KAMPANIA SEKIGAHARY PROLOG

Szarża wojowników Satsumy.

Po przedarciu się przez linie wroga, niedobitki samurajów Shimazu ruszyły do Komano, a stamtąd na zachód. Szybko rozdzielili się na małe grupy. Wyczerpani, bez zapasów, zabili i zjedli swoje konie. Potem zaczęli próbować zabierać żywność z chłopskich osad, ale to za bardzo zwracało na nich uwagę, do tego grupy chłopów uzbrojonych w narzędzia rolnicze ścigały i zabijały wyczerpanych maruderów. W końcu dotarli do Sumiyoshi w południowej Osace. Tutaj zwrócili się o pomoc do miejscowych kupców, którzy czerpali poważne zyski z handlu z Satsumą. Nie zawiedli się, z ich pomocą Yoshihiro wydostał z zamku w Osace swoją ukochaną żonę Saisho i syna Tadatsune. W Sumiyoshi było zbyt niebezpiecznie, kupcy przemycili ich do Sakai. Tutaj też oddziały Tokugawy poszukiwały samurajów Zachodu, codziennie zabijano ukrywających się uciekinierów.

Powodem dla którego kupcy z Osaki chcieli pomóc samurajom Satsumy była zwykła ekonomia. Handlując z Chinami i Azją statki kupców, zanim opuściły Japonię, musiały dobić do portu w Kagoshimie, lub innego na terytorium Shimazu. Pomagając Yoshihiro i jego ludziom w rozpaczliwej potrzebie liczyli, że w przyszłości Shimazu spłacą swój dług wdzięczności i zagwarantują im preferencyjne traktowanie. Aby podziękować za narażenie życia i pomoc Yoshihiro podarował kupcowi o imieniu Tanabe zestaw mieczy i cenne lekarstwa używane na polu bitwy wraz z ich recepturą. Tanabe rozpoczął produkcję i sprzedaż leków. Jego potomek Tanabeya Gohei otworzył w 1678 roku w Osace sklep i produkcję leku pod szyldem Tanabeya Infusing Medicine, podwalinę jednej z największych dzisiejszych japońskich firm farmaceutycznych Mitsubishi Tanabe Pharma.

Kupcy zorganizowali łodzie na których Yoshihiro ze swoimi samurajami wypłynęli na Morze Wewnętrzne i ruszyli na zachód. Gdy zbliżyli się do Kyushu, u wybrzeża prowincji Bungo, zaatakowały ich statki z flagami Kurody Kanbeiego, w zaciętej bitwie wielu ludzi Satsumy zostało zabitych i rannych. W końcu udało im się odrzucić napastników, wylądowali w prowincji Hyuga. Stamtąd ruszyli przez znane im terytorium, żeby w końcu dotrzeć do siedziby Shimazu Yoshihisy, zamku Tomikuma nad zatoką Satsumy. Yoshihiro wrócił z osiemdziesięcioma samurajami. Tysiąc kilometrów dzielących ich od rodzinnej Satsumy pokonali w 19 dni.

 

Uciekając z pola bitwy resztki kontyngentu Yoshihiry przeszły pod południowymi stokami góry Nangu, obok tylnej straży dywizji Chosokabe Morichiki. Przez chwilę ludzie Morichiki myśleli, że zostali oskrzydleni i ogarnął ich chaos. Wkrótce rozpoznano sztandary Shimazu. Wiadomość, że bitwa została przegrana rozeszła się błyskawicznie wśród oddziałów Chosokabe, a stamtąd dotarła do pozostałych sił na wschód od góry Nangu. Prawie 28 tys. wojowników Zachodu stało bezczynnie na zboczach góry Nangu od początku do końca starcia, gdyby weszli do walki mogło być inaczej.

 

Bitwa dobiegła końca, siły lojalistów zaczęły się rozpraszać w chaotycznej ucieczce. Rozpoczęła się rzeź pokonanych, resztki oddziałów Zachodu walczyły ze ścigającymi je siłami Wschodu. Mitsunari nie miał już kim walczyć, zabito mu wielu doświadczonych dowódców, ci którzy przeżyli byli w odwrocie. Jemu też pozostała tylko ucieczka. Z resztkami swojej dywizji ruszył górskimi drogami na północ, w kierunku góry Ibuki, zostawiając pole Tokugawie.

 

KONIEC BITWY

 

Armia Zachodu przestała istnieć. Niecałe 12 godzin wcześniej Ishida Mitsunari wierzył, że ten dzień uczyni go władcą Japonii, a teraz uciekał usiłując uratować życie. Tokugawa triumfował, o godzinie drugiej po południu ogłosił koniec bitwy. Nie wkładał hełmu od początku nocy do końca bitwy, założył go dopiero teraz mówiąc : Po zwycięstwie dociągnij paski swojego hełmu.

Czy on pierwszy wygłosił tą mądrość nie wiadomo, w każdym razie jest ona znanym powiedzeniem w Japonii : Myślisz że już wygrałeś bitwę ? Nie możesz sobie pozwolić na zbytnią pewność siebie.

Potem kazał przygotować prezentację zdobytych głów. W międzyczasie zaczęli przybywać jego generałowie. Pierwszym był Kuroda Nagamasa. Ieyasu wstał i ciepło przywitał go mówiąc: Dzisiejsze zwycięstwo jest całkowicie zasługą twojej lojalności i wysiłku. Tak długo, jak mój dom będzie rozkwitał Kurodom niczego nie zabraknie. Potem wziął krótki cenny miecz, dzieło wybitnego kowala, i osobiście wsunął go za obi Nagamasy.

Po Nagamasie przybyli Honda Tadakatsu i Fukushima Masanori, których Ieyasu również bardzo chwalił. Ciężko ranny Li Naomasa walczył tego dnia mając u boku Tadayoshiego, syna Tokugawy. Młody samuraj wykazał się dużą odwagą. Ieyasu kazał przynieść bandaże i osobiście zajął się raną swojego starego przyjaciela, w tym czasie Nagamasa opowiadał mu, jak dobrze jego syn radził sobie w bitwie. Relację zakończył zgrabnym pochlebstwem : Jastrzębie z dobrego gatunku zawsze wypadają dobrze. W odpowiedzi na komplement Tokugawa stwierdził, że dobry nauczyciel jest zawsze potrzebny, bez względu na to jak dobrze wyszkolony jest jastrząb.

Wkrótce potem Kobayakawa Hideaki wszedł do obozowiska i rzucił się na twarz przed Ieyasu. Przeprosił za oblężenie zamku Fushimi w którym brał udział z rozkazu Ishidy. Poprosił, aby w zamian za ten błąd pozwolono mu poprowadzić atak na Sawayamę. Ieyasu zgodził się i podziękował mu za jego wysiłek.

Znacznie później, już po obejrzeniu i policzeniu głów, przybył spóźniony na bitwę Hidetada. Na początku ojciec nie chciał go widzieć, jednak późnym wieczorem przyjął swojego skruszonego syna. Pomimo tego, że niesubordynacja Hidetady mogła kosztować go zwycięstwo, nie pastwił się nad nim, był oszczędny w słowach. Minie dużo czasu, zanim będzie mógł zapomnieć o tym strasznym błędzie syna.

Yuasa Goro odbiera sobie życie.

Otani Yoshitsugu w swojej lektyce.

