Powrót do spisu treści

Od lewj Koremori na urwisku z widokiem na wodospad Nachi. Na prawo Takiguchi a następnie

Ishido Maru i pozostali. W tle, w środku po prawej, Yuasa Munemitsu i jego ludzie.

 

Pewnego lata w czasach ery Kanna (985–87) klasztorny cesarz Kazan przybył tutaj z pielgrzymką prosić o odrodzenie w niebie Amidy. W pustelni z której wznosił modlitwy wciąż kwitnie starożytna wiśnia przywołując jego pamięć jak uhonorowanie tak szlachetnej przeszłości.

Wśród kapłanów przebywających w Nachi było wielu którzy pamiętali Chujo Koremoriego z Miyako. Kiedy Chujo wszedł ktoś spytał kim jest nowo przybyły pielgrzym. Ktoś inny odpowiedział : To jest Sammi Chujo Koremori syn Komatsu Naidaijina Shigemoriego. Kiedy był tylko porucznikiem czwartej rangi, wiosną w czasach Angen, obchodzono pięćdziesiątą rocznicę urodzin klasztornego cesarza w Hojujiden. Byli tam wówczas jego ojciec Komatsu Dono który był wówczas Naidaijinem Sadaisho i jego wuj Munemori wówczas Dainagon Udaisho. Oprócz nich przybyli także Sammi no Chujo Tomomori, Tono Chujo Shigehira oraz wszyscy dworzanie i szlachcice Heike. Był to czas ich największej świetności. Z tłumu stojącego przy scenie tanecznej wyszedł Lord Koremori. Na głowie miał wianek z kwiatów wiśni, zatańczył taniec Saikaiha. Jego rękawy z gracją unosiły się jak rozwiane bryzą, jego twarz lśniła jak kropla rosy rozjaśniając ziemię i oświetlając niebo. Cesarska Małżonka była niezwykle poruszona i wysłała mu w prezencie honorową szatę. Podarunek wziął z jej rąk Kampaku a jego ojciec Lord Shigemori wyszedł aby go odebrać. Potem położył szatę na prawym ramieniu syna i nisko pokłonił się Władcy. Był to zaszczyt którego niewielu dostąpiło, jego bracia nie mogli nie zazdrościć. Damy dworu w swoim zachwycie porównywały go do obsypanej kwiatami śliwy wyróżniającej się wśród leśnych krzaków i zwykłych drzew. Wszyscy myśleli wówczas że jego przeznaczeniem jest służba ministra i wielkiego dowódcy. Popatrzcie, teraz wygląda jak wrak człowieka. Nigdy nie myślałem że zobaczę go w tak smutnie opłakanym stanie. Chociaż wiemy o wiecznych zmianach i nietrwałości taki widok jest bardzo BOLESNY. Co za okropny los !  Przycisnął rękawy do oczu i zapłakał. Wśród wszystkich kapłanów w Nachi nie było nikogo kto by nie przycisnął rękawa do oczu.

 

12. Koremori tonie

 

Po zakończeniu pielgrzymki do trzech świątyń Kumano Lord Koremori wsiadł do łodzi i wypłynął na otwarte morze. Daleko od brzegu znajduje się wyspa o nazwie Yamanari, powiosłował do niej i wysiadł na brzegu. Płacząc gorzko wyrył na pniu dużej sosny napis : Dziadek : Kanclerz Taira no Kiyomori imię w religii Jokai. Ojciec : Taira no Shigemori Minister Pałacu i Dowódca Lewego Skrzydła Gwardii imię w religii Joren. Ja Koremori, jego syn, Kapitan Trzeciej Rangi imię w religii Joen w 27 roku życia, dzisiaj w trzecim roku Juei 3 miesiącu 28 dniu utopiłem się w pobliżu Nachi.

Potem wsiadł do łodzi i popłynął w kierunku otwartego oceanu. Postanowił to zrobić ale teraz gdy nadszedł czas działania czuł smutek i lęk. Ponieważ był dwudziesty ósmy dzień trzeciego miesiąca nad wodami unosiła się morska mgła owijając wszystko ponurym całunem. Nawet w zwykły wiosenny dzień wraz z nadejściem wieczoru ogarnia nas melancholijny nastrój ale o ileż jest głębszy gdy nadchodzi koniec ostatniego dnia spędzonego na ziemi. Patrzył na łodzie rybackie które unosiły się i opadały na falach a jego myśli skupiały się na jego własnym losie. Kiedy zobaczył stado dzikich gęsi poczuł wielki żal. Powinien wysłać wiadomość do domu z wszystkimi doświadczeniami które przeżył tak jak Su Wu z krainy barbarzyńców wysłał przez dziką gęś list do swojego cesarza.  Ale cóż to ma być ?  - zarzucił sobie.  Profanujące przywiązanie wciąż musi mną rządzić ?  Odwrócił się na zachód złączył dłonie i wezwał Jego Imię ale nagle wkradły się myśli :  W mieście nawet nie mogą podejrzewać że to są moje ostatnie chwile. Wciąż czekają i mają nadzieję na jakąś wiadomość ode mnie  ale ostatecznie wszyscy się dowiedzą...

Przestał odmawiać Nembutsu i opuścił ręce.  Niestety !  - powiedział do Takiguchiego.  Żaden mężczyzna nie powinien mieć żony i dzieci. W tym życiu są nieustannym zmartwieniem a co jeszcze gorsze, niestety utrudniają oświecenie w następnym. Właśnie teraz znowu niepokoją moje myśli. Że takie myśli mnie nadal absorbują musi być poważnym grzechem więc wyznaję go !

Mędrzec poczuł głęboki smutek w sercu ale nie chciał okazywać słabości, otarł łzy i przybrał niewzruszony wyraz twarzy.  Niestety !  - powiedział : Żaden człowiek, wysoko czy nisko urodzony, nie może powstrzymać się od kroczenia ścieżką miłości. Dla męża i żony jedna noc spędzoną obok siebie tworzy niekończące się relacje ich karm wiążące zarówno w życiu jak i po śmierci. Ci którzy się urodzili muszą umrzeć, ci którzy się spotykają muszą się rozstać, taka jest droga tego świata. Ostatnia rosa czy pierwsza kropla, trzeba iść przez życie. Ktoś umrze pierwszy ktoś ostatni, wszyscy muszą wreszcie opuścić ten świat. Najwięksi magowie nie żyli wiecznie podobnie jak najwyżsi rangą święci nie byli wolni od narodzin i śmierci. Przez sto lat ból rozstania będzie nadal taki sam. [….] Buddowie Trzech Światów traktują całą ludzkość jako swoje dzieci i w swej gorliwości chcą wszystkich sprowadzić do Raju Czystej Krainy. Od najdawniejszych czasów żony i dzieci były kajdanami wiążącymi ich do Koła Narodzin i Śmierci. Nie trać ducha, przodek Genji Minamoto Yoriyoshi wysłany przez Cesarskie Dowództwo do Mutsu z rozkazem zdławienia buntu Sadato i Muneto wziął głowy ponad szesnastu tysięcy ludzi, pozbawił życia niezliczone ilości zwierząt a jednak mówi się że w chwili śmierci obudziła się w nim głęboka wiara i tak silne pragnienie Oświecenia że znalazł swoje miejsce w raju. Tak wielka jest zasługa porzucenia świeckiego świata i zostania mnichem że wszystkie grzechy poprzednich żywotów zostają zmyte. Gdyby ktoś karmił stu arhatów przez sto tysięcy lat to jego zasługa będzie mniejsza niż tego kto na jeden dzień porzuca świat. Czy Yoriyoshi nie był w stanie osiągnąć szczęścia dzięki sile umysłu? Czy więc ty, którego wina jest dużo mniejsza, nie będziesz mógł odrodzić się w Czystej Krainie ?  […]

Święty człowiek zadzwonił swoim dzwonkiem. Koremori skierował się na zachód i wezwał Jego Imię, dziesięć razy odmówił Nembutsu i zanurzył się w głębinach. Yosohyoye Shigekage i Ishido Maru poszli jego śladem.

 

13. Heike Trzech Dni

 

Toneri Takesato chciał pójść za swoim panem w głębiny morza ale Takiguchi powstrzymał go : Nieważne jak będzie to dla ciebie ciężkie ale nie możesz nie wypełnić ostatniego rozkazu twojego pana. Musisz też żyć aby modlić się za jego duszę.  Ogarnięty wielkim smutkiem całkiem zapomniałem o moich obowiązkach.  - odpowiedział Takesato i rzucił się zrozpaczony na dno łodzi. Święty człowiek wiosłował zaglądając do wody ale w głębinach nie dostrzegł żadnego śladu. Zaintonował Święte Sutry, wzywał Jego Imię i modlił się aby wkroczyli do raju. Jego troska była bardzo wzruszająca.

Tymczasem słońce zanurzyło się w morzu na zachodzie i ciemność zalała ocean. Takiguchi wiosłował w kierunku brzegu pogrążony w niewypowiedzianym smutku. Jego rękawy były całkiem zmoczone, czy to kroplami wody z wioseł, czy łzami… nie wiadomo. Wysiadł na brzeg i powędrował na górę Koya.

Takesato wrócił do Yashimy. Dał Sukemoriemu, bratu Koremoriego, ostatni list od swojego Pana.  Jakież to okropnie !  - wykrzyknął Sukemori.  Gdyby tylko rozumiał jak wiele dla nas wszystkich znaczył ! Lord Munemori i Lady Nii podejrzewali go o sprzyjanie Yoritomo, jak Yorimori, myśleli że dlatego wyjechał do miasta. Ale nie ! On nie udźwignął tego wszystkiego i utopił się w morzu ! Mógł zabrać mnie ze sobą, razem byśmy się utopili. Czy nie przekazał ci żadnej wiadomości ?   Poprosił mnie o przekazanie że Lord Kiyotsune znalazł śmierć na zachodzie a potem Lord Moromori został zabity w Ichi no Tani.  - odparł Takesato. Później powiedział o rodowej zbroi, mieczu Kogarasu Maru i o wszystkim innym. Nie mogę sobie wyobrazić, jak teraz żyć.  - powiedział cicho Sukemori. Przycisnął rękawy do oczu, nie mógł zapanować nad łzami. Lord Munemori i Lady Nii byli przekonani że Koremori tak jak Yorimori poszedł do Yoritomo. Teraz zobaczyli jak straszliwie pomylili się.

Pierwszego dnia czwartego miesiąca Lord Yoritomo odebrał w Kamakurze dekret przyznający mu awans do Seniora Czwartej Rangi. Był to skok o pięć stopni ponieważ wcześniej miał stopień Juniora Piątej Rangi. Awans był nagrodą uwolnienie kraju od Kiso Yoshinaki.

Trzeciego dnia czwartego miesiąca potwierdzono Boskość nieżyjącego cesarza Sutoku i poświęcono mu świątynię przy Oino Mikado w miejscu pola bitwy powstania Hogen. Mówi się że zrobiono to na polecenie klasztornego cesarza a Dwór Cesarski nic o tym nie wiedział.

Czwartego dnia piątego miesiąca Ike no Dainagon Yorimori wyruszył do Kamakury. Yoritomo zawsze był do niego życzliwie nastawiony i wiele razy powtarzał :  Będę cię traktował z wielką troską i uwagą, powitam cię jakbym witał matkę Ike no Zenni, przysięgam to na Hachimana Daibosatsu !  Yorimori nie wątpił że Yoritomo tak myśli, nie był jednak pewien innych Genji i długo się wahał ale ostatnio przybył posłaniec z Kamakury z wiadomością : Przyjeżdżaj bez zwłoki bo chcę cię widzieć ! Podejmę cię tak jak zmarłą Ike no Zenni.

Wśród samurajów Yorimoriego był Yaheibyoye Munekiyo, wierny Heike dziedziczny wasal. Odmówił wyjazdu do Kamakury. Zapytany o powód odpowiedział : Wiem że Ty Mój Panie możesz tam bezpiecznie jechać ale nie mogę zapomnieć o innych z naszego domu którzy miotają się na falach zachodniego oceanu. Pójdę z Tobą jeśli zdołam uspokoić mój umysł. Zawstydzony i wstrząśnięty Yorimori powiedział :  Nie jestem dumny z siebie że opuściłem mój dom i zostałem w stolicy ale zbyt cenię sobie swoją pozycję i życie. Muszę jechać do Kamakury. Dlaczego nie chcesz eskortować mnie w tak długiej i niebezpiecznej podróży ? Dlaczego nie robiłeś mi żadnych wyrzutów kiedy zostałem ? Czy kiedykolwiek było coś wielkiego lub małego w czym nie konsultowałem się z tobą ? Munekiyo odpowiedział z pełnym szacunku pokłonem :  Niestety dla każdego człowieka, wysoko czy nisko urodzonego, nic nie jest droższe niż jego życie. Mówi się, że prędzej opuści się ten świecki świat niż odda swoje życie. Źle zrobiłeś że zostałeś tylko dlatego jesteś bezpieczny bo oszczędzono życie samego Yoritomo. Kiedy został skazany na wygnanie twoja matka kazała mi go eskortować do Shinohary. Na pewno mnie wciąż pamięta i myślę że gdybym pojechał z Tobą obsypał by mnie prezentami. Nie chcę tego. Panowie na zachodzie, moi przyjaciele rozrzuceni po morzach, mogli by się o tym dowiedzieć ku mojej wiecznej hańbie. Proszę pozwól mi tym razem zostać tutaj gdzie jestem. Jeśli chodzi o twoją długą podróż rzeczywiście czuję niepokój. Gdybyś miał zaatakować wroga byłbym pierwszym który by z Tobą poszedł ale w tym przypadku nie ma nic złego w odmowie. Zakończył swoje przemówienie, nie było mu łatwo zapanować nad emocjami. Inni samuraje nie byli zadowoleni ale pojmowali jego decyzję. Dainagon Yorimori był bardzo niezadowolony ale w głębi rozumiał racje Munekiyo i wyruszyli bez niego.

