory dobrze nam służył. Jak możemy stracić go mając jedynie podejrzenie ? W każdym razie wezwijmy go.  Wkrótce Shigeyoshi przyszedł, był ubrany w żółto czerwone hitatare z odrobiną czerni, jego zbroję obszyto jasnoczerwoną skórą. Co planujesz Shigeyoshi ? Czy zamierzasz nas zdradzić ? - spytał Munemori. Twoje zachowanie dzisiaj jest bardzo dziwne. Czy mówisz swoim ludziom z Shikoku żeby dobrze się wykazali w walce i nie bawili się w tchórzy ?  Dlaczego mieli by się bawić w tchórzy ? - spytał Shigeyoshi. Tymczasem ręka Tomomoriego ściskała rękojeść miecza tak mocno że prawie mogła ją złamać, co chwila rzucał znaczące spojrzenia na Munemoriego prosząc o pozwolenie ścięcia Shigeyoshiego ale ponieważ ten nie dał znaku więc nic nie mógł zrobić.

Heike podzielili swój tysiąc statków na trzy floty. W awangardzie wiosłował Yamaga no Hyotoji Hideto z pięcioma setkami statków, za nim płynął Matsuura z trzystoma kolejnymi, szyk zamykało dwieście łodzi wypełnionych wysoko urodzonymi Heike. Prowadzący awangardę Yamaga no Hyotoji był najmocniejszym łucznikiem na całym Kyushu. Wybrał pięciuset najlepszych łuczników i rozmieścił ich na dziobach swoich statków, żaden z nich nie mógł mu jednak dorównać. Stali ramię w ramię i mieli wypuścić salwę pięciuset strzał naraz.

Genji z trzema tysiącami statków mieli wyraźną przewagę liczebną ale ich łucznicy strzelali z różnych miejsc, przewaga liczebna nie przekładała się na przewagę w bitwie. Pod ogromną chmurą strzał lecących na nich ze wszystkich stron nie widzieli gdzie byli łucznicy wroga. Sam Yoshitsune, który walczył na czele bitwy, był wręcz przytłoczony tak gwałtownym atakiem strzał padających jak deszcz na jego tarczę i zbroję, zbierających wszędzie ogromne żniwo. Heike podekscytowani sukcesem pierwszego ataku ruszyli naprzód pewni zwycięstwa, ryk ich krzyków mieszał się z hukiem ich wojennych bębnów które ciągle brzmiały tak jak na początku.

 

8. Strzały na duże odległości

 

Genji Wada no Kotaro Yoshimori nie wszedł na pokład łodzi, został na lądzie. Młody przyboczny niósł jego hełm. Siedział mocno w siodle z nogami głęboko w strzemionach i cały czas jechał na wysokości Heike. Napinał potężny łuk i wypuszczał strzały na prawo i lewo. Był słynnym łucznikiem, żaden wróg w odległości trzystu metów nie mógł ujść jego strzałom. Kiedy jedna poszybowała na niezwykłą odległość Yoshimori wykonał ręką gest w kierunku wroga jakby prosząc o zwrócenie strzały.

Lord Tomomori poprosił o strzałę i oglądnął ją. Gładkie drzewce z czarnymi na końcach piórami żurawia miało długość trzynastu szerokości dłoni i dwóch palców. O dłoń powyżej piór widniało napisane lakierem imię Wada no Kotaro Yoshimori. Wśród Heike byli również świetni łucznicy ale niewielu spośród nich było mistrzami w strzelaniu na taki dystans. Trochę czasu minęło nim znaleziono strzelca. Nii no Kishiro Chikakiyo z Iyo wystąpił naprzód, wziął strzałę i wypuścił ją z powrotem. Poleciała na odległość większą niż trzysta metrów i przebiła lewe ramię Miury no Ishi Sakona no Taro który stał daleko za Yoshimorim zadziwionym że ktoś może tak daleko strzelić, dalej niż on. Ludzie Miury tłoczący się wokół niego roześmiali się : Wada no Kotaro chwali się że nikt nie jest w stanie dorównać mu w strzelaniu a teraz tak go zawstydzono, będzie musiał to głęboko przemyśleć !  Yoshimori usłyszał komentarze i ani trochę mu się nie spodobały. Rozgniewany wskoczył do małej łódki i popłynął w kierunku wroga, wypuścił salwę strzał które wielu zabiły lub poraniły.

Chwilę potem długa strzała wbiła się w łódź w której stał Yoshitsune. Strzelec podobnie jak Yoshimori gestami prosił o jej zwrot. Yoshitsune oglądnął strzałę, była opierzona piórami ogona miedzianego bażanta, miała długość czternastu szerokości dłoni i trzech palców. Napisano na niej lakierem imię strzelca Nii no Kishiro Chikakiyo z Iyo. Yoshitsune zapytał Gotobyoye Sanemoto : Mamy kogoś kto może zwrócić tą strzałę nadawcy ?  W odpowiedzi usłyszał : Asari no Yoichi z Kai Genji  Panie, on jest tym człowiekiem.  Więc wezwijcie go tutaj ! - rozkazał Yoshitsune. Po chwili przybył Asari no Yoichi. Ta strzała pochodzi od Heike a łucznik wzywa nas do zwrotu. Możesz to zrobić ? - wyjaśnił Yoshitsune. Mogę tylko spróbować. - odpowiedział Yoichi. Potem wziął strzałę i oglądnął ją, wygiął aby zbadać siłę i sprawdził czy jest prosta.  Strzała jest trochę słaba i powiedziałbym trochę krótka. Wolałbym użyć jednej z moich.  Miał lakierowany łuk długości dziewięciu stóp ściśle owinięty rattanem. Wyjął lakierowane drzewce z piórami czarnego ptaka długie na piętnaście szerokości jego ogromnych dłoni i trzy palce, przyłożył do cięciwy, napiął łuk z całych sił i wypuścił strzałę. Szybowała ponad czterysta metrów i trafiła w środek kwadratowego torsu Nii no Kishiro Chikakiyo z Iyo który stał na dziobie swojego statku. Wysłała go na dolny pokład, nie wiadomo czy martwego czy rannego. Asari no Yoichi był niezwykłym łucznikiem. Mówią że za każdym razem trafiał biegnącego jelenia z odległości dwustu metrów.

Po tych łuczniczych zawodach wrócili do walki, obie strony walczyły nie ustępując ani o cal bez żadnego zastanawiania się nad śmiercią. Ale Heike mieli po swojej stronie Cesarza obdarzonego Dziesięcioma Cnotami i Trzema Świętymi Skarbami Królestwa, sytuacja Genji przybrała zły obrót, serce do walki zaczęło przygasać. Nagle pojawiło się coś co początkowo wzięli za białą chmurę która wkrótce okazała się białym sztandarem unoszącym się na wietrze który przeleciał nad dwiema flotami aby w końcu opaść i zawisnąć na linie na rufie jednego ze statków Genji.