Szarża Kobayakawy Hideakiego zmiotła resztki oddziałów Otanich, potem wsparta siłami zdrajców Wakizaki, Kuchiki, Ogawy i Akazy ruszyła na pozycje Ukity Hideie i Konishiego Yukinagi. W przeciwieństwie do Otani Yoshitsugu ani Yukinaga, ani Hideie, nie spodziewali się zdrady i nie przygotowywali obrony przed nagłym atakiem na tyły. Oczywiście zaraz po szarży Hideakiego na Otanich w szeregach armii Zachodu rozeszła się wiadomość o zdradzie wywołując ogromny niepokój i zamieszanie. Nagle armia lojalistów została wzięta w kleszcze i linie Mitsunariego zaczęły się rozpadać. Hideie przyrzekł osobiście zdjąć głowę Kobayakawie jeszcze na polu bitwy. Odwrócił się, by spróbować przebić się przez swoich ludzi do miejsca w którym walczyła dywizja Hideakiego, jednak porucznicy powstrzymali go i odprowadzili na tyły w bezpieczne miejsce. Walka Ukity dobiegła końca, był utalentowanym generałem, ale siły jakimi dysponował nie dorównywały wschodnim, które uderzyły na pozycje jego i Konishiego Yukinagi. Ruszył na północ przebijając się w desperackim odwrocie w kierunku góry Ibuki, jego śladem podążył Konishi Yukinaga. Kampania Sekigahary zbliżała się do krwawego finału.

 

Kiedy Hideaki rozpoczął swoją zdradziecką szarżę Shimazu Yoshihiro nadal tkwił na swojej pozycji. Kilka tygodni wcześniej skończył swój 65 rok życia. Był jednym z najzdolniejszych generałów okresu Sengoku, nie znał pojęcia strachu. Walcząc w koreańskich kampaniach zyskał przydomek Demon Shimazu. Miał tylko 1,5 tys ludzi, jego starszy brat był w Satsumie, odmówił przysłania wzmocnienia, nie chciał się mieszać do centralnej polityki. Dzień wcześniej na naradzie wojennej Mitsunari głęboko zranił jego dumę, urażony przez całą bitwę ignorował wezwania Ishidy i wstrzymywał się z wejściem do walki. Widząc, że Kobayakawa przeszedł na stronę Wschodu zdecydował, że pora zacząć działać. Jednak było na to za późno, jego niewielkie siły zostały nagle otoczone przez oddziały Tokugawy i Yoshihiro stanął w obliczu czarnej perspektywy, odcięto mu możliwość ucieczki. To co zrobił uważa się za jedną z najsłynniejszych ucieczek w historii Japonii. Mógł spróbować przebić się przez słabsze odcinki okrążenia, ale niespodziewanie rozkazał swoim ludziom szarżować prosto na główne siły Tokugawy, 30 tys wojowników Wschodu.

Samuraje Satsumy ruszyli do ataku pogodzeni z wizją śmierci . Zaciekłość uderzenia spowodowała, że wbili się w całkowicie zaskoczone szeregi Tokugawy, które otworzyły się pozwalając szarżującym Shimazu przejść między nimi. Wojownicy Wschodu usunęli się z drogi szarżujących, ale nie mieli zamiaru pozwolić ujść im z życiem. Żeby ochronić swoje tyły i kupić czas dla ucieczki Yoshihiro zostawił za sobą grupę strzelców, którzy mieli przywitać kulami jeźdźców Wschodu i związać ich walką. Plan nie powiódł się, straceńcy nie zdążyli sformować planowanego szyku, oddali jedną salwę i szybko zostali rozniesieni.

Yoshihira nie zdążył oderwać się od pościgu i teraz czekała jego samurajów najgorsza przeprawa, uderzyli na nich syn Tokugawy Matsudaira Tadamasa i dwóch Niebiańskich Królów Tokugawy, Honda Tadakatsu i Li Naomasa. Atak Czerwonych Diabłów był szczególnie agresywny i brutalny, zabili wielu samurajów Satsumy. Wojownicy Yoshihiro zaciekle odpierali ataki, zranili Matsudairę Tadayoshiego i Hondę Tadakatsu. W pewnej chwili w pobliżu otoczonych pojawił się sam Naomasa na białym koniu, w swojej szkarłatnej zbroi i wydał rozkaz zastrzelenia Yoshihiro. Właśnie wtedy samuraj Satsumy Kashiwagi Gendo wycelował w niego i wystrzelił, kula trafiła Naomasę w ramię i strąciła z konia. Ciężkie zranienie dowódcy zaszokowało jego ludzi, Czerwone Diabły wycofały się zabierając swojego postrzelonego Lorda. Jeden celny strzał samuraja Kashiwagi Gendo pozwolił Yoshihiro i niedobitkom z jego piętnastu setek wojowników ujść z życiem. Ponoć samobójczą szarżę przeżyło kilka setek wojowników Satsumy. Li Naomasa zmarł 18 miesięcy później, w wieku 42 lat, jego śmierć przypisano ranom, które otrzymał pod Sekigaharą.

W czasie odwrotu z pola bitwy zginął Shimazu Toyohisa, siostrzeniec Yoshihiro. Okoliczności jego śmierci nie są znane, był w tylnej straży wuja i za wszelką cenę chciał ochronić jego życie. Pancerz, który nosił w czasie bitwy, został przekazany jego rodzinie, znajduje się teraz w zbiorach Muzeum Shoko Shuseikan. Niebieska, sznurowana zbroja ma po obu stronach dziury po ostrzach pik yari i ślady przebicia mieczami w kilku miejscach, pokazuje, że jej właściciel zginął śmiercią samuraja.

POWRÓT BITWY i KAMPANIE

PIERWSZE STARCIE

 

Około 8 rano mgła wypełniająca dolinę podniosła się. Armie nagle ujrzały się nawzajem, rzeczywista bliskość musiała zaskoczyć każdego, obie stały w całkowitym bezruchu z głębokim, przerażającym spokojem. Dystans między czołowymi oddziałami można było pokonać w ciągu kilku minut.

Pole bitwy było równiną aż do gór na zboczach których znajdowały się pozycje dywizji klanów Otani i Ukita, ale obszar na którym siły Wschodu rozmieściły swoje swoje linie frontu był znacznie niżej położony niż pozycje zajmowane przez siły Zachodu. Atakujące dywizje Tokugawy czekała ciężka praca, w miarę zbliżania się do przeciwnika, musiały pokonywać stosunkowo stromy stok błotnistego pola o długości kilkuset metrów, pokryty wysokimi, prawie dojrzałymi uprawami ryżu.
Wojownik ashigaru miał pancerz ważący około 8 kg, a pełny pancerz samuraja mógł ważyć nawet 20 kg, w zależności od jego rangi, do tego wojownicy nieśli broń, miecze, pikę yari lub naginatę o wadze do 3-4 kg, arkebuz Teppo około 4- 5 kg i wszystkie inne akcesoria. Co więcej, nie spali w noc poprzedzającą bitwę, oddziały obu stron pokonały w strugach zacinającego deszczu kilkanaście kilometrów do doliny Sekigahary. Potem przygotowywali w ciemności swoje pozycje i linie dowódców, bez wątpienia głodni i kompletnie przemoczeni. Niewielu znalazło czas i siły żeby zjeść jakiś posiłek.

Do tych wszystkich obciążeń, które wymęczyły każdego z mężczyzn, musiał dochodzić stres świadomości dużego prawdopodobieństwa śmierci w bitwie, przecież tuż naprzeciw stało niemal 90 tys ludzi pałających chęcią zabijania. W wielu przypadkach po wrogiej stronie byli przyjaciele, a nawet członkowie rodziny. Samurajowie mieli wyjątkową odwagę, ale byli tylko ludźmi, więc nawet jeśli nie pokazywali po sobie strachu bez wątpliwości musiał ich ogarniać.

 

Atak Wschodu miał poprowadzić Fukushima Masanori. Kani Saizo, kapitan przedniej straży jego oddziałów, uniósł włócznię i ryknął : Pierwszeństwo należy do Lorda Fukushimy! Nikt nie może nas wyprzedzić ! 