Szesnastego dnia piątego miesiąca dotarli do Kamakury. Yoritomo natychmiast przyjął go na audiencji. Kiedy zapytał gdzie jest Munekiyo Dainagon odpowiedział że z powodu choroby nie mógł pojechać.  Kiedyś oddano mnie pod jego opiekę dlatego jestem mu bardzo wdzięczny i chciałem mu podziękować. Mówisz zachorował ? Musi mieć swoje ważne powody. Ja w każdym razie nigdy nie zapomnę jego dobroci. Szkoda że nie przyszedł z Tobą.  - powiedział Yoritomo. Był bardzo zawiedziony ponieważ przygotował dla Munekiyo nadania dworów i wiele prezentów. Inni lordowie wschodu także przygotowali podobne prezenty, chcieli oddać Munekiyo honory, teraz żałowali że nie przybył.

Dziewiątego dnia szóstego miesiąca Dainagon wyruszył z powrotem do Stolicy chociaż Yoritomo nalegał by został dłużej. Yorimori błagał jednak o pozwolenie na wyjazd, obawiał się o swoich ludzi w Miyako. Yoritomo przekazał prośbę do klasztornego cesarza aby Jego Wysokość potwierdził wszystkie nadania jakimi obdarzył Yorimoriego sugerując że powinien nadal pełnić urząd Dainagona. Oprócz tego dał mu trzydzieści osiodłanych koni i trzydzieści nieosiodłanych, trzydzieści długich skrzyń pełnych złota i trzydzieści zwojów farbowanego jedwabiu. Wzorem Lorda Kamakury lordowie wschodnich prowincji wręcz rywalizowali ze sobą w robieniu Yorimoriemu prezentów, w rezultacie poprowadził ze sobą trzysta koni. Tak więc Ike no Dainagon Yorimori no Kyo nie tylko wrócił do Miyako z głową na ramionach ale także z wielkim ładunkiem bogactw.

Osiemnastego dnia szóstego miesiąca, w dniu powrotu Yorimoriego do stolicy, Hirata Sadatsugu wuj gubernatora Higo Fujiwary Sadayoshiego poprowadził wojowników z prowincji Iga i Ise do Omi gdzie uderzyli na lokalnych Genji. Zaskoczenie było całkowite, zabito każdego komu nie udało się uciec. Był to godny podziwu heroiczny czyn dziedzicznych wasali Heike że przypomnieli o swojej lojalności. Pomysł był jednak zbyt pochopny, plan kampanii przerastał ich możliwości. Szybko zostali wybici. Ludzie nazywali ich Heike Trzech Dni .

Tymczasem żona lorda Koremoriego od dawna nie miała żadnej wiadomości od męża.  Och co się z nim mogło stać ? Zawsze pisał do mnie przynajmniej raz w miesiącu.  – myślała coraz bardziej zmartwiona. Podczas gdy tak na próżno czekała minęła wiosna i nadeszło lato. Potem usłyszała że ktoś powiedział :  Lord Koremori ? O nie, nie ma go już w Yashimie.  Szalała teraz z obawy. Udało jej się wysłać posłańca do Yashimy i czekała, wydawało się że nie spieszy mu się z powrotem. Lato zmieniało się w jesień. Siódmy miesiąc dobiegał końca kiedy jej posłaniec powrócił.  Powiedz mi, powiedz mi ! Jakie wieści przynosisz ?  Lord Koremori opuścił Yashimę piętnastego dnia trzeciego miesiąca i udał się na górę Koya gdzie ogolił głowę. Potem poszedł do Kumano. Ostatecznie rzucił się do morza u wybrzeża Nachi modląc się żarliwie o odrodzenie raju. Słyszałem o tym od Takesato, sługi który z nim był.  – powiedział. Płacząc upadła na ziemię.  Wiedziałam, że coś jest nie tak !  – wymamrotała szlochając. Dzieci zanosiły się od płaczu. Mamka syna powiedziała płacząc :  Pani, nie masz się co dziwić. To nic więcej niż się spodziewałaś. Pomyśl tylko jak okropnie byłoby gdyby Lord Koremori został wzięty żywcem jak Lord Shigehira ! Wyrzekł się tego świata na Świętej Górze Koya i umarł modląc się z zapałem o prawdziwe odrodzenie. To przynosi radość pośród wielkiego smutku. Więc uspokój się moja Pani i pamiętaj że musisz wychowywać dzieci na tej pustyni którą przyniosła twoja karma.  Tymi słowami zrobiła co mogła by pocieszyć wdowę. Żona Lorda Kiyomoriego wpadła jednak w wielką rozpacz, wspomnienia o mężu całkowicie zagarnęły ją świat, myślała że nie będzie w stanie przeżyć choćby jednego dnia. Natychmiast opuściła świecki świat, została zakonnicą i najlepiej jak potrafiła oddała się pobożnym obrzędom i modlitwom za szczęście męża w życiu ostatecznym.

 

14. Brody Fujito, bitwa pod Kojimą

 

Wiadomość o śmierci lorda Koremoriego dotarła do Kamakury i wstrząsnęła głęboko Lordem Yoritomo.  Gdyby tylko przyszedł do mnie osobiście !  – powiedział.  Mógłbym uratować mu życie. Miałem szacunek dla jego ojca Lorda Shigemoriego ponieważ to on przemawiając w imieniu matki Yorimoriego zamienił mój wyrok śmierci na wygnanie. Jestem mu za za winien wielki dług wdzięczności, tak niezapomniany że bardzo szanuję jego synów. Poza tym Koremori wyrzekł się świata. Ocalenie go było by całkowicie łatwe.

Słowa Lorda Yoritomo dotarły do Heike w Yashimie razem z wiadomością że dziesiątki tysięcy konnych wojowników przybyło ze wschodu do stolicy. Genji przygotowują się do marszu na zachód. Mówiono też że klany Usuki, Betsugi i Matsura połączyły się i przeprawiają się z Kyushu żeby dołączyć do Genji.

Wiadomości wywoływały przygnębienie i zniechęcenie. Wszystkie damy na Cesarskim Dworze, począwszy od małżonki zmarłego cesarza Kenreimonin i matki zmarłego cesarza Nii Dono płakały razem i lamentowały zastanawiając się jakie nowe złe wieści będą musiały usłyszeć, co gorszego może jeszcze spotkać Cesarza i dom Heike. Tak wielu szlachetnie urodzonych zostało zabitych, ponad połowa najlepszych poruczników zginęła w Ichi no Tani co niezmiernie osłabiło siłę Heike. Shigeyoshi i jego brat, obaj wielcy lordowie z prowincji Awa, usiłowali zmobilizowaś wojowników Shikoku i zapewniali że wszystko będzie dobrze. Heike patrzyli na nich z nadzieją jak na wysokie góry i głębokie morza.

Dwudziestego piątego dnia siódmego miesiąca damy zebrały się i rozprawiały o tym że minął zaledwie rok od opuszczenia Miyako, zastanawiały się jak szybko minął ten czas. Opłakiwały perypetie i trudy jakie przeszły, opowiadały o wspomnieniach z przeszłości, łzy przeplatały się ze śmiechem.

Dwudziestego ósmego dnia w Miyako odbyła się ceremonia objęcia tronu przez nowego cesarza. Mówi się że był to pierwszy raz kiedy ceremonia przystąpienia odbyła się bez Cesarskiej Pieczęci, Świętego Miecza i Świętego Zwierciadła. Nie wydarzyło się coś takiego w całej linii osiemdziesięciu dwóch ludzkich cesarzy którzy panowali do tej pory.

Szóstego dnia ósmego miesiąca odbyło się spotkanie urzędników na którym odczytano dekret klasztornego cesarza z listą nominacji. Minamoto Noriyori został mianowany Mikawa no Kami, Gubernatorem prowincji Mikawa a Minamoto Kuro no Kwanja Yoshitsune otrzymał stanowisko Saemon no Jo, Inspektora najwyższej trzeciej rangi oraz nominację na urząd Kebiishi no Hangan inspektora policji.

 

Nadeszła jesień, chłodne wiatry zginały trzciny, rosa pokrywała liście. Do żałośnie śpiewających świerszczy dołączył szelest łodyg ryżu, wokół opadały liście, wszystko przynosiło smutne myśli. Szybko ciemniejące niebo krótkich jesiennych dni zawsze wywołuje ponure uczucia więc możemy sobie wyobrazić jak wielka melancholia gnębiła Heike. Dawniej bawili się wśród wiosennych kwiatów w ogrodach pałacowych a teraz tkwili przygnębieni pod jesiennym księżycem nad brzegiem Yashimy. Pisali wiersze szukając inspiracji w blasku jasnego księżyca ale myślami byli w ogarniętym atmosferą wieczoru Miyako. Mogli się tylko próbować pocieszać ze łzami w oczach. Taira Yukimori napisał wiersz doskonale oddający ich uczucia : Pałac jest tam gdzie mieszka nasz Władca, dla niego świeci księżyc na niebie, jednak serce wciąż tęskni za Miyako i domem.

Dwunastego dnia dziewiątego miesiąca naczelny dowódca Genji Mikawa no kami Noriyori wyruszył wyrwać z rąk Heike zachodnie prowincje. Wraz z nim jechali wyżsi dowódcy Ashikaga Kurando Yoshikane, Hojo Koshiro Yoshitoki, Saiin Jikwan Chikayoshi oraz dowódcy polowi, samuraje Doi Jiro Sanehira, jego syn Yataro Tohira, Miura suke Yoshizumi, jego syn Heiroku Yoshimura, Hatakeyama Shoji Shigetada, Hatakeyama Nagano Saburo Shigekiyo, Sahara Juro Yoshitsura, Wada Kotaro Yoshimori, Sasaki Saburo Moritsuna, Tsuchiya Saburo Muneto, Amano Tonai Tokage, Hiki Tonai Tomomune, Iliki Toshiro Yoshikazu, Yada Shiro Musha Tomoie, Anzei Saburo Akimasu, Ogo Saburo Sanehide, Nakajono Toji Ienaga, Ipponbo Shogen i Tosabo Shoshun. Wyprowadzili z Miyako ponad trzydzieści tysięcy konnych, celem było Murotsu w Harimie.

Heike wysłali naprzeciw armię. Na czele stanęli Kapitan Taira Sukemori, Porucznik Taira Arimori i Doradca Taira Tadafusa. Dowódcami polowymi byli samuraje Etchu Jirohyoye Moritsugu, Kazusa Gorohyoye Tadamitsu i Akushichihyoye Kagekiyo. Przypłynęli do Kojimy w Bizen na pokładach około pięciuset statków wojennych.

Kiedy Genji otrzymali raport o ruchach wroga opuścili Murotsu i zajęli stanowisko w Bizen, w Nishi Kawajiri obok wąskiego odcinka morza znanego jako Fujito. Zaledwie pięćset metrów wody dzieliło ich od Heike. Palili się do walki ale ponieważ nie mieli łodzi ani statków nie mogli nic zrobić. Bezczynnie utknęli w miejscu nie wiedząc co robić. Co bardziej zapalczywi Heike podpływali w małych łodziach i prowokowali Genji machając wachlarzami i krzycząc : Dlaczego tu nie przychodzicie ? Czekamy na was !

Wieczorem dwudziestego piątego dnia Sasaki Saburo Moritsuna z Omi odszukał tubylca, miejscowego rybaka, podarował mu drogie hitatare, krótką hakama i sztylet z rękojeścią owinięta srebrem. Potem zapytał go czy jest miejsce w którym można przejechać konno na wyspę.  Tak, są dwa takie miejsca.  - odpowiedział mężczyzna. Niewielu ludzi o nich wie ale ja je znam. Są jak brody przez rzekę. Ten na wschód jest dobry na początku miesiąca a ten na zachodzie później. Są oddalone o około dwie trzecie mili od siebie. Możesz łatwo tamtędy przejechać.

Sasaki był bardzo zadowolony ale zatrzymał informację dla siebie. Wieczorem sam spotkał się z rybakiem, zdjął ubranie i kazał się prowadzić. Rzeczywiście woda nie była bardzo głęboka. W niektórych miejscach sięgała kolan, bioder lub ramion. Tam gdzie tracił grunt płynął i szybko znowu go znajdował. Rybak powiedział :  Na południe stąd jest znacznie płycej ale tam dosięgną cię wrogie strzały. Lepiej nie idź dalej bo nie masz nic na sobie.  Masz rację !  - odpowiedział Sasaki i odwrócił się. Teraz przyszła mu do głowy myśl która mocno go zaniepokoiła : Kto wie kim naprawdę jest ten człowiek, komu jest lojalny ? Ktoś inny może uzyskać od niego te same informacje równie łatwo jak ja. Nie, nikt inny nie może się dowiedzieć !  Odciął głowę rybakowi i rzucił między fale.

Następnego dnia w godzinie smoka (ok. 8 rano) Heike przypłynęli kolejną łodzią i uniesionymi wachlarzami znów zaczęli prowokować Genji. Sasaki wiedział co zrobić. Siedział na siwym koniu bojowym w siodle ze złotymi okuciami. Miał czarną zbroję sznurowaną szkarłatem na hitatare z farbowanymi postaciami. Teraz wjechał w morze i ruszył poznanym nocą brodem a zanim jego siedmiu przybocznych samurajów.