Yoshitsune uznając to za boski znak zdjął hełm i po umyciu rąk złożył z wielką czcią pokłon, wszyscy jego ludzie poszli za tym przykładem.  Objawił się nam sam wielki Bodhisattwa Hachiman !  - zawołał zachwycony i zapłakał.

Równocześnie tysiące delfinów wypłynęło od strony Genji w kierunku Heike. Lord Munemori wezwał wróżbitę Ko hakase Harenobu. Zawsze jest tu wiele delfinów ale nigdy wcześniej tylu nie widziałem. Co to może zwiastować ?  Jeśli zawrócą Genji zostaną zniszczeni ale jeśli popłyną dalej będziemy w poważnym niebezpieczeństwie. - odpowiedział Harunobu. Gdy tylko skończył mówić delfiny zanurkowały pod statkami Heike i odpłynęły.

Shigeyoshi służył Heike lojalnie przez ostatnie trzy lata i często ryzykował życiem w bitwie  w ich obronie. Teraz gdy jego syn Dennai Saemon Noriyoshi został schwytany podjął decyzję, uznał że wszystko zostało stracone i postanowił przejść na stronę Genji.

Plan Heike polegał na umieszczeniu elity Heike na mniejszych łodziach wojennych, prostych żołnierzy rozlokowano na dużych statkach i chińskich dżonkach licząc że Genji zaatakują te jednostki myśląc że na ich pokładach są dowódcy i cesarz. Kiedy Shigeyoshi dołączył do Genji ujawnił im ten plan w wyniku czego natychmiast pozostawili wielkie statki i skoncentrowali ataki na mniejszych łodziach z arystokracją Heike.

Co za katastrofa ! To przez Shigeyoshiego ! Powinienem był ściąć mu głowę ! - wykrzyknął Tomomori. Miotało nim tysiąc próżnych żalów ale było za późno. Ludzie z Shikoku i Kyushu jak jeden wszyscy opuścili Heike i przeszli na stronę Genji. Lojalni do dzisiejszego dnia wasale teraz napięli łuki na swego pana i zwrócili przeciwko niemu obnażone ostrze.

Na jednym brzegu ciężkie fale rozbijały się o klify i lądowanie nie było możliwe. Na drugim stały zwarte szeregi Genji czekające z napiętymi łukami. Walka o dominację w cesarstwie długo trwała a tego dnia miało się ostatecznie rozstrzygnąć Heike czy Genji.

 

9. Utonięcie cesarza Antoku

 

Wojownicy Genji skakali z jednego pokładu Heike na drugi, szyli z łuków i cięli stalą żołnierzy, marynarzy i sterników, ciała leżały jak śmieci na dnie statków którymi nie miał już kto nawigować. Lord Tomomori podpłynął małą łódką do cesarskiej barki i krzyknął : Widzicie jak sprawy się potoczyły, można powiedzieć że to nasz koniec. Czas posprzątać statki, wrzućcie co niepotrzebne do morza. Wskoczył na barkę i zaczął osobiście zamiatać, ścierać, wyrzucać śmieci za burtę biegając od dziobu do rufy.

 Jak idzie bitwa Lordzie Tomomori ?  - zapytały damy dworu.  Wkrótce zobaczycie tu dzielnych, szarmanckich wojowników ze wschodu!  - odparł, wybuchając głośnym śmiechem.  Jak możesz żartować sobie w takiej chwili ?  - odpowiedziały i zaczęły zawodzić się płaczem.

 

Lady Nii już wcześniej postanowiła co zrobi. Założyła swoją jedwabną hakamę na nią szatę zakonną w żałobnym ciemnoszarym kolorze, wsunęła Święty Miecz za pas wzięła Święty Klejnot pod pachę i biorąc cesarza w ramiona powiedziała : Chociaż jestem tylko kobietą nie wpadnę w ręce wroga, będę towarzyszyła Waszej Wysokości. Niech wszyscy wierni naszemu Cesarzowi idą za mną !  - i w ciszy ruszyła po pokładzie. Jego Wysokość był w ósmym roku życia ale wyglądał na znacznie starszego, jego piękno lśniło wokół, bogate czarne włosy zwisały poniżej pasa. Gdzie mnie zabierasz babciu ? - zapytał ze zdziwieniem w oczach. Wpatrzyła się w oblicze młodego Władcy i ze łzami spływającymi po policzkach powiedziała : Nadal nie wiesz Wasza Wysokość ? Twoja cnotliwa karma z poprzednich wcieleń sprawiła że odrodziłeś się dla cesarskiego tronu ale moc jakiegoś złego przeznaczenia teraz cię pochłania, kończy Twoją Wielkość. Proszę skieruj się na Wschód i pożegnaj się z Bóstwem Wielkiego Sanktuarium Ise, skieruj się na Zachód wezwij Jego imię i odmów Nembutsu ufając że Wielki Budda Amida i Wszyscy Święci powitają cię w swoim Zachodnim Raju. Ta nasza ziemia jest jak jedno z wielu ziaren prosa rozrzuconych po rozległych morzach, teraz stała się krainą nędzy. Zabiorę cię teraz do znacznie szczęśliwszej Czystej Krainy Błogości. Chłopiec złożył swoje małe piękne dłonie, spojrzał zapłakanymi oczami na Wschód żegnając Bóstwa Świątyni Ise, potem zaintonował Nembutsu patrząc na Zachód. Lady Nii ściskając go w ramionach mówiła pocieszająco : Tam daleko pod falami czeka na nas kolejna stolica… - i zanurzyła się w głębiny bez dna...

 

Jaka wielka szkoda! Wiosenne wiatry przemijania w jednej chwili zmiotły piękno tego kwiatu, fale bezdusznego losu pochłonęły Jego Wysokość. Pałac w którym mieszkał nazywano Pałacem Długowieczności a jego bramę Bramą Wiecznej Młodości której starość nigdy nie powinna przekroczyć. Jednak zanim ukończył dziesięć lat spoczął jak odpad na dnie morza. Szczęśliwe przeznaczenie monarchy okazało się pustym słowem. Smok szybujący wśród chmur spadł w głębiny oceanu i stał się rybą. Brahma w swoim wyniosłym pałacu Indra, w swojej surowej cytadeli, Ten którego słowo kiedyś było prawem dla ministrów i wysoko urodzonych najpierw szukał schronienia na statku potem spotkał swój koniec gdzieś pod falami. Najsmutniejsza z historii jakie kiedykolwiek opowiadano.

 

10. Śmierć Noritsune

 

Kiedy matka cesarza Antoku, cesarska małżonka Kenreimonin, zobaczyła co się wydarzyło, przycisnęła swój kałamarz i rozgrzewający kamień do szaty na piersi i skoczyła do morza. Watanabe no Gengo Umanojo Mutsuru wiosłował opodal w małej łódce, chwycił ja za długie włosy grabiami i wyciągnął z wody. Widząc to Dainagon no suke no Tsubone, żona Lorda Shigehiry, krzyknęła : Jakie to straszne ! Jak możesz w taki sposób traktować osobę która była cesarzową ? 