Dla Li Naomasy było to po prostu nie do przyjęcia! Bitwa była w istocie konfrontacją Tokugawy z klanem Toyotomich, których sztandarem posłużył się Mitsunari występując przeciw Tokugawie. Masanori był bliskim wasalem Hideyoshiego i wiele mu zawdzięczał, jednak stanął po stronie Wschodu. Dla Naomasy ktoś taki w żadnym przypadku nie powinien odpowiadać za poprowadzenie ataku. Klan Li był od zawsze wiernym i lojalnym wasalem Tokugawy, zaszczyt pierwszeństwa powinien przypaść zdecydowanie jemu, tak jak było w większości stoczonych wcześniej bitew! Miał pod opieką czwartego syna Ieyasu, dwudziestoletniego Matsudairę Tadayoshiego, stojącego na jego lewym skrzydle z dywizją 3 tys ludzi którą dowodził. Postanowił wykorzystać to i zmienić sytuację, wbrew ustaleniom ruszył z drugiej linii do przodu. Przejeżdżając obok zaskoczonego Kani Saizo krzyknął, że nie ma zamiaru rozpoczynać walki, ale chce tylko pokazać młodemu Lordowi Tadayoshiemu linię frontu i uderzenie na wroga. Było to jawne kłamstwo, ale Masanori nie miał innego wyboru, jego dywizja musiała się pogodzić się z widokiem pleców Czerwonych Diabłów i dopiero za nimi rzucić się na oddziały Ukity Hideie.

W ten sposób jako pierwsi z linii Armii Wschodu wyjechali jeźdźcy ubrani od stóp do głów w ognistoczerwone zbroje, w górze nad nimi powiewały czerwone sztandary, nawet drzewce ich flag i pik yari lśniły krwistą czerwienią. Szarża przerażających Czerwonych Diabłów Li Naomasy rozpoczęła bitwę. Naomasa osobiście  poprowadził atak na pozycje Ukity Hideie.

Li Naomasa prowadzi szarżę Czerwonych Diabłów.

Uderzenie Li Naomasy, wspierane przez Fukushimę Masanoriego, było tak nagłe i zaciekłe, że część Czerwonych Diabłów przebiła się niemal aż do linii Shimazu. Obaj generałowie musieli wtedy zdać sobie sprawę, że sytuacja całkowicie przekroczyła pierwotny plan ataku, ale nie było czasu na jego modyfikację, jedyną strategią jaka im pozostała było zniszczenie wroga. Strzelcy Fukushimy zalewali salwami ołowiu pozycje Ukity, miażdżący ogień zbierał ciężkie żniwo w jego szeregach. Blisko 8 tys wojowników Kyogoku Takatomo, Todo Takatory i Terazawy Hirotakiego uderzyło w szeregi żołnierzy Otani Yoshitsugu.

Widząc przebieg bitwy Tokugawa ruszył do przodu i przeniósł stanowisko dowodzenia na około milę od pozycji Mitsunariego. Dywizje Kurody Nagamasy, Tanaki Yoshimasy, Hosokawy Tadaokiego, Kato Yoshiaki i Tsutsui Sadatsugu, prawie 20 tys ludzi, zaatakowały stanowisko Ishidy. Walka była zacięta, kolejno przecinali pierścienie obronne, ale Mitsunari szybko budował nowe dosyłając posiłki. Każdy kolejny metr zdobywano ciężką, krwawą pracą rąk ludzi Wschodu brnących w błocie, przebijających się przez pozycje Shimy Sakona i Gamo Bitchu.

Ze wszystkich daimyo Wschodu nikt nie pragnął osobiście zabić Mitsunariego bardziej niż Kuroda Nagamasa. Odżyły wszystkie stare animozje z koreańskiej kampanii, do których doszła próba zabicia Tokugawy przed kilkoma miesiącami. Nagamasa nie mógł wtedy dokonać zemsty, ale tym razem był zdeterminowany. Siły Mitsunariego walczyły zaskakująco dobrze, mocno utrzymywały swoje pozycje. Strzelcy Tokugawy bardzo skutecznie ostrzeliwali linie Ishidy. Aby wesprzeć atak Nagamasy i innych, którzy nacierali obok jego oddziałów, Togawa Michiyasu i Ikoma Kazumasa przesunęli swoich Teppo gumi i skierowali ogień na flankę linii frontu Mitsunariego, wycinając w niej ogromny czerwony pas.

Rozgrzani sukcesami samuraje Wschodu podwoili swoje wysiłki. Mimo to Mitsunari nie cofał się. Rozkazał ustawić pięć dział i otworzyć ogień do atakujących. Armaty sprawdzały się przy ostrzeliwaniu murów obleganych fortec, ale ich skuteczność przeciw piechocie była niewielka, mimo to Ischida użył ich dla uzyskania psychologicznego efektu. Manewr powiódł się, szeregi Tokugawy zaczęły się cofać. Wtedy Mitsunari wysłał dużą siłę ze swojej pozycji przeciwko Tanaka Yoshimasie, ale oddziały Kato Yoshiaki i Hosokawy Tadaokiego przegrupowały się i uderzyły na kontratakujących z obu stron, zmuszając ludzi Ishidy do powrotu na pozycje obronne. Shima Sakon dzień wcześniej wyszedł z potyczki pod Akasaka bez jednego zadrapania, teraz spychany został trafiony kulą wrogiego strzelca. Ranny próbował odzyskać straconą pozycję, ale musiał się wycofać. Mitsunari nakazał mu cofnąć się na tyły gdzie później zmarł od odniesionych ran.

 

Na wschodzie doliny, na zboczach góry Nangu, stało nieruchomo pięć dywizji odwodów Zachodu, które miały zadać decydujący o losach bitwy cios. Pod szczytem dywizja 15 tys wojowników klanu Mori, dowodzona przez Mori Hidemoto, na ich prawym skrzydle 6,6 tys Chosokabe Morichiki, poniżej 1,8 tys Ankokuji Ekeiego, pod nimi 1,5 tys Natsuki Masaiego. Niemal 25 wojowników patrzyło w dół na szeregi 3 tys samurajów Kikkawy Hiroie, którego sygnał miał dać rozkaz do walki.

U stóp góry Nangu, wzdłuż drogi Nakasendo, stały dwie dywizje Wschodu: 6,5 tys wojowników Asano Yukinagi, a na wschód od nich 4,5 tys ludzi Ikedy Terumasy. Obie widziały na zboczu górującym nad nimi flagi lojalistów, niemal trzykrotnie większe siły.

39 tys palących się do walki wojowników Wschodu i Zachodu od długiego czasu słyszało odgłosy niewidocznej dla nich bitwy, nikt nie wiedział jakie są jej losy, która ze stron ma przewagę, czy to nadal początek, czy też końcowa faza wielkiego starcia. Wszyscy czekali na rozkazy, ale one nie nadchodziły. W pewnej chwili Asano Yukinaga poprowadził swoje oddziały w górę zbocza na 1,5 ludzi Natsuki Masaiego. Kolejne salwy zbliżających się strzelców Asano dziesiątkowały szeregi Natsuki.

Ankokuji Ekei i Chosokabe Morichika w bezruchu obserwowali nierówną walkę. Musieli zastanawiać się, dlaczego Kikkawa Hiroie nie uderza na odsłoniętą flankę sił Asano, dlaczego nie reaguje. Po zadaniu ciosu Asano dał sygnał do odwrotu, jego dywizja wróciła z powrotem na Nakasendo. 

 

Wzdłuż gór rozbrzmiewał huk kolejnych salw ognia arkebuzów co chwila zagłuszający bitewne krzyki żywych, wrzaski rannych i umierających. Odgłosy walki wypełniały dolinę odbijając się echem we wszystkie strony. Jeden z samurajów, Ota Gyflichi, napisał później o porannej fazie bitwy : Wrogowie uderzali na siebie. Ogień arkebuzów i krzyki odbijały się echem od niebios i wstrząsały ziemią. Wszędzie unosił się czarny dym zmieniając dzień w noc.