Kiedy Generał Noriyori zauważył co robi Sasaki zawołał żeby go powstrzymać. Doi Jiro Sanehira popędził konia biczem i piętami krzycząc :  Hej ! Sasaki Dono ! Co cię naszło że działasz tak bezmyślnie ? Generał zabrania ci ! Wracaj natychmiast !  Ale Sasaki jechał dalej jakby nic nie słyszał. Nie mogąc powstrzymać Sasakiego okrzykami Doi jechał dalej usiłując go dogonić. W niektórych miejscach woda sięgała wyżej piersi konia w innych do popręgu, w jeszcze innych do połowy siodła, przepływał w głębokie miejsca żeby za chwilę brodzić po płyciznach.

Noriyori zrozumiał co to znaczy. Sasaki nas przechytrzył ! Woda jest płytka ! Naprzód przez cieśninę !  Na jego rozkaz trzydzieści tysięcy konnych runęło do morza szlakiem Sasakiego. Heike spuszczali łodzie na morze naciągali łuki i wypuszczali strzały ale Genji nie zwracali uwagi, tylko pochylili głowy i parli do przodu chronieni hełmami i płytami nakarczków. Przyciągali łodzie hakami i żelaznymi grabiami tnąc z zaciekłością, ciągle krzycząc walczyli z coraz większą zajadłością. Walka szalała cały dzień ale kiedy nadeszła noc Heike wycofali się i odpłynęli na swoich statkach kotwicząc w bezpiecznej odległości na głębokiej wodzie. Genji wylądowali na Kojimie, mogli w końcu odpocząć i dać odetchnąć swoim koniom.

Następnego dnia Heike odpłynęli do Yashimy. Noriyori chętnie ruszył by za nimi żeby wydać bitwę ale nie miał statków.

 

Od zamierzchłych czasów było wielu wojowników którzy przeprawiali się konno przez rzeki, czy to w Indiach czy w Chinach, czy też w naszym kraju ale sforsowanie morza na koniu uznano za bardzo niezwykły wyczyn. Dlatego lenno Kojimy w Bizen zostało przekazane Sasakiemu a historia jego czynu została zapisana w annałach Yoritomo.

 

15. Festiwal Intronizacji

 

Dwudziestego siódmego dnia dziewiątego miesiąca, w stolicy, Kuro Yoshitsune otrzymał piątą rangę i nominację na stanowisko Goi no Jo, porucznika Policji Keebishi. Ludzie uznali te tytuły nazywając go Kuro Tayu no Hogan.

Tymczasem nadszedł dziesiąty miesiąc. Na Yashimie wiatry sztormowe uderzały w brzeg a wysokie fale wzburzonego morza rozbijały się o skały. Żadna armia nie była by w stanie ich zaatakować, niewielu kupcom udawało się tam dotrzeć więc cierpiano na brak wiadomości ze stolicy. Ołowiane niebo obrzuciło ich takim gradem że wszystkich ogarnęła rozpacz i przygnębienie.

 

Trzeciego dnia dziesiątego miesiąca w stolicy rozpoczęło się Daijoe czyli Festiwal Intronizacji nowego cesarza. Jego Wysokość miał przejść zwyczajowe obrzędy dla wymaganego oczyszczenia się. Minister pałacu Tokudaiji Sanesada nadzorował całe wydarzenie.

 

Dwa lata wcześniej Taira no Munemori, ówczesny minister pałacu, nadzorował oczyszczenie poprzedniego cesarza. Dostojność z jaką szedł Lord Munemori prowadząc procesję, harmonia z jaką nosił swoje szaty od dopasowanego nakrycia głowy po drapowanie rękawów i elegancko opadające dworskie spodnie, wszystko sprawiało że wyglądał wprost IMPONUJĄCO. Najświetniejsi arystokraci Heike Tomomori, Shigehira i Oficerowie Gwardii Pałacowej trzymali cesarski palankin. Dla wszystkich było oczywiste że nikt nie może się z nimi równać.

 

Tym razem Kuro Yoshitsune poprowadził procesję. Chociaż szybko poznał etykietę dworską i zwyczaje stolicy, zupełnie inaczej niż Kiso Yoshinaka, wciąż nie dorównywał elegancji manier Heike. Intronizacja odbyła się osiemnastego dnia jedenastego miesiąca ale zachowano jedynie wymagane zwyczajowe ceremonie. Niegdyś w czasach Jisho i Yowa kiedy Takakura Tenno zasiadał na tronie rolnicy i ludność żyli w szczęściu, spokoju i dobrobycie. Niestety w obecnej zdegenerowanej epoce prości ludzie byli nękani i niszczeni przez tak Heike jak i przez Genji. Wiosną nie mogli siać nasion a jesienią zbierać plonów więc jak można było obchodzić tak wielkie święto inaczej niż tylko formalny sposób ? Jak można było zorganizować uczty i biesiady radosnego Festiwalu ?

 

Gdyby Noriyori kontynuował swój atak i ścigał Heike mógłby ich z łatwością zniszczyć. Zamiast wykorzystać sukces pozostał ze swoją armią w Murotsu i Takasago w Harimie. Bawiono się z niezliczoną ilością kurtyzan i śpiewających dziewcząt, dzień po dniu, miesiąc po miesiącu. Chociaż było z nim wielu lordów wschodu, zarówno wielkich jak i małych, chociaż mieli dziesiątki tysięcy żołnierzy, nikt nic nie mógł zrobić. Wszyscy czekali na rozkazy swojego Seii Taishoguna, Wielkiego Generała Który ma Pokonać Barbarzyńców, ale rozkazy nie padały. Zmarnowano zasoby prowincji i wpędzono Iudność w nędzę. I tak zakończył się pierwszy rok ery Genryaku (1184).

 

***

KONIEC KSIĘGI 10

 

 

Yokobue szuka swojego kochanka, po prawej Takeguchi zerka z ukrycia.

 

Takiguchi był zdumiony i poruszony. Wyglądnął przez dziurę w shoji i ujrzał stojącą na zewnątrz Yokobue, jej spódnice były przesiąknięte rosą a rękawy mokre od łez. Twarz wychudła, wyglądała na bardzo zmęczoną poszukiwaniami. Widok dziewczyny roztopił by serce każdego ale Takeguchi wysłał tylko kogoś kto powiedział :  Nie ma tu osoby której szukasz. Musiałaś przybyć w niewłaściwe miejsce.  Tak więc Yokobue nie mogła nic zrobić. Gniewna, zraniona i smutna wróciła do Miyako próbując przełknąć łzy.

Wkrótce Takiguchi powiedział do mnicha który z nim mieszkał : To jest ciche miejsce, można tu nieprzerwanie wznosić modlitwy. Niestety ta kobieta wie gdzie jestem. Teraz udało mi się zebrać siły ale nie wiem co każe mi zrobić serce gdy znowu przyjdzie. Muszę odejść, boję się. Żegnaj !  Opuścił Sagę i udał się na górę Koya gdzie wstąpił do świątyni Shojoshinin aby tam praktykować religijne życie. Po jakimś czasie usłyszał że Yokobue również opuściła świat i została zakonnicą. Wysłał do niej wiadomość :  Dopóki nie opuściłaś świata twoje serce było pełne urazy. Teraz gdy wkroczyłaś na Świętą Drogę z pewnością twoja dusza się raduje.  Na to Yokobue odpowiedziała :  Kiedy wchodzimy do krużganków świątyni znika potrzeba żalu. Nie ma odwrotu kiedy wejdziemy na Świętą Ścieżkę Buddy.  Później Yokobue wstąpiła do świątyni Hokkeji w Nara ale nie była w stanie zapomnieć o przeszłości i stale ją rozpamiętywała aż w końcu zachorowała i zmarła. Kiedy Takiguchi usłyszał o tym podwoił swoje religijne wyrzeczenia. Stał się znany wszystkim jako święty z Koya. Ojciec wybaczył mu jego niegodne zachowanie.

Koremori niemal nie poznał Takiguchiego. Pamiętał go ubranego w hariginu i dworski kapelusz tate eboshi na starannie ubranych włosach. Pamiętał wesołego, bogato wyglądającego. Mężczyzna którego teraz ujrzał ubrany był w szatę kapłana w ponurym kolorze. Chociaż nie miał jeszcze trzydziestu lat wyglądał jak wychudzony stary mnich. Osnuty zapachem kadzidła całą swoją postawą tak bardzo przypominał mędrca pogrążonego w głębokich i pobożnych medytacjach że Koremori naprawdę mu pozazdrościł. Ani Siedmiu Mędrców Shin którzy mieszkali w Bambusowym Gaju, ani czterej siwowłosi pustelnicy z Kan na górze Shang, żadni święci ludzie nie mogli by wywrzeć na Koremorim większego wrażenia niż Takiguchi.

 

9. Mount Koya

 

Nowicjusz Takiguchi od razu rozpoznał Koremoriego. Trudno mi uwierzyć własnym oczom !  - powiedział.  Co cię tak sprowadza z Yashimy ?   Możesz pytać. Razem z innymi opuściłem stolicę i udałem się do zachodnich prowincji ale za bardzo tęskniłem za moimi dziećmi i żoną, nie mogłem zapomnieć. Przypuszczam że to było aż nazbyt oczywiste dla wszystkich że mam w głowie mroczne zmartwienia, ponieważ lord Munemori i Lady Nii podejrzewali że tak jak Yorimori pochylam się w kierunku Yoritomo i starali się trzymać mnie z daleka. Życie straciło dla mnie wszelkie znaczenie i nie mogłem już tego znieść. Więc uciekłem z Yashimy i przyszedłem tutaj. Gdybym tylko mógł pójść z powrotem do Miyako i być razem z tymi których kocham ! Ale okropny los lorda Shigehiry nie pozwala. Równie dobrze mógłbym zakończyć życie w ogniu lub wodzie. Kiedyś uroczyście ślubowałem że odbędę pielgrzymkę do Kumano i chcę tam się udać. - odpowiedział Koremori. Ten sen, ta iluzja którą jest życie nie ma znaczenia ale spędzenie długiego czasu w piekle będzie bardzo bolesne.  - powiedział Takiguchi.

Potem poprowadził Koremoriego. Modlili się we wszystkich klasztorach i pagodach aż w końcu dotarli do Okunoin. Góra Koya znajduje się dwieście lig od Cesarskiej Stolicy i daleko od siedzib ludzkich. Niczym nieskażone bryzy szeleściły gałęziami które rzucały cienie w zachodzącym słońcu. Osiem szczytów i osiem dolin prawdziwie oczyszczało serce. Pod lasem kwitły kwiaty, echo dzwonów odbijało się od pokrytych chmurami wzgórz. Na dachach starych domów wyrastały pędy sosny, omszałe ściany gromadziły wilgoć porannego szronu.

Podczas panowania cesarza Daigo (897–930) w erze Engi (901-923) Jego Wysokości objawił się we śnie Wielki Nauczyciel Kobo Daisho. Pod jego wpływem cesarz wysłał na górę Koya swoja ciemną szatę. Cesarski wysłannik Chunagon Sukezumi wspiął się na górę w towarzystwie Kangena opata z Hannyaji. Kiedy otworzyli drzwi świętego grobowca żeby ubrać Wielkiego Nauczyciela w nową szatę Kobo Daishiego spowiła gęsta mgła ukrywając go przed ich oczami. Kangen wybuchnął płaczem i wykrzyknął :  Dlaczego nie wolno nam go widzieć ? To największa kara jaką otrzymałem od dnia urodzin !  Potem padł na ziemię i gorzko zapłakał. Stopniowo mgła rozpłynęła się i Daishi wyłonił się jak księżyc z chmur. Kangen ubierając go w nową szatę płakał z radości, potem przystrzygł jego bardzo długie włosy.

Cesarski Wysłannik i Kangen mogli ujrzeć i wielbić Daishiego ale towarzyszący Kangenowi akolita Naigu Shunyu z Ishiyamy nie dostąpił tego zaszczytu, był zbyt młody. Jego wielki smutek poruszył opata, Kangen chwycił jego dłoń i położył na kolanie Daishiego. Potem przez całe życie ręka Shunyu pięknie pachniała. Zapach, jak mówią, pochodził od zwojów pierwszych pism Ishiyamy. Mówią też że w świątyni Ishiyama wciąż jest przekazywana instrukcja robienia kadzideł o podobnym zapachu.

Wielki Nauczyciel wysłał też wiadomość dla cesarza :  W przeszłości spotkałem Bodhisattvę i od niego nauczyłem się całej sekretnej tradycji nauk Dharani i Mudry. Potem ogłosiłem święty niezrównany ślub bycia obecnym w tej odległej krainie, obdarzania ludzi współczuciem i nauczania prawd miłościwego Bothisattvy. Moim ciałem wszedłem w Samadhi i czekam na przybycie Bothisattvy Miroku.

Takie było jego przesłanie. Mahakasyapa, wielki uczeń Buddy, czeka w głębinach swojej jaskini na wiosenne wiatry zapowiadające ten wspaniały dzień. Wielki Nauczyciel wszedł w Samadhi, stan Nirwany, dwudziestego pierwszego dnia trzeciego miesiąca w drugim roku ery Jowa (835) w pierwszej kwadrze godziny tygrysa (ok. 3 nad ranem). Od tego czasu minęło trzysta pięćdziesiąt lat. Tak więc na odrodzenie Miroku i zbawienie świata trzeba jeszcze czekać pięć miliardów sześćset siedemdziesiąt milionów lat .

 

10. Koremori wyrzeka się świata

 

Tylko to mi zostało, łzy płynące z oczu jak ptakom które zawsze płaczą na zaśnieżonych szczytach Indii. Mówię sobie że muszę ! Muszę dziś, dziś lub jutro !  - powiedział Koremori. Opalony solą i wiatrem, zmięty przez ciągły niepokój nie wyglądał już jak dawniej ale nawet teraz był znacznie przystojniejszy niż większość mężczyzn.