Poinformowano o tym Yoshitsune a cesarzową odesłano na Cesarski Statek. Mamka nieżyjącego cesarza Lady Dainagon no suke postanowiła pójść w jego ślady. Właśnie miała wskoczyć w fale ze szkatułą zawierającą Święte Lustro, ale strzała przygwoździła spódnicę jej hakamy do burty statku więc potknęła się i upadła po czym żołnierze Genji złapali ją. Jeden z nich wyrwał zamek szkatuły. Kiedy ją otworzył jego oczy nagle pociemniały i z nosa polała się krew. Taira no Tokitada, który stał obok schwytany żywcem, wykrzyknął : Powstrzymajcie go ! To jest Święte Lustro Naishi Dokoro, nie może go ujrzeć żadne niepowołane oko !  Wojownicy cofnęli się, Yoshitsune rozkazał zamknąć i zabezpieczyć szkatułę.

 

W tym czasie bracia Norimori i Tsunemori chwycili ciężką kotwicę i ramię w ramię wskoczyli w swoich zbrojach do morza. Młodzi lordowie Sukemori, Arimori i Yukimori poszli za ich przykładem rzucając się między fale. Większość Heike wskakiwała do morza w pełnych zbrojach niosąc ciężkie przedmioty żeby szybko zatonąć. Lord Munemori i jego syn Kiyomune widzieli co się dzieje ale nie kwapili się żeby pójść w ich ślady, nie widzieli sensu w topieniu się, zamiast tego podeszli do burty i ze zgrozą rozglądali się. Widząc ich wahanie kilku samurajów Heike pod pozorem pośpiesznego przepychania się pchnęło Lorda Munemoriego do morza, Kiyomune widząc to rzucił się za ojcem. Ojciec i syn byli silnymi pływakami i nie mieli zamiaru tonąć. Jeśli Kiyomune zatonie pójdę za nim a jeśli przeżyje to ja też ! - powiedział sobie Munemori. Kiyomune również pomyślał tak samo. Podczas gdy tak pływali wkoło pilnując się nawzajem Ise no Saburo Yoshimori wiosłował obok na małej łódce. Widząc co się dzieje złapał Kiyomune bosakiem i wciągnął na pokład po czym wyciągnął Munemoriego. Całą sytuację obserwował Hida no Saburoemon Kagetsune przybrany brat Munemoriego,  przeskoczył na łódź Yoshimoriego i wyszarpnął miecz krzycząc : Kim jesteś żeby brać mojego pana do niewoli ? Jeden z wojowników Yoshimoriego widząc swojego pana w niebezpieczeństwie rzucił się aby przechwycić cios, miecz spadł na jego hełm i przeciął go. Drugie cięcie zdjęło głowę wojownika i Yoshimori znów znalazł się w wielkim niebezpieczeństwie. Na łodzi obok Hori no Yataro napiął łuk i wypuścił strzałę prosto w twarz Saburoemona a gdy ten zatoczył się na chwilę Hori wskoczył do łodzi i zaczął się zmagać ze zranionym. Gdy tak walczyli jeden z ludzi Horiego który przeskoczył za swoim panem pochylił się i wyciągnął sztylet Saburoemona poderwał spód jego pancerza dźgnął go trzykrotnie z taką siłą że ręka wchodziła wraz z rękojeścią w ciało po czym odciął mu głowę. Kagetsune cieszył się sławą wielkiego wojownika ale jego czas musiał w końcu nadejść. Jak musiał czuć się lord Munemori widząc jak zabijają jego przybranego brata.

 

Być może lord Taira no Noritsune czuł że to jego ostatni dzień. Był doskonale ubrany miał hitatare z czerwonym brokatem, zbroję obszytą chińskim jedwabiem, miecz okuty złotem i srebrem, jego hełm zdobiły wyniosłe rogi. Jak już powiedziano nikt nie mógł stać przed strzałą wypuszczoną z łuku przez lorda Noritsune i przeżyć. W jego kołczanie tkwiły dwadzieścia cztery strzały opierzone czarno białymi piórami. Ze swojego łuku Shigeto wypuszczał je na wszystkie strony zabijając lub ciężko raniąc wielu wrogów. Tego dnia postanowił walczyć do końca. Kiedy wyczerpał wszystkie strzały w jedną rękę chwycił wielki lakierowany na czarno dwuręczny miecz  a w drugą naginatę z białą rękojeścią, ciął na wszystkie strony z lekkomyślnym męstwem. Lord Tomomori wysłał do niego posłańca z wiadomością : Po co powiększasz swoje grzechy zabijając tak wielu ludzi o nieposzlakowanym honorze ? Czy nie możesz znaleźć godnego siebie przeciwnika ?  Rozumiem, chce żebym wziął na siebie dowódcę Genji ! - pomyślał Noritsune. Z mieczem i naginatą w dłoniach przeskakiwał z jednej łodzi Genji do drugiej cały czas atakując z dzikimi okrzykami.

Ponieważ nie mógł odnaleźć poszukiwanego przeciwnika atakował każdego świetnie odzianego i doskonale uzbrojonego wojownika. W końcu znalazł się w pobliżu walczącego dowódcy Genji i z okrzykiem triumfu skoczył na pokład jego łodzi ruszając do ataku bez ostrzeżenia. Yoshitsune w ostatniej chwili wyczuł atak, uznał że mu nie sprosta, włożył naginatę pod lewe ramię i zwinnie przeskoczył na jeden ze statków odległy o niemal sześć metrów. Bez wątpienia Noritsune uznał że brak mu takiej zwinności i nie jest w stanie podążyć za przeciwnikiem. Widząc że to już koniec wrzucił miecz i naginatę do morza, zdjął i odrzucił hełm, zerwał rękawy swojej zbroi i dolne spódnice, potem stanął na nadbudówce statku w samym napierśniku z dziko rozpuszczonymi włosami. Patrząc z góry rozłożył szeroko ramiona w pozycji niewymownie przerażającej i krzyknął : Niech którykolwiek z Genji który uważa się za kogoś godnego wyjdzie i weźmie mnie do niewoli ! Chcę iść do Kamakury i zamienić parę słów z Yoritomo ! Kto przyjdzie i spróbuje ?  Ale nikt nie odpowiedział na to wyzwanie. Nikt nawet się do niego nie zbliżył.

Aki no Taro Sanemitsu słuchał wyzwania. Był synem Aki no Dairyo Saneyasu z prowincji Tosa, naczelnika dystryktu. Podobno miał siłę dwudziestu lub trzydziestu mężczyzn, jego przyboczny był nie mniej potężny, a Jiro jego młodszy brat również nie był zwyczajnym wojownikiem większość innych przewyższał wytrzymałością. Spektakl Noritsune zainspirował Sanemitsu : Kim jest ten Noritsune że powinniśmy się go bać ? Bez wątpienia jest potężnym wojownikiem ale co z tego ? Gdyby był nawet diabłem wysokim na sto stóp my trzej z pewnością mogli byśmy się z nim rozprawić.  Wsiedli do małej łódki i popłynęli do statku na którym stał Noritsune, weszli na pokład i skoczyli na niego z wyciągniętymi mieczami. Całkowicie spokojny Noritsune ruszył do przodu. Przyboczny siłacz szedł pierwszy, potężne kopnięcie Noritsune strąciło go do morza. Potem błyskawicznie złapał pod prawe ramię Sanemitsu a jego brata Jira zacisnął lewym i powiedział : Dobrze ! Chodźcie ze mną wy dwaj głupcy w drogę ku śmierci ! Potem skoczył w fale pociągając ich ze sobą. W tym roku miał minąć dwudziesty szósty rok jego życia.