 

Otani Yoshitsugu, stary przyjaciel Mitsunariego, walczył z siłami Todo Takatory i Kyogoku Takatomo, podczas gdy ludzie Konishiego Yukinagi nacierali na wojowników Ody Yuraku i Terazawy Hirotakiego. Jak opisuje Anthony J.Bryant największy chaos ogarnął linię bitwy pomiędzy szeregami Fukushimy Masanoriego i Ukity Hideie. Było ciężko, linia walczących przesuwała się tam i z powrotem, jakby desperacko walczący samurajowie byli falami wdzierającymi się plażę, by za chwilę cofnąć się do tyłu i zaraz znów wedrzeć się wgłąb lądu. Wojownicy Fukushimy wbijali się głęboko w zachodnie linie, tylko po to by zachodni odepchnęli ich po chwili z powrotem, w taki sposób raz za razem przepychali się jak zapaśnicy.

 

KONIEC PORANKA

 

Po 2 godzinach walk, około godziny 10, Tokugawa postanowił ponownie przesunąć swoje centrum dowodzenia do przodu, na około pół mili od pozycji Mitsunariego. Chociaż na pozór okazywał kamienny spokój i wydawał się już pewien zwycięstwa, doszło do incydentu, który pokazuje jego emocje w innym świetle. Tuż przed rozpoczęciem przenoszenia się na nową pozycję służący Nonomura Shirozaemon odważył się dosiąść swojego konia przed Tokugawą. Na pozór drobne złamanie etykiety tak rozwścieczyło Ieyasu, że wyciągnął miecz i ciął winowajcę raniąc go. Kiedy przerażony Shirozaemon uciekł wódz rozładował swoje napięcie uderzając we wbity obok słupek, który rozpadł się na dwie części przecięty mieczem. Wściekłość Ieyasu powodowały napięte do granic nerwy. To była najważniejsza bitwa jego życia, wróg miał około 80 tys ludzi, ale do bitwy włączyło się dotychczas około 35 tys. Walczyły siły Ishidy Mitsunariego, Ukity Hideie, Otaniego Yushitsugu i Konishiego Yukinagi. Nadal wielką niewiadomą były plany reszty sojuszników Zachodu. Dotychczas wojska klanu Shimazu tkwiły na swoich pozycjach. Nawet gdy na początku bitwy zagroził im atak Czerwonych Diabłów Li Naomasy linie Shimazu nie poruszyły się. Kiedy fale oddziałów Kurody Nagamasy, Tanaki Yoshimasy, Hosokawy Tadaokiego, Kato Yoshiaki i Tsutsui Sadatsugu niemal dotarły do palisad pozycji Mitsunariego, stary Shimazu Yoshihiro nadal w bezruchu obserwował toczącą się przed nim bitwę ze wzgórza, jak z teatralnej loży.

Zaskoczony i ogarnięty wściekłością Mitsunari wysłał wiadomość do Shimazu z żądaniem włączenia się do walki, ale posłaniec dodatkowo obraził, już i tak mocno zrażonego do Ishidy lorda, bowiem nie zsiadł z konia przed przekazaniem wiadomości. Yoshihiro nie dał żadnej odpowiedzi, ani nie ruszył do przodu. Zdenerwowany Mitsunari wskoczył na konia i osobiście pogalopował na jego pozycje, odszukał Yoshihiro i nakazał mu podjęcie działań. Stary daimyo z Kyushu dumnie wyprostował się i z kamiennym spokojem odpowiedział, że w wielkiej bitwie każdy generał musi sam oceniać sytuację i toczyć własne bitwy z całym zaangażowaniem. Nie ma czasu na zajmowanie się sprawami innych z przodu, z tyłu, czy na flankach. Mitsunari był całkowicie zaskoczony, nie mógł nic więcej zrobić jak tylko ufać, że Yoshihiro włączy się do bitwy kiedy tylko uzna, że ​​nadszedł właściwy moment. Najwyraźniej w taki sposób Yoshihiro zrewanżował się za upokorzenie jakiego doznał poprzedniej nocy w Zamku Ogaki, kiedy to w lekceważący sposób odrzucono jego propozycję nocnego ataku. Teraz Mitsunari musiał ponieść konsekwencje tej zniewagi, kolejny raz zemścił się na nim brak wyobraźni jaka musi cechować wielkiego lorda wojny, którego postępowanie waży na życiu tysięcy ufających mu ludzi.

Wrócił na swoją pozycję obserwować przebieg bitwy i próbować przesunąć szalę na swoją stronę. Musiał polegać na Kobayakawie Hideakim i klanie Mori po drugiej stronie góry Nangu.

 

Lojaliści otrzymali silny cios, ale otrząsnęli się i rozpoczęli przegrupowanie. Ukita Hideie, z głównymi siłami, powoli zacząć odpierać ataki oddziałów Tokugawy. Musiał się jeszcze przez jakiś czas utrzymać i wyglądało, że na razie dobrze sobie radzi. Mitsunari planował, że podczas gdy Hideie nadal będzie powstrzymywał kolejne natarcia, Kobayakawa Hideaki uderzy na nacierających ze wzgórza Matsuo, a on sam zaatakuje z drugiej strony. Wtedy kontyngenty klanu Mori powinny ruszyć na tyły Zachodu. Uderzenie z czterech stron musiało całkowicie rozbić dywizje Tokugawy.

Hideie zepchnął wschodnich do tyłu, poza linię pozycji dywizji Kobayakawy na górze Matsuo. Natomiast oddziały Konishiego Yukinagi zaczęły się cofać pod naporem sił Tokugawy. Otani Yoshitsugu utrzymywał swoje pozycje, a nawet osiągnął pewne postępy. Była godzina 11.00. Pole bitwy pokrywał chaotyczny rój sztandarów wszystkich kolorów, z herbami dziesiątek daimyo. Ludzie walczyli i padali setkami. Mitsunari rozejrzał się ze swojego stanowiska na wzgórzu Sasao i zdecydował, że nadszedł czas na atak totalny. To miał być decydujący manewr którym zmiażdży Tokugawę. Ludzie Hideiego zaczęli znów się cofać więc Mitsunari rozkazał zapalić ogień sygnałowy, który miał wprowadzić do walki Kobayakawę Hideakiego z jego 15-sto tysięczną dywizją. Ten atak miał zdecydować o losach bitwy. Mitsunari patrzył i czekał, czas upływał, ale sztandary Kobayakawy nie poruszyły się na zboczu góry naprzeciwko jego pozycji, był oszołomiony, najpierw Shimazu Yoshihiro odmówił ruchu, teraz Hideaki Kobayakawa. Kazał ponowić sygnał, ale kolejny też nie przyniósł żadnego skutku. Zaczął się zastanawiać, kto następny pozostawi go samego. Jeszcze nie wiedział, że 15 tys wojowników klanu Mori i 3 tys Kikkawy Hiroie nie włączą się do walki.

 

Po drugiej stronie góry Nangu Ankokuji Ekei i Natsuka Masaie nie widzieli pola bitwy, ale zobaczyli dymy sygnałów. Wiedzieli, że było to wezwanie dla Hideakiego do ataku ze wzgórza Matsuo i sygnał dla nich wzywający do włączenia się do walki, ale Kikkawa Hiroie wciąż tkwił na swoich pozycjach. Nic nie wskazywało żeby zamierzał się ruszyć, wysłali więc do niego wiadomość z pytaniem co się dzieje. W odpowiedzi usłyszeli, że jest zajęty posiłkiem i prosi, aby mu nie przeszkadzano. Nie mogli się bez niego poruszyć, Kikkawa miał wydać bezpośredni rozkaz do ataku, musieli siedzieć i czekać, słuchając odgłosów bitwy i zastanawiając się, kto ma przewagę.

 

Otani Yoshitsugu również zobaczył sygnały, zajmował pozycję na południowym zboczu góry Tengu, po prawej za Ukitą Hideie. Nie był zaskoczony bezruchem Kobayakawy tak jak Ishida Mitsunari, już wcześniej podejrzewał, że Hideaki może zdradzić. Naciskany przez Todo Takatorę i Kyogoku Takatomo, syna obrońcy zamku Otsu, wysłał posłańca do Hideakiego z prośbą o wsparcie, ale bez żadnego rezultatu. Konishi Yukinaga także wysłał posłańca na górę Matsuo błagając o wsparcie jego pozycji, ale Kobayakawa oczywiście nie zareagował.