Wrócili o zmroku do pustelni Takiguchiego i rozmawiali przez całą noc o dawnych czasach, teraźniejszych, o przyszłości. Każdy gest świętego człowieka przekonywał Koremoriego że prawda leży u podstaw głębokiej wiary. Przy huku dzwonu w Godzinie Tygrysa (4 w nocy) zrozumiał nierzeczywistość tego świata iluzji. Kiedy dzień powrócił Koremori wezwał świętego Chikaku z Tozenin i powiedział że chce zostać mnichem. Wezwał Yosohyoye Shigekage i Ishido Maru.  Cierpię z żalu ale wąska ścieżka przede mną oferuje niewiele możliwości ucieczki. Wkrótce może już mnie nie będzie.  – powiedział.  Wielu innych nawet teraz dobrze sobie radzi, wy też dacie sobie radę w ten czy inny sposób. Pozostańcie przy mnie do końca a potem idźcie do miasta. Zabezpieczcie sobie źródło utrzymania, opiekujcie się żonami i dziećmi i módlcie się za mnie w tym życiu i w przyszłym...  Dwaj mężczyźni gorzko zapłakali, przez pewien czas żaden nie mógł mówić. W końcu jednak Shigekage przełknął łzy i powiedział : Mój ojciec Yosozaemon Kageyasu służył swojemu lordowi twojemu zmarłemu ojcu Shigemoriemu. W czasach Heiji w pobliżu przejścia Nijo Horikawa był zmuszony walczyć z Kamadą Hyoye i zginął z rąk Akugendy Yoshihiry. Czy ja Shigekage mam okazać mniej oddania ? Miałem wtedy dwa lata więc nie pamiętam jego śmierci. W siódmym roku mojego życia gdy zmarła mi matka lord Shigemori powiedział : W końcu ojciec chłopca oddał za mnie życie…. i wziął mnie na wychowanie. Gdy miałem dziewięć lat, tej samej nocy w której przeszedłeś ceremonię Gempukku, ku mojej wielkiej dumie zawiązano również moje włosy. Twój ojciec dał mi pierwszy znak swojego imienia i nazwał mnie Shigekage. Przed wejściem w wiek dorosły miałem na imię Matsuo. Pięćdziesiątego dnia po moim urodzeniu ojciec wziął mnie w ramiona i powiedział do naszego pana : Mój dom nazywa się Komatsu więc na pamiątkę nazywam go Matsuo. Umierając w służbie swojego lorda ojciec dał mi przykład. Kiedy umierał Twój ojciec odrzucił wszystkie myśli o rzeczach tego świata, posłał po mnie i powiedział : Uważałeś mnie za swojego ojca a ja patrzyłem na ciebie jakbym widział Kageyasu, twojego ojca. Przy następnych awansach zamierzałem uczynić cię oficerem Cesarskiej Gwardii i dać ci tę samą rangę jaką nosił twój ojciec ale teraz to wszystko na próżno. Nigdy nie rozstawaj się z lordem Koremorim, tak mi powiedział. Jak mogłeś choć przez chwilę przypuszczać że nie jestem przygotowany przejść przez to co ciebie czeka, cokolwiek by to nie było. Rumienię się ze wstydu że mogłeś tak o mnie pomyśleć. Powiedziałeś że wielu ma się dobrze nawet teraz. Bez wątpienia tak, ale obecnie wszyscy są po stronie Genji. Jeśli odejdziesz z tego życia i przeniesiesz się do królestwa Bogów i Buddów jaką przyjemność może sprawić mi dalsze życie ? Gdyby ktoś żył tysiąc lub dziesięć tysięcy lat czy nie musiałby jednak w końcu umrzeć ? Nie widzę większej mądrości niż ta.

Powiedział to i sam obciął sobie włosy, potem dostał tonsurę od Takiguchiego. Ishido Maru, żeby nie być gorszym, również obciął włosy. Był z Koremorim od ósmego roku życia i był dumny ze swojej służby tak jak Shigekage.

Widząc że ci dwaj zrobili przed nim ten doniosły krok, Koremori czuł się bardziej przygnębiony niż kiedykolwiek i wykrzyknął : Ach, myślałem że jeszcze raz zobaczę moich bliskich w moim poprzednim stanie ale teraz nie mam już na co liczyć.  Podniósł głowę i ściął swój węzeł. Miał dwadzieścia siedem lat tak jak Shigekage, Ishido Maru miał osiemnaście.

Koremori wezwał służącego Toneri Takesato i powiedział :  Nie jedź do stolicy. Ostatecznie nie da się ukryć tego co zrobiłem ale po co się spieszyć. Kiedy moja żona dowie się bez wątpienia też wyrzeknie się świata. Idź najpierw do Yashimy i powiedz im że życie stało się dla mnie ciężarem jak sami to zapewne zauważyli. Działo się zbyt wiele strasznych rzeczy. Dlatego uczyniłem to co uczyniłem. Tych którzy są zmęczeni egzystencją jest wielu. Być może nie wiedzą że Sakone gonno Chujo Kiyotsune zginął w zachodnich prowincjach a Bitchu no kami Moromori został zabity w Ichi no Tani. Moim głównym smutkiem jest to że mogą uważać mnie za zdrajcę. Zbroja zwana Karakawa i miecz Kogarasu Maru to pamiątki rodowe przekazywane w mojej linii przez dziewięć pokoleń od mojego przodka  wielkiego wojownika Tairy no Sadamoriego. Jeśli jakimś cudem odzyskamy naszą pozycję musi je dostać mój syn Rokudai. Powiedz im to. Ogarnięty emocjami Takesato przez jakiś czas nie mógł nic powiedzieć ale w końcu się odezwał : Odradzamy się nieustannie w Trzech Światach, dzieje się tak dlatego że nie można zerwać więzi uczuć. Ktokolwiek wyrzeka się uczuć i wkracza w Nirwanę jest tym który w rzeczywistości potrzebuje uczuć. Dopóki nie zobaczę co się stanie nie zostawię mojego pana. Dopiero kiedy wszystko się skończy udam się do Yashimy.  Koremori pozwolił mu pójść z nimi. Mając Takiguchiego jako przewodnika do zbawienia wyruszyli z góry Koya w przebraniu Yamabushi, wędrujących mnichów ascetów. Wkrótce dotarli do Santo w Kii, potem odwiedzili sanktuarium Fujishiro i wiele innych. Gdy byli przed świątynią Iwashiro, na północy od Senrigahamy, nadjechało siedmiu lub ośmiu samurajów ubranych w ceremonialne kariginu. Myśląc że będą chcieli ich schwytać każdy położył dłoń na swoim sztylecie szykując się do podcięcia sobie brzuchów ale przybysze zsiedli z koni, ukłonili się z szacunkiem i przeszli obok. Po tym zdarzeniu, bojąc się że mogą spotkać kogoś kto zna Koremoriego, przyspieszyli kroku i poszli dalej.

Jeźdźców przyprowadził Yuasa Shichirohyoye Munemitsu syn Yuasy Gonno kami Muneshige. Jeden z jego wojowników zapytał go kto to był na co Munemitsu odpowiedział :  To był Sammi Chujo Koremori najstarszy syn Komatsu Naidaijina Shigemoriego. W jakiś sposób uciekł z Yashimy ogolił głowę i został mnichem. Towarzyszyli mu Yosohyoye Shigekage i Ishido Maru którzy też opuścili świecki świat. Był z nimi jakiś sługa i święty mnich Takiguchi. Chciałem zatrzymać się i zapytać go jak to się stało ale pomyślałem że to go zawstydzi. Jakże żałosna musi być jego karma !  - przycisnął rękaw do twarzy i zapłakał. Wśród jego ludzi nie było nikogo kto by nie zwilżył rękawa swojego kariginu.

 

11. Pielgrzymka do Kumano

 

Idąc dalej dotarli do Iwatagawy. O tej rzece mówi się że każdy kto ją przekroczy zostanie oczyszczony z wszelkiej złej karmy, namiętności, grzechów z tego życia i poprzednich. W końcu dotarli do Kongu, Wielkiej Świątyni Kumano. Padł na kolana przed Shojoden i całą noc intonował sutry modląc się do Trzech Bóstw Kumano.

Potem spojrzał na majestatyczne wzgórza. Mgły pielęgnującego współczucia okrywały góry Kumano i płynącą obok rzekę Otonashi. Na jej brzegach królowało oddanie, nieskazitelny księżyc świecił niczym znak hojnego dobrodziejstwa. Bogowie Twórcy Niezrównanych Cudów tutaj ujawniali swoją obecność. Wszystko dookoła mówiło mu o pomocy i zbawieniu. Żadna kropla złych myśli nie mogła skazić umysłu w tych świętych dzielnicach, panowała tutaj tylko pokuta za grzechy. Wszystko to zainspirowało najgłębszą wiarę Koremoriego. Późną nocą gdy inni spali on modlił się i ze wzruszeniem wspominał jak jego ojciec błagał Bogów przed tą świątynią by skrócili mu życie i zapewnili szczęście w następnym. Amida Nyorai był jednym z Kami tej świątyni. Modlił się więc do niego aby zgodnie z przysięgą ocalenia całej ludzkości zabrał go bezpiecznie do Czystej Krainy a także aby jego żona i dzieci w Miyako mogły znaleźć spokój i bezpieczeństwo. Bowiem nawet jeśli ktoś opuścił świat i wkroczył na Prawdziwą Drogę te ślepe przyciąganie i więź nigdy nie znikają.

Następnego dnia wsiadł na statek i popłynął z Hongu do Shingu oddać cześć tamtejszemu Bóstwu. Na klifach Shingu górują sosny, podmuchy wiatru zmiatają tutaj z umysłu wszelkie próżne myśli podczas gdy czyste płynące wody zmywają błoto tego złego świata. Oddając cześć w świątyni Asukai i przechodząc obok Sanono Matsubary przybył do świątyni Nachi. Jest tam słynny potrójny wodospad który spada z klifu wznoszącego się tysiące metrów do nieba. Nad nim wznosi się Święta Góra Kannon, jakby to była sama góra Fudaraku. Od czasu gdy Gongen odrodził się na tej górze wszyscy mieszkańcy naszego kraju, od najwyższego do najniższego, przybywali tutaj na pielgrzymkę aby pochylić głowy i modlić się w tej świątyni czerpiąc z tego wielkie korzyści. Stąd jest tutaj tak wiele świątyń których dziedzińce wypełniają kapłani i świeccy pielgrzymi.

Senju no Mae wchodzi do łaźni.

 

Tego wieczoru padał lekki deszcz i cały świat wyglądał bardzo ponuro. Znów pojawiła się Senju niosąc biwa i koto. Potem pojawił się sam Munemochi w towarzystwie tuzina towarzyszy, przyniósł wino. Senju nalała. Shigehira przyjął odwiedziny bez entuzjazmu. Munemochi powiedział :  Mieszkam w prowincji Izu i jestem tylko gościem w Kamakurze ale zrobię wszystko żebyś się dobrze czuł. Lord Yoritomo rozkazał abyśmy spełnili wszelkie Twoje życzenia więc proszę rozkazuj nam. I dodał do Senju : Zaśpiewaj nam coś, cokolwiek zechcesz.  Senju odłożyła i zaśpiewała dwa razy : Tak ciężkie są jedwabie mojej szaty że nienawidzę okrucieństwa tkacza, chyba naprawdę muszę ją zdjąć.  Shigehira powiedział :  Bóstwo Kitano Tenjin obiecał przybywać trzy razy dziennie aby chronić tego kto śpiewa tę piosenkę ale w tym życiu Tenjin z pewnością mnie już opuścił. Chyba nie ma sensu żebym przyłączył się do śpiewania. Zrobię to jednak jeśli zaśpiewasz coś co zmniejszy mój grzech.

Senju od razu zaśpiewała roei : Chociaż twoje zbrodnie obejmują dziesiątki miar zła Amida jeszcze nie woła cię do siebie. - a potem cztery lub pięć razy imayo : Ten kto aspiruje do raju niech woła imię Amidy !  Shigehira przechylił teraz czarkę i napił się. Senju wzięła naczynie i podała Munemochiemu który wypił a po nim wszyscy po kolei, podczas gdy tak pili Senju pięknie grała na koto. Ta melodia jest zwykle nazywana Gojoraku.  - powiedział żartobliwie Chujo.   Ale teraz wydaje mi się że to Goshoraku, Pieśń z Tamtego Świata, więc zaśpiewam utwór Ojonokyu - Śpiesząc do Nieba. Wziął biwa i nastroił ją, potem zaśpiewał melodię Ojonokyu. I tak noc wydłużała się a jego serce uwolniło od trosk i powiedział : Kto by pomyślał że znajdę we wschodnich prowincjach taką piękność jak ty ! Zaśpiewaj jeszcze inną piosenkę, cokolwiek... Więc Senju z wielkim uczuciem kilka razy zaśpiewała refren Shirabyoshi : Ci którzy znajdują schronienie pod jednym drzewem, ci którzy czerpią wodę z tego samego strumienia to nic innego jak spełnienie obietnicy z poprzedniego życia.  Wtedy Chujo zaśpiewał : Lampa ledwie tli się, po policzkach Lady Yu płyną strumienie łez… ”

Piosenka mówiła o starożytnych czasach. W dawnych Chinach pierwszy cesarz dynastii Han Gaozu walczył z Xiang Yu z Zachodniego Chu w rywalizacji o tron. Xiang Yu wygrał siedemdziesiąt dwie bitwy ale w końcu został pokonany a jego armia rozgromiona. Yu wskoczył na swojego konia Zhui wraz z małżonką Lady Yu. Zhui słynął z niesłychanej siły i szybkości, jednego dnia mógł przejechać tysiąc lig, ale tym razem stanął i odmówił jakiegokolwiek ruchu. Xiang Yu zapłakał. Straciłem moją moc, nie uciekniemy. Nie martwię się atakiem wroga, jedyne czego nie mogę znieść to rozstanie z moją małżonką. Rozpaczał tak przez wiele godzin. Kiedy lampy zaczęły gasnąć a noc dobiegała końca ze wszystkich czterech stron dotarły do nich okrzyki bojowe. Lady Yu roniła łzy smutku... Tachibana no Hiromi dawno temu skomponował piosenkę o tej historii która właśnie teraz, z tak doskonałą elegancją, pojawiła się w umyśle Shigehiry. Wreszcie nadszedł świt. Munemochi i towarzyszący mu wojownicy odeszli, odeszła też Senju.