Noritsune strzela do Tsuginobu. W tekście strzelił z łodzi, a nie ze skały.

 

Yoshitsune kazał przenieść Sato Tsuginobu na tyły Genji. Potem zeskoczył z konia wziął go za rękę i zapytał : Jak się czujesz ?  To koniec mój Panie.  - odpowiedział Tsuginobu. Czy jest coś czego chciałbyś na tym świecie ?  - zapytał Yoshitsune.  Czego powinienem jeszcze chcieć ? Tyle tylko że żałuję, że nie będę mógł zobaczyć jak mój Lord zwycięża. Co do reszty, takie jest przeznaczenie tego kto dzierży łuk i strzały by paść od ostrza wroga. Dla takiego wojownika jak ja nie ma większego ukoronowania życia niż to, że przyszłe pokolenia powiedzą : Sato Saburobyoe Tsuginobu z Mutsu umarł w walce na plaży Yashima w Sanuki aby uratować życie swojego Pana w wojnie Genji z Heike. Jestem dumny z tego życia, mam coś do zapamiętania na mroczną drogę śmierci.  I tak umarł. Tak twardy wojownik jakim był Yoshitsune przycisnął rękaw zbroi do twarzy i zapłakał gorzkimi łzami. Potem zapytał : Czy jest tutaj jakiś święty kapłan ?  Gdy go przyprowadzili powiedział : Ranny człowiek właśnie umarł. Chciałbym żebyś recytował dla niego pełną Sutrę Lotosu przez cały jeden dzień. Podarował mu potężnego czarnego konia z siodłem okutym złotem. Kiedy Yoshitsune otrzymał Piątą Rangę taką samą obdarzył tego konia i nazwał go Taiyu Kuro, Czarny Komisarz. Na tym koniu zjechał wąwozem Hiyodori do Ichi no Tani. Kiedy inni samurajowie zobaczyli to, a zwłaszcza Tadanobu młodszy brat zabitego Tsuginobu, byli poruszeni do łez i wykrzyknęli :  Każdy wojownik byłby szczęśliwy oddając życie za takiego Pana !

 

4. Nasu no Yoichi

 

Podczas tych wydarzeń wielu wojowników z prowincji Awa i Sanuki, niegdyś sojusznicy Heike, postanowiło poprzeć Genji. Zaczęli wynurzać się z jaskiń i gór w małych grupach piętnastu, dwudziestu jeźdźców, żeby do niego dołączyć. Wkrótce Yoshitsune dowodził siłą około trzystu konnych. Słońce jest nisko.  - zauważył. Zostało zbyt mało dnia aby zadecydować o zwycięstwie lub porażce.  Obie strony zaczęły wycofywać swoich ludzi kiedy pojawiła się ładnie ozdobiona łódź płynąca w kierunku lądu. Jakieś sto metrów od brzegu stanęła bokiem. Wszyscy zastanawiali się o co chodzi i wtedy pojawiła się piękna dziewczyna, jeszcze nie dwudziestoletnia, ubrana w biało zieloną pelerynę i czerwoną spódnicę Hakama. Wzięła czerwony wachlarz ze wschodzącym słońcem i zawiesiła go na słupie przymocowanym do łodzi. Potem skinęła ręką w kierunku lądu. Yoshitsune wezwał Gotobyoe Sanemoto.  Czego ona chce ?  - zapytał.  Wygląda na to że chce żebyśmy zestrzelili wachlarz. Podejrzewam że ten pomysł naprawdę cię kusi nasz dowódco. Lepiej patrz uważnie bo jesteś w zasięgu, jakiś dobry strzelec może trafić cię strzałą. Najlepiej poproś jakiegoś mocnego łucznika żeby to zestrzelił.  Kto z nas może to zrobić ? - spytał Yoshitsune.  Mamy wielu świetnych łuczników ale najlepszym z nich jest prawdopodobnie Nasu no Yoichi Munetaka z Shimosy, syn Nasu no Taro Suketaki.  - usłyszał w odpowiedzi.  Jest niski ale bardzo dobry.  Skąd wiesz ?  - zapytał Yoshitsune. Ilekroć strzelają do ptaków w locie trafia dwa z trzech.  Bardzo dobrze, wezwijcie go tutaj.  Yoichi był w dwudziestym roku życia, miał na sobie zielononiebieskie Hitatare, kołnierz i brzegi rękawów zdobił czerwony brokat. Jego zbroja była osznurowana jasną zielenią, nosił okuty srebrem miecz. Miał dwadzieścia cztery strzały z czarno białymi a raczej ciemno szarymi piórami ze skrzydeł jastrzębia. W kołczanie tkwiła też strzała zakończona grotem z rogu jelenia. Niosąc pod pachą owinięty rattanem łuk Shigeto, z hełmem zawieszonym na napierśniku, stanął przed Yoshitsune i skłonił się. Yoichi, czy możesz trafić w środek tego wachlarza i pokazać wrogowi jak potrafimy strzelać ?  - powiedział Yoshitsune.  Nie mogę powiedzieć że na pewno potrafię to zrobić. Jeśli bym chybił był by to wstyd dla nas wszystkich. Dlatego lepiej byłoby powierzyć to komuś kto byłby całkiem pewien. - odpowiedział Yoichi. Odpowiedź bardzo rozgniewała Yoshitsune. Ci którzy przybyli ze mną z Kamakury muszą wykonywać moje rozkazy !  – wykrzyknął.  Ci którzy nie chcą nie powinni już nigdy tam wracać !  Yoichi widząc że nie może odmówić odpowiedział : Może uda mi się go trafić może nie ale jeśli rozkazujesz mój Panie to spróbuję.  Wycofał się, wsiadł na pięknego czarnego konia z siodłem zdobionym złotem, ścisnął swój łuk, chwycił wodze i wjechał w morze. Jego przyjaciele wykrzyknęli : Ten młodzieniec z pewnością to zrobi !   Yoshitsune też pomyślał że można mu zaufać. Ponieważ cel znajdował się poza zasięgiem strzału z łuku Yoichi wjechał jakieś trzydzieści, czterdzieści metrów w morze ale nadal wydawało się że wachlarz jest oddalony o ponad sto metrów. Był osiemnasty dzień drugiego miesiąca godzina koguta (17-19). Wiatr wiał dość mocno z północy, wysokie fale załamywały się na plaży. Dryfująca łódź podskakiwała w górę i w dół a wachlarz trzepotał na słupie. Morze było ciemne, Heike gromadzili się przy burtach łodzi. Na brzegu uzda przy uździe stali Genji. Obie armie obserwowały scenę i wydawały się być w świątecznym nastroju.