 

Ieyasu lustował sytuację ze swojego stanowiska i nadal był zdenerwowany, Kobayakawa nie atakował jego sił, ale nie atakował też Armii Zachodu. Zastanawiał się co było przyczyną jego wahania. Wysłał do Kurody Nagamasy posłańca, samuraja Yamagami Goemona, aby upewnić się czy Kobayakawa rzeczywiście przejdzie na jego stronę. Goemon pogalopował do Nagamasy i krzyknął : Koshu, Koshu! Wiesz czy lord Hideaki dołączy do nas, czy nie?

Koshu było nazwą lenna Nagamasy w prowincji Kai, nazywać go w ten sposób mógł tylko ktoś bardzo zaufany i zaprzyjaźniony, ale w przypadku Goemona było to co najmniej nietaktem. Nagamasa odpowiedział: Wiesz tyle co ja. Nawet jeśli do nas nie dołączy z pewnością przebijemy się przez Ishidę, a potem rozbijemy Kobayakawę i Ukitę. A teraz, jeśli nie masz nic przeciwko, muszę zająć się moimi ludźmi ! Po odejściu posłańca Nagamasa zwrócił się do swojego porucznika potrząsając głową z niesmakiem : Ten człowiek nie rozumie co znaczą dobre maniery. To prawda że jesteśmy w trakcie walki, ale nie widzę powodu, aby zaniedbywać etykietę. Jakie to niegrzeczne nazywać mnie w ten sposób !  Samuraje, zwłaszcza daimyo, przykładali ogromną wagę do uprzejmości i zachowania zasad, nawet w ogniu bitwy.

Kuroda z kolei wysłał  swojego łącznika, samuraja Okubo Inosuke, na górę Matsuo. Inosuke dotarł tam, odnalazł doradcę Hideakiego, Hiraokę Yorikatsu, jedną ręką złapał go za spódnice zbroi, a drugą ręką uderzył znacząco pochwą krótkiego miecza w brzuch. Bitwa już się rozpoczęła ! - Oznajmił. Teraz jest czas na zwycięstwo lub porażkę. Istnieją pewne wątpliwości co do waszej obietnicy zmiany stron. Jeśli okłamałeś lorda Kurodę, zapłacisz za to ty i właśnie teraz !

 

ZDRADA KOBAYAKAWY HIDEAKIEGO

 

Ieyasu patrzył na pozycje Hideakiego. Otaczający go widzieli jak nerwowo obgryzał paznokcie obserwując nieruchome sztandary na górze Matsuo. Był zdeterminowany, żeby zmusić Hideakiego do działania, rozkazał oddziałowi Teppo gumi ostrzelać linie Kobayakawy celując tuż przed nimi. Ogień z arkebuzów musiał zakończyć wahanie Hideakiego, bowiem zerwał się i krzyknął : Naszym celem jest Otani Yoshitsugu ! Dosiadł konia i rozkazał swoim 15 tysiącom szarżować w dół zbocza na flankę oddziałów Yoshitsugu.

 

Było krótko po południu, Otani Yoshitsugu wsłuchiwał się w odgłosy bitwy i odbierał meldunki o rozwoju wydarzeń. Weteran wielu bitew i koreańskich kampanii był w bardzo bliskiej przyjaźni z Mitsunarim. Od początku nie wierzył, że Ishida pokona Tokugawę i usilnie namawiał go do rezygnacji z niebezpiecznej awantury. Dołączył do Armii Zachodu z lojalności dla przyjaciela. Cierpiał na trąd, był niepełnosprawny, prawie niewidomy. Oszpeconą przez straszną chorobę twarz zasłaniał maską z białego płótna, przez co zyskał przydomek Biała Twarz. Dowodził swoimi oddziałami ze specjalnego palankinu w którym go przenoszono. Ciało go zawodziło, ale umysł miał jak zwykle bardzo bystry. Od początku przeczuwał, że Hideaki zdradzi i przygotował się. Na swoich flankach umieścił dwie dywizje, na lewej połączone siły 1,5 tys ludzi Tody Shigemasy i Hiratsuki Tamehiro, a na prawej 3,5 tys wojowników dowodzonych przez jego synów, Yoshikatsu i Kinoshitę Yoritsugu. Hideyoshi w nagrodę za wierną służbę adoptował Yoritsugu i dał mu swoje nazwisko Kinoshita. Długa zwłoka Hideakiego z wejściem do bitwy upewniła Yoshitsugu, że miał rację. Słysząc że Hideaki rozpoczął szarżę skierował połowę swoich sześciu setek wojowników do walki na prawej flance, resztę zostawił przy sobie. Niestety dywizje które miały zabezpieczać jego flanki zaangażowały się w bitwę jeszcze przed uderzeniem Kobayakawy, teraz resztkami sił odpierały ataki kontyngentów Kyogoku Takatsugu, Todo Takatory i Ody Yuraku, ale niestety już zaczęły oddawać pole. Najpierw jeden po drugim zginęli ich dowódcy, potem rozgromione oddziały poszły w rozsypkę. Sytuacja dramatycznie pogorszyła się, gdy dowódcy zachodnich dywizji Wakizaka Yasuharu, Kuchiki Mototsuna, Ogawa Suketada i Akaza Naoyasu śladem Hideakiego zdradzili i uderzyli na lojalistów kierując się na górę Sasao w kierunku stanowiska Mitsunariego.

Otani Yoshitsugu znalazł się na drodze ataku sił którym jego samuraje nie mieli szans stawić czoła. Wiedząc, że w jego stanie nie ma mowy o odwrocie i ucieczce wychylił się ze swojej lektyki i poprosił wasala Yuasę Goro aby go zabił, a potem dobrze ukrył jego głowę, wróg nie mógł wziąć jej jako trofeum. Płacząc Goro spełnił ostatnie życzenie jego pana, podczas gdy pierścień samurajów klanu Otani trzymał zdrajców na dystans. Po zabiciu swojego lorda Goro wziął głowę Yoshitsugu, wymknął się i zakopał ją w błotnistym poszyciu lasu. Po spełnieniu obowiązku wobec swojego suwerena Goro wypełnił ostatni honorowy obowiązek samuraja, otoczony bitewnym zgiełkiem klęknął na porośniętym trawą wzniesieniu i otworzył sobie brzuch. Yuasa Goro dobrze się spisał, głowa jego Lorda nigdy nie została odnaleziona. Otani Yoshitsugu, lord Biała Twarz, był jedynym Daimyo, który odebrał sobie życie pod Sekigaharą.

WYBÓR POLA BITWY

 

Zaczęła się druga połowa października, 15 tys wojowników zachodu było związanych oblężeniem zamku Tanabe w prowincji Tango, Hosokawa Yusai nie zamierzał się poddać. Drugie 15 tys oblegało Otsu na południowo zachodnim brzegu jeziora Biwa, daimyo Kyogoku Takatsugu z uporem odpierał kolejne ataki. Nagłe pojawienie się sił Tokugawy zaskoczyło Mitsunariego, przeciwnik miał przewagę sił, a lojaliści z zachodnich prowincji bardzo wolno przybywali do Ogaki. Mori Terumoto wrócił do swojej domeny. Mitsunari wysłał do niego wiadomość z prośbą o pilne przybycie do Osaki. Posłańców przechwyciły oddziały Wschodu. Druga wiadomość dotarła do Terumoto, w rezultacie 30 tys. wojowników klanu Mori wyruszyło wzmocnić siły Zachodu.