Tego ranka Yoritomo intonował w swojej osobistej kaplicy Sutrę Lotosu. Kiedy Senju stanęła koło niego uśmiechnął się. Bardzo podobał mi się twój śpiew Senju.  - powiedział.  O czym mówisz Milordzie ? - zapytał Chikayoshi  który tego dnia pełnił funkcję pisarza.  Zawsze myślałem że Heike nie znają niczego oprócz broni.  - odpowiedział Yoritomo.  Wczoraj niemal całą noc stałem słuchając jak Shigehira gra na cytrze i śpiewa, muszę powiedzieć że jest niezwykle utalentowanym dżentelmenem.  Szkoda że mnie tam nie było.  - powiedział Chikayoshi.  Trzymałem się z dala ponieważ czułem się chory. W przyszłości nie mogę przegapić żadnej takiej okazji. Przez pokolenia Heike szczycili się wieloma utalentowanymi poetami których ludzie porównywali do kwiatów, jak słyszałem lorda Shigehirę przyrównują do piwonii. Cóż, z pewnością jest niezwykle utalentowany. Możemy jednak już nigdy więcej nie usłyszeć jego gry na cytrze i takiego śpiewania.

Senju no Mae bardzo poruszyły emocje nocnego śpiewania z Shigehirą, wpadła w głęboką melancholię. Kiedy dowiedziała się że Chujo został stracony przez mnichów Nara zdjęła wszystkie ozdoby, ogoliła głowę, ubrała się w najgłębszą czerń i oddała pobożnej praktyce w Zenkoji w Shinano. Poświęciła życie modlitwom o jego szczęście w następnym życiu i oświecenie w Czystej Krainie.

 

8. Yokobue

 

Chociaż ciałem Lord Koremori znajdował się w Yashimie to jednak jego serce zawsze było w Miyako, ani przez chwilę jego umysł nie był wolny od niepokoju o żonę i dzieci które zostawił w stolicy. Nie mogąc znieść ciągłego napięcia piętnastego dnia trzeciego miesiąca trzeciego roku ery Juei (1184) wymknął się o świcie z domu i odszedł z Yosohyoye Shigekage, giermkiem Ishido Maru i sługą Tonerim Takesato. Zabrał Toneriego ponieważ ten znał się na żeglowaniu. We czwórkę wsiedli na statek w miasteczku Yuki w prowincji Awa i wzięli kurs w kierunku prowincji Kii. Minęli po drodze świątynię Myojin w Tamatsushimie gdzie niegdyś mieszkała Księżniczka Sotori a później została Bóstwem tego sanktuarium, minęli święte miejsca w Nichizen i Kokuken by w końcu dotrzeć do Minato w Kii. Najpierw planował że uda się przez góry do Miyako spotkać swoją z żoną i dziećmi ale zrezygnował kiedy przypomniał sobie że jego wuj Chujo Shigehira został pojmany żywcem. Paradowano z nim ulicami Miyako a potem zawieziono do Kamakury. Nie mógł podzielić jego losu, splamiło by to pamięć jego ojca. Tysiąc razy jego serce powiedziało IDŹ ! Tysiąc razy walczył z tym pragnieniem. Z tak udręczonym umysłem poszedł na świętą Górę Kyoa. Żył tam mnich którego znał od dawna, Saito Takiguchi Tokiyori syn Saito Saemona Mochiyoriego z Lewego Skrzydła Gwardii. Tokiyori służył kiedyś w domu Koremoriego. W trzynastym roku życia przeniósł się do pałacu aby dołączyć do korpusu gwardzistów. Tam poznał Yokobue, dziewczynę w służbie Cesarzowej Kenreimonin i straszliwie się w niej zakochał. Ojciec wściekł się na syna. Chciałem zrobić z ciebie dżentelmena, zięcia jakiegoś ważnego lorda ale nie, ty musiałeś zakochać się w dziewczynie która jest nikim ! – krzyczał Mochimori. Na co Tokiyori spokojnie odpowiedział : Dawno, dawno temu żyła Królowa Matka Zachodu ale już jej nie ma, nie żyje. Tak samo wielki Dongfang Shuo, jego imię wprawdzie pozostaje ale on odszedł. W naszym świecie młodzi zbyt często umierają przed starymi, gasną jak iskra. Długie życie oznacza siedemdziesiąt lub osiemdziesiąt lat, nie więcej a najlepsze lata to pierwsze dwadzieścia, może trzydzieści. Życie jest snem, iluzją. Dlaczego więc obciążać się choć przez chwilę czymś czego nie lubimy ? Jeśli moja miłość jest nieposłuszeństwem wobec mojego ojca wyrzeknę się jej ! Wyrzeknę się też tego przemijającego świata i wejdę na Ścieżkę Buddy i podążę Jego Świętą Drogą.

Kiedy Yokobe dowiedziała się co zrobił powiedziała :  To że porzucił mnie jest całkiem naturalne ale po co być tak głupim żeby zostać mnichem ? Jeśli zamierzał wycofać się ze świata dlaczego najpierw nie przyszedł i nie powiedział mi o tym ? Być może uważa że teraz jest ponad wszystko. Pójdę znajdę go i powiem co o nim myślę !  Pewnego dnia o zmierzchu opuściła miasto i poszła w kierunku Sagi. Minął dziesiąty dzień drugiego miesiąca gdy dotarła do wioski Umezu. Wiosenna bryza przyniosła skądś zapach kwiatów śliwy. Księżyc przelewał się nad rzeką Oi, jego blask przygaszał welon mgły... Jak smutne i zmartwione było jej serce szukające swojego kochanka. Słyszała tylko nazwę świątyni ale nie wiedziała w której części mieszka więc błąkała się tu i tam próbując znaleźć go. Wtedy usłyszała dochodzący z małej ubogiej komórki głos kogoś recytującego sutry, od razu poznała że to Takiguchi. Posłała więc służącą, która jej towarzyszyła, z wiadomością : Mimo że w ten sposób zmieniłeś swój stan i porzuciłeś mnie ja Yokobue przeszłam tak długą drogę żeby znów cię zobaczyć.

Z lewej Tomotoki przynosi kałamarz Shigehirze jako prezent dla Honena, Pierwszy z prawej Shigehira.

 

6. W dół Tokaido

 

Lord Yoritomo wielokrotnie wysyłał polecenie przywiezienia Shigehiry. Doi Sanehira przygotował podróż. Najpierw zawieziono go do kwatery Kuro Yoshitsune. Dziesiątego dnia trzeciego miesiąca wyruszył w towarzystwie Kajiwary Heizo Kagetokiego na wschód. To był naprawdę smutny los że wzięto go żywcem i wysłano do Miyako po wszystkim co przeszedł w zachodnich prowincjach. Ale podróż za Wschodnią Barierę była dużo gorszym przeżyciem. Kiedy przybyli do Shinomiya Kawara przypomniał sobie jak niegdyś czwarty Książę Koronny zwany Semi Maru, później cesarz Daigo, uspokajał swój umysł pośród wschodnich burz grając w tym miejscu na swojej cytrze. Potem Minamoto Hiromasa, wnuk cesarza Daigo zwany Hakuga no Sammi, wytrwał tutaj przez trzy lata żyjąc w chacie pokrytej słomą. Nieważne czy dzień wypełniały ciągłe burze czy był spokojny, czy noc była deszczowa czy piękna, Hakuga no Sami chodząc lub stojąc zawsze uczył się trzech Tajemnych Melodii. Chaty już nie było ale pamięć pozostała.

Gdy przejeżdżali pod Ausakayama wokół rozchodziło się echo końskich kopyt, gdy przejeżdżali przez most Seta na na niebie wznosił się skowronek. Wioskę Noro i fale wybrzeża Shiga spowijały wiosenne mgły. Po opuszczeniu Kagamiyamy i wyniosłego szczytu Hira na północy zaczęli zbliżać się do wzgórza Ibuki. Choć nie było to zbyt interesujące ale rozpadające się drewniane okapy schroniska strażników bariery Fuwa miały też pewien urok. Odpływ wód zatoki Narumi podsuwał smutne przeczucia o przyszłości wciskające łzy do oczu. W Yabase w Mikawie pomyślał o Ariwara Narihirze i jego słynnych strofach.

Kiedy przejeżdżali przez most Hamana w Irie wiatr wiał w sosnach a szum fal uderzał ich w uszy ale nawet bez tych żałobnych dźwięków podróż byłaby wystarczająco melancholijna. Gdy nastał wieczór przybyli do Ikedy w Totomi. Stanęli w zajeździe pocztowej stacji który prowadziła kobieta o imieniu Yuya. Shigehira zatrzymał się na noc w domu jej córki Jiju. Kiedy Jiju zobaczyła Shigehirę powiedziała : Jakie to dziwne że ktoś tak dostojny przychodzi do tak biednego miejsca o którym wcześniej nawet by nie pomyślał.  Po chwili usłyszał z jej ust wiersz :  Kiedy w podróży odpoczywasz w skromnym, osmalonym dymem domku, wtedy twój dom w Miyako jawi się droższy i piękniejszy.   Na co Shigehira odpowiedział :  Mój dom, moje miasto... nie, wcale nie tęsknię pod nieznanym niebem, już nawet stolica nie może mnie schronić... nie, już jej nie zobaczę...

Po chwili wezwał Kajiwarę i zapytał go :  Kto to jest ? Jestem zadziwiony jej elegancją tutaj na prowincji.  W odpowiedzi usłyszał zaskakującą historię : Wasza Lordowska Mość nie wie ale kiedy Lord Munemori był gubernatorem tej prowincji bardzo zakochał się w pani Jiju. Potem sprowadził ją do Miyako ale ponieważ zostawiła tutaj starą matkę zawsze prosiła go o pozwolenie na powrót, Lord Munemori nie wyrażał zgody. Pewnego roku na początku trzeciego miesiąca napisała tę znaną strofę i wysłała do niego : Co mam zrobić ? Wiosna za którą tak tęskniłam obejmuje stolicę, jednak na wschodzie jest kwiat który kocham a którego płatki mogą właśnie opadać. W końcu pozwolił jej odejść. W całym regionie Tokaido nie ma nikogo takiego jak ona.

Minęło kilka dni od opuszczenia stolicy, trzeci miesiąc dobiegł końca. Kwiaty rozkwitły w odległych górach, czasami mylono je z późno zalegającym śniegiem, nad zatokami i wysepkami powoli dryfowała mgła. Lord Shigehira jechał i rozpamiętywał swoje życie, myślał o tym co miało się wydarzyć. Przez jaką karmę w poprzednim życiu spotkały go to nieszczęścia ? Zaprawdę jedyną trwającą rzeczą była łza. Jego matka Nii Dono i jego żona Dainagonnosuke często żałowały że nie ma dzieci, modliły się żarliwie do Bogów i Buddów aby go nimi obdarzyli ale bez skutku. Może i dobrze że tak jest bo kiedy nie ma dziecka żal będzie mniejszy. Jakże nieszczęśliwy byłby mój syn gdybym go miał !  -pomyślał. Ta myśl przyniosła przynajmniej ziarno pocieszenia.
Jadąc przełęczą Sayono Nakayama pomyślał że już nigdy tędy nie będzie przejeżdżał i ogarnął go taki żal że nie mógł powstrzymać łez. Potem wjechali na przełęcz smutku Utsuno Yamabe z jej porośniętą bluszczem ścieżką i żal Shigehiry przeszedł w nastrój głębokiego przygnębienia. Mijając Tegoshi dostrzegł daleko na północy pokryty śniegiem szczyt, nie znał go, Kajiwara powiedział że nazywa się Kaino Shirane, Biały Szczyt Prowincji Kai albo inaczej Szczyt Nagrody. Tłumiąc łzy wymyślił werset :  Niewiele już oczekuję od życia ale cieszę się widząc po raz pierwszy Biały Szczyt Nagrody wyłaniający się tak jasno przed moimi oczami.  Potem przejechali obok Kiyomigaseki i weszli na równinę u podnóża góry Fuji. Na północy pod ośnieżonym szczytem góry leżało strome zielone zbocze z szumiącymi na wietrze sosnami a na południu rozciągało się rozległe błękitne morze z wiecznie toczącymi się po brzegu falami. Następnie minęli Ashigarayamę. Budda Myojin napisał kiedyś tutaj werset dla swojej żony :  Jeśli kochasz twoje ciało więdnie, a ponieważ tak nie jest nie kochasz.  Przejechali las Koyurugi, rzeki Mariko, Koiso i Oiso, minęli Yatsumę, Togamiga Harę i Mikoshiga Saki. Wiele dni spędzili w drodze by w końcu dotrzeć do Kamakury.