Yoichi zamknął oczy i wzniósł modlitwę : Wielki Hachimanie, Wielki Miroku Bodhisattwo !  Wy Bogowie mojej rodzinnej prowincji Nikko Gongenie z Utsunomiya i Yuzennie Daimyojin z Nasu ! Błagam prowadźcie moją strzałę w środek tego wachlarza ! Jeśli zawiodę połamię swój łuk i położę kres mojemu życiu, ludzie nie ujrzą więcej mojej twarzy. Jeśli chcecie żebym znów zobaczył dom niech ta strzała nie chybi.  Po tej cichej modlitwie ponownie otworzył oczy, wiatr nieco osłabł, wachlarz wyglądał na łatwiejszy do trafienia. Wyjął swoją śpiewającą strzałę położył na cięciwie, z całej siły naciągnął łuk i puścił. Był niski, prawda, ale jego strzała mierzyła dwanaście dłoni i trzy palce a jego łuk był bardzo mocny. Pieśń strzały rozniosła się daleko, niespodziewanie uderzyła w wachlarz cal powyżej obrotowego czopa i poleciała prosto do morza. Wachlarz wystrzelił w powietrze trzepotał tam przez chwilę uderzony przez wiosenny wiatr i spadł do wody z pluskiem. Niknące promienie zachodzącego słońca rozświetlały czerwień wachlarza z tarczą słoneczną który dryfował na białych spienionych falach kołysząc się w to dół to w górę. Heike na morzu z podziwem walili w burty swoich łodzi. Na brzegu zachwyceni Genji uderzali w kołczany ostrym bębnieniem.

Po lewej Musashibo Benkei poniżej Yoshitsune czyta list. Po prawy przywiązany do drzewa posłaniec.

 

Następnego dnia, osiemnastego w drugim miesiącu, w godzinie tygrysa (5-7 rano) zeszli do miejsca zwanego Hiketa gdzie dali odpocząć koniom. Stamtąd ruszyli przez Shiratori i Nibunoya aż w końcu dotarli do Takamatsu nad brzegiem cieśniny przy fortecy Yashima. Yoshitsune znów wezwał Kondo Chikaie i zapytał : Jak wygląda droga do Pałacu Yashima ?  Cieśnina między lądem i wyspą jest naprawdę płytka, podczas odpływu woda nawet nie dochodzi do brzucha konia.  W takim razie musimy zaatakować zanim dowiedzą się że tu jesteśmy.  - powiedział Yoshitsune. Rozkazał podpalić domy Takamatsu i ruszyli do ataku.

W tym czasie w siedzibie Lorda Munemoriego prezentowano około sto pięćdziesiąt głów obrońców twierdzy Kawano Shiro w prowincji Iyo. Sam Kawano zdołał  uciec. Dennai Saemon Noriyoshi, najstarszy syn Awa Mimbu Shigeyoshiego wysłał głowy do Yashimy zanim ruszył w drogę powrotną ze swoimi trzema tysiącami konnych.

Właśnie oglądano głowy kiedy nagle ktoś krzyknął że domy Takamatsu płoną. Ponieważ jest dzień to raczej nie przypadek.  - stwierdził Lord Munemori. To musi być wróg i do tego na pewno w wielkiej sile, obawiam się że nic nie możemy zrobić. Nie możemy pozwolić się otoczyć ! Musimy jak najszybciej wypłynąć w morze. 

Łodzie stały zacumowane wzdłuż plaży przed główną bramą. Wszyscy ruszyli żeby wejść na ich na pokłady. Żona zmarłego cesarza Kenreimonin i Nii Dono ze swoimi damami dworu weszły na cesarską barkę, Lord Munemori i jego syn weszli na jedną łódź. W wielkim pośpiechu statki wypływały i wkrótce wszystkie znalazły się w odległości trzydziestu, czterdziestu jardów od brzegu. Ledwie to zrobili gdy siedemdziesięciu lub osiemdziesięciu jeźdźców Genji, wszyscy jednakowo uzbrojeni,  galopem wjechali na plażę przed główną bramą. Przyjechali w czasie kulminacji odpływu, woda w zatoce w niektórych miejscach sięgała do końskich piersi w innych do kolan czy popręgów, gdzieniegdzie była jeszcze płytsza. Galopowali więc przez fale wzbijając wokół rozpryskującą się wysoko mgłę wody, w górze trzepotały białe flagi Genji. Nie można się więc dziwić że Heike widzieli oczami wyobraźni wielką armię niosącą im zagładę. Przebiegły Yoshitsune chciał zrobić wrażenie atakującej potęgi podzielił więc swoje niewielkie siły na małe grupy liczące od pięciu do dziesięciu jeźdźców. Efekt faktycznie sprawił oczekiwane przez niego wrażenie.

 

3. Śmierć Tsuginobu

 

Kuro Yoshitsune nosił tego dnia hitatare z czerwonego brokatu pod zbroją osznurowaną fioletem jaśniejszym u góry i ciemniejszym u dołu. U boku miał miecz ze złotymi okuciami a z kołczanu na plecach sterczały dwadzieścia cztery strzały z czarno białymi piórami. Trzymając owinięty rattanem łuk oznajmił wielkim głosem :  Widzicie posłańca wysłanego przez Jego Klasztorną Eminencję Minamoto no Yoshitsune, Porucznika Policji Keebishi w piątej randze !  W ten sposób przedstawił swoje imię. Po nim zrobili to Tashiro no Kanja Nobutsuna z Izu, Kaneko no Juro Ietada, Yoichi Chikanori z Musashi i Ise no Saburo Yoshimori. Następni podali swoje nazwiska Gotobyoe Sanemoto, jego syn Shinbyoe Motokiyo, Sato Saburobyoe Tsuginobu i Sato Shirobyoe Tadanobu obaj z Mutsu, Eda no Genzo, Kumai Taro i Musashibo Benkei. Każdy z nich był wart tysiąca ludzi !

Z szeregów Heike dobiegły okrzyki : Zastrzelić ich ! Wypuszczono strzały z dalekich łodzi, poleciały strzały z bliskich odległości. Wojownicy Genji robili uniki i odbijali je, wstrzymywali konie za wyrzuconymi na brzeg łódkami pozwalając odpocząć wierzchowcom, potem z dzikimi okrzykami kontynuowali walkę. Gotobyoe Sanemoto, doświadczony stary wojownik, zamiast do walki rzucił się do pałacu i zaczął podkładać ogień. Szybko pojawił się dym potem budynek spłonął do ziemi. Widząc to Munemori zwrócił się do swoich ludzi : Ilu naprawdę jest Genji ?  Wygląda na to że siedemdziesięciu lub osiemdziesięciu jeźdźców !  – odpowiedziano mu. Tylko tylu ? Gdyby było ich tylu ile mają włosów na głowach jeszcze nie dorównali by naszej sile. To straszne że zamiast otoczyć ich i pozabijać uciekliśmy w popłochu do naszych łodzi i pozwoliliśmy spalić pałac ! Czy jest tutaj Lord Noritsune ? Powiedzcie mu niech weźmie ludzi na ląd i zacznie walczyć.