W tym mniej więcej czasie Kobayakawa Hideaki wysłał posłańca do Tokugawy z obietnicą porzucenia Zachodu i przejścia na jego stronę, gdy dojdzie do decydującej bitwy. Trzy dni po otrzymaniu listu Hideakiego, 17 października, Tokugawa dotarł do Kiyosu. Jego załogi obsadzały zamki kontrolujące obie drogi, mógł więc całkowicie ominąć siły Zachodu w Ogaki i poprowadzić swoich ludzi w górę każdej z dróg prosto do Sawayamy, lub do Osaki. Nieduży kontyngent pozostawiony przy Nakasendo całkowici blokował ruchy Mitsunariego z Ogaki. Dwa dni później Tokugawa dotarł do zamku Gifu. Gnębił go jeden wielki problem, 36 tys wojowników Hidetady zbyt długo zaangażowało się w oblężenie zamku Ueda w prowincji Shinano i jeszcze nie dotarli do Mino.

 

POTYCZKA POD WIOSKĄ AKASAKA

 

20 października koło południa kontyngent Tokugawy przybył do Akasaki, małej wioski leżącej na północny zachód od zamku Ogaki. Główna część Armii Wschodu przybyła szlakiem Tokaido do Kiyosu 3 tygodnie wcześniej, teraz dołączyła do jego sił. Ieyasu rozbił obóz na niewielkim wzgórzu zwanym Okayama, skąd miał dobry widok na zalesioną okolicę, którą przecinała droga przebiegająca przez most nad wąską rzeką Kuise. Trakt prowadził w kierunku leżącego na przeciwległym brzegu zamku Ogaki, odległego o około 5 km. Tuż na zachód znajdowała się góra Nangu, a dalej Sekigahara. Podejście Armii Wschodu na tak niewielki dystans całkowicie zaskoczyło lojalistów.

Część generałów Mitsunariego uważała, że wkrótce nastąpi atak, część twierdziła że Wschód nie zdecyduje się uderzyć na Ogaki. Niespodziewane przybycie sił Tokugawy wzbudziło poważny niepokój w Armii Zachodu, doszło do przypadków dezercji. Chcąc przywrócić ludziom ducha walki Shima Sakon zaproponował Mitsunariemu, przeprowadzenie rajdu na pozycje wroga i wypróbowanie jego siły. Mitsunari wyraził zgodę. W rezultacie doszło do starcia, które nazwano bitwą nad Kuisegawą.

Sakon poprowadził pięć setek konnych, a Akashi Masataka ośmiuset i ruszyli w kierunku Akasaki. Kiedy oddział Sakona przejechał przez most i rozpoczął szarżę na pozycje Wschodu Nakamura Kazuhide, daimyo domeny Koga, poprowadził kontratak, razem z nim ruszyli Arima Toyouji, daimyo domeny Fukuchiyama z prowincji Tanba i Noisshiki Sukeyoshim, daimyo z prowincji Omi. Po niezbyt długiej, zaciętej walce ludzie Masataki odskoczyli i zaczęli wycofywać się za rzekę.

Kiedy rozpoczęła się potyczka, Ieyasu właśnie siadał do obiadu. Jego przyboczna straż wpadła z meldunkiem o ataku, ale zamiast zakładać zbroję, spokojnie wziął posiłek i udał się na najwyższy punkt swojej bazy dowodzenia. Siadł tam z miską na stołku i zaczął obserwować manewry oddziałów. Początkowo był pod wrażeniem szybkiej odpowiedzi Nakamury, ale kiedy zobaczył, że jego ludzie ścigają oddział Zachodu przez rzekę stwierdził, że zaraz wpadną w zasadzkę.

Przed atakiem na obóz Wschodu, dojeżdżając do Kuisegawy, Sakon podzielił swoje siły, połowę ukrył przed mostem, a reszta ruszyła za rzekę. Masataka ze swoimi wojownikami przejechał na drugi brzeg i stoczył krótką walkę. Kiedy Kazuhide z Toyoujim i Sukeyoshim wjechali  w pogoni za wycofującymi się na drugi brzeg wpadli w zasadzkę zastawioną przez Sakona, tak jak to przewidział Ieyasu. Walczyli zażarcie, przewaga oddziałów Zachodu rosła. Kiedy zginął Sukeyoshi oddział Nakamury Kazuhide znalazł się w rozpaczliwej sytuacji. W międzyczasie z odsieczą ruszył Honda Tadakatsu, przejechał przez most i uderzył na ludzi Sakona odciążając zdziesiątkowanych towarzyszy. Kiedy Kazuhide z Toyoujim wycofali się za rzekę Honda też zaczął się cofać. Potyczka zakończyła się wraz z nadejściem zmroku. W rezultacie starcia zniszczono most. Wycieczka nieco podreperowała nastroje w Armii Zachodu, ale nic specjalnego jej nie dała oprócz rozpędzenia nudy samurajów.

 

Mitsunari pojął, że jest w trudnej sytuacji. Tokugawa kontrolował Nakasendo i okoliczne drogi, mógł z łatwością okrążyć go i uniemożliwić jakiekolwiek ruchy. W  Osace, czy Sawayamie, mógł mógł długo odpierać ataki, ale Ogaki było zbyt słabą twierdzą, nie miał szans jej utrzymać.

 

Widząc całą sytuację wiekowy, 65-cio letni Shimazu Yoshihiro zaproponował nocny atak na pozycje Tokugawy wszystkimi siłami. Kazał dokładnie obserwować wrogi obóz. Meldunki były jednoznaczne, dwa tygodnie marszu w pełnym rynsztunku, nieprzespane noce w przemokniętych zbrojach, wszystko zrobiło swoje, wielu wojowników Wschodu wydawało się być bliskimi wyczerpania. Atak nocny wypoczętymi oddziałami dawał nie tylko przewagę zaskoczenia. Ukita Hideie, zastępca głównodowodzącego, poparł pomysł, nalegał na atak zapewniając że musi przynieść zwycięstwo. Natomiast Shima Sakon, strateg Mitsunariego, skrytykował pomysł. Stwierdził, że jest przejawem tchórzostwa ponieważ nocne ataki są taktyką słabych przeciwko silnym. Według niego mieli liczebną przewagę, a to musiało dać zwycięstwo w otwartej bitwie. Propozycja, która miała szansę przynieść Zachodowi zwycięstwo, została odrzucona. Ukita Hideie przyjął decyzję ze spokojem, ale Shimazu Yoshihiro poczuł się poważnie obrażony, całkowicie stracił ochotę do walki dla Ishidy.

Mitsunari nie miał innego wyjścia, musiał porzucić Ogaki i wydać bitwę Tokugawie.  Nie mógł zdecydować się gdzie ma to zrobić. Nagle wpadł na genialny pomysł. Kobayakawa Hideaki przybył jako jeden z ostatnich, zajął pozycję w małej wiosce przy Nakasendo, w dolinie Sekigahary, gdzie do szlaku Nakasendo dołącza droga wiodąca do Tokaido i kolejna droga prowadząca do trzeciego głównego szlaku Hokurikudo wiodącego wzdłuż wybrzeża na północ przez region Hokuriku. Na zachodnim krańcu tej doliny mógł otoczyć, zaatakować i rozbić wojska Tokugawy. Żeby się tam dostać, musiał okrążyć od południa górę Nangu, idąc wzdłuż Nakasendo wystawiał prawą flankę swoich głównych sił na atak Armii Wschodu. Dolina Sekigahary wydawała się idealnym miejscem, mieli do pokonania ponad 15 km z Ogaki. Tego wieczoru, 20 października około godziny 19,00, kiedy Ieyasu odpoczywał, Mitsunari zaczął przegrupowywać swoje siły do doliny Sekigahary. W Ogaki pozostawił tylko 7,5 tys ludzi. Deszcz dopiero zaczynał padać. Większość armii poprowadził okrążając od południa górę Nangu. Jednostki stacjonujące w Tarui pomaszerowały Nakasendo, by spotkać się z Ishidą w dolinie Sekigahary.