 

7. Senju no Mae

Tak więc Shigehira stanął przed Lordem Kamakury Yoritomo który zwrócił się do niego : Aby złagodzić niezadowolenie Suwerena i zetrzeć plamę z pamięci mojego ojca podjąłem się obalenia rodziny Heike i tak się stanie, chociaż nie jest to łatwe. Naprawdę nie spodziewałem się że cię tu zobaczę w takich okolicznościach. Być może będę miał również zaszczyt przyjąć też Lorda Munemori. Jeśli chodzi o spalenie świątyń Nara to czy był to rozkaz zmarłego Nyudo Kiyomoriego, czy też sam go wydałeś pod wpływem chwili nie wiem ale w każdym razie była to wyjątkowo ohydna zbrodnia.   Nie zrobiono tego ani z rozkazu mojego ojca ani ja tego nie poleciłem. - odpowiedział Chujo Shigehira. 
Zdarzyło się to przypadkowo w trakcie działań które podjęliśmy w celu stłumienia przemocy mnichów. Po prostu stało się i nic nie mogłem z tym zrobić. Błagam o wyrozumiałość ! W dawnych czasach, jak wszyscy wiedzą, rodziny Genji i Heike rywalizowały o względy dworu walcząc z jego wrogami. Potem fortuna domu Genji podupadła, następnie przyszły czasy Hogen i Heiji które zapoczątkowały świetność naszego domu Heike. Mój ojciec wiele razy dławił imperialnych wrogów i był nagradzany za swoje zasługi. W końcu, mówię to z szacunkiem, został dziadkiem panującego nam obecnie Suwerena. Nie mniej niż sześćdziesięciu członków mojej rodziny awansowało na wysokie urzędy, przez dwadzieścia lat nie było nikogo w całej ziemi kto mógłby równać się naszemu domowi pod względem rangi i władzy. Teraz te dni już minęły a ja zostałem schwytany żywcem żeby w końcu pojawić się tutaj przed tobą. Ten kto walczy w bitwach chroniąc suwerena będzie otoczony cesarską łaską przez siedem pokoleń, przynajmniej tak mówią ludzie. Ale ostatnie wydarzenia mówią że to fałszywe powiedzenie. Powszechnie wiadomo że mój zmarły ojciec Lord Kiyomori wciąż ryzykował życiem dla Jego Wysokości. Jego chwała nie trwała dłużej niż jego życie a jego potomkowie muszą cierpieć mój los. Stało się że fortuna nas zawiodła, nasza władza została obalona i musieliśmy opuścić stolicę. Nasze kości bielą się w górach i na równinach, nasz wstyd roznosi się daleko z falami Zachodniego Oceanu. Nigdy nawet nie pomyślałem że zostanę wzięty żywcem i sprowadzony tutaj. Jak gorzko żałuję karmy z poprzednich wcieleń która spowodowała to wszystko ! Historia opisuje jak w Chinach uwięziono cesarza Tang z dynastji Yin a cesarz Wen został wzięty do niewoli. Takie rzeczy zdarzały się w starożytności, dlaczego więc nie teraz ? Nie jest hańbą dla wojownika że ​​wpadnie w ręce wroga i zostanie skazany na śmierć. Proszę jedynie o łaskę szybkiej egzekucji.

Kiedy skończył mówić Kajiwara wykrzyknął z podziwem : Ach ! To naprawdę wspaniały przywódca !  I zarówno on jak i obecni tam samurajowie nie mogli powstrzymać się od przyciśnięcia rękawów do oczu. Yoritomo też nie był obojętny na jego zachowanie :  Daleko mi do uważania domu Taira za moich osobistych wrogów.  - wykrzyknął w odpowiedzi. Ja tylko wykonuję cesarskie rozkazy. Co do spalenia świątyń Południowej Stolicy niech to zostanie rozstrzygnięte decyzją samych mnichów.  Shigehira pomyślał że mógłby spokojnie spotkać każdy los gdyby tylko mógł zmyć kurz i brud z drogi i oczyścić się ponownie.

Z rozkazu Yoritomo Kanonosuke Munemochi z prowincji Izu miał przejąć Shigehirę. Munemochi był miłosiernym człowiekiem i nie traktował Chujo surowo, był dla niego we wszystkim bardzo miły. A przede wszystkim kazał przygotować łaźnię z gorącą wodą. Gdy Shigehira zaczął brać kąpiel otworzono drzwi i do łaźni weszła piękna dziewczyna w wieku około dwudziestu lat o pięknej białej karnacji i bardzo pięknych włosach. Miała na sobie szlafrok z materiału bez podszewki barwiony różnymi kolorami. Towarzyszyła jej czternasto lub piętnastoletnia pokojówka z krótkimi włosami. Ubrana była w białą szatę bez podszewki tu i ówdzie farbowaną na niebiesko, niosła kilka grzebieni w małej misce. Pomagały Chujo w kąpieli przez jakiś czas a potem po umyciu włosów odeszły ale wychodząc starsza powiedziała mu :  Jestem jedną z tych którzy mają dostęp do Lorda Yoritomo więc jeśli jest coś czego sobie życzysz powiedz mi a ja go zapytam. Dla mężczyzny może to być trudne ale kobieta może sobie z tym poradzić.  Shigehira odpowiedział bez namysłu : Czego mogę chcieć w mojej sytuacji ? Jest tylko jedna rzecz której mógłbym pragnąć a mianowicie zostać mnichem. Tę prośbę powtórzyła Yoritomo na co jej odpowiedział : To niemożliwe. Gdyby był moim własnym wrogiem mogłoby tak być ale ponieważ jest wrogiem Tronu nie jest to możliwe.  Dama przekazała odpowiedź Chujo. Kiedy wyszła zapytał strażnika jak nazywa się ta bardzo elegancka niewiasta. Jej matka prowadzi gospodę w Tegoshi. Jest tak słodka i ładna że lord Yoritomo zabrał ją by mu służyła, dwa lub trzy lata temu. Nazywa się Senju no Mae.  - odpowiedział strażnik.

 

 

Wypalanie piętna Hanakacie.

 

Hanakata wrócił do stolicy. Władca na jego widok śmiejąc się powiedział : Bardzo dobrze, nie mam wyboru. Będę musiał nazywać cię Namikata.  Potem odczytano odpowiedź :

 

Dekret Waszej Eminencji z czternastego dnia tego miesiąca dotarł do nas do Yashimy w prowincji Sanuki dwudziestego ósmego dnia. Przyjęliśmy go z pełną szacunku uwagą. Nasza głęboko przemyślana opinia w tej sprawie jest następująca :

Lord Michimori i wielu innych panów naszego domu spotkali śmierć w Ichi no Tani w Settsu. Czy w takim razie nie możesz sam ułaskawić Shigehirę i przywrócić nasz dobry nastrój ? Sytuacja jest następująca : nasz Cesarz został wyniesiony do Godności Cesarskiej po abdykacji zmarłego cesarza Takakury i jest już w czwartym roku swojego panowania. Podczas gdy on starał się naśladować starożytnych cesarzy Yao i Shuna barbarzyńskie hordy wschodu i północy połączyły się i uderzyły na cesarską stolicę. Głęboko zaniepokoiło to Cesarza i jego matkę którzy wraz z krewnymi schronili się na jakiś czas na Kyushu. W jaki sposób Trzy Święte Regalia mogłyby zostać oddzielone od jego Świętej Osoby jeśli sam nie powraca ? Suweren jest sercem poddanych, jego poddani są ciałem suwerena. Kiedy jest w pokoju to także jego poddani są w pokoju tak samo jak całe cesarstwo. Jeśli Suweren się smuci jego poddani nie znajdą radości. Jeśli serce cierpi ciało nie znajdzie przyjemności. Nasz przodek Taira no Sadamori zmiażdżył zbuntowanego Masakado i od tego czasu chroniliśmy imperium fortuny. Później podczas konfliktów w czasach Hogen i Heiji mój ojciec, zmarły kanclerz, wielokrotnie ryzykował życiem prowadząc wojska cesarskie do walki i to nie dla własnej korzyści ! NIE ! Ale wyłącznie dla Jego Wysokości. Należy zwrócić też uwagę że pomimo cesarskiego wyroku śmierci wydanego na Yoritomo gdy jego ojciec Joshitomo zbuntował się w dwunastym miesiącu pierwszego roku Heiji (1159) zmarły kanclerz w swoim współczuciu złagodził wyrok do wygnania. Niemniej Yoritomo zapomniał o dawnej dobroci, zignorował okazaną dobrą wolę i jak głodny wilk wywołał plugawy bunt. Taka nieopisana głupota woła o karę Bogów. Słońce i księżyc nie zgasną dla jednej kreatury, oświecony władca nie nagina swojej władzy tylko dla jednego człowieka. Nie odrzuca się dobrego za jeden zły uczynek, nie lekceważy się szerokich zasług za jeden drobny błąd. Jeśli Wasza Klasztorna Eminencja nie zapomniał o usługach świadczonych przez mój dom i wielokrotnych aktach oddania mojego zmarłego ojca, proszę o wybaczenie mojej bezczelnej sugestii, proszę o rozważenie przez Waszą Eminencję podjęcia podróży na Shikoku. Wtedy wypełnimy Dekret Waszej Eminencji, wrócimy do starożytnej stolicy i oczyścimy się ze wstydu porażki. W przeciwnym razie będziemy kontynuować naszą drogę do Kikaigashimy, Korei, Indii czy też Chin. Teraz panuje nam osiemdziesiąty pierwszy Suweren. Czy mamy marnować Święte Skarby naszego cesarstwa na obcej ziemi ? Nasze przesłanie kierujemy do Jego Klasztornej Eminencji przed którym ja Taira Munemori chylę głowę z czcią i podziwem.

Trzeci rok Juei, drugi miesiąc, dwudziesty ósmy dzień.

Taira no Munemori, Junior Pierwszej Rangi.

 

Tak więc dokument został odczytany.

 

5. Wskazówki

 

Wiadomość dotarła do Shigehiry. Spodziewałem się tego. Jak mało ludzi w moim domu myśli o mnie !  - powiedział. Ogarnął go gorzki żal ale na próżno. Nie, nigdy nie uważał się za tak cennego dla nich że ze względu na niego oddadzą regalia, Bezcenny Skarb naszego cesarstwa. Przygotował się wcześniej na odpowiedź której oczekiwał. Dopóki ta odpowiedź nie została jeszcze wyrażona jego nastrój pozostał jedynie ponurym lękiem ale nadzieja przepadła i czekał na wezwanie do Kamakury. Mógł jedynie desperacko tęsknić za stolicą którą wkrótce będzie miał opuścić. Dlatego wezwał Doi Sanehirę.  Chcę wyrzec się świata. Czy to będzie możliwe ?  - zapytał. Sanehira zgłosił prośbę do Yoshitsune który przekazał ją Suwerenowi. Go Shirakawa odpowiedział : Nie mogę nic zdecydować dopóki Yoritomo go nie zobaczy. Nie mogę w żaden sposób autoryzować teraz tego.  Kiedy Shigehirę poinformowano o decyzji Jego Eminencji powiedział :  A więc bardzo dobrze. Chcę zobaczyć świętego człowieka któremu od dawna jestem oddany i przedyskutować z nim życie pozagrobowe. Jakiego świętego człowieka masz na myśli ?  Zapytał Doi Sanehira. Nazywa się Honen i mieszka w Kurodani.  Nie widzę sprzeciwu.  - odparł Sanehira pozwalając na spotkanie. Z wielką ulgą Shigehira wezwał Honena i powiedział ze łzami w oczach :  Wzięcie do niewoli pozwoliło mi znów cię zobaczyć. Co mogę zrobić aby osiągnąć zbawienie w przyszłym życiu ? Kiedy służyłem w Cesarskiej Gwardii oficjalna służba odsunęła na bok wszystko inne, wiązały mnie wyłącznie rozkazy. Otchłań zarozumiałości i arogancji pochłonęły mnie. Nigdy nie zastanawiałem się nad przyszłym zbawieniem lub potępieniem. Potem los sprawił że mój dom zaczął tonąć a świat ogarnął chaos. Uciekaliśmy ze stolicy ciągle walcząc, tu i tam, mój umysł był przepełniony złym pragnieniem zabijania innych i ratowania własnego życia, żadne dobre myśli nie mogły we mnie zamieszkać. Potem przyszedł wielki ogień w Nara. Nie kwestionuje się rozkazów władcy czy generałów. Mnisi zachowywali się oburzająco a ja poszedłem tam by ich zdławić. Potem widziałem że świątynie zapłonęły ale z pewnością nie dlatego że ja tego chciałem. Prawda jest taka że nie mogłem nic zrobić aby to zatrzymać. Głowa wojny nie może zatrzymać jej ramion. Mimo to jeśli kara ma spaść na jedną osobę to musi spaść na moją głowę ponieważ wtedy to ja dowodziłem. Więc jakakolwiek kara mnie dotknie wiem że jest to tylko zapłata za ten czyn. Dlatego ogoliłbym głowę i udałbym się  żeby jako kapłan żebrak praktykując wyrzeczenia szukać tylko Ścieżki Buddy. Ale nawet gdybym mógł to zrobić ciałem nie mogę uwierzyć że moje serce zostanie zmienione. Żadne wyrzeczenia jakie mógłbym praktykować nie są wystarczające do osiągnięcia zbawienia. Niestety, kiedy myślę jak postępowałem w moim życiu moja wina jest większa niż góra Sumeru, podczas gdy cała moja prawość jest mniejsza niż pyłek kurzu. Jeśli w ten sposób na próżno zakończę swoje życie bez wątpienia ogień, krew i miecz wyłonią się przede mną w zaświatach. Dlatego błagam Cię Honenie okaż swoją dobroć i współczucie, racz pomóc tak bezwartościowemu człowiekowi jak ja i pokaż mi jak osiągnąć zbawienie.