Po tym rozkazie Lord Noritsune popłynął małymi łodziami z pięcioma setkami ludzi którymi miał dowodzić Etchu no Jirohyoye Moritsugu. Zajęli pozycję na plaży przed wypaloną główną bramą pałacu. Yoshitsune ustawił swoich osiemdziesięciu konnych w odległości strzału z łuku. Moritsugu stanął na pokładzie swojej łodzi zaczął krzyczeć : Ty tam ! Prawdopodobnie ogłaszałeś swoje imię ale byłem daleko na morzu i nie mogłem usłyszeć. Kto dowodzi Genji, z kim będziemy mieli dzisiaj do czynienia ?  Na to wystąpił Ise Saburo Yoshimori i odpowiedział : Czy naprawdę trzeba to powtarzać ? Minamoto no Yoshitsune młodszy brat Lorda Yoritomo Lorda Kamakury, potomek cesarza Seiwy w dziesiątym pokoleniu. Na co Moritsugi wykrzyczał :  Och tak, znam go ! To ten chłopiec osierocony gdy jego ojciec został zabity w czasie konfliktu Heiji i trzymany jako zwierzak świątynny w Kurama. Potem uciekł aż do Mutsu w kupieckim transporcie.   Mówisz ten młody chłopak ? - obruszył się Yoshimori. Jak śmiesz tym swoim gładkim językiem mówić tak o moim Panu ? Och tak ! Wiem kim jesteście ! Ledwie ocaliliście swoją skórę w bitwie pod górą Tonami a potem uciekliście na północ z płaczem i przepraszając wróciliście do stolicy !  Na co Moritsugi odparł : Hojnie nagradzani przez naszego Lorda nigdy nie musieliśmy uciec się do żebractwa ! To wy żyliście z bandytyzmu w górach Suzuka w Ise, ty twoje żony i twoje dzieci. Słyszałem o tym !  W tym momencie Kaneko no Juro Ietada przerwał tą wymianę zdań. Jaki jest pożytek z tej bezużytecznej rozmowy ? Wzywanie się nawzajem jest rzeczą którą każdy potrafi zrobić. Wasi Lordowie wiedzą co mogą zrobić nasi młodzi wojownicy Musashi i Sagami, widzieli to w Ichi no Tani zeszłej wiosny. Kiedy to mówił jego młodszy brat który do tej pory stał obok bez słowa wziął strzałę długą na dwanaście dłoni i trzy długie palce, napiął łuk z całej siły i zwolnił cięciwę. Strzała poleciała z potężnym świstem przebiła napierśnik Moritsugu i weszła w jego ciało kończąc trudną wojnę na słowa.

Lord Noritsune był ubrany jak do walki na morzu, zbroję obszytą chińskim jedwabiem włożył na krótką szatę zabarwioną w różne kolory zamiast na hitatare. U boku miał miecz okuty srebrem i złotem, nosił łuk Shigeto i kołczan w którym były dwadzieścia cztery strzały opierzone piórami jastrzębia. Był najgroźniejszym łucznikiem w stolicy, mówiono że żaden człowiek w którego wycelował nie uciekł przed jego strzałą. Tym razem strzała miała trafić Yoshitsune ale Genji przewidzieli co zamierza, Saburo Yoshimori, Sato Tadanobu, Eda Genzo, Kumai Taro i Musashibo Benkei każdy z nich godny stawić czoła tysiącowi, wyjechali przed dowódcę i stanęli uzda przy uździe aby zablokować każdą strzałę wysłaną w jego kierunku. Yoshitsune było poza zasięgiem.  Z drogi ty służący motłochu, daj mi wyraźny cel !  - krzyknął Noritsune i z wielką szybkością wypuścił wściekłą salwę strzał które dosięgły dziesięciu wojowników Genji ubranych w pełne zbroje. Najdalej wysunięty do przodu stał Sato Tsuginobu z Mutsu, strzała trafiła go w lewe ramię i wyszła pod prawą pachą, nie mógł utrzymać się na koniu i spadł na ziemię. Samuraj Kikuo Maru był jednym z przybocznych lorda Noritsune. Wyjątkowo silny i odważny, tego dnia włożył zieloną zbroję i hełm z trzema płytami. Teraz dobył miecza i ruszył żeby wziąć głowę Tsuginobu. Widząc to młodszy brat ranionego Tadanobu napiął łuk i wypuścił strzałę która z wielką siłą weszła poniżej spodu pancerza, Kikuo padł na kolana. Lord Noritsune wciąż trzymając łuk w lewej ręce złapał Kikuo Maru i zaniósł go do jednej z łodzi żeby uniemożliwić Genji wzięcie jego głowy. Kikuo miał 18 lat, przeszedł na służbę do lorda Noritsune po śmierci jego starszego brata lorda Michimoriego któremu wcześniej służył. Noritsune był tak poruszony jego śmiercią że tego dnia nie brał już udziału w walce.

1. Wiosła dziobowe

 

Dziesiątego dnia pierwszego miesiąca drugiego roku Genryaku (1185) Kuro Yoshitsune udał się do pałacu klasztornego cesarza i przekazał Jego Wysokości petycję za pośrednictwem Lorda Skarbu Państwa Yasutsune : Heike uciekli ze stolicy porzuceni przez Bogów i Waszą Wysokość a teraz uciekają tu i tam na falach. Jednak przetrwali przez te trzy lata, pozostali wolni i zajęli wiele prowincji co jest powodem do wielkiego smutku. Ja Yoshitsune przysięgam że nie wrócę do tej Stolicy dopóki ich całkowicie nie zniszczę nawet jeśli będę musiał ich ścigać do Korei albo w Chinach, czy na Wyspie Diabłów, nawet w najgłębszych granicach morza lub nieba.  Cesarz był zachwycony i odpowiedział : Użyjcie wszelkich środków, nie zatrzymujcie się ani w dzień ani w nocy do czasu gdy nie zwyciężycie !  Yoshitsune wrócił do swojej kwatery i oznajmił wojownikom ze wschodu : Reprezentuję Lorda Yoritomo w Kamakurze. Otrzymałem dzisiaj dekret Jego Klasztornej Eminencji nakazujący mi zniszczenie Heike. Nie powstrzymam się od atakowania ich gdziekolwiek są na morzu czy na lądzie, dopóki cel nie zostanie osiągnięty. Ci których serca nie są całkowicie ze mną mogą natychmiast odejść i wrócić do Kamakury.