 

BITWA

 

Przed świtem

Padał rzęsisty deszcz, w porywach wiatru zacinał niemal poziomo. Noc była zimna i ciemna, przemieszczające się oddziały ledwo widziały własne sztandary. Kilka razy przednie straże formacji wpadały na tylne straże oddziałów które szły przed nimi wywołując nerwowe wybuchy strachu. Mitsunari jechał południową przełęczą za górą Nangu. Po drodze sprawdził pozycje Ankokujiego Ekei i Natsuki Masaiego na wschodnim stoku Nangu. Jego dywizja dotarła do wioski Sekigahara około 1.00 w nocy. Za nim była reszta Armii Zachodu. Zadowolony pojechał dalej na górę Matsuo, gdzie zatrzymał się Kobayakawa Hideaki. Pochwalił Hideakiego za organizację zajętej pozycji i powiedział, że zamierza ulokować swoje stanowisko dowodzenia naprzeciwko, na górze Sasao. Do Mitsunariego dotarły niepokojące plotki o możliwym tajnym układzie pomiędzy klanem Mori i Tokugawą, chciał podjąć wszelkie środki ostrożności aby zapobiec niespodziankom. Żeby chronić swoją pozycję, wymógł na Hideakim obietnicę, że kiedy tylko zobaczy rozpalony na jego rozkaz ogień sygnałowy rzuci swoich samurajów na flankę Armii Wschodu, nawet jeśli jakiś inny kierunek natarcia wyda mu się ważniejszy. Hideaki zgodził się i Mitsunari z wielką ulgą ruszył dalej, tym razem na ustaloną wcześniej pozycję dywizji swojego przyjaciela Otani Yoshitsugu, na południowym stoku góry Tengu. Gdy tam dotarł zlustrował szeregi i chwilę rozprawiał z Yoshitsugu na temat możliwego czasu przybycia oddziałów Wschodu, biorąc pod uwagę pogodę i niewielki dystans do Akasaki. Opracowali strategię, która doprowadziłby do sytuacji umożliwiającej zaatakowanie głównych sił Tokugawy z czterech stron i rozbicie ich wspólnym uderzeniem. Gdyby wszystko poszło zgodnie z planem, jakiś czas po południu Tokugawa Ieyasu byłby martwy lub schwytany, a Mitsunari byłby tym, który zagarnął by całą władzę, oczywiście w imieniu Hideyoriego. Cieszył się, bo wszystko wyglądało coraz lepiej. Wreszcie znalazł się na swojej pozycji dowodzenia. Liczebność obu stron wydawała się podobna, po blisko 90 tys wojowników na polu bitwy, ale czuł, że to on wygra. Kiedy stanowisko głównodowodzącego na górze Sasao było gotowe deszcz zaczął słabnąć i pojawiła się gęsta mgła.

 

Wciśnięta między pagórki dolina Sekigahary rozciągała się ze wschodu na zachód na przestrzeni 4 km, była bramą łączącą wschodnią i zachodnią Japonię. W centrum doliny leżała wioska Sekigahara, wzdłuż niecki biegł główny południowy szlak Nakasendo z Edo w kierunku Kyoto, w wiosce przecinała go droga biegnąca z południa, z prowincji Ise, na północ do szlaku Hokurikudo. Na zachodnim krańcu wypiętrzały się trzy wzgórza zamykające dolinę, Sasao na północy, Tengu w centrum i Matsuo na południu. Droga na północ przechodziła między Tengu i Sasao, szlak Nakasendo do Kyoto i Osaki wchodził między Tengu i Matsuo, tamtędy musiała przejść w sobotę, 21 października (15 września wg lunarnego kalendarza), armia Tokugawy. Między wioską i wzgórzami rozciągał się płaskowyż na którym miała rozegrać się bitwa. Po wejściu do doliny od wschodu, z kierunku wioski Akasaka, Ieyasu musiał przejść ze swoimi siłami pod rozciągniętymi na długości ponad kilometra stokami gór Nangu i Momokubari po południowej stronie Nakasendo. Na górze Nangu Mitsunari rozmieścił w nocy odwody, które miały uderzyć w czasie bitwy na tyły przeciwnika i odciąć mu drogę odwrotu.

W swojej strategii przyjął, że wzgórze Sasao pozwala kontrolować cały obszar i jest idealnym miejscem do wyprowadzenia ataku w decydującym momencie bitwy, ponadto w miarę potrzeby ulokowane tam dywizje mogą zamknąć szlak prowadzący na północ. Obsadzenie dwóch kolejnych wzgórz Tengu i Matsuo zamykało przeciwnika w kleszczach.

W przenikliwych ciemnościach Armia Zachodu zajęła zaplanowane pozycje. Tworzyła formację nazywaną w starych chińskich traktatach wojennych Skrzydłami Żurawia. Obraz przedstawiał ptaka gotowego do lotu w dół z szeroko rozstawionymi skrzydłami, którymi miał otulić zmierzającą do wyjścia z doliny ofiarę. Rozmieszczanie oddziałów ukończono około 4.30 rano.

Mitsunari zostawił przy swoim punkcie dowodzenia 3 tys ludzi. Z przodu nakazał wykopać fosę i wzniósł dwa rzędy palisad. Resztę dywizji rozlokował w pobliskiej wiosce Oseki przekazując dowództwo nad nimi Shimie Sakonowi i Gamo Bitchu, którzy zajęli stanowiska na stoku poniżej niego. Tuż za Mitsunarim, po jego prawej stronie, zajęli pozycje samuraje klanu Toyotomi. Gdyby Hideyori był starszy stanąłby na ich czele, ale pięciolatek został w Osace pod opieką Terumoto. Dwoma tysiącami wojowników syna Taiko dowodzili Oda Nobutaka, Kishida Tadauji i Ito Morimasa.

 

Po drugiej stronie północnej drogi, na zboczu góry Tengu, Shimazu Yoshihiro i jego siostrzeniec Toyohisa rozmieścili dywizje rodziny Shimazu, każdy miał pod sobą 1,5 tys wojowników. Przed nimi nieco niżej stało 4 tys ludzi Konishiego Yukinagi, nad nimi po prawej, pod szczytem Tengu, rozciągały się linie 17 tys wojowników Ukity Hideie. Poniżej, na południowym zboczu Tengu, wzdłuż Nakasendo, zajęli pozycje Toda Shigemasa i Hiratsuki Tamehiro z dywizją 1,5 tys ludzi, a na ich prawym skrzydle Otani Yoshitsugu z 600 wojownikami. Dokładnie naprzeciw, po drugiej stronie Nakasendo, u podnóża góry Matsuo, stała reszta oddziałów rodziny Otani, 3,5 tyś ludzi pod dowództwem Kinoshity, syna Yoshitsugu. Po jego prawej stronie, frontem do przyszłego pola bitwy, stali obok siebie kolejno Akaza Naoyasu z 600 ludźmi, Okawa Suketada z dywizją 2,1 tys wojowników, Kuchiki Mototsuna z sześciu setkami i Wakaza Yasuharu z niemal dziesięcioma setkami. Nad nimi wszystkimi, pod szczytem Matsuo, stała jak wielki taran dywizja Kobayakawy Hideakiego, niemal 16 tys wojowników, główna siła Armii Zachodu mająca uderzyć na skrzydło walczących szeregów Tokugawy. W ten sposób Ishida zamknął wyjścia z doliny na zachód i północ.