Świętego Honena ogarnął żal, pochylił twarz do ziemi i przez długą chwilę dławiony szlochami nie mógł się odezwać. Wkrótce jednak podniósł się i powiedział :  Po tym jak trudno było narodzić się jako człowiek ponowne wpadnięcie w Trzy Drogi Męki jest zbyt bolesne. Ale jeśli zniesmaczony tym grzesznym światem naprawdę szukasz odrodzenia w Czystej Krainie, oczyszczenia umysłu ze zła i zwrócenia się ku dobru z pewnością uradujesz tym wszystkich Buddów w Trzech Światach. W tych czasach degeneracji i Pięciu Zepsuć możemy zwyciężyć tylko wiarą w imię Amidy. W ten sposób skupiając cały umysł na Swoim Raju i koncentrując wszystkie wyrzeczenia na powtarzaniu Inwokacji Sześciu Postaci, każdy kto nie jest tępy lub nieświadomy może być pewien że jego modlitwa zostanie wysłuchana a nie pogardzona a jego wina nigdy nie będzie tak bardzo głęboka. Jeśli odwrócisz się od Dziesięciu Przestępstw i Pięciu Rebelii osiągniesz Raj i bez względu na to jak małe są twoje zasługi twoja nadzieja nie zawiedzie się. Jeśli z powagą będziesz powtarzał Nembutsu to Amida z pewnością wyjdzie ci na spotkanie. Jeśli mając pełną świadomość że Raj może zostać osiągnięty poprzez powtarzanie Nembutsu i z całego serca będziesz je powtarzał wtedy Raj będzie należał do ciebie. Jeśli uwierzysz że powtarzanie jej oznacza pokutę i będziesz ją powtarzał dasz oznakę prawdziwego żalu. Jeśli ufasz potędze Amidy żadna zła Karma nie może cię dotknąć a jeśli masz głęboką wiarę że Nembutsu oczyści cię z grzechu wszystkie twoje grzechy zostaną zmyte. Szczególną zaletą Sekty Czystej Krainy jest to że podsumowuje ona całą doktrynę w jednym zdaniu : Dojście do Raju zależy od głębokiej wiary. A jeśli głęboko wierzysz w tę naukę i nie odchodząc od zwykłych zajęć i ograniczeń codziennego życia nie zaniedbasz gorliwego powtarzania Nembutsu to kiedy godzina śmierci nadejdzie i odejdziesz z tego świata ucisku bez wątpienia odrodzisz się w niezmiennej szczęśliwości Zachodniego Raju.

Shigehira bardzo się ucieszył i odpowiedział : Modlę się abyś natychmiast pozwolił mi przyjąć Dziesięć Wskazówek ale czy to możliwe żebym mógł to zrobić bez zostania mnichem ?

W rzeczy samej ! - powiedział Honen. Jest czymś całkiem zwyczajnym przestrzeganiem Dziesięciu Wskazówek bez zostania mnichem. Wziął brzytwę, położył ją na czole i wykonał ruchy golenia głowy po czym poinstruował go o Dziesięciu Wskazówkach. Shigehira słuchał instrukcji ze łzami radości w oczach a Honen będąc człowiekiem współczującym we wszystkim nauczył go obrzędów drżącym głosem przerywanym szlochem. Następnie wziął swój kałamarz który zdeponował u samurajów i wręczył go Honenowi mówiąc : Nie dawaj tego nikomu ale proszę miej go zawsze przy sobie. Kiedy na niego spojrzysz pomyśl że należy do mnie i racz odmówić Nembutsu. Ponadto jeśli możesz poświęcić swój czas przyślij mi tom sutr.  Honenowi zabrakło słów żeby znaleźć odpowiedź, wkładając kałamarz na piersi przycisnął do twarzy rękaw swojej czarnej szaty i gorzko zapłakał a potem ruszył z powrotem do Kurodani.

Ojciec Shigehiry Lord Kiyomori otrzymał ten kałamarz od cesarza Chin Songa jako podziękowanie za podarowanie prezentu, ciężkiej skrzynki złotego pyłu. Na kałamarzu napisano Wielkiemu Kanclerzowi Taira, Wojownikowi z kraju Japonii.  Kiyomori nazwał kałamarz Matsukage.

1. Parada głów

 

Trzeci rok ery Juei 3, drugi miesiąc  (1184).

Głowy dowódców Heike zabitych siódmego dnia drugiego miesiąca w Ichi no Tani przywieziono do stolicy dwunastego dnia. Zrozpaczeni bliscy i przyjaciele zabitych zastanawiali się jaki los ich czeka, jakie nieszczęścia mogą ich jeszcze dotknąć. Żona Lorda Koremoriego ukrywająca się w świątyni Daikakuji usłyszała że większość szlachetnych panów Heike zginęła w Ichi no Tani ale jeden został wzięty żywcem więc rozkwitła w niej nadzieja że to jej mąż. Ale wkrótce przyszła do Daikakuji kobieta i powiedziała że więźniem którego przywieziono jest lord Shigehira.

Trzynastego dnia Noriyori i Yoshitsune wysłali wiadomość do Jego Klasztornej Eminencji że głowy Heike zostaną wystawione na widok publiczny. Plany te niezmiernie zaniepokoiły Jego Eminencję, wezwał doradców aby skonsultować z nimi temat. Jego pięciu ministrów wyraziło jednoznaczną opinię : Od czasów starożytnych nie ma precedensu aby nieść głowy ministrów i wyższych arystokratów przez ulice stolicy. Ponadto zabici byli krewnymi zmarłego cesarza i długo służyli na jego dworze. W żadnym wypadku nie można zaakceptować żądania Noriyoriego i Yoshitsune. W związku z tym Jego Eminencja zdecydował że nie będzie parady głów. Yoshitsune i Norijori zdecydowanie zaprotestowali : W czasie powstania Hogen byli wrogami naszego dziadka Tameyoshiego a w czasie rebelii Heiji byli wrogami naszego ojca Yoshitomo. Aby złagodzić gniew naszego władcy i oczyścić ze wstydu naszych przodków ryzykowaliśmy własnym życiem żeby zniszczyć wrogów cesarstwa. Jeśli nie możemy paradować z głowami Heike po ulicach jakie inne ostrzeżenie ma być nauką odstraszającą od buntów w przyszłości ?  Wobec takiego żądania jego Klasztorna Eminencja ustąpił.

Parada głów ruszyła alejami stolicy. Wśród niezliczonej rzeszy ludzi wielu doznało krzywd w czasach władzy Heike ale nawet ich poruszył do lamentu widok głów których nikt nie mógł policzyć. Dwaj bracia Saito Go i Saito Roku, którym Koremori powierzył opiekę nad żoną i dziećmi, pełni lęku wmieszali się w tłum przebrani za służących. Uważnie obserwowali głowy ale nie znaleźli wśród nich swojego lorda. Ledwie panowali nad swoimi uczuciami i bali się też oczu tłumu więc pospiesznie wrócili do Daikakuji i zdali relację Rokudai Gozen : Uważnie przyjrzeliśmy się wszystkim głowom ale nie widzieliśmy wśród nich głowy Lorda Koremoriego. Z braci naszego pana była tam tylko głowa Lorda Moromoriego. Później zaczęli wymieniać inne głowy które rozpoznali.

Cała moja rodzina ! Wszyscy !  - zawołała zanosząc się płaczem Rokudai. Gdy zapanowała nad sobą Saito Go ze łzami w oczach zaczął kontynuować swoją relację : Przez dwa lata ukrywaliśmy się tutaj i nie widzieliśmy nikogo. Teraz mogłem się rozejrzeć i spotkałem kogoś kto miał dużo informacji. Synowie lorda Shigemoriego Sukemori, Arimori i Tadafusa stacjonowali na granicy Harimy i Tanby na zboczach góry Mikusa. Gdy Kuro Yoshitsune przełamał obronę wycofali się do Harimy i z Takasago popłynęli statkiem do Yashimy w Sanuki. Tylko Moromori walczył w Ichi no Tani i dlatego jest jedynym z pośród braci który został zabity. Następnie spytałem o lorda Koremoriego, powiedział że poważnie zachorował jeszcze przed bitwą i popłynął do Yashimy.

Słysząc to Rokudai powiedziała : Z pewnością niepokój o nas tak dręczył jego umysł że zachorował. Kto teraz będzie się nim opiekował?  A jej synek i córka zapytali : Ale dlaczego nie spytałeś na co tak naprawdę zachorował ?  Ich troska była taka smutna i zarazem taka słodka.

Koremoriego również dręczyły niespokojne myśli : W stolicy będą się zastanawiać co się ze mną stało bo chociaż mojej głowy nie ma wśród innych mogłem utonąć, mogła mnie zabić przypadkowa strzała, a więc pewnie myślą że nie jestem już na tym świecie.  Żeby poinformować rodzinę że wciąż żyje wysłał posłańca z trzema listami. Do żony napisał : Bez wątpienia liczba wrogów stolicy jest niezliczona i prawie nie wiesz gdzie się ukryć. Masz pod opieką dzieci co z pewnością powiększa twój strach i ból. Jak bardzo chciałbym cię tu sprowadzić abyśmy mogli wspólnie dzielić ten sam los ! Ale nie mogę cię narażać na to co się ze mną może stać. Pisał jeszcze długo a na końcu dopisał werset : Te smutne myśli zebrały się razem jak trawy morskie, jako pamiątka o mnie, wiem że możemy się więcej nigdy nie spotkać.  Do dzieci postanowił napisać coś całkiem innego : Obawiam się, że obecnie musicie uważać swoje dni za bardzo nużące, ale zamierzam wkrótce przyjść i was sprowadzić.

Posłaniec przybył do stolicy i przekazał listy żonie Koremoriego. Gdy je otworzyła i zobaczyła jego pismo takie ogarnęły ją uczucia że nie była w stanie nic zrobić, ukryła twarz w szatach i płakała. Po czterech lub pięciu dniach posłaniec wrócił i poprosił ją o napisanie odpowiedzi, ale ona zrobiła to już wcześniej. Dzieci też wzięły pędzelki i zapytały ją : Co napiszemy w listach do naszego ojca ? Najlepiej jeśli napiszecie to co myślicie.  - powiedziała, więc każde napisało tę samą odpowiedź: Dlaczego jeszcze po nas nie przyjechałeś ? Oboje bardzo pragniemy cię znowu zobaczyć. Mamy nadzieję że wkrótce przyjdziesz.

Posłaniec powrócił z listami do Yashimy. Słowa dzieci przygnębiły lorda Koremoriego bardziej niż cokolwiek wcześniej. Więzy uczuć są silniejsze niż cokolwiek co łączy mnie z tym światem. Gdybym tylko mógł przebyłbym góry dostał się do stolicy i uściskał moje dzieci. Potem zadowoliłbym się śmiercią z własnej ręki.

 

2. Dama w pałacu

 

Czternastego dnia drugiego miesiąca przywieziono do stolicy wziętego do niewoli lorda Shigehirę. Przednie i tylne zasłony powozu którym go wieziono zostały podniesione a żaluzje okien po obu stronach otwarto. Doi no Jiro Sanehira, w lekkiej zbroi osznurowanej na żółto założonej na czerwone hitatare, jechał na czele trzydziestu mężczyzn którzy otaczali powóz ze wszystkich stron. Wzdłuż ulic tłoczyli się ludzie wszystkich stanów z całej stolicy.

Jedni mówili :  Biedny człowiek ! Jaka była jego karma że na to zasłużył ?  Inni mówili : Ze wszystkich synów Kiyomoriego to właśnie on na to zasłużył ! Ojciec i matka kochali go, wszyscy Heike go szanowali. Szanowali go panujący cesarze i klasztorny, młodzi i starzy uprzejmie pozdrawiali. Spalił jednak świątynie Nary i właśnie za to Buddowie nałożyli na niego tę karę.  Powóz przejechał wzdłuż Rokujo na drugi brzeg rzeki a potem zawrócił. W końcu zawieźli Shigehirę do świątyni niedaleko przejścia Hachijo Horikawa. Świątynia należała niegdyś do nieżyjącego doradcy Fujiwary Ienariego, teraz lord Shigehira miał być tam trzymany w odosobnieniu. Doi Sanehira dowodził strażą. Wkrótce przybył wysłannik Jego Klasztornej Wysokości szambelan Sadanaga odziany w ciemnoczerwone szaty niósł miecz i pałkę. Shigehira był ubrany w białe hitatare nakrapiane ciemnoniebieskimi plamami, na głowie miał eboshi. Patrzył teraz na Sadanagę na którego nigdy wcześniej nie zwracał uwagi, patrzył z takim samym uczuciem jakie mają grzesznicy patrząc na strażników w piekle. Jego Klasztorna Eminencja kazał ci przekazać że jeśli chcesz wrócić do Yashimy musisz wysłać na dwór Heike wiadomość że Trzy Święte Skarby muszą wcześniej znaleźć się w stolicy. – zakomunikował. Wysłuchawszy wiadomości Shigehira odpowiedział : Nie wydaje się prawdopodobne że wodzowie naszego domu odeślą cenne Święte Skarby w zamian za moją osobę. Jednak niezwłocznie się z nimi skontaktuję ponieważ odrzucenie cesarskiego przesłania, bez przekazania go do dalszego rozważenia, byłoby wysoce niewłaściwe.

Wysłannicy ruszyli na zachód. Urzędnik Jego Klasztornej Wysokości Hanakata miał reprezentować władcę i dostarczyć edykt do rąk Tairy Munemoriego i Tairy Tokitady. Heizozaemon Shigekuni pojechał reprezentować Shigehirę, nie pozwolono jednak na napisanie prywatnych listów, wszystkie wiadomości miał przekazać ustnie.