Tymczasem w Yashimie płynął czas. Najpierw pierwszy miesiąc zamienił się w drugi, potem wybuchła wiosenna zieleń żeby zmatowieć z pierwszymi oddechami jesiennych wiatrów. Potem wybuchła kolejna wiosna. Trzy razy żegnali stary rok i witali nowy. Znów zaczęły dochodzić pogłoski o wymarszu armii Genji ze stolicy, o ataku koalicji rodzin Usuki, Betsugi i Matsura z Kyushu. Panowała ponura atmosfera niepewności i wstydu z powodu ucieczki.

Pogłoski wywoływały kolejne przygnębienie i zniechęcenie. Znów małżonka zmarłego cesarza Kenreimonin i matka zmarłego cesarza Nii Dono płakały razem z damami ich Cesarskiego Dworu zastanawiając się co gorszego może jeszcze spotkać Cesarza i dom Heike.

Lord Tomomori oświadczył : Ludzie ze wschodu i północy cieszyli się naszą łaską ale zapomnieli o wszystkim co nam byli winni, zapomnieli o lojalności, dołączyli do Yoritomo i Yoshinaki. Nie miałem wątpliwości że ludzie z zachodu prędzej czy później zrobią to samo. Dlatego chciałem spotkać nasz losu w stolicy ale nie do mnie należała decyzja. Więc ustąpiliśmy i uciekliśmy ale tylko po to by cierpieć nasze obecne nieszczęścia. Jakże żałuję że tak się stało !  Przykro to mówić ale miał całkowitą rację.

 

Trzeciego dnia drugiego miesiąca Kuro Yoshitsune wyruszył ze stolicy. W Watanabe w prowincji Settsu czekała na niego zgromadzona wcześniej flota. Tutaj miał rozpocząć przeprawę i atak na Yashimę. Tego samego dnia stolicę opuścił Noriyori. Podobnie jak Yoshitsune zebrał flotę która czekała w Kanzaki również w Settsu. Stamtąd miał płynąć wzdłuż wybrzeża Morza Wewnętrznego.

Trzynastego dnia cesarski przedstawiciel został wysłany do Wielkich Świątyń w Ise, Iwashimizu, Kamo i Kasugi. Naczelnym kapłanom nakazano rozpocząć modlitwy o bezpieczny powrót cesarza i trzech regaliów.

Szesnastego dnia floty w Watanabe i Kanzaki były gotowe do wypłynięcia. Nie wyszły jednak w morze bowiem rankiem przyszła gwałtowna burza, potężny północny wiatr powalał największe drzewa. Ogromne fale rozproszyły statki, wiele uległo uszkodzeniu. Okręty pozostały w porcie i przystąpiono do napraw.

W Watanabe wielcy i mali lordowie wschodu zgromadzili się na naradzie. Jesteśmy wyszkoleni do walki na lądzie nie na morzu. Nie wiemy co robić. - oświadczyli. Kajiwara Kagetoki zalecił montaż wioseł dziobowych przed nadchodzącą bitwą. Wiosła dziobowe, do czego niby mają one służyć ? - zapytał Yoshitsune.  Możesz łatwo obrócić galopującego konia w lewo lub w prawo ale nie łódź. To jest o wiele trudniejsze. Montujesz więc wiosła do dziobu i dodajesz boczne stery. Potem możesz łatwo obrócić łódź w dowolnym kierunku.  – wyjaśnił Kajiwara. Yoshitsune obruszył się :  Wojownik zmierza do bitwy z głębokim postanowieniem że nie zrobi ani jednego kroku w tył, dzieje się tak wyłącznie w obliczu przytłaczającego zagrożenia. Po co od razu myśleć o cofaniu się ? Co za sposób na rozpoczęcie bitwy ? Wiosła dziobowe, zdejmę je szybko jakkolwiek je nazwiesz ! Dla mnie wiosła normalne są wystarczająco dobre dla każdej łodzi. Na pewno możecie dodać do łodzi setki, tysiące łuków ale nie dodatkowe wiosła.  Kajiwara odparł : Moim zdaniem dobry dowódca pokonuje wroga przesuwając się do przodu kiedy może i wycofując się kiedy musi. Przede wszystkim wojownik ma pozostać przy życiu, według mnie o tym powinien myśleć dobry dowódca. Nacierać ślepo przed siebie, tak walczy oszalały dzik. Dzik, jeleń, kogo to obchodzi ?  - rzucił Yoshitsune. Robienie wojny oznacza atak, atak przynosi słodycz zwycięstwa !  Ludzie zbytnio bali się Kajiwary aby śmiać się głośno ale wymieniali spojrzenia i kiwali głowami. Spięcie było niezwykle ostre i wydawało się że obaj rzucą się na siebie.

Słońce zaszło, zaczęła zapadać noc kiedy Yoshitsune ogłosił : Naprawy zostały zakończone i nasze łodzie są jak nowe. Zjedzcie coś panowie i napijcie się, świętujmy !  Kazał załadować łodzie bronią i zapasami. Kiedy wprowadzono na pokłady konie wydał rozkaz wypłynięcia. Kapitanowie i sternicy zaprotestowali : Tak, prawda że mamy wiatr w plecy ale jest niezwykle silny a morze ogarnia sztorm. Nie możemy wypływać !  Yoshitsune był wściekły. Umrzecie na pustyni czy też utopicie się w rzece lub morzu to zależy od karmy którą nosicie z poprzednich wcieleń !  – ryknął. Być może wiatr jest dzisiaj trochę silny ale szansa jest zbyt duża aby ją przegapić ! Jak śmiesz proponować pozostanie na miejscu ? Jeśli odmówicie wypłynięcia będę strzelał do każdego z was !

Ise Saburo Yoshimori, Sato Saburo Tsuginobu, Sato Shirohyoye Tadanobu z Mutsu, Eda Genzo, Kumai Taro, Musashibo Benkei i kilku innych samurajów, każdy równy tysiącowi zwykłych ludzi, wyskoczyli do przodu.  Na rozkaz naszego Pana wypływać tymi statkami albo zastrzelimy każdego z was !  – krzyczeli. Kiedy kapitanowie i marynarze zobaczyli biegnących z łukami w dłoniach zawołali : Nie ma różnicy czy utopimy się w morzu czy zginiemy tutaj od strzał !  I tak z dwustu statków w końcu wypłynęło tylko pięć a strzały nie poleciały. Pierwszy wypłynął statek Yoshitsune, potem statek Tajiro Kwanja, potem Gotobyoye i jego syn, następnie bracia Kaneko, piątym wypłynął Yodo Gonai Tadatoshi który piastował urząd Funabugyo czyli marszałka floty. Reszta statków czy to ze strachu przed Kajiwarą, czy przed pogodą nie wypłynęła. Yoshitsune powiedział : Nie będziemy się opóźniali przez nich. W normalnych warunkach wróg byłby czujny ale w taki burzliwy dzień jak ten możemy wylądować w miejscu w którym nas nie spodziewają i w ten sposób zaatakujemy z zaskoczenia co da nam przewagę. Dbajcie o osłonięcie świateł. Jeśli wróg zobaczy wiele świateł podniesie alarm. Płyńcie za moim statkiem kierując się na rufowe światło.  Płynęli całą noc z wichurą wiejącą w plecy, w ciągu sześciu godzin pokonali dystans który zwykle zajmował trzy dni. Wypłynęli z Watanabe w Settsu około drugiej nad ranem szesnastego dnia drugiego miesiąca, rankiem około siódmej ujrzeli wybrzeże prowincji Awa.