WIELKA BITWA 21.10.1600 DOLINA SEKIGAHARA

POWRÓT BITWY i KAMPANIE

Pole bitwy było niewidoczne dla odwodów rozmieszczonych za wejściem do doliny, na zboczach góry Nangu, po południowej stronie Nakasendo, zasłaniała je góra Momokubari. Pod szczytem Nangu rozmieścił siły drugi taran, 15 tys wojowników klanu Mori, którymi dowodził Mori Hidemoto. Jego forpocztą była dywizja 3 tys ludzi Kikkawy Hiroie, rozciągnięta pod liniami oddziałów Hidemoto. Na znaki ogniowe Ishidy Kikkawa miał ruszyć na zachód doliny i uderzyć jako pierwszy na tyły walczących oddziałów Tokugawy, za nim miało pociągnąć i włączyć się do walki 15 tys wojowników Moriego Hidemoto i rozlokowane na ich prawym skrzydle osiemnaście setek Ankokuji Ekeiego, piętnaście setek Natsuki Masaiego i 6,8 tys Chosakabe Morichiki. Atak odwodów miał dobić Armię Wschodu i zapewnić zwycięstwo Mitsunariemu.

Tak więc o 4.30, w przenikliwych ciemnościach, Armia Zachodu w końcu zajęła zaplanowane pozycje. Ci, którzy potrafili w takich warunkach wyłączyć się zapadli w swoich przesiąkniętych wilgocią zbrojach w drzemkę. Reszta czekała na świt i los jaki miał im przynieść nowy dzień.

 

Krótko przed północą poinformowano Tokugawę o ruchach wojsk Mitsunariego, od razu zrozumiał plany Armii Zachodu. Wysłał wiadomość do swoich dowódców i wydał rozkaz przygotowania do marszu. Gdy armia szykowała się zjadł szybko gorącą owsiankę ryżową. Nie wiedział, kiedy nadejdzie kolejna okazja do zjedzenia czegokolwiek. Włożył zbroję, ale odmówił hełmu twierdząc, że nie ma takiej potrzeby. Zamiast tego włożył prostą brązową jedwabną czapkę z krepy. Wydał rozkaz wymarszu w kierunku Sekigahary. Tuż przed drugą w nocy Armia Wschodu zaczęła brnąć w ulewnym deszczu po błotnistej Nakasendo. Tokugawa podążał dużo prostszą trasą niż Mitsunari, wszedł do doliny zaraz za ostatnimi oddziałami Zachodu. Mgła była tak gęsta, że ​​około 4 nad ranem pierwsze szeregi dywizji 6 tys wojowników Fukushimy Masanoriego, awangardy Armii Wschodu, wpadły nagle na tylne oddziały Ukity Hideie też podążające Nankasendo pod Sekigaharę. Doszło do krótkiej gwałtownej walki z której samuraje obu stron szybko wycofali się z powrotem w mgłę. Incydent zakończył się równie niespodziewanie jak się zaczął. Przed świtem armia Tokugawy ustawiła się wzdłuż Nakasendo. Głównodowodzący postanowił założyć swoje stanowisko na zboczu wzgórza zwanego Momokubari, po północno zachodniej stronie góry Nangu. Jego punkt dowodzenia otaczał parawan obozowych płacht z monami klanu Tokugawa, rozwieszony na kilkudziesięciu bambusowych tyczkach, na ziemi rozłożono maty udające podłogę. W czasie wojny Ieyasu nie lubił ostentacyjnych maskarad i popisów. Przed jego wielkim, złotym sztandarem zajęło pozycje 30 tys samurajów, nad barkami każdego z nich powiewało sashimono z monem Tokugawy, mały pionowy sztandar rozpięty na drążku przymocowanym do tylnej części zbroi.  

Naprzeciw palisad Mitsunariego, oraz dywizji Konishiego Yukinagi i Ukity Hideie, rozmieścili swoje kontyngenty Fukushima Masanori 6 tys ludzi, Tanaka Yoshimune 3 tys, Tsutsui Sadatsugu blisko 3 tys, Kato Yoshiaki 3 tys, Hosokawa Tadaoki 5 tys i Kuroda Nagamasa 5,4 tys wojowników. Razem w pierwszej linii Wschodu ustawiło się ponad 25 tys ludzi. Szeregi ich pozycji rozciągały się od drogi Nakasendo aż do wzgórza Sasao, blokowali w ten sposób wrogim oddziałom możliwość obejścia szeregów Wschodu od północy i atak na pozycje Tokugawy.

Kikkawa Hiroie, jeszcze w czasie marszu Tokugawy z Edo, z własnej inicjatywy przysłał do niego posłańca i zadeklarował, że oddziały klanu Mori nie wejdą do bitwy, natomiast Kobayakawa Hideaki, stojący na wzgórzu Matsuo, zdecydował się przejść w czasie bitwy na stronę Wschodu po wcześniejszych negocjacjach z Kurodą Nagamasą. Pomimo deklaracji Kobayakawy i Kikkawy Tokugawa nie chciał ryzykować, niemal czwartą część swoich dywizji, 20 tys wojowników, umieścił za plecami pierwszej linii frontu żeby móc błyskawicznie zareagować na ewentualne niespodzianki. Wśród nich stało 3 tys Czerwonych Diabłów klanu Li. Naomasa był głęboko rozczarowany, powinien być w pierwszej linii i zadać wrogowi pierwszy cios.

Tokugawa ze swoimi 30 tys stał na zboczu Momokubari i w każdej chwili mógł włączyć się do walki. Jego tyły i lewe skrzydło chroniło 14 tys wojowników czterech dywizji Arrimy Toyujego, Yamanouchiego Kazutoyo, Asano Yukinagi i Ikedy Terumasy, które zostały rozmieszczone wzdłuż Nakasendo frontem do zboczy góry Nangu.

Pod szczytem Nangu stał Mori Hidemoto z 15 tys wojowników klanu Mori, a na jego prawym skrzydle ustawiła się dywizja Hosokabe Morichiki 6,6 tys ludzi. Nieco poniżej Hosokabe rozmieścili swoje mniejsze dywizje Ankokuji Ekei 1,8 tys, a pod nim Natsuka Masaie 1,5 tys. Awangardą odwodu Armii Zachodu była stojąca u podnóża Nangu dywizja 3 tys ludzi Kikkawy Hiroje, który miał dać sygnał do ataku i pociągnąć za sobą niemal 25 tys wojowników stojących wyżej za jego plecami.

 

Obie strony miały pod Sekigaharą po blisko 90 tys ludzi. Jeśli Kobayakawa i Kikkawa dotrzymali by słowa to Tokugawa miałby w bitwie ponad 100 tys wojowników, a Ishida o połowę mniej, jednak Ieyasu nie miał żadnej pewności że tak będzie. Wpatrując się w ciemność wskazał swoim dowódcom ogromną liczbę ognisk wroga płonących na zboczach górujących nad zalaną mgłą doliną i stwierdził, że z łatwością można by je wszystkie zgasić. Nawiązał tym do swojego dawnego żartu. Kiedyś kazał pokryć muszlami podłogę małego pokoju, po czym poprosił swoich oficerów, aby powiedzieli mu ile ich tam może być. Jeden powiedział pięćset, inny tysiąc. Ieyasu zaśmiał się, było ich tylko trzysta. Jego ludzie dokładnie zapamiętali lekcję jak łatwo można błędnie ocenić liczby na ograniczonej przestrzeni. Teraz wszyscy wpatrywali się w zalaną mgłą ciemność doliny, widzieli tylko sporadyczne punkciki światła. Nie mogli nic zrobić dopóki nie zacznie świtać i mgła nie rozejdzie się. Każda ze stron słyszała wroga, ale wśród mgły nie można było dostrzec ani jego pozycji, ani liczby wojowników z którymi przyjdzie walczyć.

W swoim dzienniku asystent lekarza Ieyasu, Itasaka Hokusai, napisał : Jest lekki deszcz. Gęsta mgła spowija górską dolinę. Nie widzę dalej niż na dziewięćdziesiąt metrów. Mgła uniosła się na chwilę i można było zobaczyć na dwieście lub trzysta metrów, po chwili znowu się zagęściła. Ledwo dostrzegłem sztandary wroga.

© 2015 - 2025  |  All Rights Reserved | © Krzysztof Pietrek | Wszelkie prawa zastrzeżone

dannoura1185@op.pl