Jedno z orędzi dotarło do jego żony Lady Dainagonnosuke : Kiedy byliśmy razem pod dalekim niebem Miyako dawałem wam pociechę a wy mnie. Jakże nieszczęśliwi musicie być teraz gdy życie rozdzieliło nas ! Więź między nami pozostaje nienaruszona. Zapewniam cię i obiecuję że w życiu które przed nami stoi odrodzę się z tobą ponownie. Płakał gdy wypowiadał swoje przesłanie. Shigekuni wysłuchał przełknął łzy i wyruszył.

Moku Umano jo Tomotoki niegdyś pełnił służbę u lorda Shigehiry. Potem wstąpił na służbę u księżniczki Hachijo. Teraz poszedł do Doi Sanehiry i powiedział : Służyłem u Lorda Shigehiry przez wiele lat i powinienem był mu towarzyszyć na zachodzie ale nie mogłem tego zrobić ponieważ wcześniej dołączyłem do personelu Jej Wysokości. Dziś stałem wśród widzów w alejach, widok Lorda Shigehiry był niezmiernie bolesny, niemal nie mogłem patrzeć. Proszę o pozwolenie na pójście do niego po raz ostatni. Chciałbym porozmawiać z nim jak dawniej, spróbować go trochę pocieszyć. Nie jestem wojownikiem i nigdy nie podążałem za nim do bitwy ale codziennie służyłem mu we wszystkich innych sprawach. Jeśli podejrzewasz mnie o coś złego proszę weź i przechowaj mój sztylet. Błagam, zrób dla mnie ten wyjątek !  Doi Sanehira był czującym człowiekiem, wziął sztylet i wyraził zgodę na spotkanie.

Tomotoki, bardzo zadowolony i pospieszył by zobaczyć Shigehirę. Znalazł go wyraźnie przygnębionego, tak bardzo zwiędłego że Tomotoki z ledwością zapanował nad łzami. Kiedy Shigehira go zobaczył był przekonany że śni, nie powiedział ani słowa jedynie zapłakał. Gdy pojął że to jawa zaczęli rozmawiać o przeszłości i teraźniejszości. Shigehira zapytał : A ta szlachcianka, od której przynosiłeś mi listy, wiesz czy ona wciąż jest w pałacu ?  Nadal jest w pałacu.  – odparł Tomotoki. Nie napisałem jej listu kiedy odchodziliśmy na zachód nawet nie powiedziałem jednego słowa. Ku mojemu wstydowi zapewne myśli że kłamałem kiedy przysięgałem ją zawsze kochać. Bardzo chcę posłać jej list. Weźmiesz go i zaniesiesz jej dla mnie? Oczywiście mój Panie !  - odpowiedział Tomotoki. Z ogromną ulgą Shigehira od razu napisał list i dał Tomotokiemu.

 Co to za list ? - zapytali strażnicy. Możesz im pokazać.  - powiedział Shigehira. Strażnik przeczytał list i zwrócił go posłańcowi mówiąc : Nie widzę żadnego problemu.  Tomotoki poszedł do pałacu ale był środek dnia i kręciło się tam zbyt wielu ludzi. Spędził dzień ukryty w pobliskiej szopie a gdy się wyludniło stanął przy tylnym wejściu do pokoi damy. Tam usłyszał jej głos :  Jakie to okropne że spośród wszystkich Heike właśnie Lord Shigehira musiał zostać wzięty do niewoli i tak poniżony wystawieniem na publiczny pokaz ! Wszyscy mówią że to właśnie kara za spalenie Nary. Powiedział mi że to nie był jego pomysł. To ci łajdacy wokół niego, to oni rozpalili ogień i spalili święte budynki. Jak się wyraził : Wina spadnie na mnie, wiem że tak będzie ! Jak koraliki rosy zbierające się w krople, które spadają z pnia drzewa… To były jego słowa i aż nazbyt wyraźnie miał rację!  Mówiąc płakała gorzko. Zaskoczony Tomotoki zobaczył że znalazł towarzyszkę w jego żałobie.  Proszę o wybaczenie !  - zawołał, a ona zapytała : Skąd przychodzisz ?  Przynoszę ci list od Lorda Shigehiry.  W przeszłości zawsze była niewidoczna ale teraz, bez wątpienia wzruszona, wybiegła płacząc :  Gdzie jest ta wiadomość ? Gdzie ?  Wzięła list w ręce i przeczytała go. Shigehira obszernie napisał jak został schwytany na zachodzie a teraz jego los stał się tak niepewny że może nawet nie ujrzeć jutrzejszego dnia. Na koniec dodał wiersz :  Moje zhańbione imię tonie w rzece słonych łez… Mimo to wciąż tęsknię za ostatnią chwilą z Tobą.  Pani nie znajdując słów wsunęła list w fałdy szaty na piersi i rozpłakała się. W końcu zebrała myśli i napisała odpowiedź. Opisała swój ból, napisała jak samotna i smutna była przez ostatnie dwa lata bez żadnej wiadomości o nim. List zakończyła wierszem : Chętnie bym zanurzyła się z Tobą w głębiny oceanu… Nic nie obchodzi mnie czy moje imię zostanie przy Tobie zhańbione i uniesione jak śmieci płynące z prądem strumienia…

Tomotoki wziął odpowiedź dla Lorda Shigehiry i odszedł. Jak poprzednio strażnik chciał przeczytać list na co Shigehira wyraził zgodę. Tak jak poprzednio strażnik przejrzał wiadomość i zwrócił posłańcowi. Gdy Shigehira czytał list ogarnęła go fala uczuć. Odnalazł Doi Sanehirę i powiedział : Jestem ci głęboko wdzięczny za wszystkie dobrodziejstwa które mi okazałeś. Teraz błagam Cię o jeszcze jedną przysługę. Nie mam dziecka, poza żalem nie mam nic do pozostawienia na tym ulotnym świecie. Jest pewna dama którą od dawna noszę w sercu i otaczam czułym szacunkiem. Nie widziałem jej przez dwa lata. Gdybym mógł ją jeszcze raz zobaczyć i porozmawiać o życiu ostatecznym byłoby to dla mnie wielką pociechą. Nie ma nic niemożliwego w tej prośbie. - odpowiedział Doi. Uszczęśliwiony pozwoleniem Shigehira natychmiast wysłał powóz po Damę.

Pani nie zatrzymując się nawet na chwilę, bez żadnych przygotowań, natychmiast weszła do środka i wyruszyła. Gdy przyjechała Shigehira podbiegł do powozu i powiedział : Nie, nie wysiadaj bo zobaczą cię strażnicy !  Wszedł do środka i zaciągnął zasłony. Przez długi czas siedzieli trzymając się za ręce z twarzami przyciśniętymi do siebie. Żadne nie powiedziało słowa ani nic nie zrobiło po prostu cicho płakali. W końcu Shigehira powstrzymał swoje emocje i powiedział : Kiedy wyjeżdżałem do zachodnich prowincji chciałem cię zobaczyć ale z powodu wielkiego zamieszania nie znalazłem czasu, tak nagle wszystko się stało. Potem bardzo chciałem wysłać Ci list i przeczytać odpowiedź od ciebie ale trudy naszego bezdomnego życia i niebezpieczeństwa wojny nie dawały żadnej możliwości. W końcu dałem się pojmać żywcem i przywieźć do stolicy, chyba tylko po to żebym mógł cię jeszcze raz zobaczyć.  I znowu zakrył twarz i zapłakał. Ich uczucia łatwo można sobie wyobrazić. Byli tak bardzo razem, ogarnięci melancholią wspólnie celebrowali chwile ostatniego pożegnania. Zaczęło się zmierzchać, strażnicy pojawili się zalecając Pani powrót do domu. Ulice są ostatnio bardzo niebezpieczne po zmroku.  - powiedzieli.

Kiedy powóz miał ruszyć Shigehira złapał Panią za rękaw i powiedział : Twoja obecność tutaj i moje życie są niczym kropla rosy znikająca dzisiejszego wieczoru z Tego Świata.  Starając się nie płakać odpowiedziała :  To już koniec, musimy się rozstać, moja kropla rosy rozpływa się razem z Tobą moja Miłości…

Potem wróciła do pałacu. To było ostatnie spotkanie na które pozwolili jego strażnicy więc wymieniali się listami. Dama, córka Tairy Chikanoriego, była olśniewająco piękna, ciepła i miła. Kiedy dowiedziała się że został przekazany do Nara i tam stracony od razu opuściła świecki świat, zcięła włosy i została zakonnicą, założyła szaty z najciemniejszej czerni aby modlić się o jego szczęśliwe odrodzenie w nowym życiu. Ich historia jest bardzo wzruszająca.

 

3. Dekret Go Shirakawy dla Yashimy
 

Tymczasem dwaj wysłannicy Shigekuni i Hanakata dotarli do Yashimy i tam przedstawili dekret Jego Klasztornej Eminencji. Lord Munemori i wszyscy arystokraci z Heike zebrali się aby go wysłuchać :

Minęły lata odkąd nasz święty monarcha wyszedł z cesarskiej stolicy na drogi zachodnich prowincji. Fakt ten jaki i to że Trzy Święte Skarby przez tyle lat pozostają ukryte na Shikoku jest wielkim nieszczęściem dla Dworu Cesarskiego i może być przyczyną ruiny naszego kraju. Lord Shigehira, nielojalny poddany, spalił Todaiji w Nara. Choć w pełni zasługuje na karę śmierci czego domaga się Lord Yoritomo, nadal jest przy życiu trzymany w odosobnieniu od wszystkich rodziny i przyjaciół. Tak jak ptak w klatce tęskni za chmurami, tęskni by szybować tysiące mil nad południowym morzem, tak jak desperacko samotna jest gęś zagubiwszy swoje stado w czasie wiosennego przelotu tak Lord Shigehira ginie w swoim uwięzieniu. Jeśli Trzy Święte Skarby zostaną niezwłocznie zwrócone do Stolicy ten buntownik otrzyma nasze Cesarskie Przebaczenie. Taki jest Nasz Cesarski Edykt.

 

Napisany przez mistrza stołu cesarskiego Naritadę w imieniu Jego Klasztornej Eminencji do wiadomości Tairy Tokitady.

Trzeci rok Juei (1184), drugi miesiąc, czternasty dzień

 

4. Odpowiedź Heike

 

Shigehira przekazał prywatnie Munemoriemu i Tokitadzie treść dekretu a do swojej matki Lady Nii napisał list. Jeśli chcesz mieć nadzieję że mnie jeszcze spotkasz musisz przekonać Lorda Munemori aby zrezygnował z regaliów. W przeciwnym razie wątpię czy kiedykolwiek jeszcze zobaczymy się w tym życiu.  Bez słowa Lady Nii wsunęła list między fałdy na piersi i położyła się. Jej myśli przeszywał ból nie do wyobrażenia. Tymczasem Lord Tokitada, starsi arystokraci Heike i szlachetnie urodzeni dworzanie zebrali się aby omówić ich odpowiedź. Lady Nii przycisnęła do twarzy list syna potem otworzyła drzwi sali w której wszyscy się zgromadzili, pokłoniła się przed Munemorim i zapłakała : To okropne co Shigehira napisał z miasta ! I jak strasznie musi się czuć ! Proszę, proszę choćby ze względu na mnie, oddaj regalia do stolicy !  Lord Munemori odpowiedział : Rozumiem Twoje życzenie ale wprost nie chcę sobie nawet wyobrazić jak odebrał by to cały świat. Jak upokorzyło by to nas przed Yoritomo. W każdym razie tylko regalia potwierdzają suwerenną władzę cesarza. To czy należy uszanować wolę kochającej matki zależy od okoliczności. Czy mamy zaniedbać tylko dla Shigehiry los jego braci i reszty jego rodziny ? Lady Nii nie przestała błagać : Po tym jak straciłem mojego męża i pana chciałam też odejść. Jednak wkrótce nasz cesarz musiał rozpocząć podróż więc z rozdartym sercem postanowiłam pozostać przy życiu. Wiadomość że w Ichi no Tani Shigehira został wzięty do niewoli niemal mnie zniszczyła. Moim jedynym życzeniem w tym życiu jest znowu go zobaczyć ! Nawet sny nie zbliżają go do mnie, narastająca udręka dławi moje gardło jak woda. Teraz przyszedł od niego ten list odbierając mi rozum. Gdybym usłyszała że Shigehira odszedł poszła bym za nim. Nie ścierpię tego ciosu ! Proszę, błagam, pozwól mi teraz umrzeć ! Tak Błagała tak żałosnymi okrzykami że każdy obecny był do głębi poruszony. Wszyscy płakali i słuchali ze spuszczonym spojrzeniem. Tomomori wyraził swój pogląd : Nawet jeśli zwrócimy regalia do stolicy nigdy nie odeślą Shigehiry z powrotem. Naszym jedynym wyborem jest odmowa.  Munemori odpowiedział krótko :  Masz niewątpliwie rację !  - potem napisał odpowiedź Heike.

Płacząc Lady Nii zaczęła pisać odpowiedź na list do syna. Łzy zaślepiały ją tak że ledwie widziała ruchy własnego pędzla ale miłość matki nim pokierowała. Dała list Shigekuniemu. Żona Shigehiry Dainagonnosuke mogła tylko płakać. Napisanie odpowiedzi było daleko poza jej możliwościami.

Shigekuni wycofał się zalany łzami. Taira no Tokikata wezwał wysłannika Go Shirakawy Hanakatę. Ty jesteś Hanakata ? - zapytał. Tak mój Panie, jestem. Tokitata popatrzył na niego ostrym wzrokiem i powiedział : Walczyłeś z falami oceanu aby przynieść nam Dekret Jego Klasztornej Eminencji. Teraz dostaniesz na całe życie pamiątkę z tej podróży. Potem kazał rozżarzonym żelazem wypalić na jego policzkach dwa znaki Namikata - wzór fali.

Powrót do Wprowadzenia

HEIKE  MONOGATARI - KSIĘGA 10