 

2. Wybrzeże Katsuura i przełęcz Osaka

 

Świtało, na plaży powiewało kilka czerwonych sztandarów. A teraz słuchajcie ! - powiedział Yoshitsune. Mam dobry pomysł. Jeśli spuścimy konie blisko brzegu będziemy dobrym celem dla ich łuczników. Teraz, gdy jesteśmy jeszcze poza zasięgiem strzał, przechylimy statki i wypuścimy konie do wody niech płyną obok burt. Jak tylko ich kopyta znajdą grunt i będzie wystarczająco płytko aby jechać wskoczymy na siodła i szarżujemy.  Chociaż pięć statków miało na pokładzie dużo zapasów i broni znaleźli miejsce dla pięćdziesięciu koni. Zgodnie z rozkazem Kuro wypuścili konie za burty, kiedy woda stała się wystarczająco płytka skoczyli na siodła i Yoshitsune ruszył galopem prowadząc pięćdziesięciu jeźdźców. Na plażę dotarł bitewny ryk, kilkuset konnych czekających na brzegu cofnęło się o dobre dwieście metrów, zatrzymali się i czekali nie podejmując walki.

Yoshitsune zatrzymał się na plaży żeby jego wierzchowiec złapał oddech. Wezwał Ise Saburo Yoshimoriego i powiedział :  Jeden z tych jeźdźców wygląda na dowódcę. Idź i przyprowadź go tutaj chcę go o kilka rzeczy zapytać. Posłuszny rozkazowi Yoshimori odjechał samotnie do linii jeźdźców wroga i zatrzymał się. Po chwili wrócił z wojownikiem około czterdziestki w czarnej zbroi. Samuraj zdjął hełm potem cięciwę z łuku. Kim jesteś ? - zapytał Yoshitsune.  Banzai Kondo Roku Chikaie z tej prowincji.  - odpowiedział wojownik. Cóż, kimkolwiek by nie był miejcie na niego oko, nie rozbrajajcie go. Nie pozwólcie mu uciec, jeśli będzie próbował zastrzelcie go. Następnie zwrócił się do Kondo Roku i zapytał go o nazwę miejsca w którym się znajdowali. Miejscowi nazywają to miejsce Katsura w swoim dialekcie ale pisze się dwoma znakami Katsu i Ura.  - oświadczył wojownik. Yoshitsune roześmiał się, był zachwycony.  Słuchajcie ludzie!  – krzyknął.  Oto ruszam do walki z wrogiem i ląduję na Katsuura, Brzegu Zwycięstwa. Jaki to doskonały Omen !  Potem spytał Kondo :  Czy w pobliżu są zwolennicy Heike którzy przywitają nas strzałami ?  Tak Panie. Jest Sakuraba Suke Yoshito, młodszy brat Awa Minbu Shigeyoshiego. Więc najpierw jego usuniemy z drogi. - powiedział Yoshitsune. Wybrał trzydziestu jeźdźców z setki ludzi Kondo Roku, dołączył ich do swoich samurajów i ruszyli wgłąb wyspy.

Fort Yoshity z trzech stron otaczało bagno, frontu broniła fosa i tutaj właśnie uderzyli z wojennymi okrzykami. Atak był bardzo gwałtowny i zaskoczył obrońców którzy napinali łuki tak szybko jak tylko potrafili, z fortu poleciała chmura strzał ale Genji nie zważali na to, pochyleni, osłonięci płytami nakarczków i zbrojami przedarli się przez fosę i rzucili na wały. Yoshito uznał że dalszy opór nic nie da, rozkazał swoim ludziom utrzymać fortecę tak długo jak to będzie możliwe. Potem wskoczył na najmocniejszego wierzchowca i rzucił się do ucieczki osłaniany przez swoich łuczników. Miał dużo szczęścia, udało mu się uciec.

Genji wzięli głowy około dwudziestu obrońców i zorganizowali uroczystość ku czci Boga Wojny, głośno wiwatując manifestowali radość z tak pomyślnego początku kampanii. Potem Kuro Wezwał Kondo Roku Chikaie i zapytał : Ilu ludzi mają Heike w Yashimie ?  Na pewno nie więcej niż tysiąc koni. - odparł Chikaie. Dlaczego tak mało ? - zainteresował się Kuro. Ponieważ resztę rozrzucono wzdłuż wybrzeża Shikoku i na wyspach. Stacjonują w małych garnizonach po pięćdziesiąt do stu ludzi, takich jak nasz.  – wyjaśnił Kondo Roku po czym dodał : Poza tym Dennaizaemon Noriyoshi najstarszy syn Shigeyoshiego poprowadził trzy tysiące koni do prowincji Iyo żeby zaatakować Kawano Shiro który odmówił dołączenia do Heike. A więc trafiliśmy na idealny moment ! – krzyknął Kuro.  A jak daleko stąd  do Yashimy ?  Dwa dni marszu.  – odparł Kondo.  Musimy zaatakować zanim się o nas dowiedzą ! – oświadczył Yoshitsune który nigdy nie dopuszczał zwłoki.

Ruszyli tak szybko jak mogli, jechali galopem potem zwalniali na chwilę by dać odetchnąć koniom, potem znowu galopem. Noc spędzili na przełęczy Osaka na granicy prowincji Awa i Sanuki. W nocy Yoshitsune natknął się na posłańca wiozącego listy. Zaczął z nim rozmawiać, w ciemności człowiek nie zorientował się że rozmawia z wrogiem. Był przekonany że ma do czynienia z wojownikami Heike z Yashimy. Dla kogo wieziesz listy ? - zapytał Yoshitsune. Dla Lorda Munemori w Yashimie od pewnej damy w stolicy.  – odpowiedział posłaniec. To zapewne jakaś ważna wiadomość.  – rzucił Kuro. Mówi że Genji dotarli do ujścia rzeki Yodo i będą wypływać na swoich łodziach, więcej nie wiem. - odparł posłaniec. Tak, bez wątpienia będą wypływać. Ludzie bierzcie listy i zwiążcie go. Nie zabijajcie, była by to bezcelowa zbrodnia ! – rozkazał Yoshitsune. Potem otworzył list i przeczytał go. Rzeczywiście napisała go jakaś szlachetnie urodzona dama : Kuro Yoshitsune jest przebiegły. Zaatakuje was, wiem że to zrobi, nie ważne jak zła będzie pogoda i jak bardzo będzie wzburzone morze. Uważajcie aby nie rozproszyć waszych sił, bądźcie bardzo czujni i ostrożni !  To dar od Bogów ! Chcę, żeby Yoritomo też to przeczytał !  - powiedział Kuro i odłożył list w bezpieczne miejsce.

Powrót do Wprowadzenia

HEIKE  MONOGATARI - KSIĘGA 11